Sprawdzam zasilacz NZXT C1200 Gold
25.07.2024 | aktual.: 27.07.2024 16:28
Unia Europejska lata temu powiedziała dość urządzeniom łakomym na energię. Dostało się po łapach całej masie sprzętu AGD. Sukcesywnie coraz bardziej przykręca się też śrubę rynkowi motoryzacyjnemu. Patrząc na to wszystko świat PC mówi „hold my beer”. W efekcie pobór energii domowych blaszaków, szczególnie tych z wyższej półki cenowej, dosłownie poszybował w stratosferę. Podobno kolejna generacja kart GeForce RTX ma jeszcze bardziej podnieść poprzeczkę. O pomysłach Intela nawet nie będę wspominać. Nic zatem dziwnego, że wzrosło zainteresowanie zasilaczami o dużej mocy.
Wygląd i możliwości zasilacza C1200 Gold
Propozycja NZXT w kategorii zasilaczy o dużej mocy to model C1200 Gold, oferujący m.in. zgodność z ATX v3.0 i PCIe 5.0. Wyposażono go w złącze i dedykowany przewód 12VHPWR. Tym samym ogarnięcie RTX 4090 i jego następcy nie będzie problemem. Do tego nie trzeba sięgać po trefne adaptery dodawane do kart przez Nvidię.
Generalnie mamy styczność z jednostką modularną, gdzie użytkownik decyduje o tym, co ląduje w obudowie. W okupowanym przez ten sprzęt segmencie cenowym nie spodziewałem się innego rozwiązania. Choć po prawdzie docenimy je wyłącznie podczas składania komputera, acz to zawsze miły dodatek. Jeśli idzie o przewody i złącza mamy odpowiednio:
- CPU 8-pin - 1 szt.
- CPU 4+4 (8) pin - 1 szt.
- EPS12V 20+4 (24) pin - 1 szt.
- PCI-E 5.0 12+4 (16) pin - 1 szt.
- PCI-E 2.0 6+2 (8) pin - 4 wtyczki, 2 przewody
- MOLEX 4-pin - 4 wtyczki, 1 przewód
- SATA – 8 wtyczek, 3 przewody
Biorąc pod uwagę ogólny potencjał C1200 Gold ma dość kompaktowy rozmiar. Jego wymiary to odpowiednio 150 x 150 x 86 mm. W tej kategorii wagowej mniejszy rozmiar zasilacza to zaleta i zarazem problem. Z jednej strony spokojnie zmieści się do każdej obudowy bez zbędnego kombinowania. Z drugiej przepływ powietrza w jego wnętrzu będzie ograniczony a przecież taki sprzęt potrafi oddać niemało ciepła podczas pracy.
Przy obciążeniu wynoszącym 50 proc. producent deklaruje sprawność na poziomie 91.55%. Wtenczas sprzęt gwarantuje najbardziej optymalne warunki pracy pod kątem głośności i temperatury. Tu trzeba podkreślić, że przy 50°C lub wartościach wyższych opisywana jednostka nie może nieustannie dostarczać pełnej mocy. Prędzej będzie to próg 80 proc., czyli jakieś 960W. Dlatego tak ważnym będzie właściwa cyrkulacja powietrza.
Podobieństwa i różnice
Zasadniczo względem poprzedniej serii zasilaczy NZXT o mocy 1000W jedyną znaczącą różnicą jest dodanie gniazda i przewodu 12VHPWR. Reszta w kwestii estetyki oraz wykonania komponentów nie uległa żadnej widocznej zmianie. Wszystkie kable nadal są serwowane w nylonowym oplocie, gdzie końcówka przed wtyczką została otulona sztywną gumą.
Nie jestem fanem rozwiązania w postaci gumy, bo z doświadczenia układanie takich przewodów potrafi stwarzać niemałe wyzwanie. Nie byłem też nigdy zwolennikiem, aby z jednego przewodu PCI‑E na końcu wychodziły dwie wtyczki 8‑pin. Manipulowanie tym nie jest wygodne i finalnie wygląda tak sobie. Niemniej mam świadomość, że większość użytkowników machnie na to ręką. Wszak, jak już pisałem, komputer składa się raz.
Sam zasilacz to matowa, czarna skrzynka zachowująca maksimum minimalizmu. Brak tu podświetlania RGB czy ekranu LCD. W sumie i bardzo dobrze. Teoretycznie uwzględnienie wtyczki micro-USB dla podglądu parametrów pracy w CAM mogłoby mieć uzasadnienie. Byłby to jednak raczej bajer dla entuzjastów. Zwłaszcza, że NZXT już miało takie zasilacze z serii Digital, która bodajże nie jest już kontynuowana. Natomiast prawie wszystkie zasilacze NZXT konsekwentnie od lat mają przycisk wyłączający funkcję start-stop wentylatora.
