Wstępniak: Gra o tron z piratami, na pieniądze i znaczonymi kartami
Nie wiem jak wyjaśnić popularność serialu Game of Thrones.Przewlekła, z trudem sklejająca się fabuła, sztampowe,antypatyczne postacie, losowa przemoc – a to wszystko dzieje się wświecie, który jest mieszanką niedorzeczności, naiwności i złegogustu. Ale mimo to oglądam ten serial, na równi z rzeszą jegoprawdziwych fanów, pamiętających kto komu kiedy i jak,spędzających godziny na debatach o różnicach pomiędzy powieściąa ekranizacją. Czy sukces tego produktu (nie udawajmy, że jestinaczej, to przede wszystkim produkt popkulturowej fabryki) byłbymożliwy, gdyby nie realia współczesnego Internetu? Śmiemtwierdzić, że nie – i to mimo tego, że ludzie, którzy za nimstoją, robią wszystko co mogą, by z Internetem nie mieć nicwspólnego, a już na pewno od Internetu nie wziąć pieniędzy.
25.04.2016 | aktual.: 26.04.2016 07:46
Oglądaliście już ten pierwszy odcinek szóstego sezonu, „TheRed Woman”? A jeśli oglądaliście, to gdzie oglądaliście? Naoficjalnym kanale HBO GO? W Polsce? Nie trzeba udawać. Mimo że Grzeo Tron oficjalnie daleko do Wolnej Kultury, to jest przecieżnajchętniej ostatnio wyzwalanym produktem kulturowym. Napiszę„wyzwalanym”, a nie „piraconym”, bo tak mi się podoba. Ijedno i drugie jest przecież metaforą, kompletnie zresztąnietrafioną i zaciemniającą obraz rzeczy. Skoro rzecznik HBO, JeffCusson, może powiedzieć, że jego stacja agresywnie chroni swojątreść, to mogę powiedzieć,że Internet agresywnie wyzwala dane na tę treść się składające.
W momencie pisania tego tekstu naZatoce Piratów pierwszy odcinek wysiewa około 50 tysięcy osób, conajmniej drugie tyle uczestniczy w roju P2P jako pijawki. Na KickassTorrents liczba wysiewających jest jeszcze większa, jakby zsumowaćwszystkie torrenty z ostatnich godzin, to będzie tam ich ze 200tysięcy. A to przecież niepopularne, podobno trudne dla ZwykłegoUżytkownika torrenty. A co ze streamingami, tymi prostymi serwisami,w których wystarczy kliknąć tu i ówdzie w przeglądarce? Dowyboru, do koloru, w większości wypadków możliwość obejrzeniamają tylko płacący abonament użytkownicy, ale jak ktoś chceobejrzeć za darmo, to znajdzie nawet dobrą kopię 480p, wystarczyużyć Google.
„Wyzwolony” odcinek dziękiInternetowi obejrzy zapewne w ciągu najbliższych dni kilkanaściemilionów osób, i to mimo tego, że HBO obiecywało skuteczniejwalczyć z piractwem. Skuteczność objawiła się tym, że „TheRed Woman” pojawiła się w Sieci na pewnej kanadyjskiej witryniejeszcze na kilka godzin przed oficjalną premierą na HBO. 30 minutpóźniej już jej nie było, ale Internetowi to wystarczyło. *Datamust flow, *do wiecznienienasyconych rozrywki paszcz internautów (tak, przyprawa też musipłynąć). W sumie powtórka z rozrywki z zeszłego roku, kiedy tona dzień dobry w Internecie pojawiły się pierwsze cztery odcinkisezonu piątego, wydobyte najpewniej z zasobów któregoś zrecenzentów, do których przedpremierowo wysyłano płyty DVD.
Rok później płyt nikomu niewysłano, zabezpieczenia antypirackie na najwyższym poziomie, ajednak menedżerowie należącej do Time Warnera telewizji mogątylko zgrzytać zębami ze złości, opowiadając, że *niestetypopularność wiąże się ze wzrostem nielegalnej aktywności, naktórą jednak reagujemy szybko i zdecydowanie. *Reagujciesobie, najlepiej wyłączcie cały Internet. Swoją szansęmieliście, zapominając jednak, że pokolenie oglądające Grę oTron, to nie jest to samo pokolenie, które ogląda Wspaniałestulecie. To pokolenie ludzi nie znających telewizji, nierozumiejących jej języka, nie trawiących jej cyklów – i napewno nie mających zamiaru się uczyć dwudziestowiecznego medium(nawet gdyby ktoś wymyślił, że będzie to teraz medium narodowe,przymusowo płatne po 15 zł miesięcznie).
