Spellforce 2

Redakcja

24.04.2007 17:09, aktual.: 01.08.2013 01:56

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ostatnimi czasy modne stały się tytuły-hybrydy. Co prawda w bardzo wielu przypadkach gra wciąż pozostaje w obrębie jednego gatunku, posiadając jedynie elementy innej grupy, ale i tak jest to inicjatywa godna naśladowania. Firma Pandemic postawiła sobie za cel połączenie klasycznej strategii w czasie rzeczywistym z grą fabularną i uparcie swoją wizję promuje. Po całkiem niezłym Spellforce przyszedł czas na jej młodszą siostrę, która ma poprawić błędy poprzedniczki oraz zapewnić twórcom poczesne miejsce w historii gier.

Jako, że Spellforce 2 silnie zabiega o miano RPG-a, posiada całkiem złożoną i wciągającą historię. Bohater, którym przyjdzie nam sterować, pochodzi z plemienia Szaikan. Rasa ta jest niezbyt szanowana, gdyż związana jest bardzo blisko z mało pozytywną postacią, która to ma wiele grzeszków na swoim sumieniu - smokiem Ur. Pewnego dnia na wioskę naszej postaci napadają odmienione Mroczne Elfy. Biegając po terenie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „dlaczego?” jesteśmy świadkami nierównej walki pięknej wojowniczki z bandą najeźdźców. Wynik nie jest trudny do przewidzenia, na szczęście jednak smocza krew płynąca w naszych żyłach pozwala nam wskrzesić zabitą. Po przebudzeniu piękność przedstawia się jako Balladyna i opowiada o kłopotach, w jakie wpadła jej ojczyzna. Ona sama znalazła się tutaj, by ostrzec królestwo ludzi przed wielkim niebezpieczeństwem, nadciągającym nieubłaganie Cieniem.

Ocaliwszy naszą wioskę z łap Mrocznych Elfów otrzymujemy od wciąż żyjącego smoka Ur nowe zadanie - musimy towarzyszyć Balladynie, by uświadomić ludzi o tym co się święci. Wbiegamy „standardowo” w portal i tak zaczyna się długa kampania Spellforce 2 składająca się z dwudziestu ośmiu misji. Liczba ta jest doprawdy przerażająca, zważywszy na to, że na każdej mapie spędzimy przynajmniej godzinę. Najbardziej wytrwałych czeka więc wiele godzin dobrej zabawy. Jako, że jest to połączenie RTS-a z RPG-iem, misje skonstruowane zostały w taki sposób, aby właśnie tą główną cechę gry podkreślić. Stąd mamy do wykonania konkretne zadania główne, których dokończenie jest warunkiem przejścia do następnej mapy, a oprócz tego czekają na nas jeszcze questy poboczne, które zaskarbią nam nie tylko wdzięczność lokalnej społeczności, ale i rozszerzą naszą armię, czy pozwolą pozyskać nowe artefakty.

Obraz

Postacie w Spellforce 2 rozwijają się w miarę wykonywania zadań i zabijania przeciwników. Dzięki zdobytym punktom umiejętności możemy awansować zdolności naszych bohaterów, które to z kolei pozwolą na używanie coraz potężniejszych rodzajów broni. Jako, że postacie przechodzą z jednej misji do kolejnej, warto zainwestować trochę czasu w ich rozwój, gdyż na samym początku to one będą naszą główną linią obrony i ataku. Istnieją dwa podstawowe drzewka „skillów”, w które możemy inwestować - jedno dla magii, drugie dla walki. Nasz bohater po pewnym czasie może stać się prawdziwym killerem, szczególnie jeśli posiada odpowiedni ekwipunek. Zmiana wyglądu postaci idzie w parze ze zmianą noszonego odzienia, co jest dość miłym dla oka detalem. Bardzo praktyczny pasek na dole ekranu wyświetla umiejętności naszego pupilka, gotowych do użycia na każdym, kto tylko postanowi wejść nam w drogę.

[break/]Bardzo silnym akcentem RPG-owym jest ekran inwentarza, który wygląda zupełnie jakby został wyjęty z rasowej gry fabularnej. Dzięki przedmiotom, uzyskanym bądź kupionym, nasz bohater stanie się jeszcze potężniejszy i będzie zadawał więcej obrażeń. Ilość uzbrojenia, które możemy znaleźć na naszej drodze ku ostatecznemu celowi jest naprawdę godna uwagi. Będziemy zbierać nie tylko miecze, czy maczugi, ale również części zbroi, czy różdżki, które pozwolą nam na rzucanie coraz potężniejszych czarów. Magia w grze prezentuje się bardzo dobrze, a jeszcze lepiej sprawdza się w bitwie.

