XNOTE P370EM — procesor i7 z serii Extreme i dwa Radeony w jednym notebooku!
Notebook dla gracza to twór dość dziwaczny i raczej rzadko spotykany. Ich projektanci napotykają na wiele poważnych przeszkód. Notebook to mobilność, więc sprzęt nie może być zbyt ciężki. Mała przestrzeń w środku powoduje, że komponenty są jeden na drugim co przekłada się na temperatury ich pracy. Tu powinno wejść do akcji wydajne chłodzenie, a przecież nie zamontujemy w notebooku systemu chłodzenia wodnego czy wydajnego, dużego wentylatora, bo do (prawie) żadnego plecaka się taki twór nie zmieści. Jednak takie produkty dla graczy się pojawiają. Trzeba oczywiście wypracować pewne kompromisy, ale finalny produkt trafia na sklepowe półki. Kompromisy jednak powodują, że w większości przypadków nie do końca mamy do czynienia z produktem wyspecjalizowanym, dedykowanym, który sprawdzi się w 100%. Trafiliśmy jednak niedawno na sprzęt pewnej firmy, która w ofercie ma notebook przeznaczony dla graczy całkowicie bezkompromisowy. Mam na myśli XNOTE P370EM, który na pokładzie ma procesor i7 z serii Extreme i dwie karty AMD Radeon HD 7970M!
01.06.2013 | aktual.: 01.06.2013 13:56
Tak jak wspominałem, notebook XNOTE P370EM jest bezkompromisowy. Jest ciężki, ma jeden z najmocniejszych procesorów mobilnych Intela, dużo RAM-u, dyski SSD spięte w RAID, matrycę o przekątnej 17 cali i oczywiście dwa najmocniejsze z dostępnych obecnie Radeony dla komputerów przenośnych w konfiguracji CrossFire. Dla gracza taka konfiguracja to spełnienie marzeń i w niejednym stacjonarnym komputerze próżno szukać porównywalnych bebechów. Sprawdźmy co oferuje notebook, którego realną konkurencją mogą być jedynie produkty legendarnej marki Alienware.
XNOTE złóż własnego notebooka
XNOTE to marka notebooków naszego polskiego wytwórcy, firmy Bluemobility. Firma ma w swojej ofercie tak zwane kadłubki (bazuje na produktach tajwańskiego Clevo, to bardzo duży gracz na rynku mobilnym), do których możemy dobrać pozostałe elementy. I nie ogranicza się to tylko do wyboru ilości RAM-u czy pojemności dysku twardego, bo dobrać możemy praktycznie wszystko. W gołym kadłubku z góry narzuconych jest dosłownie kilka rzeczy: matryca (a i to nie zawsze), klawiatura i płyta główna. Natomiast całą resztę możemy dowolnie modyfikować i zbudować niepowtarzalnego notebooka wedle swojego uznania. Chcesz mieć najmocniejszy procesor? Proszę bardzo. A może teraz zdecydujesz się na tańszy procesor z opcją wymiany później? Nie ma problemu. Mało tego, istnieje możliwość przyjęcia w rozliczeniu przez firmę wymienianych komponentów. Konfigurator na stronie Bluemobility wydaje się na pierwszy rzut oka skomplikowany, to jednak mylne pierwsze wrażenie.
Takie rozwiązanie z pewnością przypadnie osobom obeznanym z budową komputera. Tym, którzy chcieliby złożyć swoją maszynkę marzeń, a takiego doświadczenia nie posiadają, firma oferuje bezpłatną pomoc przy doborze sprzętu. W tym wypadku jedynym ograniczeniem może okazać się budżet. Ceny mają dość spory rozrzut. Najtańszy goły kadłubek kosztuje zaledwie 1650 zł, natomiast najbardziej rozbudowana konfiguracja to wydatek prawie 26 tysięcy :-).
