AveLAB - ZTE Grand X IN (3) - Stare porno w starej pizzerii!
14.05.2013 16:14
A oto ciąg dalszy. Dziękuję za dotychczasowe komentarze i opinie :)
* * *
Mimo początkowego braku opanowania, Rotwell wymyślił co ma robić jeszcze zanim dotarł do domu. Nie zważając na posyłane mu przez robotników z łopatami spojrzenia z ukosa, zostawił pod resztkami gruzowiska zupełnie pustą przyczepę i przecisnął się z rowerem do serca SKY.
Dawniej było to najzwyklejsze prywatne osiedle jakich wiele, SKY posiadało jednak coś prawdziwie unikatowego – działającą studnię połączoną z wodą płynącą w głębi ziemi. Kiedyś umieszczono ją pośrodku parku jako atrakcję dla pretendujących do miana 'lepszych od jakichś wieśniaków' mieszkańców. Oczywiście, zgodnie z ironią losu, zamieszkali tu głównie ludzie którzy dopiero co do miasta przybyli właśnie z maciupeńkich okolicznych miejscowości. Studnia ta, z początku przekorny symbol fałszu ludzi ją oglądających, teraz stała się ich ratunkiem.
* * *
Rotwell pospieszył szybko przez główną ulicę i udał się na sam skraj osiedla, gdzie po lewej stronie stał niewielki budynek ze zrujnowanym lokalem gastronomicznym na parterze. Wszedł do środka, gdzie na cudem ocalałej skórzanej kanapie siedział on. Komputerowiec.
Słowo to oznaczało dawniej osobę zajmującą się komputerami, a często także resztą gadżetów elektronicznych. Dzisiaj ich wiedza była w sumie bezużyteczna, ale opowieści jakie snuli czyniły z nich swoistych bardów, zamieniających historie o tak zwanym Internecie na jedzenie. Tutejszy Komputerowiec nazywał się Wolfwood i nie był rdzennym mieszkańcem SKY. Przybył w około rok po katastrofie z ogromną ilością zapasów i broni palnej i na stałe został mędrcem osady. Podobno kiedyś miał tytuł naukowy na uniwersytecie. Obecnie był on postawnym mężczyzną w średnim wieku, z kilkudniowym zarostem i ubranym w zielony dres. Rotwell postanowił nie owijać w bawełnę:
- Można?
- Tylko jak masz coś pilnego. Relaksuję się.
- Czyli można.
Powiedziawszy te słowa, chłopak usiadł na kanapie i powolnym ruchem wyjął z kieszeni swój skarb. Woodwolf wyraźnie się ożywił:
- Co to jest?
- Ty mi powiedz. Ja się na tym nie wyznaję.
To powiedziawszy, przekazał trofeum Komputerowcowi. Ten przez chwilę obracał je w rękach i przytrzymał włącznik. Znowu zagrała melodia a ekran rozjaśnił się, jednak obecność eksperta uspokoiła Rotwella i tym razem nie spanikował.
- To jest smartfon, czyli taki telefon który poza dzwonieniem może robić zdjęcia, łączyć się z Internetem i sprawdzać pogodę czy kursy walut i tak dalej. Ten konkretny model ma 2 kamery, po jednej z przodu i z tyłu, nieco poniżej 4,5 cala przekątnej ekranu i jest naprawdę fajnie wykonany. Zostało jeszcze pół baterii, brak karty SIM. Ma Androida i procesor Intela, wcale unikatowy i interesujący sprzęcior.
- Możesz zrobić tak, żeby działał? Jest mi do czegoś potrzebny.
- Po lewej stronie jest gniazdko mini USB i nawet mam kabel, ale jak wiesz SKY nie ma prądu.
Rotwell był oszołomiony natłokiem pojęć których nie rozumiał, ale jedno nie umknęło jego uwadze – prawa powieka Wolfwooda lekko drgnęła. Łgał jak z nut.
- Kłamiesz.
- Nie kłamię, SKY nie ma prądu.
- SKY nie, ale ty tak!
- Bzdury!
- Tak? To jak organizujesz pokazy wirtualnych panienek dla pełnoletnich mieszkańców?
- Skąd ty....
Tutaj Komputerowiec ugryzł się w język, ale było za późno. Zdradził się.
- No dobra, mam dynamo. Jak mi naładujesz do pełna generator, to ja ci naładuję smartfona. Stoi?
- Stoi!
Oczywiście Rotwell dał się oszukać – pełne naładowanie generatora to mordercza harówa na dynamie, a sam otrzymał jedynie śmieszny ułamek prądu, który wytworzył. Mimo to, po skończeniu swojego zadania czuł ogromną satysfakcję patrząc na pełną ikonę baterii na górnej belce wyświetlacza.
- I już działa?
- Działa, ale bez karty SIM nie jest telefonem.
- Bez czego...?
- Eeech....słuchaj, młody, zrobimy tak. Ty masz smartfona, ja mam działającą kartę SIM. Łączy się z masztami w tym mieście. Dam ci jedną, ale powiesz mi, do czego chcesz tego cuda użyć. Może być?
Tym razem to Rotwell zyskiwał wiele na transakcji i znowu nie zdawał sobie sprawy z dysproporcji zysków. Przytaknął jednak i pewnym siebie głosem powiedział:
- Wkręcę się nim do elitarnej kasty, zostanę bogaty i będę robił co mi się żywnie podoba! Wydrę temu światu wszystko to, co tylko ma do zaoferowania!
Wolfwood pomyślał sobie, że oto jego gość zwariował. Dostanie się do kasty było rzeczą praktycznie niemożliwą samo w sobie, a ten młody człowiek odziany w łachmany chciał zrobić to dysponując jedynie smartfonem bez dostępu do Internetu. Jednak w tonie, jakim Rotwell wyrzucił z siebie swój manifest brzmiała pewność siebie na tyle duża, że Komputerowiec po chwili w milczeniu włożył kartę SIM.
Teraz młody Babek był niesamowicie podniecony, jego oczy aż błyszczały. Z pełną baterią i kartą mógł zacząć wprowadzać swój plan w życie. Wylewnie podziękował, wstał z kanapy i już był przy drzwiach, kiedy nagle obrócił się i nieśmiało wydukał:
- A co do tych pokazów...to może ja też...
- Wynoś mi się stąd, młodociany zboczeńcu!
Po takiej odpowiedzi Rotwell wyszedł już na dobre, a Wolfwood rozsadził się na swojej skórzanej kanapie i rzucił sam do siebie:
- Ech, te dzieciaki...
W głębi serca czuł jednak, że jeszcze wiele usłyszy o Rotwellu. W końcu to on naopowiadał chłopakowi w najdrobniejszych szczegółach, do czego zdolny był kiedyś Android. No nic, czas ogłosić dzisiejsze pokazy starego porno.
* * *
Od autora: Jak sami zapewne zauważyliście, dialogi nie są zbytnio rozbudowane. Spowodowane jest to faktem, że chcę ruszyć fabułę do przodu i skończyć w okresie testów. Powoli wyłania się główny cel opowiadania - testy smartfona - stąd obszerne fragmenty o nim. Jak dla mnie nie są one jednak zbyt natarczywe.