"Blogger od kuchni" - wywiad z Jaahquubel_
03.09.2012 | aktual.: 05.01.2014 13:05
Mamy pierwszy poniedziałek miesiąca, czas więc na wywiad. Tym razem na tapetę zapraszam blogera o ciekawym nicku a mianowicie Jaahquubel_, blogger, który ima się różnych tematów, nie zawsze związanych bezpośrednio z tematyką IT. Bez zbędnego nudzenia zapraszam więc na wywiad.
1) Na początek nieśmiertelne pytanie o aktualne zajęcie. Czym zajmujesz się na co dzień?
Jestem doktorantem (uczę się, pracuję nad dorobkiem naukowym i uczę studentów), w październiku zacznę czwarty rok. W tej chwili to moje jedyne zajęcie. Wcześniej przez prawie 7 lat pracowałem w lokalnym radiu, przez chwilę jako telemarketer, przez około 3 lata (nie wliczając przerw) byłem testerem i specjalistą ds. formularzy PDF w firmie produkującej oprogramowanie na zamówienie.
2) Masz dość oryginalny Nick. Skąd właśnie taki? Przypadek czy przemyślana decyzja?
Jedno i drugie. W książce nt. imion przeczytałem, że moje imię (Jakub) w wersji mezopotamskiej to JA‑AH-QU-UB-EL. Jakiś czas później stwierdziłem, że muszę sobie wymyślić nowy nick, bo stary (krótki) jest używany przez kilka innych osób. Stąd Jaahquubel. Zresztą, wspomniałem nieco o tym w jednym z moich pierwszych wpisów - “Wymyśl mi tożsamość”. Znak “_” na końcu wziął się stąd, że rejestracja na DP bez tego znaku się nie powiodła (mail nie doszedł, ale login w bazie istnieje, więc jest zarezerwowany). Na HotZlocie padło pytanie o to jak się czyta mój nick. Hmm. TomisH z redakcji wyczytywał mnie na liście jako “Jakubel”. Ja myślę, że powinno być “Jaachkuubel”, ale na cywilizacji mezopotamskiej się nie znam i nie mam pojęcia czy dobrze myślę. A jak już o nicku mowa, to chciałbym prosić, aby ci, którzy o mnie piszą, odmieniali mój nick, zapominając o znaku na końcu, np. “na blogu pojawił się kolejny nudny wpis Jaahquubela”.
3) No a jeszcze avatar? Związany z Twoim zawodem czy jednak to tylko przypadek?
Związany, i to mocno. Miałem już w życiu kilka avatarów i przy tworzeniu tego ostatniego chciałem włożyć w niego coś ze swojej tożsamości. Teraz nie mam już takiej potrzeby, ale i nie mam potrzeby zmieniania go. To jest avatar na skalę moich możliwości. “To nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo.” ;P Najlepiej widoczna jest macierz. Macierz ta jest bardzo specyficzna. Weźmy zbiór {‑2,-1,1,2}. Każdy wiersz i każda kolumna tej macierzy odpowiada tym liczbom w tej kolejności. -2=2*(-1) i o tym mówi pierwszy wiersz macierzy. -1=‑2+1 - to drugi wiersz. Trzeci: 1=(‑1)+2, czwarty: 2=2*1. Co więcej, wartościami własnymi tej macierzy są właśnie liczby {‑2,-1,1,2}. To takie moje małe, nic nie znaczące odkrycie.Macierz jest wyświetlona w linuksowym terminalu, na tapecie jest las (bo lubię las). W całość wmontowany jest ten obrazek:
4) He, he, skomplikowana sprawa z Twoim avatarem :) Blogujesz na DP od kilku lat, Dlaczego właśnie tu?
