XEL: przedpremierowe wielkie nadzieje, popremierowy misz-masz [Recenzja]
19.07.2022 | aktual.: 15.08.2022 19:53
Z wielkim zaciekawieniem śledziłem losy powstającego od jakiegoś czasu projektu studia Tiny Roar. Tytułowy XEL miał być produkcją "Zeldopodobną" oferując nie tylko przystępną jakościowo grafikę, ale i wciągającą historię, mechanikę oraz wiele aspektów, pozytywnie wpływających na dalszą rozgrywkę. Raptem tydzień temu gra miała swoją światową premierę, ale wstępne oceny cyfrowych krytyków, nie napawały optymizmem.
Tytuł jak na powielacza sprawdzonych pomysłów i mechanik z gier logiczno-przygodowych, miał bardzo trudne wejście na premierę. Gra oferowała całkiem przyjemną rozgrywkę i owianą tajemnicą historię głównej bohaterki, budzącej się na nieznanej planecie, tuż po awaryjnym lądowaniu statkiem kosmicznym. Nasza postać (płci pięknej) Reid straciła pamięć, przez co przed graczem od samego początku przygody, twórcy postawili nie lada zadanie - odkryć przeszłość głównej bohaterki. Już w samym prologu Reid zaprzyjaźnia się z miłym robocikiem, który postanawia pomóc jej odzyskać wspomnienia. Oboje ruszają odkryć niezbadany i nieznany świat, rozwikłać tajemnice przeszłości oraz powstrzymać mniej przyjaznych mieszkańców planety.
Rozgrywka ukazana została w rzucie izometrycznym. Nasza postać może poruszać się we wszystkich kierunkach poza swobodnym skakaniem. Jedyną opcją unikania przeszkód jest turlanie się, które z automatu przekształca się w skok nad przepaścią. W trakcie eksploracji mapy wielokrotnie natkniemy się na przeszkody, które będziemy w stanie pokonać, po zebraniu odpowiedniego wyposażania, jak broń sieczną, klucze, baterie lub inne gadżety. Wraz z rozwojem linii fabularnej nasza postać otrzymuje kilka przydatnych akcesoriów o niebywałych zdolnościach. Jednym z nich jest możliwość nieznacznego cofania czasu, uprawniającego nas do zmiany ułożenia skrzyń czy pokonania wrogów, gdy nie byli jeszcze oni tacy silni. Mimo iż zabawa czasem jest jedną z najfajniejszych i przemyślanych możliwości gry, to wzmożona eksploracja mapy będzie złem wymuszonym.
Nie należę do miłośnika częstego cofania się na ścieżce fabularnej, celem odkrywania sekretów, niedostępnych dla początkującego gracza. Niestety, ale gra w początkowym stadium eksploracji stawia gracza przed wielką ilością zablokowanych czasowo miejsc lub niedostępnych, bo akurat nie posiadamy stosownego przedmiotu. Nie jest to zbyt dobry ruch ze strony twórców, bo przy dłuższej perspektywie, gracz nie będzie chciał się cofać kilkunastu poziomów wstecz by zdobyć tylko opcjonalną nagrodę, niewiele wpływającą na dalszą historię. Na szczęście twórcy postawili w grze wiele miejsc do zapisu stanu gry, który o dziwo w XEL nie jest automatyczny. Należy więc mieć się na baczności i zapisywać grę za każdym razem, kiedy to możliwe.
Poza dużą ilością rozsianych po mapach łamigłówek najmocniejszą stroną gry jest walka. Nasza postać będzie musiała mierzyć się z robotami, ale i zmodyfikowaną genetycznie fauną i florą planety. Reid ma możliwość stosowania uników w trakcie potyczek, skupiania swojej uwagi na przeciwniku, a w razie potrzeby zasłaniania się wytrzymałą tarczą. Sama walka nie należy do najtrudniejszych. Wystarczy odpowiednio odczytywać ruchy przeciwników, unikać silnych ciosów i zasypywać ich gradem ataków, gdy spuszczą gardę. Walka również przedstawiona jest w rzucie izometrycznym, ale z tak dużej wysokości, bardzo ciężko skoordynować działania. Ta działa jak obusieczny miecz, gdyż w trybie eksploracji, pozwala nam odnaleźć ukryte miejsca, ewentualnie przewidując atak adwersarzy, ale z drugiej strony tak oddalona kamera, znacząco utrudnia zgraną blokadę ciosu lub unik.
XEL przedstawia mocno cukierkowy, tajemniczy świat łączący w sobie zapomnianą technologię i straszliwą ekspansję flory planety. Zdecydowana większość lokacji, w których przyjdzie nam się znaleźć, została dawno zapomniana i porzucona sama sobie. Są jednak lokacje, gdzie czas biegnie zgoła inaczej, utrzymując struktury i terytoria w dość dobrej kondycji. Wizualnie gra prezentuje się bardzo dobrze, choć jak na 2022 rok, animacje szczególnie postaci i przeciwników, wymagają doszlifowania. W kwestii jakości audio nie jest tak kolorowo. Mimo iż kwestie wypowiadane przez postacie napotkane na swojej drodze są bardzo dobrej jakości, to muzyka w XEL jest jedną z najnudniejszych, jakie słyszałem w grach action-adventure.
Rozgrywka przedstawiona jest w moim zdaniem - miałki sposób. Mimo pięknej grafiki ciekawemu przedstawieniu świata, dopracowanym gadżetom i wymagającej walce, grze ewidentnie brakuje ikry. Lokacje są ogromne, ale puste i mocno przewidywalne, brak wydarzeń losowych również niekorzystnie wpływa na rozgrywkę a dość ograniczona ilość przeciwników i możliwości ich pozbywania się, zwyczajnie zaczyna nudzić. Twórcy na pewno stanęli na wysokości zadania w kwestii kontentu, ale ostatecznego szlifu po prostu brakuje. XEL ma kilka pomniejszych problemów z działaniem, poprawną pracą kamery, która potrafi zasłonić kluczowe momenty na mapie oraz drobne problemy z wydajnością i zachowaniem klatek na przyzwoitym poziomie. Trzymam kciuki, by twórcy odpowiednio połatali swoją grę, bo to naprawdę bardzo dobrej klasy przygodówka akcji, która niestety niczym szczególnym na tle konkurencji się nie wybije. Gra dostępna jest na komputery osobiste PC, ale również na konsolkę przenośną Nintendo Switch. W dalszej przyszłości gra pojawi się także na konsole stacjonarne PlayStation oraz Xbox.
* - klucz recenzencki otrzymałem od agencji bettergaming.pro. Dzięki za wsparcie!