Test dysku SSD NVMe Apacer AS2280P2 Pro: pantera, którą rozłożyła gorączka
Dyski SSD spowszedniały i na nikim już nie robią takiego wrażenia jak jeszcze 5 lat temu. Modele na interfejsie SATA dawno osiągnęły maksimum przepustowości. Na rynku mocno rozpychają się modele NVMe. Jeden z przedstawicieli tego interfejsu wjechał do naszej redakcji. Sprawdźmy co potrafi Apacer AS2280P2 PRO o pojemności 480 GB.
21.12.2019 | aktual.: 21.12.2019 23:06
Dysk został zapakowany w podłużne pudełeczko, w środku znajdziemy tylko dysk zabezpieczony w plastikowy blister. Poza tym zupełnie nic. Nawet śrubki do przykręcenia do płyty głównej. Minimalizm może się podobać, choć ja jednak wolałbym mieć tę śrubkę, a nie szukać odpowiedniej w swoich zasobach chyba z godzinę. Zwykły użytkownik z pewnością nie posiada takiego zaplecza i nowy nabytek może już na starcie sfrustrować kupującego.
Dysk Apacera to typowy przedstawiciel standardu M.2280 o wymiarach: szerokość 22 mm, długość 80 mm. Tu warto wspomnieć, że standard m.2 może występować w kilku rozmiarach, zarówno szerokości, jak i długości. I tak szerokość to odpowiednio 12, 16, 22 i 33 mm, długość kart możesz osiągnąć 16, 26, 30, 38, 42, 60, 80 i 110 mm. Choć wydaje się, że panuje tu niezły miszmasz, tak naprawdę tylko kilka rozmiarów się przyjęło, np. 2242 czy 2280. I tak właśnie są też oznakowane produkty, w przypadku Apacera mamy oznaczenie AS2280P2, czyli od razu w modelu mamy oznaczenie rozmiaru płytki PCB, a P2 na końcu oznacza, w tym modelu ilość wykorzystywanych linii PCI-Express. Proste, prawda?
Powróćmy jednak do naszego dysku i jego wyglądu. Cieszy dodanie radiatora. Choć nie jest on zbyt gruby, z pewnością obniża temperaturę pracy kość pamięci. Jak wiadomo, długotrwała wysoka temperatura pracy pamięci, może powodować spadki wydajności, a także może prowadzić do skrócenia żywotności produktu. Na radiatorze widzimy logo pantery i dopisek Apacer Panther. O samy logotypie pantery napiszę coś więcej za moment.
Krótka specyfikacja Apacer AS2280P2 Pro
Platforma testowa
Testy syntetyczne:
Jak widać, programy testujące wskazują, że deklarowane przez producenta prędkości odczytu i zapisu są w zasięgu. Chwilami nawet, potrafiły przekroczyć delikatnie te wartości. Tu też sprawdziłem, jak dysk zachowuje się po zapełnieniu. Okazuje się, że z tym dysk Apacera radzi sobie doskonale, a zauważalny spadek pojawia się tylko w odczycie próbki 4K przy kolejkowaniu 32 i 64.
kopiowanie w obrębie dysku Apacer
... ... ??? Zwyczajnie nie wiem, co napisać. Wszystkiego mogłem się spodziewać, jednak takiego dramatu dawno nie widziałem. O ile w początkowej fazie jeszcze jest w miarę ok (kopiowanie zaczynamy z prędkością 600-700 MB/s), o tyle już po chwili widzimy transfery w okolicach 110 MB/s! Wisienką na torcie jest moment, gdzie prędkość kopiowania spada do 40 MB/s!
Dla porównania dokładam zrzut ekranu z kopiowania katalogu 125 GB z dysku zewnętrznego USB 3.0 na dysk Apacera. Transfery podobne, nie? Chyba jednak nie tego oczekujemy po dysku z protokołem NVMe, prawda?
Zrobiłem jeszcze jeden test, gdzie kopiowałem trochę mniejsze katalogi. W końcu na co dzień nie przerzucamy danych w paczkach po 125 GB w te i we w te. Na warsztat poszedł katalog z instalacyjną wersją gry Wiedźmin 3 (pojemność 37 GB) i katalog z instalką Wiedźmin (pojemność 9 GB). W przypadku większego katalogu, tak mniej więcej do połowy, jest, że tak napiszę... jako, tako. Później jest tylko gorzej. W przypadku mniejszego katalogu z grą Wiedźmin widać dużą poprawę i w końcu poziom transferu sięga akceptowalnych wartości.
Kopiowanie z dysku Kingston A2000 na dysk Apacer
[img=kingston_to_apacer_720]Jest lepiej niż w obrębie pojedynczego dysku Apacer. Czy dużo lepiej? Na początku kopiowania widzimy transfery rzędu 800-900 MB/s, niestety już po około 1/3 transfer spada do 400-500 MB/s, by od połowy skakać od 300 MB/s do nawet 100 MB/s! Zauważalną, powtarzalną sekwencję pięknie wskazuje powyższy zrzut ekranu. Ponownie można zaobserwować zależność: transfery spadają wraz ze wzrostem temperatury pracy dysku.W trakcie testów sprawdzałem na bieżąco temperaturę dysku. Tu pomocny okazał się program CrystalDiskInfo i poczciwy HWiNFO32, który cały czas monitorował pracę nie tylko dysku, ale całej platformy testowej. Okazuje się, że kiedy dysk nie robi nic, jego temperatura ledwo przekracza 40 stopni, co jest wartością całkiem przyzwoitą. Wystarczy jednak, że zaczniemy różne działania na dysku, wtedy temperatura znacznie przekroczy 60 stopni, by w krytycznym momencie dobić nawet do 70.
