Linux - historia jednego błędu
01.12.2012 | aktual.: 01.12.2012 23:20
Ostatnio na DP zauważyłem dziwną tendencję jaka opanowała wpisy o Linuksie. Wiele osób próbuje udowodnić, że Linux nie jest dla początkujących, a jako dowód podaje - bo jest inaczej niż na Windows. Oczywiście idąc dalej tokiem tego rozumowania "wymagam, aby Linux działał tak samo jak Windows" i w konsekwencji "... ale skoro działa tak samo jak Windows to po co mi Linux, jak mam Windowsa, który działa jak Linux".
W zasadzie każda recenzja Linuksa na DP nie opiera się więc na zasadzie "co użytkownik zyskuje instalując nowy system", tylko "jakie on ma braki w stosunku do Windowsa". Oczywiście w wyniku otrzymujemy produkt ubogi w stosunku do konkurenta. Właściwie nikt się obecnie nie czepia tylko tego, dlaczego Linux nie potrafi zaparzyć kawy. Dlaczego? Bo Windows też tego nie potrafi, więc po co o tym w ogóle wspominać.
Błąd błąd wielbłądem pogania
Linux nie jest ideałem. Nic nie jest ideałem. Jeśli ktoś ci twierdzi, że Linux jest ideałem - kłamie. Wielu recenzentów bierze jednak sobie te twierdzenie za wyznacznik. Wypróbuję tego Linuksa i sprawdzę czy jest godny zastąpić Windowsa. Najciekawsze jest jednak to, że w przypadku takiej recenzji ewentualne błędy Windowsa nie mają żadnego znaczenia, bo to nie Windows jest recenzowany. Zalety i wady Linuksa są więc konfrontowane tylko z zaletami Windows. Ponadto ewentualne zalety Linuksa też nie są brane pod uwagę, bo Windows ich nie ma, więc nie powinny podlegać porównaniu, inaczej - nie ma do czego porównać tych zalet. Wynik - Linux ma same błędy!
Na ten ciekawy wątek zaprowadził mnie kolega @gowain. Gowain wypomniał Linuksowcom dość popularny błąd, który sprawia, że po instalacji dystrybucji nasz ekran otrzymuje bardzo niskie ustawienia rozdzielczości. Oczywiście jest to ewidentny błąd spowodowany brakiem wykrycia modelu monitora przez sterowniki. Sterowniki radzą sobie więc jak mogą i nadają monitorowi ustawienia dla standardowego modelu, który jednak ma gorsze parametry od właściwego. Jednak jeszcze gorzej ma się sprawa ze sterownikami własnościowymi od NVidii, po ich instalacji otrzymamy jeszcze niższe wartości zaczynające się od 800X600. Z mojej strony wygląda więc, że jednak deweloperzy otwartych sterowników potrafią sobie radzić lepiej, a tym samym mógłbym zakrzyknąć "Linux górą!".
Oczywiście wszyscy zakrzykną: "Dlaczego wobec tego ten błąd występuje na Linuksie, a na Windowsie o nim nie słychać?", logiczne jest więc, że to wada Linuksa. Powiedzmy, że Microsoft stworzył wersję MS Office for Linux, powiedzmy, że ta wersja działa gorzej od wersji a'la Windows - czyja to wina? Powiedzmy, że Adobe stworzy program z luką ułatwiającą włamanie do Windowsa - czyja to wina? Jak widać łatwo szukać winnych tylko nigdy po drugiej stronie monitora.
Kolega @gowain uznał więc, że zrobi tak samo jak to robił na Windows w podobnych sytuacjach. Udał się na stronę NVidii i pobrał sterownik dla Linuksa. Po co? - zastanowili się użytkownicy Linuksa, przecież w zasadzie każda dystrybucja Linuksa posiada narzędzie w postaci programu Jockey (zarówno Gtk jak i KDE), figurującą w menu pod nazwą "Dodatkowe sterowniki". "A skąd niby mam wiedzieć, że takie coś istnieje?" - zakrzyknął @gowain! W zasadzie to w Windows też istnieje takie narzędzie w panelu sterowania, w zakładce System, itd... W Linuksie te narzędzie występuje w menu w zakładce (i tu niespodzianka) - System.
Kolega @gowain brnie więc dalej instalując sterowniki od NVidii ręcznie. Przy okazji zarzuca oczywiście Linuksowi, że nie pozbył się swojej "konsolowej" przeszłości. I przy okazji ma w nosie dokładne przeczytanie instrukcji (wyłączenie menedżera logowania przed instalacją), bo po co? Skoro mam białe literki na czarnym tle, to logiczne jest, że X‑y nie działają! Logiczne jest też, że jak mam linię poleceń to powinno działać polecenie "dir". Zazwyczaj więc taka przygoda początkującego fana Linuksa kończy się podsumowaniem - Linux nie jest dla idiotów, bo ja sobie jednak z nim nie radzę.
Rozwiązanie problemu
Jak wspomniałem powyżej, mamy do czynienia z błędem. W środowisku linuksowym przyjęło się, że w takich sytuacjach szuka się pomocy na forum. Temat powyżej należy do tych problemów, które są określane jako "przedszkole Linuksa". Oznacza to, że po założeniu tematu nie minie kilka minut do uzyskania porady, bo odpowiedź znają nawet początkujący użytkownicy, którzy z tym problemem się zetknęli. Sam zresztą zaproponowałem koledze pomoc z tym problemem, ale widać go to nie interesuje ważne, że jest coś co Linuksowi można wytknąć.
Jak wspomniałem powyżej - denerwują mnie powoli takie "recenzje". Nie wiem kompletnie co koledzy chcą takimi artykułami udowodnić? Że Linux ma wady? A który system ich nie ma? Nie wiem kiedy niektórzy uzmysłowią sobie, że Linux to nie Windows, to całkowicie inny system. Gdyby Linux był taki sam jak Windows to po co byłyby potrzebne na rynku dwa takie same systemu. Oczywiste jest, że Linux w takim przypadku ma szansę tylko zaistnieć dostarczając oryginalne rozwiązania, które zachęcą użytkownika. Oczywiste jest też to, że każde nowe rozwiązanie dostarcza tyle samo pomocnych rozwiązań, co wad. Kluczem w wyborze systemu jest, więc wybór takiego rozwiązania, które dostarcza nam więcej potrzebnych nam zalet, niż mniej istotnych wad.