A imię jego 7
22.01.2013 | aktual.: 22.01.2015 15:52
Była godzina 3:20. Budzik zadzwonił, ale ja już dawno nie spałem – czekałem na ten moment od kilku dni, więc nic dziwnego, że nie zmrużyłem nawet oka.
Dzisiejszego dnia odbywała się premiera super-mega-fajnego-hiper odjazdowego urządzenia od Google. Chodzi mi o oczywiście o Nexus7 – tablet przyszłości. Jako wielki fan, postanowiłem udać się do sklepu co tylko świt – choć w tym wypadku, co tylko odjedzie ostatni nocny z mojego osiedla.
Godzina 5:40 – ustawiłem się w kolejce. O Zgrozo. Sklep miał być otwarty za trzy godziny i dwadzieścia minut a już było siedemnaście osób. Poczułem się trochę jak w zmierzchłych czasach – sami dobrze wiecie jakich. Ustalając kolejne fakty z innymi kolejkowiczami i dowiadując się o komitecie utworzonym z pierwszej piątki przypomniała mi się genialna scena z filmu Moskwa nad rzeką Hudson gdzie Robin Williams stał w kolejce po buty. Urządzenie Googla było warte tego! Tylko czy starczy egzemplarzy?
Godzina 6:03 – jest nas już trzydzieścioro. Zaczepił nas w pewnym momencie dziadek idący zapewne na mszę. Zapytał co sprzedają w sklepie. Ktoś z niechęcią odpowiedział:
- Tablety.
Starszy Pan podrapał się po głowie, zmierzył nas wszystkich wzrokiem, westchnął głośno, jęknął coś pod nosem o niedokształconej młodzieży i wskazując w prawą stronę powiedział:
- Ale apteka jest tam, na ulicy Oławskiej.
Niestety został wyśmiany – nie przez mnie, gdyż ja bym się nie śmiał. Nie mniej, ktoś postanowił uświadomić naszego rozmówcę.
- Tablety, a nie tabletki. To takie duże urządzenia z ekranem dotykowym.
- Ale ta technika poszła do przodu – powiedział odchodząc i najwyraźniej nie przejmując się już kolejką. – Za moich czasów tabletki się połykało, teraz wystarczy je dotykać.
Ten komentarz wywołał dalszą salwę śmiechu.
Godzina 6:30 – Zaprzyjaźniłem się z dziewczyną przed mną. Kasia miała na imię. Prawdziwy geek komputerowy. Rozbawił ją mój komentarz o tym, że połowa obecnych ma koszule w kratę. Żeby było zabawniej pokazała swoje baletki – szkocka, jak w mordę strzelił, krata.
Ona studiuje informatykę na Politechnice i wyraźnie zna się na rzeczy. Pośmialiśmy się trochę z Appla, obdyskutowaliśmy jakie aplikacje mamy na telefonach, używając niebieskiego zęba wymieniliśmy się kontaktami (nareszcie do czegoś przydał!). Ostatecznie oboje z wielkim zachwytem zaczęliśmy rozmawiać o gwieździe tego dnia. Nexusie7.
Godzina 6:50 – Do rozmowy włączył się Michał oraz Krzysiek, którzy stali za mną. Wszyscy byliśmy zachwyceni tym niesamowitym urządzeniem. Co prawda co chwile dochodziło do lekki zgrzytów między nami, ale były one pokojowo rozwiązywane.
- Brak slotu na kartę microSD to jednak pomyłka. Zwłaszcza, że pojemnością ten tablet też nie grzeszy. iPad ma nawet sześćdziesiąt giga.
- Ale wiesz, wszystko ma być w chmurze. Po co Ci więcej pojemności? Filmy i muzyka stremujesz sobie z sieci – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Tylko, ze w Polsce market i tak ograniczony jest tylko do aplikacji. Touche! – Kasia słusznie odbiła piłeczkę.
- Ale, naprawdę, ja na swoim telefonie mam osiem giga i nie byłem nigdy nawet w stanie użyć połowy tej powierzchni.
- Michał ma rację – przytaknąłem wyciągając swój dotychczasowy tablet – na moim jest raptem szesnaście giga i jedyne co go kiedykolwiek zapchało to cały sezon My Little Pony, który wrzuciłe… - przerwałem widząc twarze rozmówców. Ta, teraz będę musiał się tłumaczyć z miłości do kucyków.
