Windows8-tan
15.12.2012 | aktual.: 16.12.2012 09:36
Jak to mawiają niektórzy starzy blagerzy – nadejszła wiekopomna chwila. MaX pokusił się na napisanie czegoś o Windowsie 8... Choć to w sumie już mój trzeci wpis o tym systemie. Nagroda w postaci zdjęcia Kota Jana dla osoby, która odnajdzie oba poprzednie wpisy ;p
Ale do sedna – czy wiecie, co to jest antropomorfizacja? Trudne słowo, co? W gruncie rzeczy jest to jednak zabieg polegający na nadaniu przedmiotom ludzkich cech i motywów postępowania.
Jak wiecie, bardzo lubię swój sprzęt elektroniczny, a co za tym idzie, nadaję mu zawsze imiona. Wielokrotnie o tym pisałem, więc już zapewne przyzwyczailiście się do tego. Nie mniej zmierzam do pewnej ciekawej informacji, o której mało kto wie... Windows 8 posiada swoja oficjalną antropomorfizację.
I uwielbiam ją.
A za wszystkim jak zawsze stoją Japończycy. Bo któż by inny? „OS‑tan”, bo o nim mowa, to doprawdy ciekawy fenomen, o którym należało by najpierw trochę napisać. Kilka lat temu, gdy światem rządził Bill „Mam Tyle Kasy, Co Sknerus McKwacz” Gates i jego felerny Windows ME, system Microsoftu znany był z licznych wykrzaczeń i swej nieudolności. Nazwany szumnie przez wszystkich ludzi na świecie najgorszym systemem pod słońcem, ME nie miał łatwo. Nie mniej, należało mu się.
Mimo wielu problemów był używany przez sporą grupę ludzi, którzy postanowili wykorzystać antropomorfizację, aby pośmiać się z tego, co im przyszło pod komputerowe strzechy. Elementem zapłonowym ponownie okazał się podobny do 4chana – japoński Futaba Channel, gdzie ludzie zaczęli naśmiewać się z systemu milenijnego i tego, że przypomina on taką nieogarniętą, bardzo fajtłapowatą dziewczynkę. Znalazła się oczywiście natychmiast grupa zdolnych rysowników i... nim ktokolwiek się zorientował, ME dostał swoją personifikację.
Nie trzeba było długo czekać by pojawiły się kolejne OS‑tany. Urocze, zgrabne dziewczynki (pamiętajmy, to Japonia! Oni uwielbiają takie klimaty) podbiły serca ludzi, mimo iż sam system był spazmem szatana. Tutaj trzeba się jeszcze na chwile zatrzymać przy nazwie, która kilka razy użyłem a jeszcze nie wytłumaczyłem. OS jak Operating System chyba tłumaczyć nie trzeba, ale 'tan' wymaga już pewnej znajomości klimatów Kraju Kwitnącej Wiśni. Sufiksy dodawane do imion (nazwisk) są elementem języka japońskiego, które służą do szybkiego i wyraźnego wyrażania pewnych hierarchii społecznych (pamiętajmy, iż to bardzo hierarchiczne społeczeństwo). Chan (czyt. "cian") służy do określania osób młodszych, ładnych, ślicznych i słodkich przez przyjaciół. Rzadko jest używany w stosunku do mężczyzn - jeśli już, to raczej do małych chłopców. Można więc mówić na przykład do córki, kota, młodszego rodzeństwo lub aby kogoś konkretnie wkurzyć: „Michał-chan”, „Jan-chan”, „Pangrys-chan”. Natomiast samo "Tan" wykorzystane w OS‑tan to zdrobnienie i jeszcze bardziej wkurzające i zawierające hektotonę słodyczy określenie osoby słodkiej i uroczej. Jak dla mnie zdecydowanie za dużo cukru~!
Wracając do rysowanych nieletnich dziewczynek w skąpych strojach, szybko pojawiły się kolejne antropomorfizacje innych systemów i to nie tylko pochodzących z Redmond.
Były też nawet 98tan, 95‑tan, 3.1‑tan i DOS‑tan
Swych uroczych personifikacji doczekały się też inne systemy, czyli OSX oraz Linux a także gdy nastała pora na drugą odsłonę wojen przeglądarkowych, wszyscy aktualni pretendenci do bycia numerem 1 (czyli IE, Chrome, Firefox, Opera).
