The Sly Trilogy

Od premiery konsoli PlayStation 3 na europejskim rynku minął już spory szmat czasu, a ja w dalszym ciągu nie mogę przełknąć faktu, że Sony nie wrzuciło kompatybilności wstecznej do ostatnich wersji swojej nietaniej maszynki... Jak wiadomo, na PS2 wyszło od groma różnorakich tytułów, z czego wiele doczekało się nawet statusu kultowych. Skoro gier z poprzedniej generacji na "trójeczce" nie odpalimy, twórcy wpadli na ciekawy pomysł - podkręćmy ciut grafikę, dźwięk „starocia” i sprzedajmy to raz jeszcze. W ten oto sposób na półce obok Killzone 2, Uncharted 2: Among Thieves, czy nawet nudnego jak flaki z olejem ModNation Racers, znajdziemy The Sly Trilogy od Sucker Punch.

Redakcja

20.12.2010 | aktual.: 01.08.2013 01:48

Pierwsza odsłona serii o przygodach szopa włamywacza pojawiła się w 2002 roku. Pomimo sporej konkurencji w gatunku, Sly Cooper and the Thievius Raccoonus udało się w jakiś sposób zaistnieć w świadomości. Dwa lata później otrzymaliśmy więc Sly 2: Band of Thieves, następnie zaś niedługo Sly 3: Hono(u)r Among Thieves. To zaskakujące, że futrzak wspólnie ze swoją szemraną ekipą, stanął w szranki z duetem Jak i Dexter, czy też Ratchet oraz Clank, które w owym czasie dyktowały warunki w temacie platformówek. Co pomogło bandziorowi? Kolejne części sprzedawały nam coraz bardziej zakręcone scenariusze, a świat i zamieszkujące go postacie ubrano w komiksową oprawę. Dzięki temu tytuł trafiał przede wszystkim do najmłodszych graczy - aczkolwiek to ci ciut starsi wyłapywali specyficzny humor oraz smaczki typu sparodiowanie MGS-a.

Obraz

Głównym bohaterem serii jest tytułowy Sly Cooper, czyli szop pochodzący z rodziny "obrabiaczy". Fach ten przekazywany jest z pokolenia na pokolenie, futrzak szybko doczekał się miana najlepszego złodzieja na świecie. Za kryminalną sławą idzie jednak także wysoka cena za naszą głowę, stąd trzeba się nagimnastykować, aby uniknąć polujących na nas policjantów - z seksowną panią detektyw Carmelitą Fox na czele, oraz gangsterów, którym nadepnęliśmy na odcisk. Na szczęście nie działamy sami. Sly na każdą akcję zabiera zaufanych przyjaciół. Żółw Bentley to komputerowy geniusz, odpowiada on za dostarczanie wszelkich informacji dotyczących skoku. Trio zamyka hipopotam Murray, który zadba o drogę ucieczki.

[break/]Jak łatwo się domyśleć po nazwie, na The Sly Trilogy składają się wszystkie odsłony przygód szopa oraz spółki. Sly Cooper and the Thievius Raccoonus opowiada historię księgi rodziny Cooper, przekazywanej z ojca na syna i zawierającej tajemnice złodziejskiego fachu, która znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Rzecz jasna, gdyby trafiła w niepowołane ręce, świat byłby w sporych tarapatach, tak więc musimy ją odzyskać. Na drodze staną nam typy spod ciemnej gwiazdy oraz zwierzęcy Interpol. Pod względem rozgrywki, dzieło na pozór wygląda, jak pierwsza lepsza platformówka, aczkolwiek przy dłuższym posiedzeniu serwuje sporo (jak na czasy pierwotnej premiery) nowych patentów. Kamera domyślnie osadzona jest za plecami sterowanej postaci, szop posiada całkiem niezły wachlarz ruchów - nie ogranicza się wyłącznie do skakania i zadawania prostych ciosów, ale także na przykład potrafi się skradać czy przylegać do ściany. Nie zabraknie również patentu, który Sucker Punch wykorzystało potem w InFamous - czyli ślizgania się po zawieszonych pomiędzy budynkami linach.

