Test obudowy Corsair 3500X
06.09.2024 | aktual.: 01.10.2024 07:21
Stylistyka obudowy PC na modłę akwarium sukcesywnie cieszy się coraz większym zainteresowaniem pośród konsumentów. Nic, więc dziwnego, że każdy producent chce wskoczyć do tego wagonika. Przykładowo Corsair najpierw pokazał modele serii 2500 i 6500, które jednocześnie sięgały po ideę rozwiązania dwukomorowego. Natomiast nowszy produkt w postaci 3500X to bardziej tradycyjna konstrukcja klasy mid‑tower.
Projekt z brakującym filarem, gdzie zamiast niego dwa kawałki szkła stykają się tworząc ciekawy efekt wizualny, niczym nowym w branży nie jest. Swoje propozycje prócz Corsaira mają m.in. NZXT, Zalman, Montech. Oczywiście każdy próbuje doprawić dobrze znane danie na swój własny sposób. Budę marki Corsair nabyć można w trzech wariantach: 3500X (MSPR 100€), 3500X ARGB (MSPR 140€), iCUE Link 3500X RGB (MSPR 195€). Jedyna różnica między nimi polega w zainstalowanych wentylatorach. Pierwsza nie ma żadnych, druga uwzględnia trzy klasyczne konstrukcje RGB a trzecia stawia na system iCUE Link.
Co dokładnie otrzymujemy w zestawie iCUE Link 3500X RGB
Do testów producent podesłał najbogatszą wersję, wycenioną niemal na dwieście euro, co nad Wisłą pewnie przełoży się na nieco ponad tysiąc złotych. Jak przystało na Corsair obudowa iCUE Link 3500X RGB to kawałek solidnej blachy. Oczywiście producent miewał od tego odstępstwa, ale na szczęście daleko opisywanemu produktowi do iście budżetowej konstrukcji 3000D. Nowince bliżej do popularnych modeli serii 5000 i 4000, co oczywiście jest dobrym sygnałem.
Cechą charakterystyczną ma być brak stalowej ramy z prawej strony. W tym miejscu obudowy dwa kawałki lekko przyciemnianego hartowanego szkła stykają się, dając tak ciekawy efekt dla oka. Model 3500X w przeciwieństwie do serii 2500 i 6500 nie ma wariantu airflow z wymienianym meshowym frontem. Takiego dodatku nie można też zakupić osobno. Słowem postawiono wyłącznie na szkło. Drugą cechą mającą wyróżnić obudowę to skrócona piwnica zasilacza, co skutkuje sporą wolną przestrzenią na froncie. We wnęce można przykręcić wentylator 120 albo 140 mm, względnie pokombinować czy to dobre miejsce na rezerwuar chłodzenia wodnego.
W kilka chwil zdemontujesz całą konstrukcję bez sięgania po śrubokręt. Wszystkie panele, łącznie z górnym, domykane są na zatrzask. Pomiędzy poszczególnymi elementami nie uświadczymy nieestetycznych szpar, nierówności oraz wszystkie komponenty niezależnie od użytego tworzywa pasują do siebie kolorystycznie. Nie u każdego producenta jest to oczywistością.
Meshu tu pod dostatkiem. Mamy perforowaną górę, część panelu bocznego, spód oraz tył obudowy. W każdym miejscu (prócz tyłu) znajdziemy odpowiednie filtry działające przeciw kurzowi. Ciekawym zabiegiem było przeprojektowanie spodu tak, aby filtr pokrywający całość powierzchni obudowy był wyciągany od frontu a nie tyłu jak ma to przeważnie miejsce.
Sporą część ceny obudowy stanowią trzy wentylatory 120 mm RX należące do ekosystemu iCUE Link. Pakiet uzupełnia odpowiedni kontroler mocowany magnetycznie a także komplet okablowania. Naturalnie do sprawnego działania wentylatory wymagają instalacji oprogramowania iCUE. O tym na końcu. Podsumowując tę część wspomnę tylko, że porty umieszczono na górze z lewej strony. Mamy przycisk resetu, włącznik, dwa gniazda USB 3.0, jedno USB‑C i port audio łączący słuchawki i mikrofon.
