Sniper: Ghost Warrior

Rodzime City Interactive od lat kojarzy się graczom raczej z produkcjami leżącymi nieopodal bielizny w supermarkecie, aniżeli z wysokobudżetowymi tytułami, gdzie ilość upłynnionych kopii liczy się w milionach. Chyba nikt dotąd nie spodziewał się, że to polskie studio spróbuje zaistnieć przebojem na listach sprzedaży - a taki właśnie ambitny plan postawili sobie deweloperzy przy okazji swojego najnowszego dzieła. Sniper: Ghost Warrior to swoisty symulator snajperski. Mieliśmy już na rynku próby stworzenia dobrej gry opowiadającej o losach strzelców wyborowych, jednak wszystko zasługiwało dotąd raczej na miano średniaka. Tymczasem ten tytuł miał wyznaczyć nowe wzorce...

Redakcja

14.07.2010 | aktual.: 01.08.2013 01:49

Wcielamy się tu w sierżanta Tylera Wellsa z Korpusu Piechoty Morskiej USA, który pełni funkcję snajpera w oddziale zwiadowczym. Dzięki bogato przedstawionej biografii głównego bohatera (w instrukcji dołączonej do gry), dowiadujemy się, że motywacją dla jego wstąpienia do wojska były pamiętne ataki z 11 września. Po zaciągnięciu się do Marines, w 2002 roku Tyler został wysłany do Afganistanu, gdzie wykazał się dojrzałością oraz fenomenalnymi warunkami zarówno psychicznymi, jak też fizycznymi. Trzy lata później mianowano go strzelcem wyborowym, a po czterech kolejnych rusza na tajną misję dla CIA w Ameryce Środkowej. Od tej pory jego (a zarazem naszym) celem jest generał Manuel Vasquez – dyktator na wyspie Isla Trueno, gdzie toczy się cała akcja produkcji.

Obraz

Nieźle przygotowane wprowadzenie zwiastować powinno bardzo rozbudowaną i wciągającą historię, jednak tytuł nie został zaprojektowany z tak „filmowym" rozmachem, jak przykładowo Bad Company 2 czy też ostatnie Call of Duty. Misje powiązane są ze sobą raptem drobnym wątkiem fabularnym - to pretekst, aby po prostu powalać kolejnych przeciwników na ziemię wprawnym strzałem gdzieś z daleka. Brak też niestety wielkiego finału - gra się zwyczajnie w pewnym momencie kończy, co zadziwi niejednego. W czasach, gdy przyzwyczajeni jesteśmy do efektownych finałów, takie podejście twórców do sprawy jest zdecydowanie dyskusyjne. Cóż, może przy okazji ewentualnej drugiej odsłony gry City Interactive skusi się na coś porządniejszego. Ale przynajmniej nikt nic nie "zaspoileruje"...

[break/]Sniper: Ghost Warrior to niemniej najlepszy obecnie na rynku symulator strzelca wyborowego. Podczas celowania do nieprzyjaciół pod uwagę musimy wziąć siłę i kierunek wiatru, dystans do celu, przyciąganie ziemskie oraz zdenerwowanie bohatera, które to wpływa na stabilność broni. Oczywiście łatwiej strzelać kucając, a najprościej w pozycji lezącej. Gdy puls naszego wojaka jest stabilny, do dyspozycji mamy jeszcze tryb koncentracji - tutejszy "bullet time". Przy najniższym poziomie trudności kropka w celowniku wskaże nam gdzie dokładnie poleci kula, a przeciwnicy będą podświetleni czerwoną poświatą. W trybie średnim wrogowie są już mądrzejsi i celniejsi w swoich strzałach (szkoda, że poświata zostaje). Dla zaawansowanych graczy przygotowano zaś „hard” - nie ma wspomagaczy, cele są ponadprzeciętnie wyczulone na każde nasze posunięcie, a do tego potrafią z 200 metrów trafić nas przy użyciu karabinu maszynowego.

Obraz

Przed wydaniem gry, jedną z moich wielkich obaw była ewentualna powtarzalność oraz (co za tym idzie) monotonność wykonywanych misji. Akcji jednak w tej pozycji na szczęście nie brakuje. Mamy dość udane połączenie elementów skradanki i prowadzenia otwartego ognia. Poziomy zaprojektowano tak, by znalazły się na nich obie te formy walki. Przykładowo, kiedy po cichu zdejmując żołnierzy dojdziemy do wzgórza, żeby oddać strzał do kluczowego celu, będziemy musieli odeprzeć zmasowany atak strażników, bądź sami próbować przedrzeć się przez grupę uzbrojonych drabów. Frajda z zabawy na początku jest spora, ale euforia z ogrywania tytułu z czasem opada - po części z powodu braku wciągającej fabuły.

