Ulubiona przeglądarka i za dużo reklam? AdGuard to dobre rozwiązanie!
28.05.2021 | aktual.: 29.05.2021 09:31
Żyjemy w dość osobliwych czasach. Zewsząd zostajemy zalewani nowymi rozwiązaniami technologicznymi, uczestniczymy w bataliach sprzętowych grubych ryb i niestety należymy do grona odbiorów, którym usilnie wciska się multum reklam i zbędnego spamu. Szukać daleko nie trzeba, gdyż większość portali medialnych opiera się w końcu na takiej zasadzie, z czegoś muszą żyć ... no jak wyświetlenia nie siadają, a sponsorów wyczyściło w pandemii, to co robić?
Należę raczej do grona tych "wygodnych" użytkowników, którzy mogą przymknąć oko na reklamowe szaleństwa na ulubionych stronach internetowych, wszechobecne reklamy szamponów i innego dziadostwa, niekoniecznie związanego z historią przeglądania. Tłumaczę ten fakt szczególnie tym, gdy jesteśmy w jakiś sposób przywiązani do jednej, ulubionej przeglądarki. W moim przypadku to Chrome, którego funkcjonalności i synchronizację wykorzystuję w pracy, rozrywce oraz blogowaniu. Miałem możliwość zainstalowania wielu wtyczek blokujących spam, barier odgradzających mnie od masy reklam i przede wszystkim zapór, chroniących przed nieugiętym szpiegowaniem. Bezskutecznie :(
Grupa docelowa
Często zastanawiałem się nad zmianą przeglądarki na inną, lepszą. Miałem możliwość sprawdzić, jak korzysta się m.in z Opery, Brave, AdBlock, CyberGhost, AdLock i za każdym razem, po pewnym czasie i tak powracałem do Chrome. Jestem zdania, że to przyzwyczajenie - jak się człowiek zakumpluje z czymś, co mu się podoba i jest funkcjonalne, to trudno mu potem zostawić i przejść na coś innego, w większości wypadków lepszego. Jak już wspominałem, przymykałem oko na tysiące reklam, dziennie przewijających mi się na monitorze w pracy i w domu. Wyskakujące okienka, niechciane reklamy, kolorowe bannery zasłaniające mi treść, w których odnalezienie X graniczyło z cudem. I w końcu coś we mnie pękło ...
Strona, którą codziennie przeglądam, udzielam się ze społecznością, publikuję wpisy blogowe ... przeszła drastyczny lifting. Z trudem przyzwyczaiłem się do nowego wyglądu i kilku odważnych rozwiązań, ale do jednego za cholerę się nie przyzwyczaję - do reklam. Swego czasu, gdy statkiem kierowała nie chęć zarabiania i opłacania rachunków za gaz, a pasja, sponsorzy byli nader hojni a reklamy były tylko opcją, redakcja portalu zrobiła świetny PR w oczach stałych i czynnych użytkowników. Znieśli dla nas reklamy, by każdy, kto chciał tworzyć zdrową społeczność, mógł poczuć się wybrany i szczęśliwy. I mimo gorących zapewnień, że reklamy nie wrócą ... bach! ... wróciły i pozostaną.
I nagle doznałem objawienia. Kolega blumberplumber polecił mi nieznany przeze mnie twór - program AdGuard, który miał poradzić sobie z nachodzącymi mnie reklamami. Postanowiłem więc sprawdzić, jak wygląda i czy jego działanie, jest tak dobre jak powiadają.
Wtyczka przeglądarki z aplikacją desktopową
Okazuje się, że program AdGuard bazuje na synchronizacji wtyczki (rozszerzenia) w przeglądarce a programem zainstalowanym jako aplikacja desktopowa. W przypadku mojego Chrome, aplikacja ważąca 2,2 MB (wersja 1.1.11) nadzoruje każdą stronę internetową, jaką przeglądam. Oprócz wycinania na pniu wyskakujących okienek, reklam i dziadostwa zżerającego pakiet danych internetowych, strony zaczęły ładować się zauważalnie szybciej. To zasługa wyszukanych filtrów i widżetów, usprawniających blokowanie i przeglądanie treści.