Ze swojego spotkaniaz panem Jorisem Eversem, szefem działu komunikacji Netfliksa naEuropę i Bliski Wschód, pamiętam do dziś jedną fajną frazę,której użył: „ravenous consumpion”, „żarłocznepochłanianie” – na określenie modelu przyswajania treści przezposttelewizyjnego widza, lubiącego obejrzeć sobie pod rząd ponaddwa odcinki serialu, w swoim rytmie i tempie. Zrozumienie tego głoduwspółczesnego uczestnictwa w kulturze było jednym z fundamentówsukcesu Netfliksa, który przecież zasłynął tym, że House ofCards zaoferował swoim widzom za jednym razem, bez skazywania ich natygodniowe rozłąki typowej ramówki. I bez obaw z tym przyznaniemsobie prawa do uczestnictwa w kulturze poprzez serial – oglądaniedobrych seriali jest lepsze od czytania kiepskich książek, takchoćby twierdzi świetny śląski pisarz Szczepan Twardoch.
Nie wiem oczywiście, czyoglądanie Gry o Tron jest lepsze od przeczytania Gry o Tron, czynawet przeczytania dowolnie złej książki, ale wrócę tu do tegoco na początku: oglądałem właśnie ze względu na ten popęd douczestnictwa w kulturze, w której bez Gry o Tron jesteś cokolwiekwykluczony. Możesz sobie nie znać dziś Pana Tadeusza, być możenigdy nie czytałeś Nad Niemnem, i nie odróżniasz Norwida odSłowackiego – ale jakie to ma znaczenie? Martwe słowa martwychludzi nie brzmią już mocno w naszej hipertekstowej kulturze, Horacyze swoim „exegi monumentum aere perennius” pamiętany jest tylkoprzez łacinników. Tymczasem debata o Grze o Tron spaja świat, dajewspólny temat do rozmów ludziom ery globalizacji. Subreddit/r/gameofthrones subskrybuje ok. 610 tys. użytkowników, więcej niż/r/minecraft (ok. 450 tys.), a już na pewno więcej, niż /r/latin(raptem 8 tysięcy).
Jasne, nie mówię, że za 50 latludzie będą oglądać Grę o Tron, a o Horacym zapomną, poetapewnie okaże się bardziej odporny na czas od hollywoodzkichscenarzystów, ale żyjemy tu i teraz – a już na pewno zarabiamyna tym, co tu i teraz. Niezadowolenie z wyzwalania treści i bajki oagresywnym jej zabezpieczaniu to przecież tylko efekt niezdolnościzerwania ze starym, nieznośnym dla posttelewizyjnego widza modelembiznesowym.
Ponownie zwróćcie uwagę najedno: torrenty są dla technicznych elit, wnioskowanie o skalipiractwa na ich podstawie jest nierzetelne. Zwykli użytkownicykorzystają z serwisów streamingowych, chętnie za nie płacąc. Ottaki przykład Na początku tego roku rosyjski Ororo.tv zajmowałmiejsce bliskie 15 tysięcy w globalnym rankingu Alexy. Dzisiaj jestna miejscu 7727. Za miesięczny abonament żąda 5 euro, płatnościnie tylko bitcoinem, ale i bardziej oficjalnymi kanałami: Visa,Mastercard, dotpay24, przelewy24. Ot taki piracki Netflix ze Wschodu,udostępnił oczywiście Game of Thrones w chwilę po nieoficjalnejpremierze, zanim HBO zdążyło ze swoim streamingiem HBO GO. Ioczywiście ten piracki streaming działa, w przeciwieństwie dostreamingu oficjalnego, nie tylko przeciążonego, ale i nieustanniewyświetlającego w mojej przeglądarce komunikat o „wewnętrznymbłędzie odtwarzacza”. Nie gorzej zresztą działają też innepirackie streamingi.
To nie dlatego internauciuwalniają treści kultury, że wstąpili do kościołakopimistów. Scenowych wyjadaczy jest garstka, a ludzie sąleniwi, wolą zapłacić, by ktoś zrobił coś za nich. HBO mogłodostarczyć swój flagowy serial w całości, wziąć za jegoobejrzenie od widza kilka euro przez łatwy kanał płatności,zarobić coś na tym. Zamiast tego wolało dać zarobić innym iopowiadając bajki o agresywnej ochronie. Powodzenia, ale rynekzweryfikował Was inaczej. W społeczeństwie informacyjnym data mustflow.
Zapraszam do kolejnego tygodnia zdobrymiprogramami.