Lara Croft Tomb Raider: Anniversary

Redakcja

12.06.2007 13:10, aktual.: 01.08.2013 01:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

„Nabyta struktura o charakterze cech, głównie ukształtowana przez środowisko, które stanowi wynik oddziaływania czynników społeczno – kulturowych i jest związana z doświadczeniem... Powoduje, iż patrząc na pewne obiekty doświadczamy emocji...” Ciekawe jak przyjaciele i rodzina zareagowaliby na taką regułkę słysząc ją z naszych ust? Przecież pytali jedynie o pewna legendarną grę video, co widzimy w starej, już tak archaicznej rozrywce skoro na rynku jest wiele lepszych i piękniejszych propozycji? Mamy Gears of War na Xboksa 360, Motorstorm na Playstation 3, a my ciągle przycinamy na PSX-ie w przestarzałego Tomb Raidera. Sentyment? Nie każdy może to zrozumieć, ale na pewno doświadczyli tego wszyscy. W ten, czy inny sposób.

Producenci gier to też ludzie. Co prawda ich celom przyświeca przede wszystkim zysk i skodowanie produktu „mainstreamowego”, mającego trafić do jak największej ilości odbiorców, tak jednak czasami potrafią sięgnąć do zakurzonego stosu z grami i odświeżyć stare, ukochane tytuły. Czy przyświeca im struktura cech reagujących na dany obiekt drogą emocji? Oczywiście, jak już pisałem – to także przecież ludzie. Jednakże „plan główny” jest jasny - z resztą każdy z nas z wielką przyjemnością sięgnąłby po stos gotówki, jaki bił blaskiem na licach twórców gier. Dobry i sprawdzony pomysł odświeżyć, ulepszyć i położyć na sklepowych półkach w nowym, kolorowym pudełku. W dzisiejszych czasach nawet tak wysłużony zestaw reakcji zwany sentymentem, może otrzymać zupełnie nową definicję. Szkoda...

Maszyna czasu zatacza koło.W ich nowej grze z Larą w roli głównej, panowie z Crystal Dynamics, twórcy niegdyś świetnego Gexa 3D, cofnęli czas. Odpowiedzialnie, dojrzale, profesjonalnie, ale przede wszystkim ostrożnie - opierając konstrukcję projektu na Tomb Raider Legend. Sprytne, i zarazem też bardzo skuteczne. Technicznie oraz merytorycznie Legenda była zbiorem bardzo efektownych oraz równocześnie efektywnych linii zer i jedynek, dostarczając nam długo wyczekiwanego, dobrego produktu. Wydawać się zatem mogło, że tylko kwestią czasu była próba połączenia starego z nowym. Jak to się udało? Ocenę już zapewne widzieliście. Poznajcie argumenty.

Obraz

Przygody czasW odróżnieniu od części siódmej z kolei, TR: Anniversary oferuje nam dosyć prostą i standardową ścieżkę fabularną, bo w sumie znaną w końcu z jedynki. Deja vu - wszystko obraca się wokół artefaktu o nazwie Scion, którego trzy części rozsiane są kolejno w: Peru, Grecji i Egipcie. Z początku mamy wątek naszej czcigodnej chlebodawczyni, Jacqueline Natli, jednak doświadczony i nie mający problemów z pamięcią gracz szybko przypomni sobie co i jak tutaj dokładnie w trawie piszczy... No i oczywiście także samo zakończenie, które weterani dobrze znają, uznając za jedno z najgorszych w historii. Z drugiej jednak strony znam wielu fanów, dla których oszczędność historii korzystnie wpływała na poczucie samotności i odosobnienia w przygodach Larry. Ach te gusta...

[break/]Nowa panna Croft to przede wszystkim klimat i atmosfera. Już od początku widać, że programiści rzeczywiście mocno przyłożyli się do swojego zadania, oferując nam odświeżonego, ale tak naprawdę starego i ukochanego Tomb Raidera. Oprócz oczywistego charakteru lokacji i ich konstrukcji, brak tu zbyt częstych cut–scenek, zapychających treść rozmów przez radio, masowych interwencji drugoplanowych postaci, czy M16 plujących do nas ołowiem nie wiadomo skąd. Nie, przez większość gry jesteśmy jedynie my, Lara, jej miseczki oraz architektoniczne, zapierające dech w piersiach dzieła pozostawione przez starożytną kulturę.

Obraz

Lokacje to prawdziwa perełka tej odsłony. Peru oferuje nam przepiękne widoki, pełne wodospadów i miast wbudowanych w skały; Grecja to przede wszystkim świątynie skąpane w mitologii i oślepiający umysł blask różnorakich cudów inżynierii; Egipt natomiast to ogólnie znane piramidy, czy sfinksy... Oczywiście w stosunku do wersji gry z PSXa wszystko przemodelowano, przebudowano i dostosowano do struktury wspomnianego silnika z Tomb Raider: Legend oraz wymogów dzisiejszego gracza. Jest luźniej, swobodniej, bardziej zróżnicowanie – zatem grywalniej, ale i miejscami zdecydowanie łatwiej. Koniec z mierzonymi co do centymetra skokami. Wystarczy dobry refleks, chwila praktyki i linka z kotwiczką, w którą wyposażona jest teraz Lara.

