The Secret of Monkey Island: Special Edition

Redakcja

31.08.2009 09:25, aktual.: 01.08.2013 01:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Z pewnością każdy z Was ma tytuł sprzed lat, przez który nie raz zawalał szkołę, czy pracę. Jednak, gdy po długim czasie coś sprawiało, że chcieliśmy do niego wrócić, idealizowany przez nas niegdyś obraz gry znikał, zaś oczom ukazywał się często rozpikselowany koszmar, nienadający się do ponownego przejścia. Ja również posiadam kilka takich perełek, lecz rzadko kiedy decyduję się odbyć podróż do przeszłości. Po prostu wolę zapamiętać, jakie produkcja wywołała na mnie wrażenie tą dajmy na to dekadę temu. LucasArts najwyraźniej wyczuło, że gracze borykają się z podobnym problemem i zafundowało im coś ekstra, a mianowicie ponownie zaserwowało The Secret of the Monkey Island, lecz nie do końca takie, jakie pamiętamy je z 1990 roku.

Dzieło panów Rona Gilberta, Dave'a Grossmana oraz Tima Schafera, które do dziś uchodzi za jedną z najlepszych gier z gatunku przygodówek "wskaż i kliknij" w historii, zostało wypuszczone w zupełnie nowej, odświeżonej wersji - Special Edtition. I trudno już na wstępie nie stwierdzić, że tego rodzaju bezbolesnych podróży do czasów hegemonii LucasArts oczekujemy więcej. Kultowy klasyk nie tyle został podciągnięty do obecnych standardów, co również jest ukłonem w stronę wiernych wielbicieli oryginału. Jak to? Ano tak, iż wydając na Xbox Live 800 punktów Microsoftu na mamy właściwie dwie gry w jednej. Ale o tym za chwilę - teraz przypomnijmy sobie, o czym tak właściwie jest Małpia Wyspa.

Naszym protegowanym tutaj jest młody, ambitny nieudacznik, który ma jedno marzenie - chce zostać piratem. Tylko nie takim od lewych kopii gier, czy też szalejącym na drogach. Guybrush Threepwood (co za dziwaczne nazwisko, nieprawdaż?) pragnie być prawdziwym wilkiem morskim, kapitanem okrętu, posiadać oddaną mu załogę i żeglować po siedmiu morzach. Tu warto wiedzieć, że każdy początkujący "pirek" winien ukończyć trzy specjalne zadania. Niestety w czasie swojej inicjacji, Guybrush nie tylko zniechęci do siebie niemal wszystkich mieszkańców kurortu Melée Island, ale również zakocha się w pięknej gubernator wyspy o imieniu Elaine. I teraz pojawia się kolejny problem. Kobieta ma innego adoratora - nie do końca żywego kapitana LeChucka, który razem ze swoją upiorną załogą sieje postrach na przyległych wodach. Nasza miłość zostaje przez niego porwana, stąd nie pozostaje Ci nic innego, jak tylko skompletować ekipę, zdobyć okręt i wyruszyć jej na ratunek.

Obraz

Oto zarys historii tak komicznej, a zarówno tak wciągającej, że przez niemal 19 lat na karku nie postarzała się ona nawet o dzień. Film otwierający grę zaczyna się niemal jak w oryginalnym The Secret of the Monkey Island - skąpana w nocy wyspa Melée prezentuje się wprost... koszmarnie. Aczkolwiek zlepek obrzydliwych, wielkich pikseli w niskiej rozdzielczości nagle zamienia się w bajeczną ręcznie rysowaną grafikę dostosowaną do standardu 16:9. O ile nie każdemu może się spodobać odświeżony wygląd Małpiej Wyspy, tak LucasArts pomyślało również o ortodoksyjnych fanach. W każdym momencie naciskając klawisz "Back" na padzie, obraz płynnie przejdzie z nowej wersji w tę klasyczną. Wtedy ekran podzielony był równo na pół - na górze widzieliśmy faktyczną grę, zaś u dołu mieściło się menu z odpowiednimi komendami: popatrz, weź, i tak dalej, oraz posiadanymi przedmiotami. Na owe czasy postacie nie miały także głosu, więc poza przygrywającym koszmarnym midi gdzieś w tle produkcja była niema. Kursor stanowił krzyżyk, a ilustracje naszych rozmówców przedstawiały normalnych ludzi. Dobrze, to teraz wróćmy do czasów obecnych.