Duży, ciężki i bez fanaberii ale ze wszystkim co potrzeba
Wypakowując notebooka z pudełka nie spodziewałem się takiego kolosa. Jego waga z baterią przekracza nieco 4 kg. Co prawda mamy do czynienia z komputerem przenośnym z matrycą 17,3 cala jednak jego gabaryty i waga zdecydowanie nie pozwalają na swobodne przemieszczanie się (chyba że między kuchnią a salonem). Na dłuższe wyprawy z tym gigantem trzeba by zatrudnić Pudziana :-). Wielkość matrycy w zupełności wystarczy do gier i multimediów, jeśli jednak znajdzie ktoś pragnący pobawić się na większym ekranie, to nic nie stoi na przeszkodzie aby do notebooka podłączyć jeszcze dwa dodatkowe wyświetlacze, które podniosą znacznie jego walory użytkowe.
Jeśli chodzi o konstrukcję bryły notebooka nie znajdziemy praktycznie żadnych udziwnień. Jednym przywodzi w pamięci konstrukcje z przed dwóch dekad i zalatuje „klocowatością”. Innym (jak na przykład mnie) podpasowało to spartańskie wykonanie. Waga nie jest priorytetem i producent tego w żaden sposób nie tuszuje, a wręcz podaje do wiadomości, że to produkt z segmentu desktop replacement. Materiały z jakich została wykonana obudowa do wyszukanych z pewnością nie należą. Ot zwyczajny plastik i jedynie miejsce pod nadgarstki i górna część pokrywy zostały pokryte delikatną gumą, aby zniwelować ślizganie. Natomiast bez wątpienia pewną drobiną luksusu jest płytka wokół klawiatury wykonana ze szczotkowanego aluminium.
Dużo przestrzeni na bokach i z tyłu notebooka zagwarantowało, że wachlarz wejść i wyjść jest naprawdę bogaty i niczego nie powinno zabraknąć. I tak od lewej strony mamy 4 porty audio (dwyjście słuchawkowe, gniazdo na mikrofon, wejście liniowe i S/PDIF), wielofunkcyjny czytnik kart zgodnych ze standardami MMC, SD, MS oraz wejście Ethernet. Na tylnej ściance znalazło się miejsce dla wyjścia HDMI w standardzie 1.4, Display Port, gniazda USB 2.0 oraz wejście zasilacza. Po prawej stronie natomiast mamy trzy złącza USB 3.0 i jedno eSATA typu combo z USB 3.0 na zmianę. Całości dopełnia czytnik Blu-ray z możliwością nagrywania płyt DVD. Natomiast na froncie znalazły się diody sygnalizujące działanie WiFi, Bluetooth i stan baterii. Jeśli chodzi o zabezpieczenia, nie mogło zabraknąć gniazda Kensington?? Lock Slot i czytnika linii papilarnych. Jak widać, jest wszystko czego nam trzeba.
Choć wspominałem, że notebook jest wykonany bez polotu i fanaberii, to jednak nie jest to do końca zgodne z prawdą. Taką nutką inności jest klawiatura. Tak, zwracam uwagę na klawiaturę, bo ta zastosowana w P370EM jest dość nietypowo podświetlana. Nie jest to jednolite, jasne światło, które jest popularne od kilku lat w przenośnych konstrukcjach. W tym przypadku klawiatura jest podzielona na trzy strefy, które mogą świecić w różnych kolorach niezależnie. Do wyboru mamy naprawdę masę ustawień. Od predefiniowanych profili po możliwość samodzielnego skonfigurowania poszczególnych stref. Wszystko wykonujemy w dość prostej, by nie powiedzieć topornie wyglądającej aplikacji. Możliwości ustawień jest tyle, że można spokojnie spędzić kilka godzin tylko przy odpowiednim dopasowaniu koloru klawiatury do naszego nastroju w danym dniu :-). Sama klawiatura została wykonana w sposób poprawny, nie jest to może przedstawiciel najnowszych trendów (klawiatury wyspowe), jednak praca na niej nie ciążyła i na dodatek dość szybko można się przyzwyczaić do nieco większego układu niż standardowe (dodatkowy blok klawiatury numerycznej).