Obraz

Oprócz silnego akcentu RPG-owego, Spellforce 2 oferuje nam wiele elementów rasowego RTS-a. Mamy tu kwaterę główną naszej rasy, a raczej - naszych ras, skąd możemy rekrutować robotników i początkowe jednostki ofensywne. Robole stawiają budynki i zbierają surowce, pełen standard. W świecie Spellforce 2 walutą jest srebro, kamień i lenya. Kamyczki wykorzystywane są głównie do wznoszenia struktur, zaś dwa pozostałe surowce posłużą nam przede wszystkim w trakcie rekrutacji wojska. Znowu pełna norma. Generalnie, struktura rozgrywki strategicznej musiała zostać dość uproszczona, dlatego też nie ma co liczyć na setki technologii, czy masę rozwiązań strategicznych. Cały ten aspekt gry wypada jednak bardzo fajnie, nawet mimo uproszczeń.

Spellforce 2 wprowadza dziewięć ras, choć nie można stwierdzić, że są one „grywane”. Phenomic bardzo sprytnie podzielili je na trzy ugrupowania, połączone wspólną sprawą. Królestwo jest unią ludzi, krasnoludów i elfów. Reprezentują one Ludy Światła, walczące o sprawiedliwość oraz dobro dla wszystkich. W skład wojska tych obrzydliwie praworządnych znajdują się więc ciężkozbrojni rycerze, tak piesi, jak i konni. Elfy wspomagają ludzkie, pancerne wojska szybkimi i zabójczymi jednostkami. Dzięki nim możemy wykorzystać w walce łowczynie, czy druidów. Wsparcie krasnoludzkie jest głośne, niskie i trudne do zniszczenia. Ich katapulty znacznie wzbogacają naszą armię w skuteczną broń niszczącą budynki.

Obraz

Drugim ugrupowaniem, którym możemy sterować jest Klan. Głównymi przedstawicielami tej strony konfliktu są orki. Co ciekawe, wyglądają one identycznie, jak w serii Warcraft - twórcom zabrakło chyba odrobinki inwencji. Zielonym wojownikom dopomagają trolle i barbarzyńcy. Ostatnią frakcją, dzięki której możemy skutecznie powalczyć o przetrwanie w świecie, jest Pakt. Połączone siły Mrocznych Elfów, Cieni i Gargulców stanowią bardzo ciężki orzech do zgryzienia dla pozostałych wojennych stronnictw. Niby fajnie, ale niestety - po kilku godzinach gry zauważycie, że ugrupowania różnią się od siebie jedynie graficznie, każda jednostka ma swojego odpowiednika u innej rasy. Z tego powodu Spellforce 2 staje się odrobinkę nudny, a granie w trybie wieloosobowym jest po prostu stratą czasu.

[break/]Całkiem dobrym elementem gry jest za to jej interfejs, który pozwoli na w miarę bezproblemowe wydawanie rozkazów, chociaż w moim odczuciu ikonki przypisanych do określonych klawiszy numerycznych oddziałów zajmują odrobinkę za dużo miejsca na górze ekranu – w końcu gracz raczej wie, jakie oddziały gdzie sobie wrzucił. Ciekawym elementem jest możliwość zaznaczenia jednostki wroga, a następnie wybranie odpowiednich rozkazów, które pojawiają się pod ikonami naszego wojska. Dzięki temu możemy szybko wydać rozkaz zabicia potężniejszego przeciwnika, zamiast próbować ręcznie kliknąć na niego myszką. Mimo to, bitwy nie stwarzają za wiele możliwości strategicznych, są raczej walką dwóch mas, które rzuciły się na siebie.

Obraz

Graficznie Spellforce 2 nie jest najpiękniejszą grą, jaką można sobie wyobrazić. W miarę dopracowane wizualnie wojsko odcina się od średnio wykonanego tła, przez co wszystko wygląda odrobinkę nienaturalnie. Budynki z kolei, szczególnie te, które są częścią mapy, a nie należą do nas, są po prostu wielkie i zwyczajnie dziwi ich nieproporcjonalność względem naszych oddziałów. Samo wojsko prezentuje się wcale nie tak okazale, jak można by się tego spodziewać - jednostki wyglądają bardzo podobnie i czasem trudno jest odróżnić od siebie takiego robotnika od owczego łucznika. Mapy, mimo wspomnianego wyraźnego odstawania poziomem od jednostek, wykonane są na szczęście przejrzyście i są bardzo zróżnicowane. Muzyka oraz dźwięk też nie prezentują może najwyższego poziomu, ale też zbytnio od produktu nie odstraszają.

Obraz

Spellforce 2 pomimo wielu rozwiniętych elementów RPG-owych i RTS-owych, nie jest najdoskonalszą przedstawicielką takiego połączenia. Ot, pierwszą z brzegu grą, która robi to w moim odczuciu lepiej jest chociażby sam Warcraft III. Zadziwia podobieństwo ras i przede wszystkim dziwny zabieg połączenia ich w stronnictwa. Gdyby jednostek było odrobinkę więcej, moglibyśmy sami wybrać, jak prezentować się będzie nasz frakcja – to byłby pewien plus. Tymczasem jedynie graficzne zróżnicowanie ugrupowań jest pomysłem tak nietrafionym, że aż dziwnie się o takim archaizmie pisze. Ogólnie rzecz jednak ujmując, mimo pewnych niedociągnięć, można w tą grę pograć kilka wieczorów i dobrze się przy tym bawić. Kilka wieczorów.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (0)