Buduję własnego Xbox Series X. Test obudowy NZXT H1
25.02.2020 | aktual.: 26.02.2020 11:57
Komputery w standardzie ITX, szczególnie skrojone pod kątem entuzjastów, to generalnie rzadkość. Wiele się o nich mówi, czasem widuje się je na targach, ale gdy przychodzi co, do czego użytkownicy wybierają głównie klasyczne skrzynki ATX. Mają one charakter bardziej praktyczny i nie sprawiają tylu problemów. Wszakże nie tylko trudno upchać w niewielkiej kubaturze podzespoły mogące zaspokoić potrzeby wymagających użytkowników, ale pozostaje jeszcze istotna kwestia kultury pracy i temperatur. Pod tym względem format ITX nie zaskarbił sobie wielkiej popularności. Powyższe postulaty muszę jednak poddać zweryfikowaniu po spotkaniu z obudową NZXT H1. Skrzynka, przypominająca swoim wzornictwem nadchodzącą nową konsolę Microsoftu, na starcie ma wszystko, co potrzeba – chłodzenia AIO, zasilacz SFX oraz przedłużkę GPU dla portu PCIe. Pozostaje, zatem doposażyć się w resztę komponentów i można zacząć budowę własnego zestawu.
NZXT H1 przy bliższej inspekcji
Obudowa, jak przystało na standard ITX, cechuje się kompaktowymi rozmiarami: 187 x 387.7 x 187.6 mm. Natomiast jej waga wynosi niespełna 6,5kg. Gotowy komputer to +- 8kg. Do produkcji obudowy wykorzystano stal SGCC, odrobinę tworzywa sztucznego i hartowane szkło. Zasadniczo pod względem wzornictwa niczym nie dobiega od wcześniejszych obudów NZXT, a zatem minimalizm detali oraz industrialna stylistyka dominują. Do tego, w przypadku nadesłanego modelu, całość dopełnia proszkowana czerń dosmaczona przyciemnianym panelem szklanym. Rzecz jasna producent przygotował także wariant obudowy cieszący oko śnieżną bielą.
Na górnym panelu, prócz włącznika, mamy jeszcze: 1x USB 3.2 Gen 2 Type-C, 1x USB 3.2 Gen 1 Type-A i jeden port audio Jack 3.5mm. Stosowny rozgałęźnik na słuchawki i mikrofon znajdziecie w pudełku z akcesoriami. Z trzech stron mamy perforowane panele zasłaniające kluczowe komponenty. Tylko za dwoma ukrywają się filtry przeciwkurzowe (chronią GPU, zasilacz, AIO). Szklany panel ozdabia tylko jeden bok, nie kolidując zanadto z obiegiem powietrza. Podobnie jak przeciwległą osłonę zdejmujemy go pewnym pociągnięciem od spodu obudowy. Natomiast elementy zasłaniające GPU i chłodnicę AIO usuwamy pociągając całość w górę. Wspólnie z panelem górnym tworzą jednolity komponent w kształcie litery U. Ich montaż odbywa się za pośrednictwem szyn, bez konieczności sięgania po śrubokręt.
Do obudowy producent dorzuca modularny zasilacz o mocy 650W SFX 80 Plus Gold, który spokojnie wystarczy, aby „nakarmić” solidne GPU w towarzystwie wydajnego procesora. Natomiast chłodzenie AIO to model NZXT M43. Niestety wątpię jednak, aby trafiło kiedyś samodzielnie do sprzedaży. Główne cechy chłodzenia wodnego to wentylator i chłodnica o rozmiarze 140 mm oraz bardzo niski profil pompy. Oczywiście sławetnego efektu zwielokrotnionego lustra nie macie, co szukać w tej konstrukcji. Tutaj ten patent nie miałby najmniejszego zastosowania. Jednocześnie po numerze 43 wnioskuję, że w środku znajdziemy pompę Asetek najnowszej – siódmej generacji. Zatem wzorem nowego Krakena Z63 i X53 mam nadzieję na miłe zaskoczenie w departamencie temperatur.
Co ciekawe AIO nie potrzebuje zasilania z końcówki SATA. Wystarczą dwa przewody PWN podłączone pod płytę główną. Ascetyczny Kraken nie posiada także rozszerzenia dla portu USB 2.0. W konsekwencji z poziomu aplikacji CAM nie ma mowy o kontroli obrotów pompy, wiatraka tudzież podglądania parametrów pracy. W tym temacie musimy zdać się na soft dostarczony przez producenta potencjalnej płyty głównej.