Montaż podzespołów w obudowie
Obudowa przyjmie standard płyty głównej Mini-ITX, Micro-ATX, ATX oraz E‑ATX. Zaadaptuje też rozwiązania z złączami na rewersie: ASUS BTF i MSI Project Zero. Długość zasilacza nie może przekraczać 180 mm, karty graficznej 410 mm a chłodzenie powietrzem powinno być nie wyższe niż 170 mm. W kwestii wentylatorów łącznie zainstalujemy dziesięć 120‑tek lub pięć 140‑tek. Natomiast miejsc na przykręcenie radiatorów mamy dwa: góra i boczny panel. Oba zaadaptują chłodnice 240, 280 i 360 mm. Większe nie wchodzą w rachubę.
Zobaczmy jak to wygląda od strony czysto praktycznej. Do wnętrza obudowy powędrowała płyta główna NZXT N7 Z690. Między jej górną krawędzią a górną częścią obudowy nie ma zbyt dużej przestrzeni, co utrudnia manewrowanie podzespołami i potencjalne przeciskanie przewodów. Zainstalowałem AiO 280 mm marki Arctic, gdzie jak wiemy radiatory są grubsze od typowo spotykanych w branży. W konsekwencji miałem niewiele przestrzeni do przesuwania chłodnicy przód – tył (przeszkadzał przewód CPU) a także podłączenie wtyczki(ek) CPU FAN stawiało przede mną pewne wyzwania. Gdyby dałoby się odkręcić górny stelaż od całej konstrukcji na pewno ułatwiłoby to opisywany proces.
W piwnicy zmieścimy zasilacz o maksymalnej długości 180 mm. Brak miejsca montażowego dysków twardych sprawia, że nie trzeba się ściskać z przewodami, ale i tak potrafi być dość ciasno. Ja poradziłem sobie z tym problemem sięgając po zasilacz serii Shift od Corsair, który wtyczki zasilające ma na bocznej ścianie a nie z tyłu. Nie miałem żadnego problemu z taką orientacją przewodów a powiem nawet, że w tej obudowie to wygodniejszy sposób ich aranżacji w przeciwieństwie do tradycyjnej metody.
Spytacie, zatem co stało się z dyskami? Te wyniesiono na modularny stelaż montowany za płytą główną. Zmieści on dwa nośniki 2.5” albo dwa 3.5”. W teorii da się nawet podłączyć wszystkie na raz, acz pozostaje kwestia podpięcia przewodów. Wspomniany stelaż to także miejsce mocowania kontrolera iCUE Link – ma nawet wyprofilowaną odpowiednią wnękę. Ponieważ przyczepiamy go magnetycznie po drugiej stronie raczej nie przykręcałbym HDD. Dla SSD nierobi to różnicy.
Ogólnie pod względem montażu cała konstrukcję należy ocenić, jako całkiem przemyślaną i sensowną. Jedyne, czego mi brak to odkręcany górny stelaż i analogicznego rozwiązania po lewej stronie. Na szczęście brak prawego słupka i sposobność zdjęcia wszystkich paneli ułatwia zmagania podczas montażu podzespołów.
System iCUE Link w praktyce
Za chłodzenie obudowy odpowiadają trzy wentylatory RX120 działające w systemie iCUE Link. Producent umieścił je na bocznej ścianie, przez co są bardziej wyeksponowane. Co więcej fabrycznie zainstalował je tak, aby zaciągały powietrze do środka. Niby oczywistość, ale nie wszyscy tak robią.
