Rise of the Tomb Raider na Xboksa One to potężne uderzenie, Lara zachwyca

Kiedy Microsoft ogłosił, że kontynuacja przygód Lary Croft ze zrestartowanego w 2013 roku Tomb Raidera pojawi się na Xboksie One oraz Xboksie 360 na mocy umowy na wyłączność ze Square Enix, nie spodziewałem się wielkiego hitu. Dołożono do tego jeszcze zwiastun ukazujący młodą morderczynię, która szuka rozgrzeszenia u psychologa, nie potrafiąc zapomnieć traumatycznych wydarzeń z pierwszej części nowego cyklu. Całe szczęście to był zarys fabuły, który potem został wyrzucony do kosza, a ostatecznie produkt opowiada historię bardziej rodzinną, sięgającą wspomnieniem do ojca bohaterki. W ogóle rodzina jest także motorem napędowym głównego złego charakteru, fanatycznie dążącego do celu. Chociaż tę tragiczną postać powinno moim zdaniem nakreślić się bardziej szczegółowo, na pewno zapadnie ona w pamięć graczom. Ona oraz tony gruzu sypiącego się zewsząd. Gruz Raider robi ogromne wrażenie w temacie oprawy graficznej, ale to nie jedyna jego zaleta, choć tylko dla realizmu świata przedstawionego warto byłoby tę grę obowiązkowo kupić.

