Pani Krysia z księgowości – odcinek 16: Wirusy kontra rzeczywistość
22.09.2013 12:32
Czas leci, wszystko płynie, Adobe udostępnia aktualizacje Flash playera i readera, Java łata swój aplet, Mozilla stara się jak może, żeby pozbyć się wszelkich luk, Microsoft resztkami zainteresowania publikuje aktualizacje zabezpieczeń do Windowsa XP, a Gdata sumiennie wypuszcza nowe sygnatury. Ci wszyscy ludzie odpowiedzialni za te produkty spędzają długie godziny, aby każdego dnia unowocześniać, ubezpieczać i czynić lepszym oprogramowanie komputerowe.
Jednak to wszystko na nic, wystarczy, że jeden użytkownik komputera wyłączy te zbędne(według niego) aktualizacje, w dodatku ściągnie do Siebie najróżniejsze śmieciowe paski narzędzi(przez swoją nieuwagę i nieznajomość tematu), a na koniec zainstaluje fałszywy program do optymalizacji o nazwie „Przyspiesz komputer”. To po prostu nic innego jak otwarcie wszystkich drzwi na oścież, wybicie okien i głośny okrzyk: wirusy przybywajcie!!!
A wirusów długo namawiać nie trzeba. Bardzo szybko pojawia się usterka o nazwie: „Komputer coś muli, nie ma neta, i na pendrive robią się skróty, zamiast folderów”. Na komputerze było mnóstwo danych, pakiet biurowy, jakiś program specjalistyczny, masa mniej ważnych programów użytkowych i sporo infekcji w gratisie. Jako, że sprzęt miał być niedługo usunięty i zastąpiony nowym, to postanowiłem nie bawić się w format tylko spróbować swoich sił w przywróceniu komputera do jak najlepszego stanu.
Droga wydawała się długa, bo komputer zaczynał swoje życie w 2007 roku i od tej pory jedyne co w nim zmodernizowano to pamięć RAM. Był to sprzęt od osoby prywatnej więc nie miałem presji czasu, mogłem działać spokojnie i dokładnie. I tak też robiłem, zapewne wiele razy wspomniałem, że jestem pedantem(powtarzam pedantem) i lubię wszystko robić idealnie na błysk.
Wszystko szło bardzo, bardzo mozolnie, log naprawczy do OTL’a był długi, MBAR i MBAM znaleźli sporo nieproszonych gości, pasków narzędzi i innych zbędnych dodatków do przeglądarki było chyba z 15, a ogólna kondycja systemu byłą równa zeru.
Ale szliśmy do przodu, logi i skanery zrobiły swoje(na dodatek w ramach małego testu użyłem jeszcze: Sophos Virus Removal Tool), ADWcleaner zrobił swoje, TFC zrobił swoje. Mimo, że za oknem zaczynała się zima to w komputerze, który naprawiałem widać było wiosnę. Kolejnym krokiem była aktualizacja oprogramowania zaczynając od samego systemu przez programy użytkowe po różne wtyczki, kodeki i inne dodatki.
Mimo, że nie wierzę zbytnio w super moce programów do optymalizacji to w ramach nudy i testu użyłem CCleanera i jego brata Defragglera… No dobra coś tam te programy jednak działają, jakiś porządek jest, ale nie wymagajcie od nich cudu i tego, że po ich użyciu wasz komputer dozna skoku wydajnościowego… Czary nie istnieją.
Była ogólna radość bo mój nowy przyjaciel wracał do zdrowia, w nagrodę za posłuszeństwo umyłem go… Tzn. wyczyściłem z kurzu, a tego też było trochę. Mając do dyspozycji trochę dobrej pasty termoprzewodzącej postanowiłem zadbać o temperatury. I tak trochę na ślepo trafiłem, ponieważ pasta na procesorze była w kiepskim stanie.
Czułem się taki pomocny i spełniony, właściwie to nie pamiętam czego przy tym komputerze nie zrobiłem, ale bez formatowania postawiłem go na nogi i śmigał, aż miło. Nie będę pisywał tych wszystkich czynności bo zanudzę i wszyscy sobie pójdą. Też w sumie poszedł gdzieś indziej, ale nie ma nowego odcinaka Specjalisty(słyszałem ostatnio, że podobno musi gdzieś posprzątać :P)więc muszę czekać, a żeby nie siedzieć bezczynnie to coś napiszę. Wracając jednak do komputera… Poświeciłem sporo czasu na ten sprzęt, że żal mi było się z nim rozstawać.
Klient po odebraniu komputera był w szoku, nic dziwnego w końcu przez pól roku męczył się z muleniem, a zgłosił się do mnie jak wirusy zabrały mu Internet. Ile wdzięczności i radości było w jego głosie. Ile pozytywnych słów padło kiedy usłyszał ile moja praca jest warta. Totalna radość.
Po moich operacjach(które zostały nazwane idealną pracą) Pan od tego komputera zdecydował, że on jednak zostaje posłuży w jego rodzinie jeszcze trochę, ale mimo to nowy sprzęcik i tak się pojawi.
Koniec po raz szesnasty.