Zuckerberg zamówił audyt. Miał go wybielić, wyszło na odwrót
Zmagając się z oskarżeniami o promocję mowy nienawiści i łamanie praw człowieka, Facebook postanowił zamówić w zewnętrznej firmie kompleksowy audyt. W końcu opinia niezależnych ekspertów to coś, co mogłoby być świetnym argumentem linii obrony. Problem w tym, że wydany werdykt pozytywny nie jest. Nawet obok takiego nie stał.
09.07.2020 12:06
Dyskusja o tym, czy Facebook łamie prawa człowieka, prowadzona jest od lat. Nieprzychylni mu zwracają uwagę, że stał się bazą dla tysięcy społeczności o radykalnym charakterze, na których istnienie bardzo często przymyka oko. Wytykają także opieszałość w dziedzinie walki z dezinformacją. Prezes Mark Zuckerberg zwykł odpowiadać frazesami; kryć się za wolnością słowa albo opasłymi oświadczeniami o otwartości światopoglądowej.
Teraz miało być inaczej. Spółka zaprosiła do współpracy aktywistkę społeczną Laurę W. Murphy, która wraz z zespołem prawników i grupą przedstawicieli około 100 organizacji pro-społecznych miała eksperckim okiem zbadać politykę Facebooka. Trudno powiedzieć, na co liczył Zuckerberg. Finalnie, dostarczony po sześciu miesiącach prac raport miesza firmę z błotem.
Przeżyć to wszystko jeszcze raz
Eksperci jednogłośnie potwierdzają właściwie wszystkie zarzuty sceptyków. Od wzmacniania mowy nienawiści, poprzez promocję treści ekstremistycznych, a skończywszy na dystrybucji fake newsów. Wszystko przy biernej postawie ze strony administracji.
Przy czym zwracają uwagę na pewną niekonsekwencję. Jak wskazują, Facebook nie ma problemu walczyć z dezinformacją w przypadkach takich jak ruchy antyszczepionkowe czy denialiści epidemiczni. Za to pomija sprawy polityczne, szczególnie jeśli dotyczą osób powszechnie znanych. Jako przykład pada prezydent Donald Trump, który publicznie nazywa wybory korespondencyjne w Nevadzie i Michigan nielegalnymi, choć tamtejsze prawo pozwala oddać ważny głos w ten właśnie sposób. A to dopiero początek.
Idąc tym tropem, Facebookowi wytknięto, że faworyzuje polityków i określone grupy ludzi, przecząc zasadom demokracji. Zwrócono ponadto uwagę na brak możliwości oznaczania treści jako szkodliwe lub fałszywe, co ma prowadzić do jeszcze większego chaosu informacyjnego. Słowem, Zuckerberg chciał się wybielić, a wyszło, że utrzymuje kompletny bardach.
Zaczęło się jak nigdy, wyszło jak zawsze
Autorzy opracowania są przekonani, że Facebook potrzebuje gruntownych zmian. Przedstawiają szeroki zestaw rekomendacji. Zalecenia obejmują m.in. modyfikację algorytmu w celu zniwelowania efektów uprzedzenia i dyskryminacji, jak również inwestycję w szkolenia pracowników, aby mogli lepiej zrozumieć kwestię zorganizowanego szerzenia nienawiści. Ponadto, sugerują regularne konsultacje z aktywistami społecznymi, prowadzące do ponownego zredagowania regulaminów, w tym zaostrzenie podejścia do ruchów nacjonalistycznych.
A co na to Facebook? Można by rzec, że jak zawsze. W oficjalnym oświadczeniu kurtuazyjnie dziękuje twórcom raportu, po czym przechodzi do formatki o wolności słowa i stałej pracy nad poprawą standardów społeczności. Tak oto utwierdza w przekonaniu, że niniejszy audyt nie jest tym, czego oczekiwał zarząd. I znów wracamy do punktu wyjścia.