W opakowaniu producent uwzględnił jeszcze główny przewód zasilający, cztery śrubki a także instrukcję w postaci QR code. Wszystkie przewody schowano do eleganckiego pokrowca, który można spokojnie zaadaptować do innych celów. Na opisywany produkt obowiązuje 10 lat gwarancji.
Budowa wewnętrzna zasilacza C1200 Gold
W przeszłości zasilacze NZXT bazowały na konstrukcji dostarczanej przez markę Seasonic. Odkąd do oferty trafiły jednostki 1000 i 1200W korzystają z rozwiązań Channel Well Technology (CWT). W naszym konkretnym przypadku mamy platformę o kodowej nazwie CSZ. Znajdziemy ją choćby w zasilaczu Thermaltake GF3.
Nie wdając się w zbytnie szczegóły w środku mamy solidną konstrukcję, co powinno być obowiązkowe dla jednostki spełniającej wymagania ATX v3.0. Za chłodzenie odpowiada wentylator o średnicy 135 mm. Bazuje na łożysku FDB (Fluid Dynamic Bearing).
W środku nie wydaje się przeładowany elementami. W skrócie producent postawił na m.in. wysokiej jakości kondensatory elektrolityczne Nippon Chemi-Con i Nichicon. Użyto również wiele polimerowych kondensatorów FPCAP i NIC, wraz z jednym od Chemi-Con. Kontroler PWM to układ On‑Bright OB2365T. Modularna płytka PCB ma zainstalowane sporo kondensatorów polimerowych dla lepszego filtrowania tętnień prądu.
Mamy też trzy tranzystory FET firmy Infineon oraz jedną diodę boost firmy SyncPower. Główny kondensator pochodzi od Nippon Chemi-Con. Dla wyższej efektywności użyto również przekształtnik rezonansowy LLC. Dziesięć tranzystorów FET firmy Infineon reguluje szynę +12V. Układy VRM (moduły regulacji napięcia) obsługujące mniejsze szyny używają ośmiu tranzystorów FET firmy Infineon.
Jak sprzęt sprawdza się w praniu?
Dokładna specyfikacja techniczna zasilacza to raczej temat dla geeków. W dużej mierze PSU to urządzenie zero-jedynkowe: działa poprawnie albo nie. W skrócie pasywna praca zasilacz trwa dopóki całościowy pobór energii nie przekroczy 600W. Po aktywacji początkowo profil obrotów wentylatora jest dość agresywny, ale później się uspokaja. Przy obciążeniu równym lub wyższym 850W głośność przekroczy 30 dB, acz nieznacznie. Popychając zasilacz dalej hałas nabierze na sile, dobijając nawet do 40 dB. Mówimy jednak o skrajnym scenariuszu.
Producent deklaruje 87‑90% sprawności przy 230V w zakresie obciążenia od 20 do 100 proc. Według testera napięć wszystkie linie przedstawiają właściwą specyfikację. Napięcia nie skaczą góra dół, co zdarzało mi się obserwować przy okazji innych marek. Niestety sygnał PG (Power Good) pozostawia nieco do życzenia. Niezależnie od obciążenia słyszałem też delikatne piszczenie dochodzące z wnętrza zasilacza. Testy realizowałem poza obudową, więc w przypadku zabudowania zasilacza nie powinno to sprawiać większego problemu.
NZXT C1200 Gold porównałem też z Corsair RM1000x Shift (moc 1000W) i Cooler Master GX III 850 Gold. Te także wypadały przeciętnie na gruncie sygnału PG. Trudno powiedzieć, czy w tych trzech przypadkach po prostu nie miałem szczęścia, albo to jakiś szerszy trend? Pod ręką leżała też starsza jednostka NZXT C800 Gold (800W). Wypadała wzorowo pod każdym względem. Do sprawdzenia wszystkich zasilaczy użyłem Core i7‑13700K oraz kartę RTX 4090, która została do tych celów użyczona.
Podsumowanie
Kiedy AMD zacznie stosować wytyczne PCIe 5.0, sięgając po złącze 12VHPWR, zasilacze ATX v3.0 zdominują rynek. Przy montażu nowego PC już teraz warto rozważyć zakup jednostki spełniającej wspomniany standard. Z drugiej strony wielu producentów oferuje stosowny przewód dla starszych zasilaczy z wtyczką 12VHPWR, dzięki czemu nie trzeba korzystać z upośledzonego rozgałęźnika dostarczanego przez Nvidię.
Jak w tej rzeczywistości odnajduje się NZXT? C1200 Gold to mocny zasilacz dla entuzjastów. Bazuje na platformie CSZ od Channel Well Technology, która została doceniona w zasilaczach Thermaltake GF3 1200W i Montech Titan Gold 1200W. Oba dostępne w Polsce. Opisana dziś jednostka od tych dwóch jest tańsza o średnio dwieście do trzystu złotych. Spora oszczędność.
Jeśli ktoś szuka zasilacza do napędzenia high-endowego komputera do gier lub maszyny do pracy to propozycja od NZXT jest warta zastanowienia.