Test gorącej nowości od Infinixa – oto HOT 11S NFC
29.08.2022 | aktual.: 29.08.2022 13:14
„Nowych smartfonów na rynku dostatek, ale i te przyjmiemy!” Większa konkurencja oznacza niższe ceny i lepsze produkty. Ostatnio na Polskim rynku zadebiutowała nowa chińska marka Infinix i pokazała kilka interesujących urządzeń. Na szczęście nie są to skrajnie budżetowe i w sumie bezsensowne propozycje, a ciekawe modele stanowiące alternatywę dla rynkowych wyjadaczy. Sprawdziłem model HOT 11S NFC i jestem pozytywnie zaskoczony. Zapraszam na krótki test i już tutaj zachęcam do zadawania pytań w komentarzach – postaram się na wszystkie odpowiedzieć i ew. sprawdzić to, co Was nurtuje.
Stosunkowo młoda marka Infinix Mobility, dość późno zdecydowała się wejść na rynki europejskie, w tym również do Polski. Czy nie za późno? Na szczęście producent pominął najprostsze i najtańsze urządzenia i od razu zaoferował kilka ciekawych modeli np. HOT 12i czy HOT 11S NFC. W ofercie globalnej producenta są również inne modele np. NOTE 12 Pro z procesorem Helio G99 i pamięcią ram w ciekawej konfiguracji 8+5 GB. Są również laptopy, słuchawki a nawet telewizory. Czy i kiedy takie ciekawostki się u nas pojawią? Na chwilę obecną wiadomo, że ofertę wzbogacą inne modele smartfonów, ale o słuchawkach, laptopach itp. na razie nic nie wiadomo.
Specyfikacja i podstawowe informacje oraz zawartość pudełka
Infinix HOT 11S NFC to przedstawiciel średniej klasy, wyposażony w przyzwoite parametry. Nie jest to oczywiście „zabójca flagowców” jak zdarzało się określać wiele urządzeń tego typu, ale to z pewnością ciekawa propozycja dla tych, którzy nie chcą inwestować w smartfon kilku tysięcy złotych, ale mimo to chcą posiadać urządzenie wystarczająco wydajne i wyposażone w wiele rozwiązań, które do tej pory znane były z droższych modeli. Poniżej najważniejsza specyfikacja.
Wyświetlacz | 6.78", IPS LCD, 2460 × 1080 pikseli, 396 ppi, częstotliwość odświeżania 90 Hz, częstotliwość próbkowania 180 Hz |
Chipset | MediaTek Helio G88, 12 nm, 8-rdzeniowy, Cortex-A75 2×2,0 GHz i Cortex-A556×1,8 GHz |
Grafika | Mali-G52 MC2 |
Pamięć RAM | 4 lub 6 GB, LPDDR4X |
Pamięć wewnętrzna | 64 lub 128 GB, eMMC 5.1 |
Obsługa kart pamięci | Karta microSD do 512 GB |
Łączność bezprzewodowa | 4G, Wi-Fi 5, Bluetooth 5.0, GPS (Beidou, Galileo, Glonass), NFC |
Aparat główny | Moduł
szerokokątny 50 MP, f/1.6, PDAF; Moduł głębi 2 MP; Moduł AI. |
Kamera przednia | 8 MP, f/2.0 |
Bateria | Bateria 5000 mAh |
Ładowanie | 18 W |
System operacyjny | Android 11 z nakładką XOS 7.6 |
Wymiary | 168,90 × 77,00 × 8,82 mm |
Ciężar | 205 g |
Do testu otrzymałem skromniejszą odmianę z 4 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci wbudowanej na dane. Zapewne większość zacznie krytykować, że obecnie 4 GB RAM to za mało, ale jak wspomniałem, nie jest to urządzenie do zaawansowanych zadań, wymagających gier czy pracy z kilkunastoma uruchomionymi aplikacjami jednocześnie. Zresztą jest wersja z większą pamięcią, która powinna nieco podkręcić wydajność. Producent mógł się pokusić o 128 GB pamięci w standardzie, bowiem maniakalne robienie zdjęć, instalowanie aplikacji lub pobieranie muzyki np. ze Spotify momentalnie zapełni 64 GB, ale na szczęście jest slot na karty pamięci do 512 GB (który nie zajmuje slotu SIM – spory plus!), więc mamy w tym zakresie pewną swobodę.
