Smartfon lepszy niż seks. Choroba cywilizacyjna, która dotyka znaczną część populacji

Telefony zamieniły nas w zombie, a statystyczny użytkownik potrafi zerkać na ekran ok. 160 razy na dobę – czytamy w abstrakcie badania przeprowadzonego przez agencję Reviews.org. I wbrew pozorom wcale nie jest najbardziej dojmujący z wniosków. Mało tego, psychlogowie spodziewają się pogłębienia alarmujących trendów. Kontrują firmy technologiczne.

fot. YouTube (Moby)
fot. YouTube (Moby)
Piotr Urbaniak

07.10.2020 | aktual.: 07.10.2020 18:14

Obsesja powiadomień, choroba post-digital albo po prostu uzależnienie od smartfonu. Terminów jest wiele, ale zdaniem terapeutów z Psychology Today zawsze oznaczają jedno: większość ludzi sięga po telefon stanowczo zbyt często. Co kluczowe – nie po to, aby załatwić palącą sprawę czy zasięgnąć konkretnych informacji, lecz z przyzwyczajenia. Bo dzwonek lub wibracja sygnalizuje powiadomienie, a nawyk zmusza do natychmiastowej reakcji.

Według badań Reviews.org, ponad 75 proc. użytkowników smartfonu sięga po urządzenie bez żadnego namysłu, gdy tylko usłyszy charakterystyczny dźwięk. Tymczasem aż 66 proc. otwarcie przyznaje, że robi to ponad 160 razy w ciągu doby. To dwukrotnie częściej niż patrzymy na zegarek – zauważają eksperci, obawiając się pogłębienia trendu.

Jednym z zapalników miałaby być obecna pandemia, a konkretniej lockdown i upowszechnienie się pracy zdalnej, co z oczywistych przyczyn wpłynęło na wzrost zapotrzebowania na elektronikę w życiu codziennym. – Smartfon stał się więc integratorem, który łączy ze sobą nie tylko świat wirtualny i rzeczywisty, ale również prywatny i służbowy. Tym bardziej nikogo nie powinno dziwić zaangażowanie, z jakim spoglądamy na kolejne powiadomienia – zauważa Grzegorz Kosiński, CEO Audience Network, należącej do grupy Cloud Technologies.

Pokolenie przewijaczy

W artykule opublikowanym na łamach serwisu Medium posłużono się terminem pokolenie przewijaczy, nawiązując do obecnej mody na tworzenie stron internetowych i usług społecznościowych umożliwiających nieograniczone przewijanie w dół. Co jednak intrygujące, akurat autorzy tekstu nie twierdzą, że jest to zachowanie negatywne. Wprost przeciwnie – upatrują w nawyku przewijania procesu ciągłego rozwoju kompetencji i wiedzy.

– Lepsze, angażujące usługi, które przyciągną nas do ekranów na dłużej to pokłosie technologicznej rewolucji. Algorytmy stają się coraz lepsze, ponieważ zasilamy je precyzyjnymi danymi. Później odwdzięczają się nam konkretnymi informacjami, o tym, gdzie, kiedy, dlaczego i w jakich okolicznościach podejmujemy dane decyzje. Tyczy się to tak biznesu, jak i konsumenta - zauważa Marcin Filipowicz, wiceprezes spółki Audience Network, która specjalizuje się w realizacji kampanii online wspartych analizą Big Data. I dodaje: – Problemem nie jest ilość czasu, jaki spędzamy w sieci, bo ta wynosi dziś około 3 godzin dziennie, a jakość tej konsumpcji.

Kontrastują z tym dane Reviews.org. Jak ustalono, raptem niespełna 25 proc. respondentów jest w stanie powiedzieć o sobie, że nie czują się uzależnieni od telefonu. Ponad 56 proc. przyznaje do uzależnienia w pewnym stopniu, a kolejnych 19 proc. – całkowitego. Przy czym 65 proc. regularnie zabiera telefon do łóżka, a 45 proc. wybiera cyfrową rozrywkę zamiast... seksu. Natomiast 32 proc. spędza więcej czasu przy elektronice niż z najbliższymi.

Ale pytanie, czy powinniśmy już bić na alarm, nie doczekuje się jednoznacznej odpowiedzi. Jedna strona debaty, reprezentowana przez konserwatywnych psychologów, uważa, że tak. Druga z kolei, w osobie tych bardziej postępowych, zwraca uwagę na plusy cyfryzacji. – Wysyłamy znajomym zabawne filmy, za pomocą komunikatora, rozmawiamy z przyjacielem o weekendowych planach, a dodatkowo wspólnie przeglądamy najnowszą kolekcję naszego ulubionego, niszowego butiku. Może żyjemy w odosobnieniu, ale nie brakuje nam kontaktu z najbliższymi, może mamy go nawet więcej niż przed czasami mobilnej rewolucji – ucina Kosiński.

Programy

Zobacz więcej
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (90)