Komponenty jak w wydajnym pececie
Solidna konstrukcja zewnętrzna kryje w sobie naprawdę ciekawe komponenty, które niejednego z Was przyprawią o szybsze bicie serca. Zacznijmy od procesora. Sercem notebooka jest układ Intel Core i7 3920XM z nominalnym taktowaniem 2,9 GHz. To czterordzeniowy układ ze wsparciem dla 8 wątków, należący do serii Extreme, a co za tym idzie, ma odblokowany mnożnik, co przekłada się na banalną wręcz procedurę podkręcenia. Pytanie tylko, kto to będzie jeszcze podkręcał jak procesor wyposażony jest w technologię Turbo i w jej efekcie działa z maksymalnym zegarem 3,8 GHz? Rdzeń procesora to trzecia generacja z serii Core wykonana w technologii 22 nanaometrów i maksymalnym TDP 55 W. Jest to w tej chwili drugi najwydajniejszy procesor dla notebooków ze stajni Intela. Za ekstremalną wydajnością i nazwą idzie w parze też cena. Gdybyście chcieli kupić sam procesor, producent wycenił pojedynczą sztukę na 1096 dolarów… przy zamówieniach minimalnych 1000 szt :-).
Wydajny procesor najlepiej się sprawuje z szybką i dużą pamięcią RAM. W tym konkretnym przypadku producent notebooka zdecydował się na pamięci firmy Kingston, model z wydajnej serii HyperX, a dokładnie KHX1600C9S3 o pojemności 8 GB w jednym module. Gniazd na pamięci w notebooku mamy cztery i wszystkie są zapełnione właśnie takimi pamięciami. Mamy do dyspozycji aż 32 GB pamięci RAM! To tyle, co jeszcze kilka lat temu miały popularne dyski twarde… Na tle wyczynowych kości nie wyglądają one jakoś szczególnie, jeśli chodzi o parametry, jednak indeks wydajności systemu Windows przyznał im 7,9 punktów, co jest maksymalną wartością w Windowsie 7, na którym była testowana ta piekielnie wydajna maszyna.
Przejdźmy teraz do pamięci masowej. We wnętrzu XNOTA znalazły się dwa dyski SSD spięte w najprostszego Raida poziomu 0. Zgrany tandem stanowią dwa dyski Intel SSDSC2CT120A3 o pojemności 120 GB każdy. Użytkownik otrzymuje prawie 240 GB przestrzeni na swoje dane. Sporo o tym modelu dowiecie się od naszych blogowiczów biorących udział w akcji Intela. Ja miałem okazję sprawdzić jak sprawują się dwa takie dyski w akcji, niech obrazek wyżej sam przemówi do Waszej wyobraźni.
Na koniec słowo o najbardziej wpływowym na wydajność komponencie. Pod maską notebooka siedzą dwa Radeony HD 7970M sprzęgnięte w CrossFire. To potężne układy przygotowane specjalnie z myślą o graczach, zgodne z DirectX 11.1, AMD HD3D, Eyefinity 2.0 oraz App Acceleration przeniosą graczy w nowy wymiar cyfrowej rozrywki. Każdy z układów posiada 1280 jednostek cieniujących. Pojedynczy czip dysponuje mocą obliczeniową ponad 2 tysięcy gigaflopów. W dodatku każdy z nich ma do dyspozycji własną pamięcią GDDR5 o pojemności 2 GB. Robi wrażenie, prawda? Sprawdzimy jak taki duet poradzi sobie w najnowszych tytułach przy maksymalnych ustawieniach. Przycinek się nie spodziewamy.
Multimedialne centrum
Choć to sprzęt dedykowany graczom, został dość sowicie wyposażony jeśli chodzi o możliwość audio. Za generowanie wszelkich dźwięków odpowiada układ Realtek ALC892 HD, zgodny z oprogramowaniem Creative SoundBlaster SB X-Fi MB2 i operujący na zestawie głośników w systemie nawet 7.1. W opisywanym notebooku znalazły zastosowanie głośniki firmy Onkyo w konfiguracji 2.1. Tak, na spodniej części notebooka odkryjemy subwoofer, a dwa głośniki w jego tylnej części, tuż pod klapą z ekranem. Mało tego, zestaw głośnikowy może pochwalić się certyfikatem THX. W połączeniu z wbudowanym napędem Blu-ray całość tworzy całkiem przyjemne urządzenie do oglądania filmów. Oczywiście jeśli wielkość ekranu nie wystarcza, można w prosty sposób podłączyć się do kilkudziesięciocalowej plazmy za pomocą HDMI, a dźwięk wypchnąć kablem optycznym do zewnętrznego amplitunera ze stertą kolumn.
