Gdy rozsądek i serce stają naprzeciw tandety intelektualnej i zawirusowania umysłu błędnymi, szkodliwymi przekonaniami.
15.08.2016 12:07
Jakiż to czasów dożyliśmy w naszym kraju, że na pewnym popularnym portalu, który odwiedzam, jego redaktor wyśmiewa tak zwaną "poprawność polityczną", która według słownika języka polskiego PWN oznacza - "unikanie wypowiedzi lub działań, które mogłyby urazić jakąś mniejszość, np. etniczną, religijną lub seksualną"? Niestety większość komentujących, rozbawiona tym "zabawnym" artykułem, zamiast tu dostrzegać zgrzyt, nietakt, nadużycie, szydzi, podzielając punkt widzenia autora "rewelacji" i najwyraźniej jest z siebie zadowolona. Gdy usiłowałem coś znaleźć na temat rasizmu i uprzedzeń, aby umieścić link pod tym tekstem, o dziwo, bardzo mało jest o tym prawdziwym rasizmie, a bez trudu można znaleźć o wymyślonym, wyssanym z palca "czarnym rasizmie" (infantylizm odwraca kota ogonem!). Kiedyś, w latach 70‑tych i 80‑tych, komunistyczni politycy i oficjele, dumni byli z faktu, że w Polsce nie ma rasizmu. Myślałem sobie wówczas - nie ma, bo nie mamy u nas innych nacji, ale poczekajcie, aż się pojawią (w tamtych latach spotkanie na ulicy, w miejscu publicznym, kogoś o odmiennym kolorze skóry, należało do rzadkości). I rzeczywiście, tak się stało. Gdy po 1989 roku, po odzyskaniu przez nasz kraj wolności, otwarto granice i zaczęli przyjeżdżać do nas cudzoziemcy, szybko pojawił się też rasizm i pojawiły się uprzedzenia. Kilka lat temu, gdy w jednym z miasteczek południowej Polski, na rynku, wystąpił kubański zespół śpiewający i tańczący salsę, składający się także z wykonawców o ciemnym kolorze skóry, pewien mężczyzna, z którym przed koncertem rozmawiałem, spojrzał z pogardą na scenę i powiedział do mnie - "Nie jestem rasistą, ale asfalt powinien leżeć na swoim miejscu"! Byłem zszokowany, bo nie był to jakiś pijaczek, jakiś upadły człowiek z marginesu społecznego - wyglądał na normalnego, kulturalnego Polaka i za takiego się z pewnością uważał. I takie postawy przejawia dziś wielu rodaków: pogardy dla "inności", pogardy dla otwartości, dla zasad regulujących współżycie pomiędzy ludźmi, dla czytelników "Gazety Wyborczej" (to takie modne wśród wiecznych dzieci!), felietonów Zygmunta Baumana, lewaków i lemingów - jak się pogardliwie nazywa wszystkich tych, co nie chcą się wyrzec swych "wyższych uczuć i wyższych wartości". Masz człowieku być tak jak "oni" - ludzkim zwierzęciem, nie znającym empatii i wyższych wartości, bo to przeszkadza w walce, a oni właśnie widzą świat jako jedno wielkie zagrożenie, bo wszystko oglądają przez pryzmat własnego lęku; więc i ty, inny człowieku, musisz się do nich dostosować, by przeżyć, musisz być taki jak oni, czyli nie wykazywać empatii i wyższych uczuć, odciąć się od tych "kłopotliwych" aspektów własnej osobowości, tak jak oni się odcinają. Musisz nie mieć serca, bo serce to coś "miękkiego", a dla nich to co miękkie, to słabe, obrzydliwe i złe, a więc godne najwyższej pogardy, wrogości i odrzucenia. O takim postrzeganiu rzeczywistości mówi Michał Bilewicz, w filmiku "Konflikty", do którego link zamieściłem w komentarzu, pod moim tekstem. Dla mnie to szokujące, że tak wielu ludzi w Polsce, a szczególnie ludzi młodych, otwarcie głosi poglądy rasistowskie, albo takich poglądów broni. Ludzie mający po 20, 30 lat, już [w swoim mniemaniu oczywiście] wszystko wiedzą o świecie, o życiu, choć niczego jeszcze tak naprawdę nie przeżyli, choć jeszcze samych siebie nawet nie odnaleźli, a już czują się powołani, by głosić swą "jedynie słuszną prawdę", nawracać na nią innych i mówić "jak jest" - łatwo osądzać, potępiać, deprecjonować, oskarżać... Jak już ktoś myślący powiedział - "Nic nie wiem, ale się wypowiem", stało się naczelną zasadą wielu ludzi i ci ludzie usiłują dziś narzucić ton publicznej debacie. Wystarczy zobaczyć choćby materiały wrzucone, przez rodaków, na YouTube, jeśli chodzi o sprawy polityki, gospodarki, obyczajowości, wiary - mam wrażenie, że ogromna większość z tych materiałów, została zrobiona w myśl tej zasady - "Nic nie wiem, ale się wypowiem". W tym zalewie bylejakości, tandety intelektualnej i zawirusowania umysłu (błędnymi poglądami), są jednak ludzie dzielni, co nie odcięli się od własnych serc i potrafią dzielić się tym, co czują, tym co jest w nich. Na razie ci otwarci na życie ludzie, jak mi się wydaje, są w mniejszości, ale nie mam wątpliwości co do tego, że to od nich rozpocznie się odnowa moralna społeczeństwa. U człowieka samodzielnie myślącego, u człowieka rozsądnego, nie może być zgody na publiczne głoszenie poglądów rasistowskich i na ośmieszanie tych poglądów, tych działań, które biorą w obronę wzajemną równość, wszystkich ludzi na świecie.