Wstępniak na nowy tydzień: nowoczesność w stylu retro
Od kilku dni testuję tablet Nexus 7 ze świeżym Androidem 5.0.Nowa wersja systemu, od kilku już miesięcy zachwalana przez Googlei media branżowe jako przełomowa w historii „Andka”, faktyczniejest dobra. Przełomów jednak żadnych nie zauważyłem – ot poprostu tablet z Androidem stał się wreszcie tym, czym powinien byćod początku. Pomysł z kompilowaniem kodu bajtowego w locie, zużyciem optymalizacji JIT nie wypalił, nowe środowiskouruchomieniowe ART uruchamia normalne, skompilowane już pliki ELF.Jednym posunięciem Google pozbyło się dziecięcej choroby systemu,wyrównało poziom do iOS-a, pozbawiło większych perspektyw wciążżywe plany tworzenia GNU/Linuksów dla urządzeń mobilnych.
17.11.2014 | aktual.: 17.11.2014 09:43
Na tym mainstreamowym rynku komputerowym stało się po prostuprzeraźliwie ciasno. Istniejące produkty są kosztem grubychmilionów włożonych w R&D dopracowane do granic możliwości.Te, które nie zaistniały, to te, które tych pieniędzy niedostały. Innowacyjność (rozumiana po mojemu, a nie po Tomkowemu,czyli jako przyrostowe doskonalenie znanej techniki) stała sięnieodłącznie związana z dostępem do źródeł finansowania.Niemałych źródeł finansowania. Jeszcze nigdy wymagania, by wejśćdo tego biznesu, nie były tak duże.
Co to wróży na przyszłość? U kresu historii komputerów8-bitowych pojawiły się takie maszyny jak Amstrad CPC-6128 czyCommodore 128. Był to szczyt możliwości architektur tamtychczasów, wydawało się, że szczyt tego, co producenci mogązaoferować domowemu użytkownikowi. Jak wiecie, ich panowanie byłobardzo krótkie, w ciągu kilkunastu miesięcy pojawiły się Amigi iAtari ST, 16-bitowe maszyny, z którymi nawet takie cuda jak SAMCoupe konkurować nie mogły. Ustabilizowana branża producentówkomputerów domowych została postawiona na głowie.
Ważne jest to, że pierwsza Amiga nie była produktem wielkiejkorporacji. To co rozwijano pod nazwą kodową „Lorraine”,powstawało za śmieszne z perspektywy współczesnej DolinyKrzemowej pieniądze. Co prawda nie były to już czasy, gdy kilkunerdów robiło coś wspólnie w garażu, ale i tak te kilkasettysięcy dolarów na prototyp kompletnego komputera o przełomowejwówczas architekturze to nic w porównaniu z dzisiejszymidziesiątkami milionów, jakie wydawane są przez inwestorów namniej lub bardziej innowacyjne startupy – które niczego równieprzełomowego nie robią. W najlepszym razie ulepszają któryś zaspektów istniejącej techniki. Ci, którzy robią rzeczy naprawdęrewolucyjne, takie jak memrystorowe The Machine od HP, myślą już wskali wydatków sięgających setek milionów.
A co robią tacy ludzie, którzy w latach osiemdziesiątych bylibypodobni Jayowi Minerowi, twórcy Amigi? Jeśli nie są w stanieprzyłączyć się do wielkich korporacji (choćby ze względu nacharakter), wracają do korzeni. Coraz więcej zabawy z maszynkamiDIY, malinopodobnymi płytkami dla elektroników-majsterkowiczów, sąnawet tacy, którzy wskrzeszają 8-bitowe systemy, budując jezgodnie z aktualną wiedzą i doświadczeniem. Znany fanom LinuksaAlan Cox, wieloletni opiekun jądra i drugi po Linusie człowiek wtym projekcie, w pewnym momencie zostawił branżę IT z *powodówrodzinnych *i zniknął na kilkalat. Niedawno wrócił, przynosząc mieszczącą się na jednejdyskietce niemal kompletną implementację Uniksa System 5...napisaną dla procesora Zilog Z80. Jądro zajmuje 40 kilobajtówpamięci. Taki sobie Unix dla komputerów pokroju Amstrada CPC-6128.Jeśli jesteście zainteresowani tym cudem, to zapraszam na GitHuba.
Czuję, że takich projektówbędzie coraz więcej. Wczoraj oglądałem jakieś kanały gamingowe.Wcale nie Assasin's Creed: Unity był głównym ich bohaterem, leczplatformówki indie, wyglądające jak to, co pamiętamy z Amigi czyAtari ST, po prostu w wysokiej rozdzielczości i 24-bitowym kolorze.Retro żyje i ma się bardzo dobrze.
A co u nas, w przyjaznym retro-tematom portalu? Ode mnie –kolejna część zabaw z HTPC, tym razem software'owa, w której zgotowego już salonowego komputerka będziemy robić nie tylkourządzenie do filmów i muzyki, ale też do retro-gier. Łukaszprzyjrzy się za to bliżej tak bardzo ciekawej nowej (a jednakretro) grze This War of Mine, na której zrobienie nie trzeba byłowielkich milionów, a która jednak budzi wielkie emocje.
By nie było jednak, że zapomnieliśmy o korporacyjnejnowoczesności, przyjrzymy się też bliżej niskopoziomowemu interfejsowigrafiki od Microsoftu. Direct3D 12 zapowiada się na główny powód,dla którego warto będzie (przynajmniej dla graczy) pożegnać sięz Windows 7. Jak się to jednak ma do już istniejącego Mantle odAMD? Sprawdzimy także, co faktycznie może dać Android 5.0 starszymurządzeniom.
Zapraszam na kolejny tydzień z portalem dobreprogramy.pl.