Dell Latitude 7350 + Dell Wireless Dock — czy to się nadaje się do biznesu? (cz.4)
04.11.2015 | aktual.: 05.11.2015 20:53
Głównym przesłaniem tegorocznej akcji "przetestuj sprzęt od Intela" było sprawdzenie tego sprzętu w zastosowaniu biznesowym. W pierwszym tygodniu mojego testowania długo walczyłem w domu z dockiem, sterownikami i różnymi systemami operacyjnymi.
Tydzień minął jednak szybko i miło przy zabawie w domu. Drugi tydzień postanowiłem zainstalować to cudeńko w pracy jako mój główny komputer. Pierwszy dzień dzień poświęciłem na zainstalowaniu potrzebnego mi softu. Kurde ile to różnych programów używam na co dzień:) W pewnym momencie pomysłem sobie co by było jakbym zainstalował... virtualboxa i wrzucił na niego ze dwie maszyny wirtualne, z których firma korzysta na co dzień. Jak pomyślałem tak zrobiłem:) Kolejne założenie to fakt, że laptop będzie włączony nonstop przez 4 dni. Podłączyłem więc docka, do niego klawiaturę, mysz, sieć przewodową oraz drugi monitor. Zrobiłem ustawienie takie, z jakiego korzystam na co dzień. Acha jako system operacyjny pozostawiłem sobie Windowsa 8.1, ponieważ w domu najlepiej się sprawdził.
Po przeniesieniu dwóch maszyn wirtualnych (jedna z Linuxem, druga z Windowsem XP) zużycie procesora oscylowało w granicach 15‑20% . Niezły wynik. Podejrzewałem że zużycie będzie o wiele wyższe. Aby dodatkowo obciążyć komputer przez cały czas miałem włączone radio internetowe uruchomione w przeglądarce Chrome. Na co dzień korzystam z nowej Opery. Podstawowe zadania, takie jak sprawdzanie poczty, przeglądanie www, czytanie logów czy praca z pakietami biurowymi odbywała się płynnie i bez żadnych zastrzeżeń. No może z wyjątkiem gdy jednocześnie miałem włączone co najmniej 5 programów na raz. Wówczas zaczynały się lekkie przycięcia, w dalszym jednak ciągu akceptowalne.
Po 48 godzinach działania nonstop zaczęły się pierwsze schody. Długotrwała praca i ciągłe obciążenie procka na poziomie powyżej 30% dały się we znaki. Otwarcie Excela zajęło mi prawie minutę. Restart na ciepło nic nie pomógł. Usunąłem więc jedną wirtualną maszynę i komputer jakby odzyskał trochę werwy praca z powrotem wróciła do normy. Po usunięciu maszyny musiałem przeskanować OCR'em 100 stonicowy dokument i pojawił się problem. 3 razy po pół godzinie komputer zawieszał się i byłem zmuszony do jego restartu. Przy okazji oberwało mi się, że maszyna wirtualna nie jest cały czas dostępna:). Dla porównania skanowanie tego dokumentu na 4 rdzeniowej maszynie stacjonarnej z 16 GB RAM zajęło mi tylko nieco ponad 20 minut. Ale co tam jedna wpadka:).
Niestety później było już tylko gorzej. Pod kod koniec tego samego dnia chciałem uruchomić 8 (czyli relatywnie niezbyt duży) megabajtowy dokument w Libre Office a później w Microsoft Office i nic z tego nie wyszło (kolejne restarty i kolejny opiernicz za brak dostępu do maszyny wirtualnej). Tuż przed wyjściem do domu chciałem jeszcze zrobić szybki skan prostym skanerem sieci (MyLanViewer) i... zaś zawiesiłem kompa. Tego dnia naliczyłem 17 restartów (niezły wynik - 2 co godzinę). A więc zamiast iść do domu musiałem wrócić maszynę wirtualną na swoje poprzednie miejsce, a komputer wyłączyć na noc bo obawiałem się przegrzania, zwłaszcza, że plecki tabletu były już dość ciepłe.).
Czas testów nieubłaganie dobiegał końca i komputer musiałem oddać. Przed przywróceniem go do stanu fabrycznego postanowiłem jeszcze trochę z nim pochodzić. Musiałem uzupełnić spis komputerów i wówczas okazało się iż pomimo tego, że sam tablet waży niecały kilogram to po godzinie noszenia go w ręce zaczął mi nieznacznie ciążyć. Jednak mój 10‑calowy Asus T100 pod względem mobilności jest lepszy:)
Widać więc, że cięższe potraktowanie tego sprzętu nie wyszło mu na dobre. I przy poważniejszym zastosowaniu komputer po prostu nie daje rady. Z drugiej jednak strony nie można wymagać aż tak wiele od niskonapięciowego procesora i 4 GB pamięci RAM. Jak dla mnie do pracy niestety ten sprzęt się nie nadaje.
Jak zwykle na koniec mojego wpisu podrzucę link do spisu treści mojego blogowania i zapraszam do czytania moich kolejnych wpisów. Mając na uwadze młodych blogerów (tych starszych zresztą też:)) polecam zapoznać się z tym wpisem, wasze wpisy tylko na tym zyskają, bo niektóre pomimo świetnej treści formatowanie mają bardzo niepoprawne.