Montaż podzespołów w H1
Komplet dodatkowych akcesoriów nie jest powalający, ale mamy wszystko, co potrzeba do rozpoczęcia zabawy. Zasilacz i AIO zamontowano już fabrycznie, plus zadbano o odpowiednie rozporządzenie kablami. Chłodzenie M43 domyślnie posiada wspornik wokół pompy dla intelowskiego socketu LGA115X. Stosowny backplate dla tej podstawki znajdziemy w paczce z akcesoriami, podobnie jak alternatywny wspornik dla podstawki AM4.
Ostatecznie w moim przypadku chłodzenie powędrowało na platformę AMD. W tym scenariuszu niema konieczności ściągania plastikowych uchwytów z płyty głównej, ponieważ należy je wykorzystać do przymocowania pompy. Rzecz jasna chłodnicę i wentylator także zamontowano fabrycznie na opuszczanym stelażu. Jego otwarcie następuje poprzez odkręcenie dwóch śrub w górnej części. Co ciekawe wiatrak Aer140 chroni dodatkowa kratownica mająca zapobiegać kolidowaniu łopatek z luźno zwisającymi przewodami. Na poniższym obrazku widać dokładnie, że chłodzenie CPU zostało zaprojektowane od postaw z myślą o tej konstrukcji. Przewody cieplne nie przeszkadzają w zamknięciu obudowy. Po bokach mamy też rozsądną przestrzeń na pozostałe przewody: USB, SATA, FAN itd.
Co do pamięci RAM należy jednak uważać. Zbyt wysokie radiatory będą kolidować z wentylatorem chłodnicy AIO. Do mojego zestawu powędrował pakiet G.Skill Ripjaws V (F4‑2400C15D-16GVR) gwarantując odrobinę wolnej przestrzeni. Natomiast włożenie wysokich modułów iChill RGB spowodowało niemożliwość zamknięcia części z chłodnicą. Jednocześnie przewody cieplne wychodzące z pompy mogą delikatnie napierać na radiator RAM'u, ale nie powinniśmy obawiać się z tego powodu.
Powyżej od razu zauważmy zamontowany zasilacz. Za nim ukrywa się przegroda dla dysków 2.5”. Nośniki SSD lub niewielkie HDD’ki (jak kto woli) a także przewody zasilacza przed oczami użytkownika zakrywa niewielki panel montowany na prosty zatrzask. Przy wkładaniu dysków nie trzeba korzystać z narzędzi. Zasadniczo po śrubokręt sięgamy wyłącznie podczas dokręcenia płyty głównej, pompy AIO i karty graficznej.
No właśnie. Dla GPU przygotowano osobną komorę, choć tak na dobrą sprawę nie oddziela ją żadna przegroda od reszty komponentów. Taką rolę pełnić będzie płyta główna. Producent deklaruje tolerancję dla karty graficznej w granicach 305 x 128 lub 265 x 145mm, gdzie wysokość radiatora nie przekracza 2.5 slotu. Ja pokusiłem się o zamontowanie GTX 1070 Ti od Inno3D. Akurat ten model miałem wolny pod ręką. Karta na wysokość skradła praktycznie całą dostępną przestrzeń acz montaż nie przysporzył żadnych problemów.
Platforma testowa
- Procesor: Ryzen 5 3600
- Płyta główna: Gigabyte B450 I Pro Wi-Fi
- Pamięci: G.Skill Ripjaws V 16GB (F4-2400C15D-16GVR)
- Dysk: WD Blue SSD M.2 500GB
- Karta graficzna: Inno3D GTX 1070Ti
- Obudowa: NZXT H1
- Chłodzenie CPU: NZXT M43
- Zasilacz: 650W SFX 80 Plus Gold
Testy praktyczne obudowy
Mówiąc kolokwialnie „prosto z pudła” złożony zestaw do najcichszych nie należy, gdy zalogujemy się w świeżo zainstalowanym systemie operacyjnym. Po ściągnięciu wszystkich łatek, sterowników i oprogramowania można przejść do ustawień. Korzystając z modułu System Information Viewer (część aplikacji Gigabyte dla płyty głównej) najpierw wykonałem automatyczną kalibrację a następnie ręcznie wyregulowałem parametry dla wentylatora na chłodnicy. Właściwości pompy zostawiłem domyślnie, gdzie po przekroczeniu 60°C M43 osiągał 80% swojego potencjału.
