Stray: Kocia opowieść o przyjaźni i nadziei w czasach postapo [Recenzja]
27.07.2022 20:33
Potrzebowałem trochę czasu by ochłonąć po dość krótkiej przygodzie zaserwowanej mi w grze Stray. Premiera co prawda odbyła się lekko ponad tydzień temu, a przejście głównego wątku fabularnego zajęło mi niecałe 7 godzin, to i tak nie uważam czasu spędzonego w grze za stracony, tym bardziej za krótki. Wspaniale przedstawiona opowieść od początku chwyta gracza za serce, wplątuje w sidła strachu i obdarza nadzieją przez dłuższą część przygody, trzymając w pełni emocji do samego końca. Dawno tak mocno nie zżyłem się z cyfrowym bohaterem gry komputerowej, szczególnie z ... kotem.
Jeszcze przed oficjalną premierą gry (19 lipca br.) BlueTwelve Studio zaszczyciło nas pierwszymi informacjami nt. zastosowanej mechaniki poruszania postaci, świata przedstawionego oraz szczątkowe dane dotyczące czasu, w którym rozgrywać się będzie główna linia fabularna gry. Wiedziałem, że na premierę będę miał styczność z fenomenalnym tytułem, ociekającym klimatem postapokaliptycznym, łączącym w sobie najlepsze cechy Half Life czy Portala ... samotnego bohatera, przemierzającego świat w poszukiwaniu odpowiedzi, prawdy i ... wyjścia. Moje obawy względem Indyczego podejścia do rozgrywki, zubożałej warstwy audiowizualnej a przede wszystkim nierozbudowanej konstrukcji linii fabularnej były na tyle bezzasadne, że ani się obejrzałem, wsiąkłem w grę bez reszty. Stray to niewątpliwie najlepsza w swojej klasie gra komputerowo-konsolowa, która zawojowała rynek cyfrowej dystrybucji w 2022 roku!
Kocia sielanka
Już na samym początku przygody gracz ma okazję pokierować głównym bohaterem historii - małym kotkiem przesiadującym ze swoją kocią kastą w opuszczonej części kanałów. Tu uczymy się stawiać pierwsze kroki w grze, zostajemy zaznajomieni z prostymi mechanikami sterowania, polegającymi na skokach do wyznaczonych przez gracza (o ile dostępnych) miejsc, a także wchodzić w interakcję z wybranymi obiektami. Twórcy starali się nie przesadzać z ich ilością, oferując proste czynności takie jak drapanie ścian czy strącanie elementów otoczenia w przepaść. Kilka prostszych czynności możemy wykonać na samym starcie, ale później ... tak jakby o nich zapomniano.
Początkowo nie chciałem za bardzo zdradzać historii zaprezentowanej w Stray przez twórców, ale w końcu poprawnej jakości recenzja gry bez opisu fabuły, staje się niewartym poznania tworem. Z drugiej strony, jestem świadomy, że wśród czytelników znajdą się zainteresowani grą, chcący poznać inne zdanie, przed przyszłym zakupem. Umówmy się więc - przekażę wam jedynie krótki wstęp, od którego rozpoczęła się moja bajeczna przygoda. Podczas sielankowej wyprawy w nieznane, odkrywając tajemnicze zakamarki ogromnych, zapomnianych konstruktów, główny bohater gry zalicza bolesny upadek w czeluści niezbadanych ciemności. Tam odkrywa inny świat - tajemniczy, kolorowy świat z mechanicznymi tworami przypominającymi ludzi; rasę która odeszła. Postać sterowana przez gracza od początku przygody dąży do nadrzędnego celu gry - wydostania się z niedostępnego, zamkniętego dla innych świata.
Już samym fenomenem było to, że kotu udało dostać się do miejsca, z którego od setek dotąd lat nikomu nie udało się uciec. Tam nasz futrzasty przyjaciel zaprzyjaźnia się z elektroniczną myślą krążącą po sieci, która dzięki naszej pomocy przybiera fizyczną postać robota o nazwie B‑1 2. Ten mały, unoszący się w powietrzu komputerek, zaszczyci nas swoją znajomością obcego języka robotów, wytłumaczy graczowi bolączki tajemniczego świata i pomoże nam wydostać się z owianego tajemnicą miejsca. Jak przystało na grę przygodową, nasz milusiński będzie musiał pochwalić się swoimi kocimi atutami, by zdobyć upragnione przez inne postaci przedmioty i pchnąć fabułę do przodu. Od naszej decyzji zależeć będzie jak szybko uporamy się z główną linią fabularną oraz - jeśli mamy ochotę - wzmożoną eksploracją "lizania ścian" w celu odnalezienia ukrytych przez twórców, legendarnych easter-eggów.