Osobiście dźwięk wydobywający się z XNOTE uważam za bardzo dobry… oczywiście porównując do innych rozwiązań notebookowych. Zastosowane głośniki Onkyo pociągną swobodnie domówkę na kilkanaście osób w średniej wielkości pomieszczeniu, a w codziennych zastosowaniach, takie jak odsłuch muzyki czy też granie, sprawdzą się znakomicie i niejeden z postronnych słuchaczy i oglądaczy będzie nam po prostu zazdrościł takiego zestawu.
Niebotyczna wydajność
Wiemy co znajduje się w środku tego giganta, czas pokazać na żywych aplikacjach jak przedstawia się wydajność recenzowanego notebooka. A jest co pokazywać. Sprawdzając w windowsowym indeksie wydajności może Was zdziwić, że najwolniejszym elementem według Microsoftu w tym notebooku jest… procesor. Pozostałe kluczowe elementy rozbijają w pył indeks Windowsa 7. No dobrze, to tak do śmiechu na początek. Przejdźmy do poważniejszych aplikacji.
W programie Cinebench 11.5 zainstalowany procesor Intel Core i7 3920XM osiąga całkiem przyzwoity wynik 7,23, nieco tylko odstając od szybszego Intel Core i7 3770K. Od tych dwóch szybsze są tylko procesory serwerowe ze znacznie większą liczbą rdzeni i wątków. W teście GPU OpenGL w tej samej aplikacji otrzymaliśmy rewelacyjny wynik 82 klatek na sekundę, co jest najwyższym wynikiem jaki mieliśmy okazję zobaczyć dotychczas. Wiadomo, co dwie karty to nie jedna. Choć akurat ta aplikacja nie jest wyspecjalizowanym oprogramowaniem do testowania kart graficznych, to wynik zrobił na nas piorunujące wrażenie.
Kolejna aplikacja to PCMark 7 — program do testowania ogólnego zastosowania komputera. W wersji Professional sprawdza sprzęt w kilku scenariuszach, które mogą być symulacją codziennych zastosowań komputera. Program sprawdza praktycznie wszystkie bazowe podzespoły pod kątem kodowania wideo, przeglądania stron internetowych, manipulacja obrazami 2D, sprawdza też GPU w środowiskach takich jak DirectX 9, 10 i 11. Ogólny wynik jaki zwraca benchmark to 5448 punktów i plasuje to notebooka w ścisłej czołówce.
Kolejne poszły 3DMarki, zarówno ten najnowszy jaki i poprzedni 3DMark 11. W tych programach testujących dwa Radeony pokazały na co je stać. W 3DMarku 11 testowaliśmy przy ustawieniach Performance, przy predefiniowanych ustawieniach udało się uzyskać wynik powyżej 10 tysięcy punktów. Natomiast w najnowszym 3DMarku przeprowadziliśmy testy we wszystkich 3 dostępnych benchmarkach. W teście Ice Storm (najprostszy dla urządzeń mobilnych i prostych netbooków i notebooków) można było się pochwalić prawie 140 tysiącami punktów. To wynik dość dobry, jednak niedawno testowany komputer Actina GameON z kartą NVIDIA GeForce GTX 680 osiągnął nieco lepszy wynik, bo ponad 144 tysięcy punktów. W nieco bardziej rozbudowanym drugim teście Cloud Gate notebook XNOTE przekroczył 23 tysiące punktów, a porównywany przed momentem komputer Action już był słabszy i osiągnął wynik ledwo co przekraczający 22 tysiące punktów. Na koniec najbardziej wymagający test Fire Strike, który potrafi dosłownie zarżnąć niejedną mocarną kartę graficzną. W nim właśnie widać bardzo dobrze moc połączonych Radeonów. W tym konkretnym przypadku udało się uzyskać prawie 7,5 tysiąca punktów, natomiast przytaczany GeForce uzyskał tych punków niecałe 6 tysięcy.