Tu od dawna spędzam sporo czasu, w czytanie żadnych innych blogów się (wówczas) nie wciągnąłem, więc nie zastanawiałem się nad tym gdzie blogować. Później, myślałem nad tym, żeby zacząć pisać na My Opera, ale stwierdziłem, że wszystko, co mam do powiedzenia w formie blogowej, mogę spokojnie napisać na DP. Jeśli miałbym się jeszcze gdzieś produkować, to na jakimś mikroblogu. Pisać zacząłem 2 lata temu, krótko po tym, jak program radiowy, którego byłem współautorem, został zdjęty z anteny. Blog i prowadzenie zajęć zastąpiły mi działalność radiową.
5) No a jeszcze gdzieś w zakamarkach sieci można poczytać Twoją twórczość - blogi, artykuły?
Blogów wcześniejszych nie było. Były natomiast niusy i artykuły na stronie radia, ale przy kolejnej zmianie strony internetowej wszystkie moje teksty poszły w kosmos. Mogą być ewentualnie na jakimś serwerze robiącym kopię zapasową Internetu (lub na słynnej dyskietce Chucka Norrisa :P). Część tych tekstów była “ogólnogalaktyczna”, jak to określił mój kolega, czyli typowa dla zwykłego serwisu informacyjnego, a część dotyczyła bardzo szeroko pojętego IT, mojej działki w radiu. A, jeszcze na http://tracona.jagged-alliance.pl są moje teksty.
6) No a tematy na kolejne wpisy jakoś przemyślane czy jednak spontan?
A to różnie. Był okres, kiedy nie przychodziło mi do głowy zupełnie nic, a potem wystrzeliłem z serialem o instalacji programów w linuksach. Ostatnio mam sporo pomysłów na wpisy. W tej chwili mam zaczętych chyba sześć wpisów. Mam też jeden pomysł na tytuł wpisu, ale nie mam do niego treści. :) Pomysły, które mam, których nawet nie zacząłem realizować, wymagają wiele pracy, instalacji, testowania, zbierania materiałów itp. I tu zachodzi prawo Kopernika dla wpisów blogowych: gorszy wpis wypiera lepszy wpis. Lepszy w sensie takim, że bardziej przydatny i bardziej związany z tematyką portalu. Tak pojawiają się notatki nie wymagające przygotowania, albo narzekania na dziennikarzy.
7) Często Twoje wpisy nie są związane z IT, nie boisz się, że zostaniesz “zbluzgany za wpisy z poza tematu IT? Jakby nie patrzeć DP to portal technologiczny.
Poza czterema wpisami o dziennikarstwie, reszta jakoś wiąże się z IT lub DP, przynajmniej luźno. A przynajmniej tak mi się zdaje. :) W regulaminie bloga nie ma ograniczeń co do treści wpisów, są tylko luźne kryteria odnośnie wejścia na główną. Jedne wpisy publikuję z nadzieją, że wejdą na główną, a o innych wiem, że na główną na pewno nie wejdą. Zbluzgany? Nie. A że ktoś się nie zgodzi, albo komuś się nie spodoba? Życie! Słyszałem raz mniej więcej takie zdanie: “Będę mówił o sobie - temat może nie najciekawszy, ale przynajmniej jestem w nim kompetentny.” I w pewien sposób pasuje ono do mojego spojrzenia na blog.
8) Jak widać nie tylko komputery panują w Twoim życiu. Jakieś inne zainteresowania po pracy?Rodzina i jej utrzymanie zajmują tyle czasu, że o “dużych” zainteresowaniach nie ma mowy.
Także oprócz pracy i rodziny zostają DobreProgramy, LuxForum i trochę czytania (tu mam już wielkie zaległości).
9) No to flame war :) Windows czy Linux?
