Motorstorm

Redakcja

29.03.2007 15:57, aktual.: 01.08.2013 01:57

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nowe technologie, a zatem kolejne generacje platform domowej rozrywki – czy równocześnie ze świeżymi i przełomowymi rozwiązaniami? Chyba każdy z nas, graczy prędzej, czy później zaczyna się zastanawiać jak mogłaby wyglądać gra idealna, perfekcyjna, przełomowa. Zwłaszcza, kiedy na rynek ląduje kolejna konsola, przepełniona mocą obliczeniową. Motorstorm dla wielu miało właśnie być takim tytułem. Pięknym, dynamicznym, ale przede wszystkim oferującym zupełnie nowy wymiar grania. Jaka powinna być ta nowa jakość w gatunku gier wyścigowych? W rzeczywistości to naprawdę złożone pytanie, ponieważ oprócz rzeczy tak oczywistych jak oprawa A/V na odpowiednim poziomie, trudno jednoznacznie określić elementy, które każdemu przypadłyby do gustu. Wspaniale, że Panowie z Evolution Studios takich wątpliwości nie mieli...

Skasowałeś bilet?W grze przygotowano dla nas 21 lig zawierających najczęściej po 4 wyścigi. Za każde zwycięstwo otrzymujemy odpowiednią liczbę punktów, które z kolei służą do wykupywania aut i oczywiście dostępu do kolejnych wyścigów. Co z czasem okazało się dla mnie szokujące – Motorstorm oferuje nam tylko 6 tras! Są one prezentowane o różnych porach doby, ale nie zmienia to faktu, że jest to zdecydowanie za mało! Wystarczy prosta matematyka, aby stwierdzić, że każdy z przygotowanych terenów przyjdzie nam zwiedzić kilkanaście razy – w końcu to ponad 80 wyścigów!? Dobrze, że samych aut do odblokowania jest bardzo dużo, gdzie przy ich zróżnicowanych charakterystykach, gracz rzeczywiście chce powtarzać poznane już mu okolice.

Nawet kompas nie pomoże... Seria Need For Speed uzyskała ogromną popularność między innymi dzięki świetnie zaprojektowanym trasom. Zróżnicowane, złożone, ale głównie oferujące ogromną ilość skrótów oraz rozjazdów. Motorstorm na szczęście, mimo małej ilości oferowanych terenów, w tej materii osiągnął poziom znacznie wyższy. Praktycznie przez cały czas, w każdej chwili możemy zjechać z „głównej drogi” i spróbować zdobyć przewagę nad przeciwnikiem. Wąskie, skalne uliczki; hopki; platformy; skarpy – prowadzą nie tylko do przewagi nad oponentem, ale również szeregu sprawdzianów dla naszych umiejętności. Błoto, kamienie, a na końcu ślepa uliczka – zwycięstwo to przede wszystkim pokaz zdolności prowadzenia auta, ale i znajomości trasy oraz jej wszystkich zakamarków.

Obraz

A w garażu..?Ogromnym atutem Motorstorm jest potężne zróżnicowanie pojazdów, które możemy wystawić na linii startowej. Począwszy od zwinnych buggy, lekkich motorów, poprzez quady, rajdówki, a na wielgachnych ciągnikach siodłowych kończąc. Każdą z tych fur cechuje inne przyśpieszenie, wytrzymałość, precyzja – czyt. szeroko pojęty model jazdy. Unikalność proponowanych przez producenta aut nie polega tylko na wyjątkowych osiągach, ale również zachowaniu na kolejnych rodzajach dostępnej nawierzchni. Ciężarówka zwolni na błocie, buggy może wywrócić się na ostrym zakręcie, a motor posłuży niczym katapulta dla kierowcy, jeśli ten nieumiejętnie poprowadzi dwukołowca przez pasmo kamieni.