Zawartość pudełka jest standardowa. Znaczy się była standardowa kilka lat temu, teraz takie wyposażenie zakrawa na luksus. Pamiętam czasy, gdy w zestawach ze smartfonem dostawaliśmy dobrej jakości słuchawki, ale dziś, w wielu „topowych” modelach nie uświadczymy nawet ładowarki. Tutaj ładowarka jest (o mocy 18 W, więc wykorzystamy szybkie ładowanie), jest również kabelek USB‑C, narzędzie do otwierania tacki na karty SIM i microSD, silikonowe etui, a na ekranie jest fabryczna folia zabezpieczająca. Niby niewiele, ale jak na dzisiejsze standardy, całkiem OK. Swoją drogą marzą mi się czasy, gdy producenci, tak jak kiedyś, zaczną dodawać do zestawów akcesoria dopasowane do koloru urządzenia…
Stylistyka, budowa i wygląd
Infinix HOT 11S NFC dostępny jest w kilku wersjach kolorystycznych, a ja trafiłem na odmianę w kolorze pudrowego różu. Producent nazywa ten kolor purpurowym, ale moim zdaniem, obok purpury to on nie leżał. Jestem mężczyzną i na kolorach się nie znam, ale moja żona uważa, że purpura jest zdecydowanie ciemniejsza. Tak czy inaczej telefon ma różowe plecki i kropka. Przód Infinix HOT 11S NFC ma stosunkowo małe ramki i przednią kamerę wbudowaną bezpośrednio w ekran. Znajduje się w samym środku, co jest miłe, ale sam moduł nie jest zbyt kompaktowy i ma wycięcie o dużej średnicy. Mój prywatny Samsung Galaxy S20 Plus ma niewiele mniejszą kropkę, a wciąż kosztuje zdecydowanie więcej, więc nie będę tego traktował jako dużą wadę.
Tylny panel wyróżnia się przede wszystkim imponującym blokiem z kamerami, gdzie jeden główny moduł jest zamknięty w osobnym, dość masywnym wizjerze. Cały tył smartfona ma wzór w postaci cienkich pionowych linii, a od lewego górnego rogu na całej powierzchni można zauważyć ukośny opalizujący efekt. Pomijając kolor plecków, bardzo podoba mi się takie urozmaicenie. Z jednej strony rzuca się w oczy i prezentuje się dość elegancko, z drugiej nie ma przesady jak np. w świętej pamięci modelach Honor np. 9X. To oczywiście tylko moje zdanie i każdy ma swoje preferencje.
Ramka przypomina mi nieco rozwiązanie ze wspomnianego Galaxy S20 Plus. Na górze i na dole jest spłaszczona, co mi się podoba, po bokach zaś nieco zaokrąglona od strony plecków. Na górze nie mamy żadnych otworów, na dole jest port USB‑C, złącze słuchawkowe (wow, coraz rzadziej spotykane) oraz otwory głośnika. Po prawej stronie znajdziemy wystające poza obrys przyciski do sterowania głośnością oraz zlicowany przycisk zasilania z wbudowanym czytnikiem linii papilarnych (o działaniu potem). Po lewej zaś znajdziemy tackę na dwie karty nano SIM oraz microSD.
Sama tacka chroniona jest niewielkimi uszczelkami, ale nie radzę eksponować urządzenia na działanie wilgoci. Jakość spasowania nie budzi zastrzeżeń, materiały są dość standardowe w tym przedziale cenowym – przód pokryto szkłem (raczej bez żadnych dodatkowych zabezpieczeń – tylko fabryczna folia), ramki i plecki są z tworzywa. Nic nie trzeszczy, nic nie puka – jest naprawdę OK.
Wrócę jeszcze na chwilę do ergonomii. Infinix HOT 11S NFC jest duży. Znów posłużę się moim Galaxy S20 Plus jako odnośnikiem – Infinix jest większy. Nie szerszy, bo tutaj „na oko” jest podobnie, ale zdecydowanie wyższy. Dla osób z małymi dłońmi może to być problem, ale producent postarał się o odpowiednią ergonomię. Po prawej stronie znajdziemy przyciski głośności oraz skaner linii papilarnych. Po wzięciu smartfona w dłoń, palec od razu ląduje na skanerze, więc odblokowywanie urządzenia czy zmiana poziomu głośności odbywa się bez „wygibasów” palcami.