Wentylatory RX120 połączone są szeregowo, co minimalizuje plątaninę kabli. Jeśli będzie trzeba trzeci wentylator można wynieść na tył obudowy, bo w pakiecie mamy dwa długie przewody sygnałowe. Natomiast jak wspomniałem do zarządzania wentylatorami potrzebujemy program iCUE. Bez niego pracują one cały czas na 100 proc. swojego potencjału, świecąc przy okazji tęczą. O samym iCUE pisałem wiele razy. Aplikacja działa, ale jest jednocześnie łakoma na zasoby. Jest na to sposób: po konfiguracji RGB i krzywych FAN zapisujemy wszystko w pamięci kontrolera, dzięki czemu nie trzeba uruchamiać iCUE po każdym resecie PC.
W panelu głównym widzimy osobno HUB iCUE Link System i wentylatory RX. Ten pierwszy służy wyłącznie do rozpoznania położenia konkretnych wentylatorów oraz ewentualnego zdefiniowania ogólnej jasności. Nic ponad to. Klikając na RX RGB otrzymujemy zakładkę „Efekty świetlne” i „Chłodzenie”. Pierwszej tłumaczyć nie trzeba. Pod nią ukrywa się kilkadziesiąt różnych efektów podświetlania RGB, w których można przebierać do woli.
W zakładce „Cooling” producent przygotował trzy gotowe profile: Quiet, Balanced (domyślny), Extreme. W spoczynku Zbalansowany przekłada się na ~300 RPM, zaś Ekstremalny narzuca tempo 800 RPM. Tryb cichy w spoczynku wyłącza wentylatory rozbudzając je wyłącznie, gdy procesor jest pod obciążeniem. Problem polega na tym, że potrafią, co chwilę się rozbudzać i wyłączać, czemu towarzyszy nieprzyjemny hałas. Natomiast w przypadku trybu Balansu widzimy dość agresywnie ustawione krzywe RPM, co także skutkuje odczuwalnym cyklicznym przyspieszaniem i zwalnianiem.
Dlatego nie zostawiamy niczego przypadkowi, samemu bawiąc się krzywymi wentylatorów. Własne parametry pracy ustalamy wd.: Fixed % (stała wartość cały czas), Fixed RPM (w sumie to samo), Temp Curve (krzywa temperatur), Load Curve (krzywa obciążenia). W przypadku tych dwóch ostatnich definiujemy ręcznie poszczególne punkty, kiedy wentylator ma przyspieszyć. Mogą reagować na zmiany temperatury całego procesora, poszczególnego rdzenia, czujników na płycie głównej lub karty graficznej, co akurat jest nowością w iCUE.
Jeśli idzie o temperatury to obudowa zachowuje należyte właściwości. Komputer składałem i testowałem podczas ostatnich upałów, co niestety przekłamuje nieco ogólne wartości, ale też jednocześnie stanowiło dobry study case w nieprzychylnych warunkach. Podczas spoczynku procesor wykazywał temperaturę około 40 stopni (37℃ P‑cores / 38℃ E‑cores) a karta graficzna 42℃ (hot spot 52.8). W trakcie gry odnotowałem odpowiednio 68℃ dla CPU i 72℃ dla GPU. Słowem nic, co by odstawało od normy dla i7‑13700K oraz RTX 2080 Super.
Podsumowanie
Obudowa Corsair 3500X w mojej ocenie to udana skrzynka. Wzornictwo bez udziwnień, brak przekombinowania na polu rozwiązań technicznych, plus sporo przestrzeni w środku dają nam razem sprzęt wart polecania. Oczywiście pozostaje kwestia wyboru wersji. Wariant iCUE Link 3500X RGB zostawiam entuzjastom marki. Po pierwsze cena jak na polskie warunki będzie wysoka a dodatkowo system iCUE Link wymusza inwestycję wyłącznie w produkty Corsair. Moim zdaniem dobrym wyborem może okazać się bazowa opcja 3500X bez wentylatorów, co pozwala na pełną dowolność aranżacji wnętrza. Natomiast wersja ARGB to kompromis – od razu mamy podświetlanie i chłodzenie, które później nie wymusza inwestycji wyłącznie w produkty Corsair.