Podziemni ciemiężyciele
Tajemniczy świat skąpany w mroku, w którym znalazł się nasz mały bohater, to niezwykle ciekawa architektoniczna budowla podzielona na kasty społeczne. Na każdym z kilku poziomów odnajdziemy odrębne warstwy społeczne, znacząco różniące się poziomem dobrobytu, ale również istniejącymi problemami. Pierwszymi z nich są wiecznie głodne stworzenia, przypominające wyglądem krabopająki z serii gier o Gordonie Freemanie. Mają one niepohamowany apetyt na rdzę, a więc stały się dla mechanicznej części miasta, drapieżnikiem numer jeden. Żerują one stadnie i są niezwykle niebezpieczne dla metalowych obywateli miasta jak i dla naszego, niezwykle ruchliwego przedstawiciela upadłego świata.
W późniejszych etapach produkcji nauczymy się z nimi radzić, ale i tak najlepszą metodą walki z nimi, będzie ratowanie się ucieczką. Gdy uzyskamy dostęp do kolejnych warstw miasta, zauważymy, że wraz z rozwojem dobrobytu, zbliżając się nieubłaganie do sztucznej konstelacji wiecznej nocy, zwiększa się komfort życia jego mieszkańców. Nie jest to jednak utopijna wizja wielopoziomowego raju niczym Zalem z japońskiej mangi Battle Angel Alita (Ganmu). Tu na każdym kroku widzimy przejawy korporacyjnej władzy, oskryptowanej policji czy aresztantów, odbywających swe wyroki od długich lat. Na szczycie tej piramidy warstw społecznych zawsze stał człowiek - odległy byt, dyrygujący swoimi podwładnymi, którzy mimo wolnej woli, od lat powtarzają te same czynności, które nakazał im ich twórca.
Na każdym możliwym kroku odnajdziemy przejaw zniewolenia oraz nadziei. Humanoidalne postacie starają się żyć po swojemu, doprowadzając do perfekcji nabyte w oprogramowaniu umiejętności, niekiedy sprzeczne z ich naturą. Podczas naszej wędrówki odnajdziemy też wyzwolone spod jarzma ograniczeń systemu postacie, które poratują nas dobrym słowem, ale również uczynkiem. Będą to decyzyjne, i w pełni świadome konstrukty, które zazwyczaj za wgrany przejaw dobroci, liczyć będą na handel wymienny lub wykonanie drobnej fuszki w okolicy. Dlatego tak ważna jest eksploracja w Stray. Daje ona masę możliwości w poznaniu świata, ale i odkryciu poukrywanych obiektów mających wpływ na dalsze losy głównego bohatera.
Wizualny majstersztyk
Świat przedstawiony w grze Stray napawa mnie ogromnym optymizmem. Ta niewielka i niestety dość krótka produkcja oferuje fenomenalnie napisaną historię fabularną, pełne życia postacie oraz przepiękny świat przedstawiony. Gracz uczestniczy w zwiedzaniu tego tajemniczego przybytku od jego niebezpiecznych czeluści po gnuśne wnętrza opuszczonych kwater dawnych twórców. Na każdym kroku możemy podziwiać kunszt pracy twórczej grafików z BlueTwelve Studio, którzy odwalili kawał dobrej roboty przy projektowaniu dostępnych dla naszej postaci miejsc, ale również tych dalej oddalonych lokacji. Ilość detali, elementów środowiskowych, pozostałości po zamierzchłych czasach ... przepych treści widzimy na każdym kroku i podświadomie ... chcemy ich znacznie więcej!
Przechadzając się po niezliczonych uliczkach drugiego miasta, skacząc po dachach pierwszego lub przemykając między "zurkami" (pomarańczowe potworki), gracz niemal natychmiastowo zdaje sobie sprawę z powagi eksperymentu, rozpoczętego przed wiekami z rozkazu tkankowych przywódców. Takich "rozkmin" jest o wiele więcej. Twórcy świetnie zbalansowali świat, ukazując nam różne drogi i rozdroża, ścieżki fabularne podejmowane przez żyjące wyżej kasty społeczne, ale i narzuty ze strony zapomnianej, ale wciąż działającej korporacji. Kierowany przez gracza bohater bardzo szybko odnajduje się w tym tajemniczym świecie, zjednuje sobie jej mieszkańców, a także odkrywa czym jest prawdziwa przyjaźń. Wiele z tych aspektów jest podczas gry poddawanych najwyższej próbie, z którą to właśnie gracz będzie zmuszony sobie poradzić.
O wyjątkowym aspekcie efektów audio-wizualnych świadczą wykonane przeze mnie podczas rozgrywki zrzuty ekranu. Tu dosłownie na każdym kroku odnajdziemy coś ciekawego, wartego uwiecznienia. Podczas gry na komputerze PC mogłem liczyć na najwyższą możliwą jakość grafiki, która dosłownie w kilku drobnych miejscach nie pasowała do całości. Myślę, że twórcom nie do końca wyszedł pomysł związany z odpowiednim przeliczeniem sierści na futrze głównego bohatera, która zależnie od lokacji raz prezentuje się przepięknie, ukazując ogrom detali a drugi raz znacząco "ulizująć" postać, niczym wyłączony efekt NVIDIA Hairworks (bezpośrednie pozdrowienia dla fanów trzeciego Wieśka).
