Skate 2

Redakcja

13.02.2009 12:32, aktual.: 01.08.2013 01:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Nie interesuje Was deskorolka? Odpycha Was subkultura skejtów? Drażni Was cała towarzysząca jej otoczka? Na widok gier firmowanych nazwiskiem Tony'ego Hawka zbiera Wam się na wymioty? Nic nie szkodzi. Jest duża szansa, że Skate 2 i tak się spodoba. Mimo że w pełni koncentruje się wokół jeżdżenia na desce, to jednak potrafi wciągnąć nawet osoby kompletnie niezainteresowane tym sportem. Jestem żywym przykładem potwierdzającym tę tezę.

Skate 2 to, podobnie jak poprzednia część, symulacja pełną gębą. Na wstępie zapomnijcie o wykonywaniu cyrkowych trików i łamaniu wszelkich praw fizyki. Jedyne, co możecie połamać podczas gry, to swoje własne palce, gdyż do wykonania nawet podstawowych ruchów potrzebna jest nie lada zręczność i refleks. Podobnie jak w prawdziwym świecie, ciężko jest tu wskoczyć na dechę oraz z marszu wykonać coś bardziej wyszukanego niż zwykły skok – a i tego nie sposób opanować od razu w zadowalającym stopniu. Wybicia się plus triki oparte na flipach wykonujemy za pomocą odpowiednich wychyleń prawej gałki analogowej, z którą szybkie zaprzyjaźnienie się to już połowa sukcesu. Będziecie zdziwieni, jak wiele można osiągnąć wprawnie się nią posługując i odpowiednio wyczuwając. Jednak nie ma mocnych – minie dużo czasu nim zaczniecie zawsze wykonywać te manewry, o jakich myślicie.

Różnica między na przykład kickflipem a varial kickflipem, to dosłownie kilka stopni wychylenia gałki, stąd wiele razy trzeba działać na zasadzie „co wyjdzie, to wyjdzie”. Uprzedzając pytania – tak, to prowadzi do sporych frustracji. Kilka razy mało nie wyszedłem z siebie, kiedy to po raz milionowy wykonałem pop shove it za każdym razem inaczej wychylając gałkę. A im dłużej siedzi się przed konsolą, tym rzadziej się cokolwiek udaje. Po godzinnej sesji zazwyczaj przestają wychodzić nawet proste skoki, zaś skejter częściej przebywa na asfalcie niż na deskorolce. Upadki w ogóle są tutaj chlebem powszednim – zaliczenie soczystej gleby to kwestia jednego nieprecyzyjnego ruchu. Czy to zbyt wczesnego wybicia się, zbyt późnego lądowania, niepełnego okręcenia się wokół własnej osi, albo też najechania na byle przeszkodę.

Obraz

Jasne, fajnie, że jest ciężko, lecz z drugiej strony kierowana przez nas postać jest do przesady "pierdołowata". Nawet przy niezbyt mocnym najechaniu na krawędź potrafi zlecieć z deski jak jakiś klocek. Jeszcze gorzej jest podczas kontaktu z przechodniami. Tych kręci się po ulicach całkiem sporo, w dodatku chyba wszyscy pozostawiali w domach swój instynkt samozachowawczy oraz resztki inteligencji – pchają się nam pod kółka, nie schodzą z drogi i wlatują na nas, co z delikatnością skejta bardzo źle się komponuje. Subtelne popchnięcie czy zderzenie z inną postacią momentalnie oznacza wytarcie twarzą chodnika. Plus tego jest taki, że poprawne wykonanie choćby prostego triku daje ogromną satysfakcję. Nawet większą niż w pierwszej części gry, gdyż „dwójka” wydaje mi się jeszcze trudniejsza i bardziej wymagająca.

[break/]Jeśli myślicie, że zrobienie zwykłego grinda jest czymś łatwym, to jesteście w błędzie. Już samo wyczucie momentu skoku i trafienie na rurkę (bądź krawędź) przysparza kłopotów, a przecież to dopiero początek – bo trzeba i balansować podczas wykonywania manewru, i bezpiecznie zeskoczyć potem na ziemię. Nawet nie wspominam o bardziej karkołomnych akcjach, bo przy nich to dopiero można się wściec, co gra udowodnia już podczas pierwszych spędzonych z nią godzin. Zobaczycie sami, gdy będziecie musieli skoczyć na ogromną wysokość, w powietrzu wykręcić jak najwięcej trików, idealnie wylądować i jeszcze dojechać do końca trasy, po drodze dalej trikując. A to wszystko w czasie 75 sekund. Nie jest lekko, ale Skate 2 to jedna z tych gier, w których niepowodzenia motywują do dalszych prób – mimo tych kilogramów nerwów, które psują graczowi.

Obraz

Gdy któreś zadanie wydaje się niewykonalne, warto na jakiś czas je sobie odpuścić i na luzie poskejtować w jednym z wielu punktów w mieście. Podobnie jak w poprzedniej części, w Skate 2 mamy do dyspozycji całe ogromne miasto, które kusi mnóstwem ramp, skoczni oraz poręczy. Metropolia tym razem jest jeszcze większa i ciekawsza, toteż samo jeżdżenie po niej i znajdowanie nowych miejsc do czesania kombinacji daje sporo radochy. Dodatkowo w projekty wszelkich skateparków można włożyć trochę własnej inwencji przestawiając znajdujące się w nim elementy. Na przykład tak, aby po przeskoczeniu schodów dało się od razu zrobić eleganckiego grinda po stojącym obok kontenerze. W teorii brzmi to nieźle, jednak niestety – w praktyce kompletnie się nie sprawdza. Żeby taki kontener ustawić według potrzeb, trzeba zejść z deskorolki, chwycić go i przeciągnąć po chodniku, co w połączeniu z fatalnym sterowaniem potrafi być straszną udręką. Bieganie postacią przypomina kontrolowanie ruchów jakiegoś potężnego grubasa, stąd przesuwanie obiektów sprawia sporo kłopotów. Na szczęście rzadko kiedy jest konieczne.