Lary broń...W tej odsłonie nasze pukawki najczęściej pozostają w kaburach. Mimo dynamicznego charakteru ostatniej części, Anniversary jednak w każdym aspekcie stara się dorównać pierwowzorowi. Dla mnie to wspaniała wiadomość. Obawiałem się, że zbyt strzelankowy, choć przyznam udany styl Legend, w tym przypadku tylko pogrąży projekt. Na szczęście producent po raz kolejny wykazał się niebywałym profesjonalizmem. Przyznam, zdarzą się chwile, gdy będziemy musieli sięgnąć po kaliber 45, jednakże głównie by odstrzelić po drodze kilka nietoperzy, pum, niedźwiedzi, czy dinozaurów...

Obraz

Walki z bossami uległy sporym zmianom, i to na wielki plus. Zamiast standardowych pojedynków, mamy dwa warianty. Pierwszy z nich to znane z poprzedniej odsłony przygód Lary tzw. Quick Time Events polegające na wciskaniu pojawiających się na ekranie klawiszy – w sumie otrzymujemy takie interaktywne fabularne przerywniki. Drugi natomiast działa głównie na podstawie paska furii, który nabija się wraz z kolejnymi kulami wbitymi w ciało przeciwnika. Kiedy osiągnie on maksimum rozzłoszczony wróg szarżuje na nas, a my przy akompaniamencie growego „bullet time’u” ataku tego unikamy, równocześnie przy wykorzystaniu dwóch namierzających się na przeciwnika celowników pakując skutecznie w określoną część ciała oponenta spore dawki bolesnego ołowiu.

[break/]Lara Croft i w tej części może pochwalić się nowymi ruchami. Oprócz zagrywek poznanych w już Legendzie do dyspozycji mamy teraz także chociażby umiejętność wspinania się na pale i chodzenie po ich szczytach, co wymaga z początku pewnego treningu. Lekko zmodyfikowano linkę, która zakończona jest obecnie kotwiczką, miast magnesem, lecz pełni identyczna funkcję – dzięki niej powspinamy się, pobiegamy po ścianach i poprzesuwamy odpowiednie elementy otoczenia. Przy kontraście przemodelowanych map, Lara niewyobrażalnie naturalnie i z gracją pokonuje wszelkie wyzwania, dostarczając przy okazji graczom ogromnej satysfakcji.

Obraz

Zagadek urokŁamigłówki były największym atutem części pierwszej. Z czasem zeszły na dalszy plan, pogrążając serię w coraz większy niebyt. Developerzy próbowali wprowadzić więcej akcji, dynamiki, filmowych patentów – niszcząc tak naprawdę stworzoną niegdyś supermarkę. Crystal Dynamics nie popełniło tego karygodnego błędu. Wzorując się na oryginale z 1996 roku twórcy dostarczają nam kilka nowych rozwiązań, przy okazji oferując chyba najlepsze zagadki w całej serii. Owszem, są one miejscami praktycznie skopiowane z jedynki, bo jakżeby inaczej, tak niemniej mechanizm tamy w Lost Valley, czy obelisku z Khamoon w blasku mocy obliczeniowej Playstation 2 po prostu zachwycają. Dorzucić do tego toczące się na naszą głowę wielka kulę (Indy Jones może się schować!), wyskakujące z murów kolce, ściany próbujące zgnieść nasze wątłe ciało - co z tego, że mieliśmy to w oryginale? Tutaj wszystko wygląda i działa znacznie lepiej.

Uroda LaryPoziom szaty graficznej w Tomb Raider: Anniversary prezentuje się ciut lepiej niż w Legendzie. Animacja głównej bohaterki nabrała jeszcze więcej rumieńców, korytarze łączące lokacje są o wiele bardziej zróżnicowane i rozbudowane, a sama architektura minimalnie bardziej bogata, aczkolwiek niestety nie można się doszukiwać konkretniejszego skoku jakościowego w porównaniu do poprzedniej części. Po prostu – Playstation 2 nie wykrzesze z siebie nic więcej. Reasumując więc: jest bardzo ładnie, czasami nawet przepięknie, ale miejscami chrupnięć animacji nie unikniemy.

Warto, również zaznaczyć kwestię samej oprawy audio. W tym elemencie Crystal Dynamics po raz kolejny wykazało się niesamowitym smakiem oraz wyczuciem. Minimalnie zretuszowana, pojawiająca się tylko w określonych momentach muza autorstwa Troelsa B. Folmanna, z miejsca przypomina chwile spędzone z growym pierwowzorem nowej Lary. Sentyment oparty na prawdziwym talencie. Wielkie Brawa.

Obraz

Królowa powróciła?Najnowszy Tomb Raider miał być podsumowaniem dwóch największych legend rynku gier video: przygód Lary Croft oraz odchodzącej powoli w cień konsoli Sony. Czy mu się to udało? Producent gry, żaglując pomiędzy starymi, a nowymi rozwiązaniami, z niesamowitą wręcz pieczołowitością oraz smakiem zaprezentował nam chyba najlepszą (po jedynce naturalnie) część w historii serii. Atmosfera wielkiej tajemnicy i przygody, świetne zagadki oraz przepiękne lokacje, ogromna gry walność, a także swoboda rozgrywki zbudowały tytuł, w który musi zagrać nie tylko fan serii, lecz również kompletny żółtodziób w tych klimatach. To propozycja, jaka nie trafia się codziennie na rynku elektronicznej rozgrywki – kopiująca co prawda sprawdzone standardy, ale robiąc to w wielkim stylu. Poprosiłbym o więcej takich przejawów „sentymentalizmu” u „bezdusznych” twórców gier...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (0)