Przeglądarki mobilne też wiele potrafią: Boat Browser – czy płynie z nami kapitan?
17.01.2013 22:44
„Bierz łódź i surfuj po świecie” to hasło, które przyświeca twórcom Boat Browser’a. Łódź jest bardzo dobrze wyposażona, a jej kierowanie niezwykle proste. Czy każdy może ją obsługiwać ? Oczywiście że tak, pod warunkiem, że spełni kilka wymogów. Nie można mieć choroby morskiej, trzeba być żądnym wiedzy lub rozrywki i co najważniejsze posiadać zielonego robota (warunek konieczny), bo producent pomyślał tylko o takich użytkownikach. Jak spełniasz wszystkie wymagania pędź do sklepu Google i odbierz darmowy egzemplarz swojego Boat Browser’a. Podkreślę tutaj, że występuje w dwóch wersjach kolorystycznych: zielonej (dla początkujących, ale nie tylko) i niebieskiej (dla prawdziwych wilków morskich). Możesz mieć oczywiście obie, jeśli tylko masz je gdzie przechowywać. Jak się ją obsługuje i co potrafi opiszę podczas krótkiego rejsu. Cała naprzód!
Boat Browser Mini to przeglądarka stworzona z myślą o urządzeniach z małym ekranem. Instalacja przebiega bardzo szybko i wymaga pobrania niecałych 2 MB danych z Sieci. Już na wstępie jesteśmy uświadamiani, że możemy pobrać do niej nowe motywy. Nie wszystkie jednak są darmowe. Jeden płatny motyw odchudzi nasz portfel o około 3 zł. Interfejs przeglądarki jest prosty, a jego większą część zajmuje Szybkie wybieranie. Domyślnie jest tam jedna pozycja, ale ich ilość może być nieograniczona (dużo na to wskazuje). Górna część przeglądarki to pasek wyszukiwania/adresu. Przeglądarka od razu po wpisaniu pierwszej litery podpowie nam adres strony bądź frazę, którą chcemy wyszukać. Skąd wie, czy chcemy znaleźć jakieś informacje czy otworzyć stronę o znanym nam adresie? Z prawej strony znajdziemy ikonkę z lupą, która jak się można domyślić służy do wyszukiwania treści w Internecie i robi to za pomocą takich wyszukiwarek jak: Google, Bing, Yahoo czy Baidu (bardzo popularnej w Chinach). Z lewej strony natomiast znajduje się klawisz dodawania nowej karty. Bezproblemowo przejrzymy też otwarte karty. Wyświetlą się one w postaci miniatur, pomiędzy którymi przemieszczamy się przesuwając palcem w lewo bądź prawo. U dołu przeglądarki umieszczono kilka przydatnych funkcji: cofnij, dalej, podgląd otwartych kart (o niej już wspomniałem) czy podgląd zakładek, przy którym się chwilę zatrzymam. Wszystkie zakładki możemy organizować w foldery i je sortować wg. jakiegoś kryterium. Użytkownik jednak może chcieć je poukładać według własnego autorskiego pomysłu, co twórca też mu umożliwia. W takim przypadku każdą zakładkę przesuwa się oddzielnie. Jest też funkcja „Co chcesz zrobić?”, która podpowie nam czynność, którą możemy wykonać. Podobne menu możemy rozwinąć również podczas surfowania po Sieci, które pomoże m.in. dodać skrót do strony głównej, ustawić stronę jako główną czy ją zapisać. Niestety podczas przeglądania zakładek wyświetla się reklama, na co lekarstwem ma być zakup licencji na używany produkt (w cenie niecałych 10 zł). Przejdźmy teraz do menu. Znajdziemy tam m.in. funkcję przejścia do strony głównej, prosty menedżer pobierania, tryb nocny, opcje kopiowania czy znajdywania frazy na wyświetlonej stronie. Za jego pomocą przejdziemy też w prosty sposób w tryb pełnoekranowy, zmienimy tryb mobilny na standardowy czy odwrotnie, przejrzymy historię czy wykonamy zrzut ekranowy. W przypadku tej ostatniej funkcji, działa ona trochę inaczej niż we wcześniej opisywanych przeglądarkach. Możemy zrobić zrzut tylko całej strony wraz z elementami interfejsu. Przeglądarka posiada bogate ustawienia. Za ich pomocą m.in. zmienimy katalog pobierania czy adres strony głównej, ustawimy częstość sprawdzania aktualizacji, ustawimy tryb incognito i zapisywanie danych na kartę pamięci, wyłączymy sugestie wyszukiwania czy wczytywanie obrazów. Ponadto możemy blokować wyskakujące okna, włączymy obsługę JavaScript czy automatyczne dostosowanie tekstu do szerokości ekranu (które mogliśmy znaleźć tez w UC Browser). Unikatową funkcją jest wykorzystanie przycisku głośności do jednego z trzech zadań (przełączania kart, przewijania czy powiększania).