Obraz

Fragment recenzji dotyczącą trybu multiplayer chętnie bym pominął, bowiem dawno już nie miałem tylu problemów z produktem przed rozpoczęciem rozgrywki wieloosobowej. Zaczęło się od kłopotów ze stworzeniem konta sieciowego, co było jedynie wstępem... Pierwsze wyszukanie dostępnych serwerów dało oszałamiającą liczbę aż 11 meczy, z czego do żadnego nie udało mi się podpiąć, gdyż gra informowała mnie za każdym razem o upłynięciu czasu połączenia. Postanowiłem sam zahostować (w końcu twórcy dali nam i taką możliwość), lecz i tutaj wyskoczył identyczny komunikat. O, to można przekroczyć czas połączenia do serwera postawionego lokalnie na naszym komputerze? Następnego dnia było już ciut lepiej, bo udało mi się dołączyć do rozgrywki - ta jednak mnie nie oszołomiła.

[break/]Przy starciach online panują zasady najwyższego ustawienia trudności – brakuje wskaźnika kuli oraz podświetlenia innych. Do wyboru dostajemy pięć odmian wojowników - od lekkich i zwinnych za to mniej celnych, do strzelających z większą precyzją, ale znowu powolnych, ciężkich snajperów. Bawić możemy się w trzech rodzajach meczy – klasycznym oraz drużynowym deathmatchu i trybie VIP. Niestety do zabawy dostajemy łącznie raptem pięć mapek, które - choć są nie najgorzej zaprojektowane, przy takiej ich ilości zwyczajnie szybko się nudzą. Dla większości graczy największą bolączką trybu wieloosobowego będzie niemniej brak możliwości położenia się, bo idzie jedynie kucać. Acz jest to oczywiście słuszne rozwiązanie, gdyż leżący rywal byłby ciężkim do odnalezienia w zgliszczach celem.

Obraz

Graficznie produkcja trzyma niezły poziom, choć widać pewne uproszczenia, spowodowane wydaniem gry równocześnie na komputery osobiste oraz konsolę Xbox 360. Sniper: Ghost Warrior śmiga na najnowszym Chrome Engine - tym samym, który został użyty podczas produkcji ostatniego megahitu Techlandu, czyli Call of Juarez: Więzi Krwi. Niestety nagminnym zjawiskiem jest przenikanie naszego bohatera i jego arsenału przez krzaki, czy inne obiekty. Również przeciwnicy potrafią przedostać się przez przykładowo ścianę. Przerywniki filmowe przemyślano całkiem nieźle i gdyby popracowano lepiej nad realizacją tych pomysłów, byłoby naprawdę dobrze. Jeżeli o oprawę dźwiękową zaś chodzi to nie mam tu zbyt wiele do powiedzenia - strzały brzmią przyzwoicie, muzyka specjalnie w pamięć nie zapada, ale też nie przeszkadza. Tak odsłuchowo średniawo.

Obraz

Przyznam, że wersja demonstracyjna Snipera wywarła na mnie niezbyt pozytywne wrażenie - Gamikazowi forumowicze zapewne pamiętają wylewane przeze mnie żale. Na szczęście gra w całej swojej okazałości zaprezentowała się już z lepszej strony. W dalszym ciągu jednak do ideału trochę brakuje - a szkoda, bowiem mogła to być kolejna niezła polska produkcja na miarę Wiedźmina czy wspomnianego już Call of Juarez. Tytuł nie wybija się specjalnie ponad miano przeciętniaka, ale i tak ludziom z City Interactive należą się brawa, bo pokazali, że potrafią zrobić całkiem porządny produkt. Miejmy nadzieje, że wszystkie obecne uwagi graczy zostaną przemyślane i kolejna "poważna" pozycja CI wkrótce zawojuje konkretnie nie tylko nasz rynek, ale również ten światowy.

h6 {color:#AF2B31; margin-bottom:7px;}h3 {color:#EFEFEF; margin-top: 30px; }table td {text-align:center;}Co o Sniper: Ghost Warrior myśli Jedah?Redaktor // jedah(na)gamikaze.plChrome Engine w dalszym ciągu robi niesamowite wrażenie. Miło zobaczyć, że poza pustynią silnik daje sobie radę także z dżunglą. Zabawa w snajpera też jak najbardziej przypadła mi do gustu, aczkolwiek niedoróbki potrafią do gry zniechęcić.

Co o Sniper: Ghost Warrior myśli North?

Redaktor i newsman // north(na)gamikaze.plIrytują nazbyt celni przeciwnicy, widzący gracza ukrytego w krzakach, ale ogólnie strzela się przyjemnie. Nie jest to może Modern Warfare, lecz City Interactive podążą dobrą drogą. Oby to była przepustka do kolejnych wysokobudżetowych gier.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)