O tym jak na moim laptopie zagościło UBUNTU
04.05.2016 09:42
W poprzednim wpisie opisałam swoje linuxowe początki. Dzisiaj dalsza część moich przygód :)
Chęć posiadania oprogramowania "bleeding edge" (but not to bleed out) oraz lektura 4chan/g sprawiła, że zainteresowałam się Archem. I to takim surowym :) Co w sumie okazało się błędem w późniejszym czasie... Na laptopie od dawna gościła Fedora tak samo jak na stacjonarce (z tą różnicą, że stacjonarka ma kernele z Rawhide). Laptop jest hybrydowym netbookiem z niskonapięciowym Pentiumem co nie zapewnia mu zbyt dużej wydajności.
Użytkownicy linuxa (uwaga! generalizacja!) mają to do siebie, że czasami chcą spróbować czegoś nowego, ja zaczęłam od sprawdzenia środowiska graficznego enlightenment. Jednak to nie sprawiło, że laptop ożył.
Arch
Poradnik na wiki Archa jest dość przejrzysty, jednak czytając go na telefonie łatwo coś przeoczyć i mój pierwszy Arch nie wstał :D Nauczona błędami przerzuciłam się na graficzny instalator Architect Linux. Tu cała sprawa była dużo prostsza i tak dostałam Archa z enlightenment i ~700 zainstalowanymi pakietami. Tabbed + surf załatwiło sprawę lekkiej przeglądarki, a jej obsługa z klawiatury okazała się bardzo szybka. Jednak nie ma róży bez kolców... Mimo zainstalowania flashplugin nie działał flash :‑| Przeglądarka się crash`owała. I tu pojawia się jeszcze kilka distro które z jakichś względów nie chciały bootować z liveUSB, a na końcu z wybawieniem pojawia się Ubuntu 16.04 :P
Byłam zaskoczona sprawnością działania systemu, surowe Unity jednak nie było zbyt wygodne. Szybko pojawił się Compiz z expo i obsługą wielu pulpitów. Wszystko działało out‑of-the-box i wrażenia nie zepsuły drobne problemy. Tu pojawia się refleksja, że Unity+Compiz to taki frok Gnome Shell (którym w istocie jest). Jest wszystko, jest duży app launcher, jest boczny pasek z ulubionymi programami, surowe Unity i Gnome Shell nie są najwygodniejsze w użyciu i bez dodatków nie są zbyt funkcjonalne :P Różnice między Ubuntu, a innymi distro pojawia się w działaniu oprogramowania i jego dostępności. Szczerze zasmakowałam we wszystkodziałaniu..... Ale ofc świeżo zaktualizowany Win10 musiał przestać działać i zablokować (prawdopodobnie) adres ip przez co liveUSB nie łączy się z siecią :C Z drugiej strony na mojej stacjonarnej Fedorze mam wszystko co bym miała na Ubuntu (za wyjątkiem nowej wersji Kadu :C), więc taka zmiana nie dała by mi zbyt dużo. Muszę obejść się smakiem :‑|
Podobne, c`nie?