Przemeblowywanie otoczenia to jedna z niewielu nowości, jakie Skate 2 ma do zaoferowania względem „jedynki”. Jako kontynuacja, to po prostu „więcej i lepiej” - czyli więcej miejsc do zwiedzenia, więcej rzeczy do zrobienia, lepsza grafika plus oczywiście szerszy wachlarz trików. Tych w pierwszym Skate było stosunkowo niewiele, więc tym bardziej cieszy, że programiści zdecydowali się dodać sporo nowych ruchów. Można tu wymieć chociażby przeróżne footplanty, handplanty i fingerflipy. Do ich trzaskania nie wystarczy już sam prawy analog – przydadzą się spusty, bumpery oraz inne przyciski na padzie. A to, wbrew pozorm, mocno komplikuje sytuację i tylko potwierdza fakt, że gra wymaga naprawdę niezłego refleksu i sprawności manualnej.

Obraz

Natomiast nieposiadanie tego refleksu i sprawności manualnej może prowadzić do wielu bolesnych złamań. Na szczęście wirtualnych. Producenci Skate 2 wzięli sobie do serca narzekania graczy na słabo wykonane upadki w pierwszej części gry. Teraz wyglądają one bardziej naturalnie i boleśnie. Niejednokrotnie aż ścisnęło mnie w żołądku, kiedy widziałem mojego biednego skejta turlającego się w dół schodów i ostatecznie wpadającego pod samochód. Ręka, noga, mózg złamany – przy co bardziej spektakularnych „glebach” bohaterowi pękają kości, za co, paradoksalnie, jesteśmy nagradzani bonusową kasą. No i możemy sobie na rentgenie obejrzeć wszystkie kontuzje, poczytać ich historię oraz zapoznać się z punktacją za konkretne wypadki. Słodko.

[break/]Dobrą opcją jest możliwość nagrania filmiku z nieszczęśliwej kraksy i podzielenia się nim z innymi graczami za pośrednictwem Internetu. Choć da się zachować maksymalnie trzydziestosekundowy klip, to i tak zabawy mamy przy tym sporo. A to oczywiście nie jedyna rozrywka, jaką zapewnia granie po sieci w Skate 2. Autorzy przygotowali całkiem obszerny tryb zabawy wieloosobowej, między innymi ze świetnymi zadaniami do wykonania synchronicznie z innymi zawodnikami. To coś w rodzaju kooperacji, polegającej na przykład na zrobieniu grinda jednocześnie w sześć osób. Na tej samej rurce. Do tego typu wyzwań dochodzą jeszcze standardowe konkurencje, takie jak wyścigi, zawody w wykonywaniu trików czy powodowaniu jak najboleśniejszych wypadków. Zdecydowanie wesoło jest patrzeć, gdy kolejni gracze próbują połamać sobie coraz więcej kości w coraz to efektowniejszych "glebach"....

Obraz

Fizyka postaci obijającej się o wszystkie elementy otoczenia jest naprawdę dobra, chociaż i tak wisienką na torcie całej oprawy stanowi tu animacja ruchów skejta. Wszelkie triki i manewry wyglądają nadzwyczaj realistycznie. Co prawda w tej materii nie podnoszą poprzeczki ustawionej przez pierwszą część gry, ale nadal robią ogromne wrażenie. Reszta elementów grafiki także stoi na wysokim poziomie – miasto oraz znajdujące się w nim kompleksy potężnych ramp są ciekawie zaprojektowane, lecz wizualnie dość nierówne. Mamy miejscówki ładne kolorystycznie i ogólnie efektowne, ale znajdzie się też kilka brzydkich, zrobionych jakby na odczep się. Na szczęście są w mniejszości. Za grafikę spokojnie mógłbym wystawić mocną „ósemkę”, gdyby nie zgrzyty animacji. Niby nie przeszkadzają w zabawie, niemniej potrafią lekko zepsuć wrażenie. Oprawa dźwiękowa, podobnie jak wideo, jest nierówna. Masywny soundtrack, zawierający około 50 kawałków, raz potrafi zachwycić, by za chwile zgwałcić uszy gracza jakąś szmirą. Obecność takich gwiazd, jak Electric Lights Orchestra, The Specials, Rage Against the Machine czy Motörhead dodaje całości blasku i gdyby tylko reszta wykonawców stała na podobnym poziomie – byłoby fantastycznie. A tak, to jest raczej średnio. Dobrze, że same efekty dźwiękowe, a także głosy postaci są bez zarzutu.

Obraz

Do licencjonowanej muzy dochodzą jeszcze prawdziwe gwiazdy skateboardingu z Dannym Wayem na czele, a także masa firmowych ciuchów, w które można ubrać naszego gościa. Wszyscy fani deskorolki powinni być zachwyceni, ale - jak już wspomniałem na początku tekstu - Skate 2 jest grą nie tylko dla nich. To po prostu świetny tytuł wymagający sporych umiejętności i dostarczający masy wyzwań. Nie trzeba być maniakiem sportów ekstremalnych, by dobrze się przy nim bawić oraz czerpać dziką radochę z wykonania jakiegoś piekielnie trudnego numeru. Wprawdzie tytuł mógłby być bardziej dopracowany i zawierać więcej zmian w stosunku do pierwszej części, lecz to i tak najlepszy dostępny symulator jeżdżenia na desce. A przy tym bardzo dobra gra.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (0)