Mimo tego, jak na tak świeżutki produkt, spotkałem się może z dwoma, trzema problemami maści technicznej. Raz gra wywaliła mnie do pulpitu z byle powodu, a drugi raz doświadczyłem nagłego spadku częstotliwości klatek na sekundę, gdy kierowana przeze mnie postać kota, wychodziła z turlającej się beczki. Nagły przeskok z 60 na 11 klatek, to straszna masakra dla oka, ale i dezorientacyjna karuzela dla błędnika. Na szczęście takich interakcji jest bardzo mało a wypuszczane Hotfixy od twórców z wersji na wersję, coraz lepiej łatają błędy produkcyjne.
W poszukiwaniu wyzwań!
Gra w wersji komputerowej na platformie Steam oferuje 24 możliwe do osiągnięcia wyzwania. Wiele z nich otrzymujemy z automatu za wykonaną, zwielokrotnioną czynność lub przedostanie się do nowej lokacji. Wśród nich znajduje się iście ciekawe wyzwanie, pozwalające na pełny zwrot pieniędzy za zakup gry (oraz gry), przechodząc ją w czasie krótszym niż 2 godziny za pierwszym podejściem. Jak na tę chwilę, zaledwie 1,5% graczy, którzy zakupili Stray może pochwalić się takim wynikiem i jeśli mają ochotę, mogą grę zwrócić, powołując się na prawo płatności Steam, związane ze zwrotem gry, w której nie przekroczymy czasu 2 godzin rozgrywki :) Można by rzec, że twórcy zaprezentowali nam płatne demo, z możliwością zwrotu pieniędzy po i tak grze dla pojedynczego gracza.
W sieci możemy także przeczytać o bardzo fajnej i rozbudowanej akcji społeczności graczy, którzy metodą prób i błędów, zaczęli rozpracowywać unikalny języków robotów, ukazany w grze. Szczególnie zauważamy to w pierwszych etapach podziemnego świata. Można o tej akcji przeczytać na reddicie, gdzie zresztą rozszalała się niemała dyskusja, w której gracze doszukują się coraz to nowych tłumaczeń, docierając przy okazji do ukrytych przez twórców przekazów.
Jeśli tego wam mało, a jesteście wielbicielami tych małych, alergotwórczych sierściuchów, to sprawdźcie sobie jak reagują one na rozgrywkę w tytułowe Stray. W serwisie Twitter pojawiły się filmiki ukazujące jak domowe koty bacznie przyglądają się rozgrywce, cierpliwie oglądając całą akcję gry. Gdy dodamy do tego interakcję z otoczeniem w postaci ocierania się o humanoidalne roboty czy pomiaukiwanie, efekt końcowy może i nas przerosnąć, a to tylko gra. Zainteresowanym polecam śledzenie hasztaga #catswatchingStray lub odwoływacza @CatsWatchStray. Poszukajcie sobie po serwisach wideo, tam również można znaleźć niezłe perełki!
A gdybyście chcieli poznać najlepszą głosową aktorkę, która podłożyła głos głównego bohatera w Stray, to poznajcie proszę kotkę imieniem Lala ;)
Najlepsza gra 2022 roku!
Jeśli zaciekawiłem was grą Stray i zechcecie w nią zagrać, będzie mi niezmiernie miło. To bardzo dobrze dopracowana produkcja, pełna sekretów i znajdziek, na które gracze polować będą jeszcze przez kilka miesięcy. Kwestia mechaniki jest banalna w swojej prostocie, choć kilkukrotnie zdarzało mi się wczytywać ostatni zapis rozgrywki podczas zabawy, gdyż nagły skok poziomu trudności związany z ucieczką przed "zurkami" w akompaniamencie zręcznościowego unikania tych szkaradztw, doprowadził mnie do wydobycia ukrytego osiągnięcia w postaci Ostatnie Życie (zgiń 9 razy). A patrząc jaki procent graczy go uzyskało, wcale w Stray nie ma lekko ;)
Nie jest jednak tak, że jest bardzo trudno. Gra oferuje jeden stały poziom trudności, który jesteśmy w stanie szybko zaakceptować. Misji ucieczkowych przed wrogami jest wystarczająco dużo i dość szybko się nimi nasycimy. W późniejszych etapach otrzymujemy elementy skradankowe i eksploracyjne. Można by napisać, że wraz z przesuwaniem się fabuły do przodu, gra znacząco traci potencjał logiczny na rzecz przygodowego. Tym stwierdzeniem chciałbym zakończyć recenzję gry Stray, produkcji, która zrobiła na mnie ogromne wrażenie kunsztem wykonania, ale przede wszystkim pomysłem i realizacją. Gorąco polecam alergikom - tu nie pokichacie, ale pokochacie ... koty :)