Kolejne dwa ciekawe testy, który wzięliśmy pod uwagę, to Unigine Heaven i Unigine Valley. Zwłaszcza ten drugi zrobił na mnie wrażenie. W maksymalnych ustawieniach Extreme HD, w rozdzielczości 1920×1080, test przeszedł wręcz idealnie. Śmiem twierdzić, ze jeszcze nie widziałem tego testu przy tych ustawieniach działającego płynnie. W przypadku dwóch Radeonów w XNOTE średnia liczba klatek podczas testu wyniosła prawie 54. W Unigine Heaven było też bardzo dobrze, w tej samej rozdzielczości Full HD, przy ustawieniach jakości Ultra i teselacji Extreme, wygenerowany wynik to 44,5 kl/s, co też jest wynikiem dość dobrym.
Przejdźmy teraz do gier, wszak do tego właśnie stworzono tego potwora. Na pierwszy ogień poszła najnowsza odsłona Lary Croft. Tomb Raider zachwyca pod każdym względem i zresetowanie serii wyszło grze na dobre. Co do wydajności, to nawet przy maksymalnych ustawieniach gra jest ultra płynna, mamy praktycznie stale 70-80 kl/s. Mało tego, podczas nagrywania filmów podczas gry, choć płynność spada (programy tego typu są bardzo zasobożerne, korzystaliśmy ze świetnej polskiej aplikacji Action!) nadal całkiem przyjemnie da się grać. W Tomb Raider intrygowała mnie technologia TressFX opracowana przez AMD, która została wykorzystana do renderowania włosów Lary. Powiem tak: szczęka mi opadła jak zobaczyłem w akcji to rozwiązanie. Można zobaczyć jak pojedyncze kosmyki bardzo realistycznie smagają twarz Lary, a jej charakterystyczny koński ogon majta się wesoło w lewo i prawo. Niestety, ta technologia ma ogromny apetyt na zasoby. W starszych kartach i na kartach konkurencji można zauważyć znaczący spadek liczby wyświetlanych klatek, od kilku do kilkudziesięciu klatek na sekundę w zależności od konfiguracji. Na Radeonach z serii HD 7000, a przecież takie dokładnie dwa siedzą pod maską w XNOTE, spadek klatek jest prawie niezauważalny.
Kolejnym ciężki tytuł, jaki uruchomiłem na XNOTE P370EM, to Metro 2033. Ponownie jak w przypadku Toma Raidera, wszystkie opcje wyświetlania zostały ustawione na maksimum swoich możliwości. I tutaj zaskoczenie. W końcu da się grać na maksymalnych ustawieniach. Włączone DirectX 11, SSAO na maksa, wygładzanie krawędzi i wszystkie inne opcje, a płynność w grze w okolicach 50 klatek na sekundę. Jest bardzo dobrze, ale czemu dopiero wtedy kiedy mamy dwie karty graficzne?
Nie mogło zabraknąć Wiedźmina 2: Zabójcy Królów. W naszym polskim hicie niejedna wydajna karta graficzna musiała się poddać przy generowaniu płynnego obrazu. Zwłaszcza w wysokiej rozdzielczości i w wysokich detalach razem z włączonym nadpróbkowaniem. Czy w tym przypadku może być inaczej? Oczywiście! Dwie karty Radeon HD 7970 radzą sobie bardzo dobrze, a ganianie Geraltem po ekranie sprawia mnóstwo frajdy, bo otaczający go świat wygląda oszałamiająco, a praca mechanizmów oświetlających sceny jest fenomenalna. Przy standardowych ustawieniach tracimy wiele z tego bajecznie kolorowego i żywego fantastycznego świata.