Ufff, sporo tego.
Ale to nie jest w tym wszystkim najśmieszniejsze – otóż, Microsoft w Japonii najwyraźniej jest bardziej luzacką firmą niż w innych krajach i dołączył swoje wagony do tego pociągu pełnego absurdu.
Aż do Visty-tan wszystkie dziewczyny zostały zaprojektowane przez osoby niezwiązane z MS, choć w pewnym stopniu zarabiające na tej całej otoczce (wydano komiksy, gry). W momencie premiery Windowsa 7 razem z systemem pojawiła się pierwsza oficjalna maskotka systemowa, czyli Nanami Madobe.
[yt=http://www.youtube.com/watch?v=nngGGBkjMpU] Oficjalny filmik.
Tak, to się stało na serio, nie zmyślam.
Oczywiście pewną częścią sukcesu maskotki, która notabene odniosła sukces, był fakt, że W7 był dobrym system operacyjnym. Nanami została bardzo polubiona przez Japończyków i zyskała sobie stały klub fanów.
Logiczne więc było, że i nowe dziecko firmy z Redmond dorobi się swojej antropomorfizacji – MS jednak postanowił zaskoczyć wszystkich nie tylko kafelkami. Dziewczyn było dwie!
Przedstawiam wam Madobe Yuu i Madobe Ai. Wyjaśnię też od razu pewien kiepski żart ze strony Microsoftu. Madobe oznacza w języku japońskim „w oknie” a Yuu i Ai przeczytane na głos brzmią jak: „Ty” i „Ja”.
Tym samym doszliśmy do sedna sprawy – czyli W8‑tans... i wybaczcie, ale dopiero teraz się poprawię.
Windows 8 ma swoje antropomorfizacje.
I uwielbiam je!
Jednym z konkursowych tematów jest "Pokaż mi swój ekran, a powiem ci kim jesteś" – a jako że jestem sprzedajnym stworzeniem postanowiłem pokazać wam, jaki jest mój ekran startowy i... nie zgadniecie, ale są na nim moje ulubione maskotki Windowsa (no dobra, tylko jedna).
Yuu – czyli „Ty”, jest świetnym pretendentem do rezydowania na nowym w mym posiadaniu, laptopie Samsunga. Mało tego, rewelacyjnie uzupełnia samego Windowsa. Zarówno na ekranie logowania, jak i na tle kafelków – choć tutaj trzeba przyznać, wstawienie jej nie było łatwym zadaniem. Fakt, iż MS nie udostępnił swobodnej zmiany tła w nowym menu start troche mnie zaskakuje... pokazuje jednak, że nie jestem osobą ugodową i lubię grzebać w swoim systemie. Oczywiście nie ciągle, tylko okazjonalnie. Raz ustawiona tapeta będzie działała przez miesiące.
A! Kafelki...
Na koniec całej historii o dziewczynach OSowych warto by wyrazić swoją krótka opinię o Modern i o samym W8.
Już dawno temu wiedziałem, że niewiele korzystam z komputera - w sensie, nie czasowo, ale możliwości. Poza pracą, w której nakminiam kod php‑o-html-o-cssowy zajmuje się głównie przeglądaniem stron internetowych, oglądaniem zabawnych filmików na youtubie i graniem w gry na steamie. Po pierwszej rewizji kafelków na nowym systemie Microsfotu ostało się ich niewiele i są pogrupowane w logiczne jak dla mnie segmenty. Ósemka dobitnie uświadomiła mi, że bez internetu moja interakcja z komputerem sprowadza się do grania i pisania, i w sumie dobrze mi z tym. ;) A co.
Moje postępowanie z Yuu – jako jedność sprzętu i systemu – wielokrotnie nie wykracza poza kafelki. Nie jest to dla mnie smutek... smutkiem jest raczej potrzeba przechodzenia do pulpitu aby odpalić kilka programów, które uwielbiam: Opera, Irfan, Steam, WinAmp, edytor tekstu.
Dajcie mi więc te programy a obiecuję nie odpalać więcej Desktopu... serio. Dzięki temu Yuu będzie zawsze w tle, umilając mi moją egzystencję z system firmy z Redmond.