Rise of the Tomb Raider na Xboksa One to potężne uderzenie, Lara zachwyca

10.11.2015 | aktual.: 10.11.2015 19:53

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Zacznijmy jednak od kwestii traktowania gracza poważnie. Jako ktoś dorosły i zaprawiony w wirtualnych bojach, od bardzo dawna nie przywiązałem się tak do wirtualnej postaci, w dodatku kobiecej. Los Lary nie oszczędza, podkreślając na każdym niemal kroku, że obecny od początku w materiałach reklamowych angielski termin survivor pasuje do niej jak ulał. Tu nie ma tak, że postrzelamy sobie trochę, a potem wdrapiemy gdzieś na zamek po wygodnie oraz nieprzypadkowo wytyczonym przez twórców szlaczku, byle przyjrzeć się zapierającemu dech w piersi krajobrazowi w oddali. W Rise dróg do następnego celu potrafi być wiele, lecz każda pięknie komponuje się z otoczeniem, nie rzuca w oczy, jako coś bardzo sztucznego. Dopiero nadnaturalny instynkt przetrwania Croftówny pokazuje, gdzie umiejętnie porozkładano przejścia dalej, ale spróbujcie grać bez tego, a będziecie mieć o wiele większą frajdę. Inna sprawa to oddech zagrożenia stale na karku. Bohaterka upada, spada z łomotem, leci w dół po wkuciu się czekanem w niestabilną formację skalną lub lodową, rzuca nią o ścianę przy wybuchach, cierpi, dyszy, chucha parą na mrozie, ale się nie poddaje. Jeśli jesteście pełni podziwu dla jakiejś wirtualnej postaci to twórcy coś zrobili wyjątkowo dobrze.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Nie bez znaczenia jest tutaj oczywiście strona wizualna. W scenkach przerywnikowych Lara prezentuje się jak żywa, z frywolną fryzurą, ciepłą tonacją skóry na nagich, prawdziwych ramionach, w końcu zyskując szramy, blizny oraz brudząc się nie na żarty. Mimika to mistrzostwo i z całym szacunkiem dla niezłego dubbingu w wykonaniu Karoliny Gorczycy, grajcie po angielsku, naprawdę. Nieco gorzej prezentują się postacie drugoplanowe, ale to mimo wszystko nadal wysoki poziom. Model bohaterki jest trochę mniej szczegółowy w trakcie rozgrywki, niemniej w dalszym ciągu fantastyczny. Odpowiednio wyrzeźbione krągłości pobudzają wyobraźnię, nie idąc jednak w seksizm. Wyposażenie swobodnie zwisa przy pasku, niesforne włosy trzeba co chwila spinać z powrotem w kucyk. W wodzie naturalnie ubranie się moczy. Animacje awanturniczki są dopracowane, poza tą odkładania broni na plecy, gdy ramiona wyginają się w przedziwny sposób. Wpadka potrafi wywołać konsternację, lecz nie zamazuje bardzo pozytywnego wrażenia ogólnego. Połączcie to ze starannie zaprojektowanymi otwartymi obszarami Syberii, pełnymi detali, sekretnych pomieszczeń, przejść, ale również o dziwo różnorodnymi, choć przecież to niby jedna zimna mateczka Rosja.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Trafiamy tutaj w poszukiwaniu Kitieży, legendarnego miasta skrywającego podobno sekret nieśmiertelności. Podążamy tam wspomagając się zapiskami ojca Lary, starając domknąć dzieło życia rodzica, które niezrealizowane wystawiło go na publiczne pośmiewisko. Historia specjalnie nie wszystko dopowiada, przygotowując nas już na trzecią część serii, co nie każdemu musi przypaść do gustu. W końcu ile można czekać, by bohaterka stała się w końcu oficjalnie grabieżcą grobów? W sumie, jeśli o to chodzi akurat, to czekać nie musicie. Więcej miejsca poświęcono w Rise of the Tomb Raider ukrytym miejscom dawnych kultów, a wątek główny to także przede wszystkim wspinaczka i próby dotarcia gdzieś po artefakty, zaś dopiero w dalszej perspektywie czajenie się na wrogów, aby ci nie zaczaili się na nas. Mają przewagę liczebną.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Od razu i osobno docenię sztuczną inteligencję przeciwników, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności. Oni także dokładają się do wspomnianej atmosfery zagrożenia. Niemal zawsze doskonale uzbrojeni są pewni swego, chowają się pod ostrzałem, aby za moment z jednej strony frontalnie podejść gracza, a z drugiej go otoczyć od tej, której akurat nie obserwuje. Nie padają raczej od jednego pocisku, zwłaszcza ci opancerzeni. Będziecie odstrzeliwać im elementy wyposażenia, przy odrobinie szczęścia wysadzać w ręku granaty unoszone w rzucie, zachodzić od tyłu tych dzierżących mocne tarcze. Otoczenie to też sprzymierzeniec, kiedy wybuchające beczki czy generatory prądu ładnie zdmuchują nieprzyjaciół, a stary żyrandol lub paletę ze skrzynkami zawieszoną wyżej da się strącić na głowy nacierających. Kiedy można, warto jednak przemykać krzakami oraz eliminować ich z cienia. Bezpieczniej, no i frajda z podchodów większa.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Poszczególne rozległe miejsca, pomiędzy którymi potem dowolnie przemieszczać się będziecie zasiadając przy ognisku, wypełniono zadaniami drugoplanowymi. Jest masa rzeczy do znalezienia, od pradawnych zapisków i przedmiotów, przez nagrania, po monety, wydawane na wyposażenie u sklepikarza, ułatwiające trochę rozgrywkę. W większych skrzyniach odnajdziecie części mocniejszych broni, ulepszanych przy użyciu elementów pozbieranych tu i ówdzie. Opcjonalne grobowce to dodatkowe umiejętności dla Lary, po mapie przechadzają się osoby z chęcią zlecające mini misje oraz całkiem odpowiednio je nagradzające, więc warto zbaczać z trasy głównej. Zapolujecie na niedźwiedzie plus rzadkie zwierzęta (skóry są potrzebne do tworzenia przydatnego wyposażenia). Będziecie z ochotą odcinać flagi, króliki, skakać do wody, palić plakaty propagandowe, a raz nawet pognacie w wolnym czasie za… kurczakami. Po drodze poznacie kilka języków, co jest ciekawą nową mechaniką. Każdy zapisek lub większy napis na murze po grecku albo powiedzmy rosyjsku, podnosi umiejętności lingwistyczne panny Croft. Umożliwia to między innymi późniejsze odczytanie obelisków z rozkładem skrytek na mapie. Naprawdę fajnie wpleciono to w grę.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Bohaterka zdobywa doświadczenie, co przekłada się na punkciki do zainwestowania w dodatkowe zdolności z palety takich ofensywnych, myśliwskich i przetrwania. Po drodze zyskuje do tego stroje, potrafiące dawać różne bonusy. Zarządza się tym przy ognisku, nieraz przy okazji wsłuchując w komentarz Lary do wydarzeń. Nie wszędzie od razu się dostaniecie, ponieważ dopiero wraz z postępami fabuły zyskacie wyposażenie potrzebne do przejścia dalej, typu strzała lub czekan z linką albo np. mocniejsze strzały, na których można stawać po wbiciu ich w drewno. Później z tym wszystkim odblokowanym miło będzie wrócić na mapę, aby poszukać jeszcze nieodkrytych miejsc. Trzeba wiedzieć, że gra niestety odznacza jaskinie jako odwiedzone tylko po tym, iż staliśmy przed wejściem. Później jest trochę szukania tych jednak niespenetrowanych, bo zabarykadowanych w jakiś sposób. Tak czy siak, sam wątek główny to około 12 godzin wyśmienitej, spójnej zabawy na normalnym poziomie trudności, z wizją na więcej na wyższych. Strzelanie do zmyślnych wrogów jest sycące, gdyż pięknie reagują na kule. Strzały zostają w ciałach. Główkowanie w grobowcach też nieźle raduje. Zagadki logiczne oparto na fizyce, więc przyjdzie kombinować z wodą, równoważniami, pokrętłami, rozbijaniem lodu w celu uwolnienia wahadeł i tym podobnymi pomysłami.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