Zresztą sposób działania najlepiej ukazuje powyższa grafika. Na pierwszym zrzucie ekranu widzimy stronę z reklamami i wyłączonym AdGuard'em a w drugiej ... tak, jak powinno to wyglądać :) Poza aplikacją towarzyszącą, na komputerze musimy zainstalować dedykowany program, służący do synchronizacji i poprawnego działania całości. Oprogramowanie domyślnie dostarcza nam informacji o ilości zablokowanych reklam, elementów śledzących oraz w przypadku stron o podwyższonym ryzyku infekcji - zablokowane zagrożenia.
By sprawdzić skuteczność działania programu, wystarczy wejść na jakąkolwiek stronę internetową, sprawdzić jak aplikacja blokuje w niej dostęp do naszych danych i ciasteczek, po czym tymczasowo odłączyć wtyczkę. Dzięki możliwości podglądu dziennika filtrowania będziemy w stanie dojrzeć jak wielka ilość żądań będzie zapisywana w dzienniczku i czego one dokładnie będą dotyczyć. Przy stronach postawionych na spory ruch sieciowy, możemy się bardzo, ale to bardzo mocno zdziwić ...
Czy w takim razie AdGuard wypełnia powierzone mu zadanie? Owszem.
Możliwości? Wieloplatformowe!
Ucieszyć może fakt iż aplikacja jest również dostępna na pozostałe, mające większość użytkowników, systemy operacyjne, takie jak Mac, iOS oraz Android. Szkoda że w tej czwórce zabrakło Linuxa, ale widocznie nie można mieć wszystkiego. Aplikacja na komputerach osobistych pozwala przyblokować wszystko to co odbywa się z poziomu przeglądania Internetu w przeglądarce internetowej. Tak samo ma to miejsce w przypadku urządzeń mobilnych, smartfonów.
Poprzez aplikację mobilną użytkownik ma możliwość sprawdzić wszystkie przefiltrowane i zablokowane treści. Uzyskamy także dane o ilości reklam, trackerów, zagrożeń, a nawet przyoszczędzonych danych z pakietów internetowych. I choć ilościowo takie dane potrafią zjeżyć włosy na głowie, to zauważmy, jak mały odsetek przeglądających treści w Internecie jest świadoma skali tego problemu. W moim przypadku program "robi dobrze" jeszcze w jednej zauważalnej kwestii - całkowicie niweluje reklamy w serwisie YouTube!
Akceptowalny plan taryfowy
Nic nie stoi na przeszkodzie - o ile posiadacie wymieniony w wymaganiach system operacyjny (szkoda Cię Linuxie), możecie sami sprawdzić, jak taki program się spisze na waszym poletku doświadczalnym. Na stronie producenta znajdziecie wszystkie najważniejsze informacje oraz instalatory do pobrania. Dużym plusem jest fakt, iż pobierając po raz pierwszy program, nie będziemy musieli zakładać żadnego konta, a wersja darmowa będzie posiadała kilkudniowy klucz licencyjny. Oznacza to, że program będzie posiadał pełną funkcjonalność do czasu zakończenia okresu próbnego. Gdy ten nadejdzie, będziemy w stanie zdecydować co dalej. Albo usuniemy go z urządzenia i ewentualnie poszukamy zamiennika, lub skorzystamy z zakupu wersji płatnej.
Do wyboru mamy dwa plany taryfowe, różniące się ilością urządzeń do ochrony. Pierwszy plan skupia się na opłacie miesięcznej na 3 lub 9 urządzeń, a drugi zamyka się na opcji dożywotniej, w której raz płacimy i mamy święty spokój. Biorąc pod uwagę, że za około ~300 zł możemy na trzech urządzeniach pożegnać się na stałe z reklamami, mógłbym bez zastanowienia takie fundusze wydać. Moim zdaniem warto zainwestować w AdGuard, by mieć święty spokój. Szczególnie teraz gdy z reklamami będziemy musieli się na portalu DP pogodzić ...