Specjalista ds. teleinformatycznych — spory projekt informatyczny (2) cz.59
05.08.2015 15:28
No chyba już starczy tego pisania o HotZlocie bo zaczynam być monotematyczny:) Wracam więc do swoich zwykłych tematów. Pod koniec poprzedniego wpisu z serii specjalista zawarłem ciekawe zdanie którego skutki ciągną się po dziś dzień. Wtedy to zdanie zabrzmiało jakoś tak: "Miałem wówczas nadzieje, że problemy się skończyły i dalej to już pójdzie jak z płatka, niestety okazało się, że problemy to dopiero się zaczęły", a żeby mi wtedy język sparszywiał za słowa napisane powyżej, bo po zakończeniu przetargu i wyłonieniu zwycięzcy to dopiero zaczęły się schody. Do akcji wkroczył katowicki Kamsoft.
Kilka dni po podpisaniu umowy zaczęły się pierwsze szkolenia, w tym celu musiałem przygotować salę szkoleniową na około 10 stanowisk. Ja, nie firma która miała nas szkolić a później wdrażać system. Na szczęście (w nieszczęściu) przyjechały komputery i wdrożeniowiec, który miał wszystkie komputery wdrożyć na poszczególne oddziały na szybko zmontował i złożył w siec 10 z nich umieszczając je w naszej sali konferencyjnej która tymczasowo przejęła funkcję sali szkoleniowej. Zaplanowano prawie 4 tygodnie szkoleń dla poszczególnych grup tj. między innymi lekarze, pielęgniarki, rehabilitantki, administracja i tak dalej. Szkolenie dla każdej grupy było przeprowadzane dwa razy i kończyło się prostym egzaminem praktycznym. O dziwo w większości przypadków użytkownicy test taki przechodzi praktycznie bezproblemowo. Byłem tym faktem miło zaskoczony. Po czasie jednak okazało się, że to czego się nauczyli bardzo szybko zapominali, ale po o tym za chwilę.
Wracając jeszcze do sprzętu - po kilku dniach od przyjazdu komputerów pojawiły się urządzenia wielofunkcyjne, które zamiast trafić od razu na oddziały, trafiły do... magazynu bo nie ma komputerów (są w sali szkoleniowej), a więc nie ma do czego ich podłączyć. No to super. Kilka dni później przyjechały serwery i szafa serwerowa. Jednakże UPS'y pojawiły się jakiś tydzień później. Do składania szafy i montowania w niej serwerów pojawił się młody wdrożeniowiec, który już na wstępie przyznał się, że nie ma zbyt dużego doświadczenia w składaniu takich rzeczy, ale na pewno da sobie radę. No to super się zaczęło, ale co mi do tego, dla mnie to ma działać i tyle. O dziwo po jednym dniu szafa wraz z serwerami stała zmontowana i czekała tylko na UPS'y. Natomiast montaż UPS'ow to już inna bajka, młody wdrożeniowiec z początku nie miał bladego pojęcia jak je zamontować, ale należy mu się pochwała - kilka telefonów, godzinka w Internecie i już wszystko wiedział co i jak. Ech takiego pracownika mieć to skarb. Po montażu całego sprzętu została mu tylko instalacja Windowsów serwerowych i po sprawie. Oczywiście reszta komputerów i urządzenia wielofunkcyjne zostały do rozdysponowania dla mnie bo na górze trwały lekkie przepychanki, komu mają się dostać nowe komputery. Prędzej był odpowiedni wykaz co gdzie idzie, ale nastały nowe władze i nowe pomysły. Na szczęście sieć komputerową mam położoną, a wiec z dołożeniem nowych komputerów nie będzie problemu (przynajmniej tak mi się wówczas wydawało - ale o tym może następnym razem.)
No dobra, serwery pracują (Kamsoft je skonfigurował do pracy z ich systemem) ludzie są przeszkoleni. Sprzęt zaczynam rozdysponowywać na poszczególne oddziały. Rozpoczynamy wiec etap wdrożenia oprogramowania. Pojawiają się pierwsi wdrożeniowcy z Kamsoftu, instalują program na stacjach roboczych i... okazuje się, że mój biały personel dostał amnezji i nic nie pamięta ze szkoleń jakie były prowadzone. Zaczyna się więc żmudny proces uczenia użytkowników od nowa jak ten program działa. Na pierwszy ogień idą cztery rejestracje w dwóch przychodniach. Okazuje się, ze starsi pracownicy mają problem z obsługą programu (skąd ja to wiedziałem:)), natomiast młodsze rejestratorki już po 2‑3 dniach od uruchomienia systemu zaczynają uczyć te starsze. Po jakimś tygodniu zaczynamy wdrożenia w dwóch izbach przyjęć. Sytuacja się powtarza, ale o dziwo jakoś to idzie i po kolejnych 2 tygodniach izby przyjęć działają w marę sprawnie. Kolejny etap to oddziały szpitalne. Tutaj wdrożenie trwa obecnie, a przed nami jeszcze lekarze POZ (podstawowa opieka zdrowotna, czyli lekarze pierwszego kontaktu), których średnia wieku jest no powiedzmy dość wysoka. Tej grupy obawiam się najbardziej. Jak to z nimi będzie? Pożyjemy zobaczymy jak to wyjdzie:) Na pewno opiszę za jakiś czas.
Pod poprzednim wpisem zadaliście kilka pytań, na które postaram się jeszcze odpowiedzieć:
- SpeX - Ostatnio się zmieniły przepisy i teraz muszą być dwa kryteria. Inną sprawą, iż taki dialog technologiczny to fajna rzecz i w końcu oficjalnie możliwa do wykonania
- Tak wiem o tym, ale w trakcie wybierania oferty te przepisy jeszcze nie funkcjonowały a wiec podstawowym kryterium była cena i doświadczenie na tym rynku Ronald_MacDonald - Napiszesz jakieś szczegóły odnośnie np. serwerów? Bierzecie najtańsze maszyny na rynku czy jest jakaś określona specyfikacja którą muszą spełniać?
- Specyfikacja była stworzona przeze mnie wraz z inżynierem kontraktu, nie ma w tej chwili przepisów, które by to określały. Co do dokładnej specyfikacji serwerów czy komputerów to niestety nie mogę jej podać - takie przepisy. msnet - Ciekawe, czy doczekamy czasów, że wszelkie przetargi będą wygrywane przez najlepszych, a nie najtańszych. Cena powinna być ostatnim kryterium, które by decydowało o zwycięstwie.
- Marzyciel:) Podejrzewam, że w budżetówce raczej nigdy:) blackangel - Wyrazy współczucia z wyboru Kamsoftu.
- Czemu? Mi się z nimi dobrze współpracuje, a oprogramowanie też mają dość dobre.
Z kronikarskiego obowiązku na koniec jeszcze tylko link do spisu treści mojego blogowania i zapraszam do czytania moich kolejnych wpisów. Aha, na koniec jeszcze jedno ogłoszenie parafialne zwłaszcza dla nowych blogerów zapoznajcie się z tym wpisem, wasze wpisy tylko na tym zyskają, bo niektóre pomimo świetnej treści formatowanie maja bardzo niepoprawne.