Godzina 7:10
- Ale dlaczego nie ma tylnej kamery? – zawył Krzysiek . - Dlaczego? Czy to by aż tak strasznie wpłynęło na cenę. No i poza tym, dwieście dolców i tylko jeden aparat.
- Nie mów, że chcesz robić taką kobyłą zdjęcia jak amerykanie z iPadami, z których się nagminnie wszyscy śmieją. – Kaśka wykonała kilka gestów udających robienie zdjęć dużym dziesięcio-calowym urządzeniem.
- No nie, skąd, ale jakby była, to by się nic nie stało. A jej nie ma. Tu jest problem, po prostu jej nie ma. Zrozum. Mogła być.
Godzina 8:15 – znudzeni dalsza rozmową o Nexusie, zeszliśmy na temat odwiedzanych stron internetowych. To była dobra okazja by pochwalić się tym, iż pisze blagi na DP.
- Nie wierzę! Czytałem parę razy, ten awatar z kucykiem. No tak, teraz wszystko jasne. Masz naprawdę fajne wpisy. – Michał, aż poklepał mnie po ramieniu, co miało chyba oznaczać, że odwalam kawał dobrej roboty. Bardziej mnie ucieszyło – choć nie wiem, czemu – iż Katarzynie zaimponowałem tym. Mhmm.
Godzina 8:40 – zbliżał się moment, na który wszyscy czekali. Kolejka się jakby ożywiła. Ci którzy siedzieli, wstali. Inni zaczęli nerwowo dreptać w miejscu. Nexus7 był na wyciągnięcie ręki.
- Wiecie, że on ma nie mieć łącza komórkowego?
- Co, jaja sobie robisz?! Weź Kaśka, to nawet śmieszne nie jest.
- Dwieście baksów i nie ma 3G? Przecież nawet Vita ma 3G. Ja pier…
- Daj spokój. Po co ci, skoro jest WiFi. – Krzysiek próbował uspokoić kolegę.
- Daj spokój? Osiem giga, brak kamery z przodu, brak 3G i tylko siedem cali. Po co w ogóle oni to wypuszczają? To nie ma sensu! Android Jelly nie jest wart tego poświęcenia. Mobilny tablet, który nie jest nawet mobilny. Litości i nie mów mi, że mam się uspokoić. Idę stąd, jak chcecie to sobie dalej stójcie w tej głupiej kolejce.
- Co mu? Nawet nie czytał specyfikacji? – Nie kryłem swego zaskoczenia. O brakach sprzętu wiedziałem już dawno. Mimo to chciałem go mieć.
- Widocznie, komuś się coś pomyliło – zaśmiała się Kaśka.
- Ludzie chyba oczekiwali legendarnego iPad killera – Krzysiek również nie ukrywał, że rozbawiła go ta sytuacja.
Godzina 9:10 – śmiejąc się głośno siedzieliśmy w trójkę na krawężniku. No tak, chyba nas trochę poniosło – jak zresztą wszystkich. Nexus7 był do kupienia jedynie w Play Market. Widocznie, tych, którzy chcą dotknąć urządzenie przed kupnem nie uważa się już za klientów godnych.
Mimo to nie odeszła mi ochota na tablet – teraz po prostu trzeba będzie go zamówić przez Internet.
- Choć ta przednia kamera 1,2 MP? Sześcioletni budżetowy Samsung mojej matki ma lepszy aparat.
- Aparat to nie wszystko – powiedziałem wyciągając Asusa Transformera. – Z tych na tym urządzeniu, nigdy nie skorzystałem. Równie dobrze mogło by ich nie być. Byłby pewnie tańszy.
- No to teraz skorzystasz – powiedział Kaśka uruchamiając przeciągnięciem aparat na przedzie. – Uśmiechnij się – po czym przytuliła się do mnie i pstryknęliśmy sobie fotkę. – To tak na pamiątkę.
Godzina 17:03
Po krótkiej rozmowie telefonicznej, umówiłem się z Kaśką na kawę w Starbucksie na Oławskiej. Byłem już po manii zakupowej i Nexus7 powoli – bo powoli – ale wędrował do mnie ze stanów. Oby dotarł.
A morał z tej historii jest niezwykle ciekawy – poznałem fajną dziewczynę.