Prezentacja Peugeot 508 PSE: Hybrydowe emocje na 360 fajerek!
27.04.2021 | aktual.: 27.04.2021 22:36
Z jednej strony uwielbiam jeździć samochodami hybrydowymi, bo dają poczucie lekkości, dynamiki i natychmiastowej reakcji tuż po wciśnięciu pedału przyspieszenia. Z drugiej zaś hybrydy plug-in od dłuższego czasu wywołują u mnie poczucie… bezsensu. Ich walory można poznać tylko wtedy, gdy ładujemy baterię regularnie, najlepiej za darmo. Jakie wrażenie wywarł na mnie nowy Peugeot 508 PSE podczas pierwszych jazd na torze?
Gdy tylko w sieci pojawiła się pierwsza zapowiedź tego modelu, zapragnąłem się nim przejechać. Co prawda w pierwszych informacjach była mowa o układzie generującym imponujące 400 KM z niewiadomego źródła (na pewno hybrydowego, ale nie mówiono o silniku spalinowym), a w rezultacie otrzymaliśmy „tylko” 360 KM (520 Nm) z układu hybrydowego na bazie silnika 1.6, ale i tak taka moc w 508 po prostu „robi robotę”.
Wygląd i pierwsze wrażenie
Robotę robi przede wszystkim wygląd, bowiem już na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z niestandardowym modelem. Nie ma tu przesadzonych elementów, ale praktycznie z każdej strony coś się wyróżnia. Są to 20‑calowe felgi z oponami Michelin Pilot Sport 4, obniżone zawieszenie, zwiększony rozstaw kół, większe tarcze hamulcowe z czterotłoczkowymi zaciskami z przodu, liczne nakładki i elementy aerodynamiczne, a wszystko to przyozdobione akcentami w neonowym kolorze. W parze z szarym lakierem wygląda to po prostu świetnie.
We wnętrzu zmian jest nieco mniej, choć 508 samo w sobie wygląda mocno niekonwencjonalnie. Nowością są liczne przeszycia w kolorze neonowej zieleni (wg. Peugeota – Kryptonite), nieco one, lepiej trzymające w zakrętach fotele i kilka akcentów. Niewiele. A, no i po aktywacji trybu jazdy Sport, na ekranach pojawia się wspomniany neonowy kolor. No ale wygląd wyglądem, a jak to się spisuje w akcji?
Napęd hybrydowy na torze? Da się!
Pewnie, że się da! Zresztą od wielu lat napędy hybrydowe są stosowane w samochodach wyczynowych, między innymi w wyścigach długodystansowych np. Le Mans, więc stosowanie napędu hybrydowego w samochodzie o sportowych aspiracjach nie jest żadną nowością. Oczywiście kłóci się to nieco z tradycyjną koncepcją samochodu sportowego i z taką też spora rezerwą podchodziłem do pierwszych jazd modelem 508 PSE (Peugeot Sport Engineered) na torze doskonalenia techniki jazdy stopnia wyższego DriveLand w Mszczonowie, ale po 1,5‑godzinnej sesji wróciłem do domu z głową pełną pozytywnych wrażeń.
Po pierwsze – tryby jazdy. Jest ich kilka m.in. Comfort, Hybrid, Electric, 4WD i Sport. Na torze lub wtedy, gdy chcemy się trochę pobawić, nie warto włączać niczego poza Sport. Tylko w tym trybie auto jest spięte, dynamiczne, skrzynia nie zrzuca za szybko biegów, a zawieszenie pozwala na więcej. Układ hybrydowy ma moc systemową 360 KM (520 Nm), z czego 200 KM pochodzi z silnika spalinowego 1.6. Oprócz tego do dyspozycji są dwa silniki elektryczne. Jeden umieszczony przy silniku spalinowym z przodu o mocy 110 KM, drugi przy tylnej osi o mocy 113 KM. Działanie całego układu jest bardzo sprawne, choć nawet w trybie Sport skrzyni zdarzy się trochę zamyślić. Nie jest to jednak na tyle uciążliwe, aby przeszkadzało w zabawie.
Jasne, Peugeot 508 PSE nie jest samochodem torowym i zapewne klienci, którzy wydadzą co najmniej 302 000 złotych (wersja sedan, za kombi SW trzeba wydać odrobinę więcej) na torze pojawią się może kilka razy, więc to auto ma być dynamiczne na co dzień, ale jednocześnie lekkostrawne i w miarę komfortowe. I takie jest, bowiem pozostałe tryby jazdy mocno wygładzają sportowy charakter, który zaczyna odgrywać rolę statysty. Na samym prądzie auto jest w stanie przejechać 30‑35 kilometrów (bateria ma pojemność 11,5 kWh) i rozpędzić się do 140 km/h.
Czy chciałbym takiego mieć?
I tak! I nie… Tak, bowiem 508 w konwencjonalnej wersji bardzo mi się podoba i dobrze mi się nim jeździ. Odmiana 508 PSE wygląda fenomenalnie i trudno mi oderwać od niej wzrok. Jeździ świetnie zarówno na torze, jak i po drogach publicznych. Łączy w sobie sportowego ducha i odrobinę szaleńca, z cywilizowaną dynamiką na co dzień. Sęk w tym, że kosztuje ponad 300 000 złotych, a to już rewir segmentu premium. Peugeot 508 PSE na pewno zdobył moje serce, ale rozsądek podpowiada co innego.