Ekran i system
Wyświetlacz Infinix HOT 11S NFC to rozwiązanie wykonane w technologii IPS i ma kilka ciekawych cech. Po pierwsze, jest bardzo duży jak na tę klasę (6,78 cala). Po drugie, oferuje wystarczającą jak na ten segment rozdzielczość Full HD+ (2460×1080 pikseli) i gęstość 396 ppi. Po trzecie, wyświetlacz o zwiększonej częstotliwości odświeżania (90 Hz) i częstotliwości próbkowania (180 Hz). Ponownie - w tym przedziale cenowym nie zdarza się to zbyt często. A sam ekran NFC HOT 11S okazał się całkiem dobry: wystarczająco jasny, ale z bardziej neutralnymi kolorami. Kąty widzenia są całkiem w porządku: kolory pod kątem pionowym/poziomym nie są zniekształcone, jedynie po przekątnej zauważalne jest tradycyjne blaknięcie ciemnych tonów. Jasność wg. producenta to nawet 500 nitów, co jak na ten przedział cenowy, jest wartością imponująca. Jak jest w rzeczywistości? Dopiero w pełnym słońcu i pod dużym kątem widoczność na ekranie jest raczej przeciętna. A jak prezentuje się system?
Autorska powłoka bazuje na Androidzie 11 i jest wypełniona różnorodnymi funkcjami. To, czy są one przydatne, czy nie, to kwestia indywidualna. Wiem, że są tacy, którzy nie przepadają za dodatkami i najchętniej zainstalowaliby czysty system jak na komputerze, inni lubią korzystać z dodatków od producenta. W przypadku Infinixa, niektóre dodatki są dość przydatne i przypominają te, które instalują inni np. Samsung. Mowa o centrum gier, trybie dla dzieci czy aplikacjach klonujących czy wspomagających transfer danych. Nie jest jednak idealnie, bo tych dodatków jest dość dużo. Istnieje duża liczba wstępnie zainstalowanych aplikacji, których nigdy nie będziesz potrzebować – część można bezproblemowo usunąć, innych nie i trzeba będzie je uśpić. Nie jest to do końca intuicyjne i tych, którzy nie lubią bawić się w ustawieniach, może to irytować.
Samo działanie jest w porządku. Nie zauważyłem problemów podczas normalnego korzystania z podstawowych funkcji, również pod obciążeniem smartfon nie ma tendencji do „zamyślania się” i przy normalnym użytkowaniu nie sprawia żadnych problemów.
Bateria, czas pracy i ładowanie
W InfiniX HOT 11S zastosowano baterię o pojemności 5000 mAh co jest wartością dość pozytywną w tej grupie smartfonów. Zresztą wiele „flagowców” ma mniejsze ogniwa, a czas pracy, biorąc pod uwagę topowe podzespoły, bywa rozczarowujący. Jak jest tutaj? Jak na tak duży smartfon z blisko 7‑calowym ekranem (kiedyś tyle oferowały mniejsze tablety…), czas pracy na baterii jest w porządku. Trudno podać mój czas pracy, bo smartfonem dość często się bawiłem, testowałem, uruchamiałem benchmarki, ale w teście PCMark Work 3.0 osiągnąłem czas 7 godzin i 29 minut przy maksymalnej jasności ekranu. Moim zdaniem, bardzo dobry wynik.
Producent zastosował w tym modelu ładowanie z mocą do 18 W. Nie jest to co prawda wynik ostatnich flagowców czy innych modeli, które chwalą się wyższą mocą ładowania, ale i tak nie jest źle i zdaniem producenta, naładowanie baterii do 50 procent nie powinno zająć dłużej, niż 45‑50 minut (w zależności od warunków tj. temperatura, obciążenie systemu itp.). W moim przypadku naładowanie urządzenia od „rezerwy” do 100 procent zajęła niespełna dwie godziny. Długo? Krótko? Jak na baterię 5000 mAh nie jest źle. Zresztą ładowanie z mocą 18W jest bezpieczniejsze dla baterii i jej żywotności, niż pakowanie w niej np. 45W.
Dźwięk i moduły łączności
Zanim przejdziemy do najważniejszego, czyli wydajności, sprawdźmy jeszcze jak gra Infinix HOT 11S NFC. Już na początku wypada wspomnieć, że urządzenie oferuje dźwięk stereo, co nie jest oczywiste w tym przedziale cenowym. Głośnik słuchawki gra wraz z głównym multimedialnym i otrzymujemy pełnoprawną parę stereo. Co prawda nie napędzimy tym zestawem imprezy, ale oglądanie filmów w podroży czy granie w gry mogą być o wiele przyjemniejsze, niż w przypadku zwykłych rozwiązań mono. Warto pobawić się ustawieniami np. w DTS Audio, aby wydobyć nieco lepsze brzmienie. To samo tyczy się odtwarzania za pomocą słuchawek i tutaj należy pochwalić obecność złącza słuchawkowego, którego teraz na próżno szukać w topowych modelach wielu producentów. Dla tradycjonalistów to ogromna zaleta.
