Dell Latitude 7350 + Dell Wireless Dock — dobre złego początki (cz.1)
21.10.2015 | aktual.: 04.11.2015 23:18
W poniedziałek z rana otrzymałem sporej wielkości paczkę, z której wywnioskowałem, że chyba Kristov_pl się pomylił i przysłał mi jakiś stacjonarny komp zamiast laptopa:) Szybko się jednak okazało, że środku siedział sobie 13 calowy laptop Dell Latitude 7350 wraz z tajemniczym wówczas dla mnie pudełkiem o nazwie Dell Wireless Dock. Po włączeniu hybrydy okazało się, że komputer ma zainstalowany Windows 10 w wersji PRO. No dobra może już czas najwyższy pobawić się dłużej nowym dzieckiem z Microsoftu. Zmiana języka na polski (po otrzymaniu laptopa głównym językiem był angielski) przeszła bezproblemowo, podłączenie do mojego konta MS to tylko chwila. No, ale miało być o sprzęcie a ja tu ględzę o Windowsie.
Komputer, laptop hybryda?
W sumie to nie wiem jakim mianem określić ten sprzęt, bo każde z 3 powyższych określeń jest dobre dla tego urządzenia. Na początek zajrzałem na oficjalną stronę producenta aby zobaczyć co to cudo ma w środku i zostałem mile zaskoczony. Główne parametry przedstawiają się następująco:
- Procesor - Intel® Core™ M-5Y71 (1.2 GHz, max 2.9GH, TDP 4.5W)
- Pamięć - 4 GB DDR3 LV
- Twardy Dysk - 128GB SSD m2
- Sieć bezprzewodowa - Intel® Dual Band Wireless-AC 7265 802.11AC
Sam laptop prezentuje się dość ciekawie - 13 calowa matryca o rozdzielczości Full HD bardzo łatwo może być odłączona od stacji dokującej (czyli klawiatury z dodatkową baterią) i działać jako samoistny tablet. Niestety stacja bazowa została praktycznie ogołocona z portów wejściowych i wyjściowych. Jedynie z tyłu mam 2 porty USB, minidisplay port oraz port zasilania a z boku znajduje się pełnowymiarowy czytnik kart SD
Sam tablet pod względem portów nie prezentuje się lepiej, bo na całej jego obudowie znajdziemy tylko dwa porty, a mianowicie port audio (producent nie pomyślał choćby o miniUSB, które ułatwia znacznie życie:) oraz złącze ładowania umieszczone pomiędzy zaczepami do stacji bazowej (klawiatury)
Z pierwszej chwili stwierdziłem, że było to najgłupsze miejsce na taki port, ale wraz z użytkowaniem okazuje się, ze jednak nie, ponieważ po podłączeniu zasilania do stacji bazowej laptop ładuje najpierw baterię w ekranie, a dopiero później w klawiaturze. Natomiast sama klawiatura dość fajnie wyprofilowana o bardzo nieznacznym skoku klawiszy bardzo mile mnie zaskoczyła, również touchpad (czy tam gładzik) obsługujący multidotyk sprawuje się nader dobrze. Ponadto klawiatura jest podświetlana i ma dwa stopnie intensywności świecenia. W nocy jak znalazł:)
Dell Wireless Dock
Czyli bezprzewodowa stacja dokująca, z takim urządzeniem mam pierwszy raz styczność. Na pierwszy rzut oka niewielki czarny sześcian (de facto dwa razy większy od intelowskiego NUCa) ze sporą ilością rożnego rodzaju złącz.
I tak na froncie możemy zauważyć dwa porty USB 3.0, wejście minijack oraz maleńką diodę sygnalizująca stan urządzenia.
Natomiast z tyłu mamy prawdziwy festiwal różnorakich złącz, których naliczyłem 9. I tak patrząc od lewej mamy HDMI, VGA mindisplay port, po środku mamy złącze RJ45 i dwa porty USB 2.0, z prawej zaś stony mamy kolejny port USB 3.0, kolejne złącze minijack oraz złącze zasilania.
Po pierwszej fali zachwytu nowym sprzętem postanowiłem sparować ze sobą obydwa urządzenia i ... klops. Coś poszło nie tak i z prostego zadania wyszedł osobny wpis, który ukaże się za kilka dni.
Jeszcze tylko podrzucę link do spisu treści mojego blogowania i zapraszam do czytania moich kolejnych wpisów. Mając na uwadze młodych blogerów (tych starszych zresztą też:)) polecam zapoznać się z tym wpisem, wasze wpisy tylko na tym zyskają, bo niektóre pomimo świetnej treści formatowanie mają bardzo niepoprawne.