Ostatni ciężki tytuł to Far Cry 3. Przy możliwie najwyższym trybie Ultra gra się płynnie, a program do rejestrowania FPS-ów rzadko wskazuje poniżej 50 klatek. Wyspa, po której się przemieszczamy, wygląda bajecznie, kolorowo i żywo, każde źdźbło trawy porusza się podczas biegania po terenie. Ponownie, mam wrażenie że odkryłem tytuł na nowo, choć miałem wrażenie, że dla mnie efekty graficzne nie są najważniejsze podczas ogrywania nowych tytułów.
Od dzisiaj zmieniam zdanie, najbardziej szczegółowa grafika i włączone wszystkie możliwe ulepszenia w grze zmieniają nie do poznania wrażenia z gry. Od teraz gram tylko na najwyższych możliwych ustawieniach, gram na najwyższych ustawieniach, gram… grrrrrraaammm… POBUDKA!!! Mój wysłużony GeForce Quadro najwyższe ustawienia ma w pasjansie, a i też potrafi się przyciąć :-). Niestety, aby wszystko śmigało w takich detalach, trzeba sporo wysupłać z portfela. Ile dokładnie, dowiecie się na końcu niniejszej recenzji. Chcę abyście doczytali ją do końca :-).
Odrzutowiec i smażenie jajek
Widać już, że opisywany notebook to sprzęt nie byle jaki. Najwyższa z górnych półek ugina się pod jego ciężarem. Z wielkim zainteresowaniem zabrałem się do testów bardziej przyziemnych niż wybijanie wirtualnych wrogów w rozdzielczości HD, bo kultura pracy do ważny aspekt każdego sprzętu. Chcemy hiper wydajności, ale ciszy zarazem, niskich temperatur pracy (zwłaszcza kiedy notebook spoczywa na naszych kolanach) i co jeszcze ważniejsze, niskich rachunków za prąd. To oczywiste, nasz nowy nabytek kosztował fortunę a tu jeszcze co miesiąc musimy dopłacać za marnotrawione ciepło. Czemu nie ma komputerów z uniwersalnym złączem do domowego kaloryfera?
Zacznijmy od hałasu. Początek zabawy z notebookiem wspominam bardzo pozytywnie, praktycznie nie słyszałem żadnych odgłosów z wnętrza i naprawdę długo ten stan się utrzymywał. Dopiero po uruchomieniu któregoś z tytułów w maksymalnych detalach można było dosłyszeć dość głośny szum z tylnej części laptopa, jednak niebyło to nic strasznego. Zwłaszcza gdy z głośników dochodziły odgłosy z naszej kolejnej eskapady w cyfrowym świecie, nawet pozostałym domownikom to nie przeszkadzało. Gorzej było wieczorami i późną nocą, bo intensywny szum niósł się dość znacznie. Mnie to nie przeszkadzało wcale, bo uzbrojony w słuchawki zanurzałem się coraz bardziej w aktualnie przeżywaną przygodę. Ten, jakby nie było, komfort trwał do czasu. W momencie jak uruchomiłem jeden z benchmarków (mowa o x264 benchamrk) wentylatory dosłownie zaczęły żyć własnym życiem, całkiem nowym i bardzo hałaśliwym. Dawno nie słyszałem tak głośnego wentylatora. Choć wewnątrz komputera są trzy wentylatory, to dwa z nich chłodzą duet Radeonów, a trzeci obsługuje procesor, i to właśnie on wydaje się być najsłabszym elementem układu. Nie dość, że nie jest on jakoś szczególnie wydajny, temperatura procesora dość szybko przekraczała 90 stopni, to na dodatek jest niemiłosiernie głośny.
Tutaj przechodzimy do kolejnego podtematu: temperatury. O ile w codziennych zastosowaniach procesor i karty graficzne nie są jakoś mocno katowane, to w tym konkretnym programie (x264 benchmark) procesor przez dłuższy czas pracuje na maksimum swoich możliwości, zarówno temperaturowych (maksymalna temperatura tego modelu to 105 stopni) jak i wydajnościowych (TurboBoost 3,5 GHz).