Pod kątem technicznym nie ma się czego przyczepić. Spadki płynności można policzyć na palcach jednej ręki i zdarzają się wyłącznie w scenkach przerywnikowych. Dorysowywanie elementów tła, z uwagi na dynamiczne skalowanie szczegółów, jest niezauważalne, chyba że ktoś z nosem w telewizorze będzie tego konkretnie szukał. Mamy zmienne warunki pogodowe i doby, przy czym podyktowane scenariuszem. Co świetne, już od pierwszych chwil programiści pokazują, na co ich stać, gdy Lara z przyjacielem chodzą po górach w głębokim, przepięknie oddanym śniegu i wdrapują się po lodzie. Tak trzeba. O wszędobylskim gruzie wspominałem, ale na realizm wpływają także inne detale, jak chociażby czaszki spadające z półek przy wspinaniu się po nich w grobowcach. Do tego dochodzi odpowiednio stonowane oświetlenie plus dynamicznie walące się otoczenie, stanowiące bazę dla niezapomnianych scen ucieczek przed niebezpieczeństwem. Muzyka udanie podkreśla akcję na ekranie, co możecie wstępnie sprawdzić sami, bo na jakiś czas udostępniono ją do odsłuchu zupełnie za darmo. Pełna polska wersja językowa wypada dobrze, ale po raz kolejny proszę o pozostanie z angielską. Brytyjska Croftówna jest lepsza, ma pazur, w przeciwieństwie do tej naszej.

  • Slider item
  • Slider item
[1/2]

W zasadzie to by wystarczyło, aby gra Rise of the Tomb Raider stała się pozycją obowiązkową, nawet zachęcającą do kupna któregoś z Xboksów, gdyby nie wizja wydania na PC, a w dalszej kolejności inne platformy. Jeżeli ktoś nie chce czekać, jak najbardziej niechaj rusza do sklepu po swój sprzęt od Microsoftu. Tymczasem dołożono jeszcze do tego tryb wypraw, pozwalający m.in. powtarzać już przebyte rozdziały i rywalizować ze znajomymi na punkty. Da się także wypełniać misje przygotowane przez innych i tworzyć własne, z dostępnych opcji. Te pozyskujemy z kart bonusowych, wprowadzających element humorystyczny (przykładowo wielkie głowy), taktyczny (stroje plus wyposażenie) albo ułatwienia dla nas (jak więcej punktów). Niektóre paczki kart zdobywamy w trakcie przechodzenia gry, resztę kupuje się za kredyty pozyskiwane w tym bonusowym trybie lub ewentualnie prawdziwe pieniądze, ale to jak kto chce. Nie ma wieloosobowej walki po sieci i całe szczęście. Dodatkowe atrakcje czynią z kontynuacji pozycję na kilka podejść, nawet na wyrywki.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (38)