Siedemdziesiąt stopni Celsjusza to wartość graniczna, powyżej której wydajność kości pamięci zastosowanych w dyskach SSD może drastycznie spaść (tak właśnie stało się w powyższych przykładach kopiowania) a z pewnością skróci ich żywot, gdyby utrzymywała się w dłuższym okresie. Powszechna nazwa tego zjawiska to „tothermal throttling ssd”, gdzie kontroler zabezpiecza kości pamięci przed przegrzaniem, obniżając ich wydajność chwilową. To oczywiście przekłada się na zatrzymanie wzrostu temperatury kluczowych komponentów dysku SSD. Nic dziwnego, że producent zastosował w tym modelu radiator, jest on niezbędny, aby właśnie nie przekroczyć tego magicznego progu.
Z temperaturą dysku Apacer związana jest jeszcze jedna rzecz. Wspominałem wcześniej o logotypie pantery na radiatorze. Mianowicie, kiedy dysk jest totalnie zimny i nie pracuje, kolor pantery jest czerwony. Wystarczy jednak samo włączenie komputera, kiedy dysk się rozgrzeje w okolice 20-30 stopni Celsjusza, kolor pantery zmieni się na pomarańczowy. Powyżej 40 stopni, czyli praktycznie zawsze :) pantera zmienia kolor na żółto-złoty.
Ciekawy pomysł, zamiast wszędobylskich diod LED. Dodatkowo praktyczny, od razu widać jaką temperaturę w danym momencie ma dysk. Ten efekt osiągnięto w bardzo prosty sposób, malując panterę farbą termiczną, która wraz ze wzrostem temperatury zmienia kolor. Tak jak pisałem pomysł ciekawy, ale te zmiany barw widać tylko wtedy, kiedy mamy rozłożony zestaw testowy, tak, jak ja. We wnętrzu zamkniętej obudowy, nawet z oknem, niestety nie dostrzeżemy takich zjawisk. Chyba że zaświecimy do środka komputera latarką.
Ufff... Dobrnęliśmy niemal do końca recenzji dysku Apacer AS2280P2 PRO. Wstępne pomiary okazały się całkowicie przyzwoite i jeśli bym tylko na nich poprzestał, ocena byłaby znacznie wyższa. Programy testowe pokazały zbliżone prędkości transferów do tych deklarowanych przez producenta. Nie ma do czego się przyczepić... Do czasu.
Niestety realne testy obciążeniowe wykazały, że nasza pantera zmienia się niczym kameleon (i nie chodzi o kolory) w przysłowiowego leniwca. Podczas kopiowania dużej porcji danych (125 GB) transfery lecą drastycznie w dół, finalnie niemal zrównując się ze starym dyskiem talerzowym, zewnętrznym na złączu USB 3.0. Normalnie dramat. Przy okazji, potwierdziło się, jak wrażliwa jest wydajność kości w dyskach SSD na temperaturę. Tak duża porcja danych zwyczajnie rozgrzała do czerwoności kości pamięci, kontroler i pamięć bufora w dysku Apacera. Właśnie największe spadki wydajności zaobserwowałem, kiedy temperatura pracy dysku osiągała dopuszczalne maksimum. Niestety zastosowany radiator tylko na krótką metę realizował się poprawnie w swoim podstawowym zadaniu. Tu chętnie bym sprawdził, czy większy radiator poradziłby sobie efektywnie z odprowadzeniem ciepła z tak rozgrzanych układów.
W codziennych zadaniach może się okazać, że dysk będzie sprawował się dużo lepiej. Niech potwierdzeniem będzie właśnie test w postaci kopiowania wersji instalacyjnej Wiedźmina (9 GB), gdzie prędkość kopiowania w obrębie dysku nie spada poniżej 485 MB/s. Jeśli nie przerzucasz tony danych, dysk może jawić się jako całkiem przyzwoity sprzęt. I nie jednemu użytkownikowi wystarczy w codziennych zastosowaniach. Mało tego, bardzo rzadko będziemy w stanie tak rozgrzać dysk, że jego parametry spadną tak drastycznie. To, co tutaj pokazałem, to całkowite ekstremum. Chcesz mieć szybki dysk i piękne transfery? Nie dopuszczaj do przegrzania dysku. Efekt takiego działania widać na powyższych zrzutach ekranowych.
Na koniec jeszcze słowo o cenie Apacera, która okazuje się, nie należy do najniższych. W ceneo najniższa cena modelu o pojemności 480 GB oscyluje w granicach 326 PLN . Bez problemu znajdziemy konkurencję w postaci dysku Kingston A1000 o identycznych parametrach zapis/odczyt, w cenie poniżej 300 PLN. Fakt, ten dysk jest bez radiatora. Z drugiej strony, dopłacając tylko około 60-70 PLN możemy kupić Kingstona KC2000 o pojemności 500 GB, który jest pod każdym względem lepszy i wydajniejszy. Mam dla Was zadanie! Sprawdźcie, jak zachowują się Wasze dyski SSD przy wyższej temperaturze, wyniki transferów mogą się okazać dramatyczne.
- bardzo dobra wydajność w testach syntetycznych
- bardzo dobra wydajność w kopiowaniu małych porcji danych
- ciekawy system informacji o temperaturze pracy dysku
- gwarancja na 240 TBW (niestety tylko przez trzy lata)
- użycie tylko dwóch linii PCIex
- brak informacji o producencie kości pamięci
- brak informacji o producencie kontrolera
- za mały radiator
- drastyczny spadek wydajności po rozgrzaniu do 70 stopni Celsiusza
- wyższa cena, niż bezpośredniej konkurencji
- brak śrubki montażowej w komplecie