W sklepie Google Play tak jak już wspomniałem oprócz wersji mini znajdziemy też jej bardziej zaawansowaną wersję zwaną po prostu Boat Browser. To co widać na pierwszy rzut oka to przebudowany interfejs podobny jak w Dolphin Browser. Nie ma już efektownego przejścia pomiędzy kartami czy ich zamykania. W zamian za to mamy większe możliwości edycyjne Speed Dial’a. Możemy zmieniać kolejność tam zawartych skrótów, włącznie z wyświetlającymi się domyślnie (tematy, darmowe gry, Facebook i Google). Nie możemy jednak ich usuwać …. chyba że kupimy wersję Pro (koszt licencji jest podobny jak w wersji Mini). W płatnej wersji mamy ponadto możliwość tworzenia katalogów na karcie Szybkiego wybierania. Zakładki i skróty z Szybkiego wybierania wyeksportujemy do pliki *.html. Przy zmianie przeglądarki z wersji Mini możemy ponadto zaimportować zapisane tam zakładki. Przesuwając palcem od lewej do prawej ujrzymy pasek narzędziowy, który jest w pełni konfigurowalny. Możemy na nim umieścić kilka lub kilkanaście przydatnych funkcji, a nawet wszystkie, czyli dokładnie 28. Znajdziemy tam takie funkcje jak: otwarcie ostatnio zamkniętej karty, otwarcie nowej karty, tryb incognito, tryb nocny, znajdywanie frazy na stronie, wysyłanie linku czy sterowanie głosowe. W przypadku ostatniej funkcji ogranicza się ona do 10 komend: pomoc, zakładki, ustawienia, historia, strona domowa, tematy, następna karta, zamknij przeglądarkę, Facebook i Google. Jak widać istnieją komendy odnoszące się do funkcji przeglądarki jak i do adresów stron WWW. Niestety nie mamy możliwości edycji czy dodawania nowych komend głosowych. Możemy też pobrać 5 dodatków, które również bez problemu umieścimy na pasku narzędziowym, który został pomyślany tak, aby wysuwać go za pomocą kciuka. Oto one:
- Show IP – nie pokazuje, tak jak można by się tego spodziewać, naszego adresu IP, ale adres, z którym się połączyliśmy, aby wyświetlić daną stronę; dodatkowo pokazuje jeszcze kraj, jednostkę organizacyjną ( w przypadku Polski województwo), miejscowość i strefę czasową
- Url Shortener – działa tak samo, jak niektóre strony oferujące skrócenie adresu na potrzeby np. komunikatorów, gdzie opis może mieć ograniczoną liczbę znaków; żeby go skopiować wystarczy jedno kliknięcie
- Password Manager – menedżer haseł z możliwością tworzenia profili i szyfrowania ich za pomocą hasła
- FBAddon – mini aplikacja wyświetlająca informacje z Facebooka
- Web2PDF – zapisuje stronę WWW do pliku PDF
- Tab History – wyświetla zamknięte karty
Aby powiększyć powierzchnię na której wyświetlamy stronę, pasek dolny przeglądarki możemy przenieść na pasek narzędziowy. Zostanie on tam również umieszczony, gdy obrócimy urządzenie to pozycji horyzontalnej. W takim przypadku na ekranie nie zostanie nam żaden element interfejsu (inaczej jest w przypadku wersji Mini), dzięki czemu możemy wykonać zrzut ekranowy tylko strony, bez elementów interfejsu przeglądarki.
Rejs zakończony. Czas przejść do podsumowania. Łódka jest bardzo dobrze zbudowana i na wiele ciekawych funkcji, które ułatwią użytkownikowi korzystanie z niej. Szczególnie myślę tutaj o jej obsłudze głosem. Niestety producent umożliwia „rozmowę z nią” tylko w j.angielskim, mimo że całe menu jest po polsku. Ponadto mamy programowalny klawisz (patrz koniec akapitu 2) i pasek narzędziowy. Aby wyróżnić własna łódkę wśród wielu innych, wystarczy nadać jej charakterystyczną kolorystykę (za darmo lub za drobną opłatą). Aby bardziej ją rozbudować, trzeba trochę głębiej zajrzeć do portfela. W przypadku zielonej wersji kolorystycznej koszt takiej modernizacji to 9,31 zł, a niebieskiej 9,30 zł. Nie wiem z czego wynika ta jednogroszowa różnica i nie będę nawet próbować się nad tym zastanawiać. Zostawię filozoficzne rozważania komuś innemu. Dodam tylko że ma jedną bardzo istotną wadę (nie konstrukcyjną). Pasek narzędziowy jest przystosowany dla osób praworęcznych, co nie oznacza wcale że osoby leworęczne będą miały uniemożliwiony do niego dostęp, ale na pewno utrudniony. Poza tym łódka jest prosta w obsłudze i nie wymaga od jej użytkownika patentu sternika.