Specjalista ds teleinformatycznych - Człowieku ty jesteś idiotą cz.60
09.09.2015 23:00
Nigdy nie uważałem siebie za jakieś guru informatyczne, ot znam się po trochu na wszystkich (no prawie) zagadnieniach sfery IT. Trochę programisty, trochę grafika, trochę szkoleniowca, trochę administratora. A jak wiadomo jak jesteś do wszystkiego to jesteś do niczego. I takie wrażenie odnoszę od jakiegoś czasu w mojej pracy. No, ale może po kolei.
Przypadek pierwszy - po co wycofujesz te stare komputery skoro one jeszcze działają, przecież to ponoszenie niepotrzebnych kosztów. W związku z projektem informatycznym jaki w tej chwili realizujemy (pierwszy wpis i drugi wpis ) musiałem z kilku miejsc wyeliminować najstarsze jednostki, były to DELL'e GX270 i GX280 (oczywiście z Windowsem XP, którego lata świetności już dawno minęły), które ze względu na zastosowane podzespoły nie nadają się do pracy z oprogramowaniem aktualnie wdrażanym. Komputery te więc zostały wyczyszczone z danych i systemu oraz zostały z nich wymontowane pamięci RAM i dyski twarde - te 2 podzespoły przydają się w każdej ilości:). Następnie zostały one złożone w serwerowni celem wykorzystania ich w przyszłości w miejscach gdzie system, nie będzie działał. Po jakimś miesiącu od wycofania tych komputerów jeden z pracowników przyszedł z zapytaniem czy nie mam jakiegoś wolnego komputera, głównie do pomocy przy robieniu wypisów na jednym z oddziałów. Powiedziałem, że mam takiego i wtedy się zaczął płacz z innych oddziałów, czemu oni dostali a my nie. A jak dowiedział się mój kierownik, że ja mam takie komputery to dostałem burę za wycofywanie sprawnego sprzętu...
Przypadek drugi - Pan informatyk ma być na zawołanie każdego dostępny od ręki. Na początku swojej kariery w szpitalu byłem zbyt ambitny, bo starałem się, aby reagować jak najszybciej na każde zgłoszenia. komputerów był o wiele mniej, obowiązków innych też nie było za wiele, a więc każdy problem udawało mi się załatwić praktycznie od ręki. Z czasem obowiązków (i komputerów oczywiście) przybywało a więc i czas na reakcje musiał się wydłużyć, ale zwykłego użytkownika to nic nie interesuje. - Kiedyś jak był problem to pojawił się Pan w kilka godzin, a teraz to nawet kilka dni trzeba czekać aż się Pan pojawi. - Takie podziękowanie usłyszałem kilka dni temu za naprawę niedziałającej sieci.
Przypadek trzeci - przecież jesteś kawalerem to Ci szkodzi przyjechać w weekednd? Jako że służba zdrowia pracuje w trybie ciągłym 24/7 to i z dobrodziejstw techniki korzysta się non stop. Jakież było zdziwienie pielęgniarek jednego z oddziałów, ze nie przyjechałem o godzinie 20 w sobotę, bo właśnie zawiesił się program i nie można pracować. Ja rozumiem, że dla nich to problem, ale ja do diaska też mam prawo do odpoczynku i prywatności. Po ostatniej odmowie przyjechania w niedzielę osoba mnie wzywająca napisała do dyrekcji oficjalną skargę, że "nie pomogłem jej w rozwiązaniu problemu informatycznego, z którym ona nie potrafiła sobie poradzić" - Tak dokładnie brzmiała skarga. Hitem jednak był telefon o 3 w nocy (odebrałem, nie wiem po jakiego czorta) z prośbą o przyjechanie bo nie można Ewusia zapisać. Oczywiście można to było wykonać rano, ale nie, oddziałowa kazała w nocy, a więc niech się pali, wali, ale tak musi być. Nie dość że mam pracować w weekend to jeszcze w nocy, bo po spać?
Przypadek czwarty (nagminny) - Jak będzie miał Pan chwilkę to proszę przyjść, to nie jest nic pilnego, ale zapraszam. Ileż to razy spotkałem się z sytuacją, że spotyka mnie ktoś na korytarzu i informuje, że coś nie działa prawidłowo i jak będę miał wolniejszą chwilę to żeby zajrzeć. Zazwyczaj odpowiadam, że postaram się pojawić w ciągu 2, max 3 dni, a następnego dnia dostaję opierdziel od tej osoby (lub mojego szefostwa), że miałem zgłoszoną awarię i nie zareagowałem od razu. Normalnie ręce opadają. To po co taki zgłaszający twierdzi, że to nic pilnego skoro zaraz jest żal, że naprawiłem jego usterki.
Przypadek piąty - damy Ci pracownika/stażystę/praktykanta kompletnie zielonego - przecież nawet taki Ci się przyda. Temat rzeka. Pracuje w szpitalu już ponad 6 lat (kurcze kiedy to minęło?) i przez mój warsztat informatyczny przewinęło się co najmniej 20 różnych "informatyków", jeden lepszy, drugi gorszy. Najdłużej pracował u mnie Deadlyblonde i jego chyba będę najmilej wspomniał. Jednakże, co z tego że dostanę pomoc jeśli to będzie praktykant, którego zanim czegoś nauczę to on ucieknie. Podobnie jest z pracownikami; nigdy nie wiadomo czy popracuje on miesiąc czy pół roku (nie ważne, czy to przez politykę firmy czy też odejdzie sam, bo nie daje rady wytrzymać takiego pędu w pracy). Po co mi więc człowiek który zanim zrozumie zasady mojej zwariowanej pracy to już go nie ma?
Przypadków takich mógłbym mnożyć w nieskończoność. Te kilka dopełniły chyba czary goryczy, aby w końcu opublikować ten wpis. Kwintesencją dzisiejszego wpisu jednak było zdanie jednego z naszych pracowników - Krzysiek ty jesteś idiotą, że godzisz się na taki zapierdziel za te marne grosze. Super uznanie mojej pracy. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że nadal lubię swoja pracę.
Podsumowując czas chyba najwyższy zmienić pracę, bo albo jak głupieje, albo moi współpracownicy robią ze mnie idiotę na całej linii. Na koniec jeszcze tylko link do spisu treści mojego blogowania i zapraszam do czytania moich kolejnych wpisów. Jeszcze jedno ogłoszenie parafialne zwłaszcza dla nowych blogerów zapoznajcie się z tym wpisem, wasze wpisy tylko na tym zyskają, bo niektóre pomimo świetnej treści formatowanie maja bardzo niepoprawne.