:> Pytanie o Windows i Linux różnie formułowałeś w kolejnych wywiadach. Jeśli pytasz o moje preferencje, to zdecydowanie Linux. W Windowsach drażni mnie mnóstwo drobnych rzeczy. Linux nie ma tych problemów, ale ma inne. Wolę się męczyć z wadami Linuksa, dostając w zamian mnóstwo jego zalet, niż wadami Windowsa, których dla mnie jego zalety nie równoważą. Choć z wadami Windowsa i tak muszę się czasem pomęczyć: gdy student w pracowni daje mi do sprawdzenia projekt w Matlabie i jest zalogowany na Windows 7, to przełączanie między oknami Matlaba jest dziko uciążliwe - na pasku zadań jest tylko jedna ikona Matlaba i dopiero po najechaniu/kliknięciu na nią pokazuje się podgląd obu okien i mogę sobie jedno wybrać. Jeśli obsługuję komputer tylko myszą (co przy sprawdzaniu projektów ma miejsce najczęściej, bo klawiaturę obsługuje student) nie mogę się przełączyć z jednego okna na drugie jednym prostym kliknięciem. Przy pięciu sprawdzanych projektach i kilkunastu przełączeniach okien przy każdym projekcie, daje to ogromną stratę czasu i nerwów. Gdyby to był mój komputer, to bym to sobie zmienił, ale że nie jest, to się męczę. Jeśli pytasz o to co bym polecił, to powiem, że w idealnej sytuacji każdy jest zaznajomiony z wadami i zaletami każdego z systemów i sobie wybiera ten, który go mniej wkurza. Mam na koncie jedno udane i jedno nieudane wdrożenie systemu linuksowego, tzn. pomogłem koledze w migracji na linuksa, konkretnie na ubuntowy Mint z LXDE i kolega jest bardzo zadowolony. W tym drugim przypadku dalej tylko Windows jest używany (ale tu była mniejsza determinacja). Jeśli pytasz o mój stosunek do wojny między wyznawcami windowsiarstwa a linuksiarstwa, to powiem, że tu sprawa jest złożona. Szykuję osobny wpis na temat takich wojen, więc nie chcę się tu “wystrzelać”. Powiem tyle, że OS nie jest w takiej wojnie istotą problemu, a tylko pretekstem. Nie cierpię, jak “znawcy” wygłaszają “ekspertyzy” jakoby “Linux nie nadawał się dla zwykłych użytkowników”. Moja mama nie umie obsługiwać komputera, uczy się dopiero. Uczy się na Mincie, jest tam gThumb, którym sobie łatwo zrzuci zdjęcia z aparatu, przytnie je sobie i poprawi na zdjęciach czerwone oczy. I całkiem sprawnie jej to już zaczynało iść (przed przerwą w nauce). A w Windowsie? W gołym Windowsie przeglądarka zdjęć nie ma funkcji importu, a nawet nie czyta orientacji zdjęć z EXIF, przez co 3 moich zdjęć ze ślubu pod Windowsem ogląda się z głową w bok. A Notatnik cofa tylko ostatnią operację i nie zapisuje plików przez Ctrl+S. A przynajmniej tak było do niedawna. I jeszcze opowiem Wam taką rzecz. W poprzednim roku akademickim wprowadziliśmy na wydziale ćwiczenia z wykorzystaniem komputera, w ramach jednego istniejącego wcześniej przedmiotu dla pierwszego roku. Cel był taki, żeby komputer wykonywał rachunki, aby mieć więcej czasu na interpretację wyników. Byłem odpowiedzialny za to jak będą w praktyce wyglądały te zajęcia (nie co, a jak będą robić studenci). Studenci drugiego roku pracują w Matlabie, ale żeby nie skłaniać ludzi do piractwa, zdecydowałem, że ćwiczenia te będziemy robić w Octave’ie (wolnym odpowiedniku Matlaba). Z Octave’a wygodniej się korzysta w systemach linuksowych, więc studenci pierwszego roku pracują u nas na linuksie. Pewne problemy oczywiście są, np. jak student naciśnie Ctrl+C w konsoli (choć mówiłem, że tak się nie robi!), ale to i tak nic w porównaniu z tym jakie bym miał problemy z wyjaśnieniem studentom jak skopiować coś z konsoli w Windowsie. :D Ci studenci, którzy wówczas byli na pierwszym roku, w ostatnim roku akademickim przyszli, również do mnie, na laborki z Matlaba. Na samym początku pytali się o to który system operacyjny uruchomić. Odpowiadałem, że ulubiony, żeby sobie wybrać. Jaki efekt? Około 10 studentów zalogowało się na system linuksowy, około 10 na Windows 7, reszta (ok. 3 osób) na Windows XP. I na linuksie nie siedzieli komputerowi hardkorzy, potencjalni blogerzy z DP, tylko osoby z typowym dla przeciętnego użyszkodnika podejściem “ma działać”. Dla mnie jest to już sukces. Jak widać, nie jestem nastawiony do dzieła Microsoftu specjalnie życzliwie, na zajęciach nawet czasem żartuję z Windowsów, ale jednak, na poważnie, staram się w miarę uczciwie przemycać informacje o systemach, żeby studenci nie bali się linuksów, ale i ich nie idealizowali. I powtarzam, że najlepszy czas na migrację na Linuksa jest po sesji wrześniowej. Sam się wtedy uczyłem Ubuntu. :)
10) A twoje odczucia odnośnie najnowszego dziecka z Redmond.