[break/]Warto zaznaczyć, że rozgrywka nie toczy się tu tylko w materii „kto elegancko” jako pierwszy przekroczy linię mety. Szczerze mówiąc, oprócz zdolnych manewrów mających na celu „fachowe” wejście w zakręt, znajomość trasy oraz wszelkich zalet określonego „furasa”, walka z przeciwnikiem odgrywa tu kluczową rolę. Wszystko za sprawą bardzo wysokiej, sztucznej inteligencji konsolowych oponentów, którzy nie tylko fantastycznie pokonują wszelkie przeciwności trasy, ale także chętnie utrudniają nam żywota. Na prostej drodze jest raczej spokojnie, ale kiedy tylko pojawiają się niebezpieczeństwa pokroju skarpy, przepaści, kamieni, lub wielkiego billboardu – spokojnie możemy liczyć, iż zaraz ktoś spróbuje nas wysłać w stronę pobliskiej przeszkody. Nawet „turbodopalacz”, zdolny w momencie przegrzania wysadzić nam samochód, pomaga nie tylko nam (odpowiedni użyty), ale także oponentowi. Jak? Nie raz któryś z cwaniaków, niczym rozżarzony pocisk wleci w Ciebie na ostatnim zakręcie przekreślając Twoje szansę na dojechanie do mety...

Obraz

Ała, moje oczy!Wraz z telewizorami HD oraz oczywiście potęgą obliczeniową konsol najnowszej generacji, w końcu doczekaliśmy się obrazu najwyższej jakości. Nie oszukujmy się – Motorstorm to nie świetny, bądź co bądź, model jazdy oraz rewelacyjnie zaprojektowane trasy, ale grafika która spokojnie miażdży gałki oczne nawet takiego twardziela jak Pudzian. Przede wszystkim horyzont, który jest z pewnością większy, niż widziany z Giewontu – pełen detali, barw i złożonych obiektów. Nie ważne, że jedziesz po zwykłej półce skalnej, bo na dole i tak widać piękny pejzaż, najczęściej wypełniony przepychającymi się ze sobą przeciwnikami. A co powiecie na obłędnie wykonane błoto, na którym pozostają nie tylko koleiny, ale wprawne oko ujrzy także wodę wydobywającą się z pod niego?! Zwłaszcza, że ślady pozostają do końca wyścigu, ulegając kolejnym odkształceniom.

Nawet na stop klatce żadna z tekstur nawet nie wpadła na pomysł załamania się w tym, czy innym miejscu. Kolejne zagadnienie to efekt dymu oraz wszędobylskiego kurzu, który co chwilę ścieli się na danym odcinku trasy. Prześwitujący, pełen drobin i przebijających się promieni światła mocno daje do myślenia. Czy era fotorealistycznej grafiki jest już u progu naszych drzwi? Przy akompaniamencie ostrych jak zarost Chuck’a Norris’a tekstur, zatrważającej ilości detali i „mega – ultra” płynnej animacji każdy może stracić na chwilę poczytalność. Na koniec pozostaje podziwianie świetnie zrealizowanych zniszczeń (szkoda, że nie mają one wpływu na osiągi auta) oraz dynamicznego oświetlenia wraz z genialnie zaprezentowaną fizyką targającą nie tylko furami, ale także elementami otoczenia.

Obraz

W kwestii dźwięku nie mam najmniejszych zarzutów. Pisk klocków hamulcowych, jęczenie zawieszenie, ryki silnika – wszystko prezentuje bardzo wiarygodny poziom. Dodatkowo ścieżka dźwiękowa zawierająca przeboje takich kapel jak: Slipknot, Queens of the Stone Age, czy Nirvana – skrzętnie nakręcają spiralę motoryzacyjnej destrukcji. Wielkie brawa.

Moje własne Playstation 3To właśnie dla tego tytułu kupiłem konsolę Playstation 3. Gra cechuje się niesamowitą grywalnością, porażającą grafiką oraz wspaniałymi trasami, choć niestety w nieszczęsnej ilości. Jest to zwyczajnie produkt, który jako jeden z pierwszych naprawdę może przekonać do najmłodszego dziecka Sony. Zatem jeśli jesteś fanem brudnych, dynamicznych i zapierających dech w piersiach wyścigów ta propozycja jest wprost idealna dla Ciebie. Zwłaszcza, gdy znasz kilku posiadaczy komputerów osobistych nadal wątpiących w potęgę konsol...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (2)