[break/]Przede wszystkim to The Secret of the Monkey Island nareszcie do nas przemówiło. Na potrzeby gry zostały nagrane wszelkie dialogi oraz dźwięki otoczenia, przez co zabawa jest zdecydowanie bogatsza niż przed laty. Tropikalne wyspy sprawiają wrażenie żywych, a zarówno sam Guybrush, jak i inni bohaterowie napotkani w czasie naszej szalonej przygody, zyskali swoistą osobowość. Zmienił się też nieco sam charakter tytułu. Teraz graficznie przygoda prezentuje się bardzo kreskówkowo, lecz równocześnie spokojnie. W żadnym razie nie psuje to zabawy - wręcz przeciwnie. Karykaturalny wizerunek postaci podkreśla ich tożsamość i często bawi równie mocno jak występujące gęsto w grze gagi.

Obraz

Zmian nie zabrakło też w samym interfejsie, który został wpakowany do kursora. Komendy i przedmioty wybierzemy szybko naciskając LB i PB, a odpowiadające im ikonki pojawiać się będą pod strzałką. Możemy też otworzyć podmenu, gdzie wszystkie gesty Guybrusha oraz zawartość jego kieszeni będą wyraźnie rozmieszczone w tabelce. Niestety z jednej strony jest to fajne, z innej zaś pojawiają się trudności - gdy na przykład chcemy połączyć dwa przedmioty - i balansowanie między opcjami może być ciut frustrujące. LucasArts pomyślało ponadto o nowych graczach, dla których pojawiające się tutaj zagadki mogą być nie lada wyzwaniem. Pod X znajduje się zawsze podpowiedź. Naciśnięta raz wyświetli jedynie sugestie, jednak potem za każdym razem pojawiać się będą coraz to bardziej wyraźne wskazówki.

Wszystko, co pamiętamy z The Secret of the Monkey Island jest na swoim miejscu. Handlarz łodziami - Stan, nadal będzie chaotycznie gestykulował i nerwowo tupał nogą, zaś siedzący w knajpie piraci i przerażająca załoga LeChucka wyglądają teraz po prostu ładniej. Dowcipów zdecydowanie lepiej się słucha, niż kiedyś czytało i całość nadal ma w sobie takie pokłady humoru, że uśmiech prędko nie zniknie nam z twarzy. Napotkamy te same zagadki, aczkolwiek graficzne zmiany w kilku przypadkach znacznie ułatwiły ich rozwiązanie. Pojedynki na obelgi wciąż sprawiają wiele frajdy, zaś tła prezentują się bajecznie. Co nieco zawodzi to przede wszystkim podtytuł - Special Edition. Nie ma tu tego, co taka wersja według mnie mieć powinna. Nie uświadczymy ani dodatkowych materiałów wideo, wywiadów z twórcami, alternatywnego zakończenia czy nawet jakiś szkiców. Można to pewnie tłumaczyć, że jest to tylko tytuł z biblioteki gier Arcade, lecz z pewnością wierni fani oczekiwali podobnego bonusu. Na tym minusy jednak się kończą. Cena 800 punktów Microsoftu jak na ten produkt jest jak najbardziej uczciwa, więc do tego nie mogę się doczepić.

Obraz

The Secret of the Monkey Island: Special Edition to zdecydowanie udany spadkobierca tytułu z 1990 roku. Jest to produkt, który zabierze nas w cudowną podróż do przeszłości, kiedy to każda kolejna gra ze stajni LucasArts z miejsca stawała się hitem. Nowy wizerunek jak najbardziej przypadł mi do gustu i od samego początku w głowie szumiało mi "ej, właśnie tak to zapamiętałem". Dlatego dla mnie odświeżona Małpia Wyspa nie psuje pierwowzoru, a jedynie genialnie podciąga go pod obecne standardy. Dowcipy, jak i sama, opowieść absolutnie się nie zestarzały przez te 19 lat, a Ci z was, którzy nigdy nie mieli okazję zagrać w oryginalne The Secret of the Monkey Island, by zatracić się w tej szalonej przygodzie, powinni po tegoroczną edycją absolutnie sięgnąć.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (0)