Sorcery: Świat Magii
Bywa, że czar gry, która zapowiadała się niegdyś świetnie, w końcu pryska, bowiem pojawia się ona na rynku z niewiadomych powodów za późno. Wybitnym niemal przykładem tego jest Sorcery: Świat Magii. Produkt ujawniony w 2010 roku jako jeden pierwszych projektów wykorzystujących kontroler Move dla PlayStation 3 zapewne zebrałby świetne oceny, gdyby zadebiutował na rynku kilkanaście miesięcy wcześniej. Manipulator Sony niestety w tej chwili ma raczej opinię opcjonalnej zabawki, aniżeli czegoś, co każdy fan konsoli powinien mieć w domu, właśnie dlatego, że porządnych tytułów stworzonych wyłącznie z myślą o nim było jak na lekarstwo. Mało kto chyba patrzy na dzieła „ruchowe” z wizją ich obowiązkowego zakupu. Popularność Harry’ego Pottera też już osłabła, więc potencjał marketingowy gry zmarnowano. A szkoda, gdyż byłaby ciekawa propozycja. Kiedyś.
23.05.2012 | aktual.: 01.08.2013 01:45
Finn to niefrasobliwy uczeń potężnego maga. Gdyby nie czuwała nad nim mówiąca ludzkim głosem kotka Erline pewnie dawno spaliłby wieżę czarodzieja, a okoliczną ludność pozamieniał w wieprze. Po kolejnym wielkim „popisie”, mentor w obawie o zdrowie urwisa odebrał chłopakowi różdżkę, zanim wyruszył pozałatwiać kilka swoich spraw. Młodzian jednak wiedział gdzie jest zapasowa, co błyskawicznie przełożyło się na nieplanowane wywołanie wilka z lasu. Czy też będąc dokładnym - złej królowej z lasu wróżek. Okazało się, że nasza zwierzęca przyjaciółka jest jej córką, od lat skrywaną przez niecnymi zakusami rodzicielki. Chcąc ratować ją oraz kolorową krainę, Finn nie ma innego wyjścia, jak ruszyć ku niebezpieczeństwu, nabierając większej magicznej wprawy dopiero po drodze do celu.
Wykorzystanie Move w Sorcery jest intuicyjne, szczególnie, że manipulator z kolorową kulą na końcu już dawno ochrzczono przecież mianem różdżki – wymachując nim ciskamy zaklęciami. Przy odrobinie wprawy można puszczać je zakrzywione, w miarę postępów w grze oraz zdobywania nowych trzeba będzie zaś pokombinować z łączeniem dostępnych czarów. Ot, dmuchnięta na przeciwników trąba powietrzna zamieni się w ognisty cyklon po podpaleniu jej, a przypuszczenie na nią ataku podstawową magiczną strzałą zaowocuje dodatkowo deszczem rozgrzanych ogników rażących wrogów. Sterowanie samą postacią odbywa się albo z użyciem specjalnej przystawki Navigation Controller, albo nieco mniej poręcznego standardowego pada, dzierżonego w drugiej dłoni. Kamera potrafi się czasami pogubić, niemniej istnieje możliwość jej szybkiej, ręcznej korekty.
[break/]Sporo tu ciekawych rozwiązań, aczkolwiek nie zdecydowano się rozwinąć żadnego pomysłu w pełni. Dość powiedzieć, że pomimo stopniowego okiełznywania powietrza, płomienia, mrozu (świetnie wypada zamrażanie wody, często otwierające przejście dalej), ziemi czy burz, w finałowej walce korzystamy wyłącznie z jednej mocy… Zagadki logiczne są za proste, zaś przy starciach z różnej maści wrogami liczy się bardziej szybkość nadgarstka, niż strategia. Po odpowiednim dopakowaniu standardowego ataku, w sumie zapominamy o pozostałych – chyba, że chodzi o większych przeciwników, to dokładamy do tego ogień bądź lód. Nieczęsto korzystamy z dostępnej tarczy. U napotykanego raz na jakiś czas alchemika kupimy rzeczy do napojów magicznych, które uwarzymy w kotle (dorzucając składniki i mieszając wywar Move), ale ze wszystkich odkrytych, ostatecznie przydaje się raptem kilka – głównie zwiększające zdrowie i odporność. Okazjonalnie Finn przeistacza się w jakieś stworzonko, by powiedzmy w szczurzej skórze przecisnąć się przez szczelinę, ale to tylko na kilkusekundową chwilkę.
Napędzany technologią Unreal Engine 3 tytuł prezentuje się tylko porządnie. Oprawie graficznej daleko do obecnej czołówki światowej, w dodatku pojawiają się zastanawiające spowolnienia akcji przy większej zadymie – choć nie tylko. Scenerii nie jest za wiele, podobnie sprawa ma się z przeciwnikami, których małe zróżnicowanie potrafi w końcu znużyć. Okazjonalnie coś naprawimy wymachując kontrolerem, bawiąc się trochę w rycerza Jedi unoszącego przedmioty, co wygląda dość fajnie. Rozwalimy wiele słojów, roślin oraz urn w poszukiwaniu pieniędzy, lecz to tyle, jeżeli chodzi o destrukcję otoczenia. Fabułę napędzają animowane wstawki, stylizowane na wycinki z księgi baśni, a klimat bajki świetnie buduje udźwiękowienie oraz polskie głosy. Sony po raz kolejny postarało się z lokalizacją, która wypada bardzo profesjonalnie. Nie ma się praktycznie czego doczepić. Rozmowy prowadzone są w kontekście, mamy odpowiednią intonację.
Nie wiadomo, czemu kazano nam jednak tyle czekać. Sorcery: Świat Magii oferuje zaledwie 6-7 godzin przygody - z obowiązkowymi przerwami, gdyż od szaleńczego rzucania czarów zwyczajnie strasznie męczy się ręka. Po skończeniu gry nie ma już po co do niej wracać, brakuje jakiejkolwiek zachęty do dalszej zabawy. Projekt wyraźnie nie zrealizował też swojego potencjału, co przejawia się w niejednokrotnie jednorazowym wykorzystaniu świeżo zdobytego zaklęcia, zbroi, czy ogólnie rozwiązania. Jasne, niemal wzorowo obsługiwany jest Move, tylko żadna to rekomendacja do zakupu. Spokojnie można przejść obok tego projektu obojętnie. Pewnie byłby dobrym prezentem dla najmłodszych, ale czy dadzą oni radę ogarnąć kwestię dynamicznego łączenia zaklęć w ferworze walki z 5 wrogami równocześnie? Wątpię. Ale może po prostu nie doceniam dzieci?