Interesuje mnie to niewiele bardziej, niż nowy Gnome zagorzałego windowsiarza. Bardziej, bo ja jednak nowego Windowsa na pewno kiedyś zobaczę, a windowsiarz nowego Gnome’a niekoniecznie. Zastanawiam się tylko jak się będzie na Win 8 pracowało moim kolegom z firmy przy produkcji oprogramowania, pracownikom klientów na jego testach i użytkownikom końcowym w biznesie. Bo moim zdaniem Modern UI do biznesu pasuje jak świni chomąto.
11) Wielu z nas interesuje się zarówno sprzętem jak i oprogramowaniem. Po której stronie działu IT czuje się lepiej, hardware czy software?
Zdecydowanie software. Na podzespołach komputerowych znam się słabo, na gadżetach (komórki itp.) trochę lepiej. A z wszelakim oprogramowaniem miałem dotąd więcej do czynienia. Tylko raz w życiu zapłaciłem za oprogramowanie (na PC‑ty jest masa świetnego, darmowego oprogramowania), a za sprzęt płaciłem wielokrotnie (bo darmowy sprzęt nie istnieje). Taniej jest zapoznawać się z oprogramowaniem. No i koszty zepsucia konfiguracji takiej np. Opery (w której się przyjemnie majstruje) są mniejsze, niż zepsucia procesora.
12) HotZlot - specyficzna na skalę krajową impreza. Twoje odczucia na temat tego ewentu.
Za krótki bo... za wolno się rozkręcam. Najwięcej gadałem w drodze powrotnej. :) Tak poważniej, fajna sprawa, ale rzeczywiście krótko. Przez dwie doby ciężko pogadać choć przez chwilę z każdym z grona 160 osób. Najciekawsze dla mnie były dyskusje z pracownikami Intela i GG (które były w tym samym czasie, co turniej siatkówki, więc frekwencja była niska) oraz debata nt. nowego wyglądu DobrychProgramów. Myślę, że takie dyskusje są najodpowiedniejszą formą organizacji tej formalnej strony zlotu. Nie jednostronna konferencja (choć tu ukłony dla tych partnerów HotZlotu, którzy przyszli też posłuchać ludzi, a nie tylko się reklamować), nie spychanie wszystkiego na pogawędki przy kiełbasie, a właśnie taka dyskusja (tylko może lepiej z nagłośnieniem ;) ).
13) To był Twój pierwszy HotZlot? Czy tak sobie go wyobrażałeś, czy jednak nie spełnił Twoich oczekiwań.
Pierwszy. I chyba nie czuję się niczym zaskoczony. Był dość podobny do konferencji naukowych, na których dotąd byłem (a konferencje naukowe wcale nie muszą być sztywne - wręcz żadnej sztywnej nie widziałem ;P). Gdybym jeszcze mówił referat, czułbym się jak u siebie. :) Czy spełnił moje oczekiwania? Znów, za krótki...
[Spis treści całości mojego blogowania znajduje się tutaj.
Pomysły się kończą :), a więc kto następny?