Temperatury podczas spoczynku i pracy:
Test dla CPU trwał ok. 25 minut (tyle kradnie render dwóch scen) a GPU działał na pełnych obrotach półgodziny. Zdecydowanie najciężej miała karta graficzna. Wybrany GTX od Inno3D w typowych warunkach to bardzo chłodny układ pod obciążeniem. Przykładowo w obudowie H700 osiągała temperatury rzędu 66‑68°C. W tym kontekście po półgodzinnej pętli w Heaven Benchmark 4.0 (1080p, maksymalne detale, API DX11) 78°C należy uznać za spore wartości, ale wciąż mówimy o rozsądnych granicach. Inwestując w układ RTX 2070 lub 2080 spodziewałbym się temperatur znacząco powyżej 80°C. Natomiast właściciele regularnych RTX 2060 i wariantu Super nie powinni przejmować się na zapas.
W grach średnio 74°C dla karty graficznej i 53°C dla procesora (choć zdarzały się krótkie skoki do 63 stopni) kwalifikuję jako sukces. Testy zostały wykonane w Battlefield V, Hellblade oraz Shadow of the Tomb Raider. Jak zatem prezentuje się poziom głośności? W spoczynku i realizując proste zadania komputer traktuje użytkownika delikatnym szumem. Większe obciążenie po stronie CPU (jednoczesne rozpakowywanie archiwum 50GB, kilkanaście zakładek przeglądarki, aplikacje działające w tle) powoduje wzmożoną pracę wentylatora na chłodnicy - średnio 37dB. Podczas grania hałas w mojej ocenie jest w pełni akceptowalny. Benchmarki to oczywiście worst case scenario. Wypadałoby jeszcze wspomnieć, że zasilacz ma możliwość pracy w trybie półpasywnym.
Warto zaznaczyć, że jeśli zdecydujemy się sztywną wartość RPM dla wentylatora chłodzenia – w moim przypadku ok. 950 obrotów – temperatury podczas grania można utrzymać w przyzwoitych graniach. Jest to średnio 58 do 66°C. Daje to dobre rezultaty w trakcie pracy CPU, ale podczas rozgrywki musimy nadal liczyć się z hałasem generowanym przez GPU.
Słowem podsumowania
Finalny werdykt dotyczący NZXT H1? Nim przejdziemy do oceny pozostaje jeszcze jedna kwestia - cena. Produkt wyceniono na 350$ (cena MSRP). Po aktualnym kursie amerykańskiej waluty musimy zatem liczyć się z kwotą ok. 1386 zł. Producent wartość dodatków w postaci AIO, zasilacza i przedłużki PCIe określa na mniej więcej 250 dolarów. Tym samym sama obudowa H1 mieści się w przystępnych granicach cenowych, szczególnie biorąc pod uwagę, że nowości NZXT nigdy do tanich nie należały. Niestety nie posiadam informacji czy producent wypuści również "goły" wariant skrzynki, czyli bez zasilacza i AIO (taśma PCIe mimo wszystko zawsze się przyda).
Moją przygodę z obudową H1 oceniam pozytywnie. Montaż podzespołów nie sprawił żadnych problemów a finalny efekt zaskakuje. Konstrukcja nie posiada żadnych akcesoriów RGB. W mojej opinii to duża zaleta, szczególnie jeśli miałaby stanąć obok telewizora. Niemniej kusiło mnie, aby zdemontować AIO, wrzucić box'owe chłodzenie AMD i wentylator RGB 140 mm, oceniając nie tylko potencjalny efekt wizualny ale i temperatury. Natomiast jeśli idzie o ogólną kulturę pracy muszę przyznać, że zostałem pozytywnie zaskoczony. Spotykałem już bardziej kłopotliwy pełnowymiarowy sprzęt z wyższej półki cenowej. Z drugiej strony dziś po stronie CPU mamy udane jednostki Ryzen 5 i 7, natomiast dla Intela nawet bazowy i9‑9900 czy i9‑9900T (65W TDP, hit z Alliexpress!) nie będzie sprawiać najmniejszych problemów. Innymi słowy obecnie złożenie PC do pracy i rozrywki z dużą ilością rdzeni w kompaktowej formie nie sprawia już takich problemów, co w przeszłości.
W mojej ocenie kalifornijski producent wypuścił na rynek ciekawy produkt, który ma szansę cieszyć się sporym zainteresowaniem. A jak Wam podoba się obudowa H1 i pomysł zamieszczenia akcesoriów prosto z fabryki?
Co na plus?
- Minimalistyczna stylistyka
- Jakość wykonania i użytych materiałów
- Łatwość montażu komponentów
- W pakiecie zasilacz, AIO i przedłużka PCIe
- Naprawdę dobre rezultaty uzyskanych temperatur
- Ogólna kultura pracy na plus
Co na minus?
- Szkoda, że AIO nie ma rozszerzenia USB 2.0...
- ...a tak zasadniczo nie mam do czego się przyczepić