WD Nomad — obudowa do zadań specjalnych
Nie wiem jak Wam, ale mi kilkukrotnie już zdarzyło się, że przenośny dysk twardy spadał niekontrolowanie, czy to z biurka, czy przy wyciąganiu z plecaka. Praktycznie za każdym razem kończyło się to dla niego fatalnie — po prostu przestawał działać, a zewnętrzna obudowa nosiła ślady mocnych uszkodzeń. Oczywiście nauczony doświadczeniem, swój ostatni nabytek wybierałem już bardzo ostrożnie i w efekcie od ponad roku pracuję cały czas na jednym urządzeniu Transcend StoreJet 25M2, który jak dotąd utrzymuje się przy życiu.
08.09.2011 | aktual.: 14.09.2011 20:00
Nie tylko Transcend zauważył problem z mało wytrzymałymi dyskami przenośnymi. Western Digital poszedł nieco inną drogą i opracował kieszeń, w której można schować dysk i tym samym zabezpieczyć go na czas transportu. Nomad to przypominająca nieco skorupę żółwia, niepozorna skrzyneczka, z zewnątrz wykonana z bardzo odpornego na działania zewnętrzne poliwęglanu, natomiast wewnątrz wyłożona poduszką z elastomerów, która to ma za zadanie chronić dysk przed upadkiem czy wstrząsami. Jak podaje producent, dysk schowany w Nomadzie powinien przetrwać upadek z wysokości 2 metrów, ma też bez problemów przeżyć bliskie spotkanie z dużą ilością piasku czy błota, a i nieduży deszcz nie powinien być mu straszny. Choć kąpać się z nim nie możemy — kieszeń nie jest wodoodporna. Sprawdźmy czy to wszystko prawda.
Na potrzeby testu do środka zapakowaliśmy dysk WD z serii My Passport 320 GB. Na początek sprawdzamy odporność na upadki. Prób podjęliśmy kilka i to w różnych warunkach. Upadek z biurka na podłogę z wykładziną to dla Nomada bułka z masłem. Udało mi się go też upuścić z wysokości około 1,5 metra na kafelki, efekt? Bez szwanku. Ostatni z testów na upadki to stoczenie się z piętra na parter przez jakieś 16 schodów. Również w tym przypadku nie zauważyłem ani ryski, a dysk schowany w środku sprawował się bez zarzutu.
Jeśli chodzi o piasek, błoto i lekkie deszcze, dzisiejsza aura nadawała się w sam raz na poligon doświadczalny. Od rana padało, błota mieliśmy pod dostatkiem, a i mokry piasek znalazł się niedaleko redakcji. Porzucaliśmy Nomadem po redakcyjnym ogrodzie, starcie z namokniętym podłożem i mokrą trawą skończyło się tylko zabrudzeniem wierzchniego okrycia testującego, natomiast po kieszeni nie było widać właściwie śladu. Szybkie przetarcie ściereczką i nasz bohater lśni jakby dopiero wyciągnięto go z oryginalnego pudełka. Leżakowanie w strugach deszczu też zniósł wyjątkowo dzielnie, po wytarciu, nie widać śladów deszczowej kąpieli. Niestety nie ma gwarancji, że kieszeń po zamknięciu jest na tyle szczelna, że może posiadać miano wodoszczelnej. Zresztą, komu potrzebny dysk pod prysznicem, czy w wannie?
Jak widać zabezpieczenie w postaci kieszeni WD Nomad jest bardzo dobre i sprawdzi się nawet w dość ekstremalnych warunkach jakich wymaga się podczas transportu dla dysków twardych. Co ciekawe, kiedy chcemy skorzystać z dysku nie musimy wcale go wyciągać z pancernej kieszeni. W obudowie jest gumowa zaślepka, pod którą mieści się dostęp do portu USB w naszym dysku. Jest niestety jedno „ale” w tych zachwytach. Kieszeń Nomad została przygotowana tylko dla dysków WD z serii My Passport, a to oznacza, że żadnego innego do niej nie włożymy, wymiary wewnętrzne są ściśle powiązane z rozmiarami dysków My Passport. Na osłodę pozostaje fakt, że na urządzenie producent daje dwa lata gwarancji (ciekawe co może się w niej popsuć?)
Najważniejsze jednak, że zakup kieszeni nie zrujnuje budżetu. Sugerowana cena detaliczna to co prawda 89 zł, ale produkt ten można nabyć w większości sklepów znacznie taniej — za około 50 zł. Jeśli przyjdzie mi wymieniać dotychczasowy dysk przenośny, będę brał pod uwagę produkty WD ze względu właśnie na możliwość zabezpieczenia dysku przez Nomada.