Pisać każdy może... niestety.
16.07.2014 | aktual.: 17.07.2014 12:53
Środki stylistyczne (metafory, onomatopeje, porównania, hiperbole, polisyndetony, synonimy, parafrazy itd.) mają na celu wywołanie u odbiorcy, w tym przypadku czytelnika tekstu, pożądanych, założonych z góry przez autora, skojarzeń lub emocji. Czy można żyć bez ich używania i stosowania? Ależ oczywiście! Bez najmniejszego problemu! W takim przypadku nie należy tylko robić jednej rzeczy – publikować swoich tekstów. Tak, publikować, bo pisać („kochany sekretny dzienniczku, dzisiaj znowu…”) każdy może… na swój własny, prywatny, osobisty użytek.
Sytuacji nie poprawia – może nawet pogarsza – znajomość jednego tylko porównania, jednego synonimu, jednej metafory. Ciągotki do popisywania się nią i wtykania do każdego tekstu, czasem więcej niż jeden raz, wybijane są z głów uczniom szkoły podstawowej, a już najpóźniej gimnazjalistom, bo jest to po prostu żenujące i ośmieszające. Czasem wybijane nieskutecznie, niestety…
Niekwestionowanym liderem w używaniu określenia GIGANT (gigant z Redmont, gigant z Cupertino, gigant z…) okazuje się portal dobreprogramy.pl.
WAŻNA INFORMACJA! Jeśli znam tylko jedno porównanie (przenośnię, metaforę) – TO JEJ NIE UŻYWAM! Albo nie częściej niż raz na dwa lata. Wykorzystywanie w tekstach nazw własnych (Microsoft, Apple, Google…) nie jest zakazane, jest po prostu neutralne. Bardzo też przydaje się prosta wskazówka, porada: nie umiem pisać – nie piszę. Może być trudna do zrozumienia i przyswojenia, ale chyba warto włożyć w to trochę wysiłku.