Jeśli chodzi o pobór prądu, to tu za to nastąpiło miłe zaskoczenie. W trakcie zwykłych czynności na laptopie, takich jak przeglądanie stron internetowych, oglądanie filmów DVD i Blu-ray, nie można było narzekać, ot około 100 W. Kiedy nic nie robiliśmy, dosłownie był włączony tylko pulpit bez żadnych akcji ze strony użytkownika, chwilowy pobór spadał do 45-50 W. Do tego przyczyniła się zaszyta w Radeony technologia ZeroCore Power. W skrócie, jest to obniżenie praktycznie do zera poboru prądu przez układ, który w danej chwili nic nie robi. Tak jest właśnie w konfiguracjach CrossFire, a do poprawnego wyświetlania pulpitu dwa Radeony są raczej niepotrzebne. Natomiast w momencie kiedy oba układy pracują pełną parą (gry, złożone testy itp.) miernik wskazywał dość szeroki wachlarz liczby konsumowanych watów przez XNOTE, od 170 do nawet 255 W. Uważam to i tak za bardzo dobry wynik, bo rozwiązania z podwójnym GPU od konkurencji pobierają sporo więcej.
Idziemy na zakupy
Spróbujmy podsumować recenzję tego nietuzinkowego laptopa. Pod względem wydajności raczej nie ma sobie równych, na pewno jest to najmocniejszy laptop, jaki mieliśmy okazje dla Was opisywać. Nie straszne mu żadne gry w maksymalnych detalach i w rozdzielczości Full HD. Poradzi sobie nawet z wyświetlaniem gier czy aplikacji na trzech ekranach. Widać, że producent zna się na rzeczy i dobrał tak podzespoły, aby komputer tworzył jedną spójną całość. Wielki plus za dwa Radeony HD 7970M, drugi najwydajniejszy mobilny procesor Intela i wyjątkowo szybkie dyski SSD spięte w RAID. Te trzy elementy wpływają niesamowicie na komfort pracy i przyjemność z grania na tym potworze.
Niestety są też drobne minusy. Nie każdemu spodoba się bryła notebooka. Wspominałem wyżej, że nieco zalatuje taką „klocowatością”. Tak jak piszę, nie każdemu — znajdą się też zwolennicy takiego dizajnu. Jednak kolejne niedociągnięcia raczej nie spodobają się już większości. Pierwszy to bez wątpienia wentylator na procesorze. Jego głośność w niektórych momentach doprowadzała mnie do przysłowiowego szału. Kolejny to drobny minus to zasilacz. Ja rozumiem, że musi on dostarczyć blisko 300 W, ale czy rzeczywiście musi to być taka cegła? Oprogramowanie do zarządzania podświetleniem klawiatury też mogło by być ciut lepiej wykonane :).
[video=41642|96||video/xnote-360p.mp4|video/xnote-720p.mp4|][/video]Po całej recenzji widać, że mamy do czynienia z produktem mocno nietuzinkowym, z możliwością dość dużej personalizacji. Mamy możliwość dość swobodnego doboru poszczególnych elementów, a to dość rzadko spotykane jeśli chodzi o notebooki. Wręcz mamy tu do czynienia z produkcją notebooka na życzenie, jak na zamówienie. Do czego zmierzam? Próbuję nieco złagodzić szok jakiego możecie doznać jak kiedy ujawnię jego cenę. To znaczy tej konkretnej konfiguracji. A jak się podziewacie do niskich ona nie należy. Ale czy cokolwiek mocno indywidualnego i wykonanego na życzenie wedle uznania zamawiającego jest tanie? Raczej nie.
Dobra, przejdźmy do rzeczy, za dokładnie taką konfigurację przyjdzie nam zapłacić… nie, nie prawie 26 tysięcy jak pisałem nieco wyżej. Ta zabawka została wyceniona na 13,5 tysiąca złotych. Nie jest to mało, to oczywiste, ale za tą kwotę otrzymujemy naprawdę szybki sprzęt. Na pocieszenie dodam, że konkurencja taki sprzęt sprzedaje w okolicach 20 tysięcy, tylko że z pojedynczą kartą graficzną!