Jeśli chodzi o moduły łączności, jest pełen standard z małym plusem. Infinix HOT 11S NFC pracuje w sieciach 4G, posiada GPS, Beidou, Galileo, Glonass, a także moduł NFC. Ten ostatni jest już coraz bardziej popularny i przestał być ewenementem, ale to miłe, że producent o tym nie zapomina, szczególnie w tym segmencie cenowym. Na uwagę zasługuje również dwuzakresowe WiFI (2,4 oraz 5 GHz). To również nie jest cud i niespodzianka, ale wielu producentów w tym przedziale cenowym zdarza się o tym zapominać.
Wydajność i benchmarki
Wydajność jest w porządku, oczywiście jak na MediaTek Helio G88. W grach jest poprawnie, bez zacięć i przesadnego nagrzewania się obudowy, w normalnych czynnościach, nawet przy uruchomionych kilku aplikacjach jednocześnie również. Dopiero podczas aktualizacji aplikacji lub po otwarciu kilkunastu zakładek w przeglądarce wyraźnie robi się "ciasno" w pamięci RAM - tutaj wersja z 6 GB byłaby lepszą opcją. Poza tym, w tym przedziale cenowym, nie ma na co narzekać. Poniżej zrzuty ekranu z podstawowych benchmarków.
Aparaty i przykładowe zdjęcia
Infinix HOT 11S NFC nie aspiruje do miana fotograficznego giganta, ale proponowany zestaw kamer jest przyzwoity. Urządzenie posiada trzy aparaty: szerokokątny aparat główny 50 MP z przysłoną f/1.6 i autofokusem fazowym PDAF, a także moduł pomiaru głębokości i tak zwany „moduł AI”. Główny aparat fotografuje całkiem nieźle. Zdjęcia w ciągu dnia są stosunkowo dobrej jakości: ostre, lekkie i umiarkowanie nasycone. Czasami okazują się nieco zimne, ale to nic przesadnie dokuczliwego i może być od razu skorygowane w postprodukcji. Użytkownik ma możliwość włączenia pełnej rozdzielczości (50 MP) w celu uzyskania bardziej szczegółowych ujęć. Różnica jest zauważalna nie tylko na zdjęciach w dobrym świetle, ale także w średnim/słabym świetle.
Zdjęcia wieczorne i nocne? Nie jest źle! Oczywiście wszystko wygląda świetnie na ekranie smartfona i do tego aparat został stworzony – do oglądania wykonanych zdjęć głównie na ekranie. Po wrzuceniu zdjęć na komputer, nie jest już tak cudownie, ale trudno spodziewać się rewelacji w tym przedziale cenowym. Mimo to zdjęcie nocne jest ładnie doświetlone, oczywiście wyraźnie wyostrzone, ale na ekranie smartfona wygląda całkiem nieźle.
Zrobiłem również kilka zdjęć bezpośrednio pod słońce, z tylnym światłem i z ciemnym obiektem centralnym, czyli właśnie tak, jak nie powinno się robić zdjęć, by sprawdzić, jak poradzi sobie „sztuczna inteligencja”. Dała radę? W kilku przypadkach – zaskakująco dobrze! Jeśli chodzi o filmy, Infinix HOT 11S NFC nagrywa w rozdzielczości maksymalnej 2K.
Podsumowanie
Czy warto? Wersja 4/64GB kosztuje 899 złotych, natomiast 6/128GB – w obecnej promocji "‑50 zł" – 949 zł. Co ciekawe, w podlinkowanym, oficjalnym sklepie Infinix, obie wersje kosztują tyle samo. Moim zdaniem należy wybrać wersję z większą pamięcią, tym bardziej że dopłata jest symboliczna (lub żadna — warto uważać, aby się nie pomylić) i wtedy opłacalność zakupu moim zdaniem jest naprawdę wysoka. Alternatyw jest oczywiście sporo, ale nie każda oferuje kombinację w postaci 6/128GB, duży i niezłej jakości ekran z 90 Hz, miłą dla oka estetykę i NFC. Do tego kilka ciekawych dodatków jak głośniki stereo, ładowanie 18 W czy boczny czytnik linii papilarnych. Moim zdaniem to ciekawa propozycja, zdecydowanie godna rozważenia.