Obraz

Ogólny zamysł zabawy został zachowany w Sly 2: Band of Thieves i Sly 3: Honor Among Thieves. W nowszych odsłonach czekają nas naturalnie większe mapy, bardziej zwariowani przeciwnicy plus mnóstwo mini gierek, które urozmaicą zabawę i nie pozwolą na chwilę nudy. Zaraz za tym mamy kolejnych bohaterów - ci zostali fantastycznie dopracowani pod względem wizualnym. Uniwersum Sly Coopera zamieszkują same zwierzęta, zaś charakterystyczne dla nich cechy odwzorowano w sposobie poruszania się, mowie, jak także karykaturalnym wyglądzie. W tym świecie z „jajem” zrobiono absolutnie wszystko - od koślawych domów, nawet po poruszającego się na wózku inwalidzkim żółwia Bentley'a. W chwili debiutu było się czym zachwycać. Tylko czy tego typu produkt zdoła ponownie teraz zachęcić graczy do dłuższego posiedzenia? Raczej niestety niezbyt...

Obraz

Co ciekawe, The Sly Trillogy graficznie trzyma niezły poziom, niemniej zestarzały się mechanizmy dziełami "zebranymi" rządzące. Od pojawienia się pierwowzoru, kilka produkcji bazowało na podobnych patentach, stąd zapewniam, że starszych graczy przed ekran przyciągnie bardziej sentyment, aniżeli chęć doświadczenia czegoś nowego. Wciąż Ratchet & Clank Future: A Crack in Time, które także pojawiło się wyłącznie na PlayStation 3, oferuje znacznie więcej, zarówno od strony rozgrywki, jak i doznań czysto estetycznych. Oprawa plus zaprojektowane z rozmachem lokacje spokojnie zawstydzają po prostu liniowe mapki trylogii. Acz tych różnic zdecydowanie nie zauważą dzieci, które także mogą po zestaw sięgnąć.

[break/]Z zapewnień twórców wynikało, że w odświeżonej trylogii uświadczymy wyższej rozdzielczości tekstur, podkręconego cyfrowo dźwięku, do tego zaś ponaprawiane zostaną różne błędy. Czy operacja plastyczna perfekcyjnie się udała? Cóż, tzw. cell-shading szybko się nie starzeje i tak samo jest w przypadku kolejnych części Sly Cooper. Kompilacja śmiga w 720p i w czasie gry wszystko działa absolutnie płynnie. Tylko nowe "tapety" rzucone na stare modele nie zawsze są wyraźne i czytelne, zaś filmików nie dostosowano do telewizorów panoramicznych... Ponadto także cienie niekiedy potrafią zniknąć, a obiekty brzydko nachodzić na siebie - zdecydowanie mamy rzeczy, które przeoczono w procesie "fejsliftingu". Szkoda.

Obraz

Drobne niedociągnięcia może niektórym zrekompensować dodatkowa zawartość, jaką wepchnięto do The Sly Trilogy. Przede wszystkim, poza podciągnięciem do HD, gry doczekały się wsparcia dla nowego kontrolera ruchu Sony, czyli PlayStation Move - lecz "różdżki" przydadzą się głównie w mini grach, do których otrzymamy dostęp po ukończeniu kolejnych części opowieści o szopie włamywaczu i jego kumplach. W sumie dodatkowe opcje zabawy dostajemy cztery, każda oferuje zupełnie inne doznania, świetnie wykorzystując możliwości reagującego na ruch gadżetu. Ale według mnie, to w dalszym ciągu za mało, aby sprzedać nam tę samą zawartość w lekko odświeżonej formie. Że do tego obraz wyświetlany może być w 3D? Niewielu z tego tak naprawdę skorzysta w tej chwili...

Obraz

Podsumowując, przywrócenie do życia takiej serii jak Sly, odbierane może być jak najbardziej jako niedorzeczny skok na kasę i początek kampanii marketingowej promującej nadchodzącą czwartą odsłonę złodziejskiej sagi. Ani grafika (nawet podciągnięta) nie przekonuje bardziej w dzisiejszych czasach, ani wybitnymi rozwiązaniami tutaj w zakresie platformówkowym nikt nie błyszczy. Zwyczajne podążanie za trendem - po God Of War Collection, zaraz uderzą i HD-trylogie Prince of Persia, Splinter Cell, czy nawet Tomb Raider. Poprzedniczki "żyjących" serii. A przecież nikt by się nie obraził na ulepszone Onimushe czy Mark of Kri... Produkt "fajny" raczej ze względów sentymentalnych oraz kolekcjonerskich.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)