Rig'n'Roll: Tirowiec

Redakcja

12.08.2010 12:09, aktual.: 01.08.2013 01:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wśród czytelników znajdzie się pewnie niejedna osoba, której w młodości marzyło się niezobowiązujące życie kierowcy ciężarówki, przepełnione podróżami po całym świecie. Wydane w Polsce z pewnym opóźnieniem Rig'n'Roll, czyli dzieło studia SoftLab-NSK, zrobione przy współpracy z rosyjskim 1C, to kolejna próba stworzenia dobrego symulatora dostawcy towarów różnorakich. W pamięci cały czas tkwi mi seria 18 Wheels of Steel, trzymająca całkiem niezły poziom w swej kilkuletniej historii. Wspominam o niej, ponieważ Tirowiec jest duchowym spadkobiercą tamtej sagi. Czy godnym?

Polski wydawca tytułu, firma Cenega, na pudełku, gdzie wymienione są wszelkie jego atuty, umieściła również zdanie: „Zaskakujący i niezwykle wciągający wątek fabularny”. Chyba komuś dopisywało poczucie humoru... Na samym początku poznajemy głównego bohatera gry. Nicolas Armstrong nie wygląda na typowego kierowcę ciężarówki, a bardziej na początkującego biznesmena - i tak w istocie jest. Rok 2014. Stan Kalifornia w USA. Mężczyzna otwiera działalność gospodarczą, której celem jest dowożenie towarów z punktu A do punktu B - Nick Trucking. Przyjdzie nam tym zarządzać. Póki co posiadamy jednego kolosa na kołach i kierowcę, lecz z czasem zatrudnimy ludzi oraz nabędziemy maszyny dla nich. Tyle z historii. Dodatkowo zdarzają się szybkie zlecenia wykrzyczane nam przez CB radio, albo dowiemy się o nich od kogoś stojącego na poboczu drogi.

Wszystkie wyzwania okraszone są przerywnikami filmowymi i przyznam szczerze, iż są one sztywne niczym stalowy pręt. Postacie wyglądają jak wyciągnięte z produkcji sprzed dobrych kilku lat, zaś przygotowane animacje prezentują bardzo niski poziom. Miałki, płytki i nijaki - to określenia idealnie pasujące do charakteru naszego bohatera, jednak jest to symulator z elementami fabularnymi, więc tutaj specjalnie czepiać się nie będę. Poza "kampanią", dostajemy również tryb szybkiej gry, gdzie będąc jeszcze w menu, dokonujemy wyboru w jakim mieście chcielibyśmy rozpocząć naszą wyprawę. Wbrew pozorom, nie jest to zwykłe wskazanie, która kropka na mapie bardziej nam się podoba, bowiem od naszej decyzji zależy przebieg rozgrywki. Zauważyć da się różnorodność dostępnych towarów oraz to, jak "skomunikowana" jest dana miejscówka z pozostałymi.

Obraz

Następnym krokiem przed wyjechaniem z magazynu jest wybór odpowiedniego pojazdu do pociągnięcia za sobą naczepy z dobrami. Widzimy animację, jak fura wjeżdża do wnętrza składu i zostaje wyświetlona plansza z dostępnymi tworami do transportu. Za każdym razem wygląda to tak samo i niezależnie od miasta magazyn również jest identyczny, co po kilku kursach robi się strasznie nudne. Dobra , wybraliśmy już wszystko co trzeba? Ruszamy więc w trasę. Tutaj znów gra wyświetla nam monotonną i powtarzającą się za każdym razem sekwencję filmową. Co ciekawe, w momencie przejęcie sterów nad naszym wehikułem, pojawia się informacja o naszej pozycji. Tak, jak się okazuje, twórcy zdecydowali się dodać element wyścigowy do swej produkcji. Poza nieubłaganie uciekającym czasem dostawy, zmagamy się z kilkoma komputerowymi przeciwnikami, którzy muszą dowieźć towar w to samo miejsce. Deweloperzy chyba do końca sami nie byli pewni, czy chcą zrobić symulator czy grę zręcznościową...

[break/]Kilka słów na temat tego, co przyjdzie nam "targać". Jest kilka wariacji naczep (zazwyczaj mamy do czynienia ze standardową przyczepą, tylko ze zmienioną teksturą), a tam wszelkiego rodzaju warzywa, owoce, tudzież sprzęt elektroniczny. Znajdzie się też cysterna do transportowania cieczy czy platforma do przewozu samochodów. Od tego, jaki towar wieziemy zależy to, jak trzeba się z nim obchodzić. Pewne produkty o wiele łatwiej ulegają uszkodzeniu lub też trzeba je dostarczyć szybciej - tutaj plus dla twórców, że nie zapomnieli o "realizmie". Termin oddania artykułów bywa jednak zdecydowanie zbyt krótki. Miejscami zjechanie na stacje benzynową równoznaczne jest z tym, że dalszą podróż będziemy musieli prowadzić na styku przepisów lub je łamać, aby zdążyć.

Obraz

Tak, trzeba przestrzegać ustaleń drogowych, zaś w grze oczywiście znajdują się stróże prawa. Obrońcy sprawiedliwości nie grzeszą niestety zbytnio inteligencją - niejednokrotnie za przejechanie na czerwonym, albo wymuszenie pierwszeństwa, będziemy ścigani przez pół stanu, lecz za "grzanie" 90 mil na godzinę nikt nam uwagi już nie zwróci. Poza tym, zazwyczaj policjantów możemy po prostu ignorować, chociaż zdarza się, że potrafią stać się agresywni i malutkimi samochodzikami próbują taranować kolosa. Co najzabawniejsze, udaje im się to, stąd czasem nasze auto leci dwa pasy w bok. Taryfikator mandatów to jakaś kpina - za brawurową jazdę, wymuszanie pierwszeństwa podczas jazdy na wstecznym oraz wymuszanie pierwszeństwa podczas zmiany pasa (plus koszty uszkodzeń spowodowanych przeze mnie) gra policzyła mi przykładowo 2885 dolarów. Za dowiezienie towaru zgodnie z umową zarobiłem tymczasem 1300...

Skoro jesteśmy już przy kosztach, warto jeszcze wspomnieć o cenach paliwa, które w jednym miejscu potrafi wynieść nam 2,54 "zielonych" za galon, a kawałek dalej już ponad 3. Tak śledząc nasze wydatki szybko dochodzimy do wniosku, że bardzo ciężko dorobić się czegoś w Tirowcu, a przecież mamy tu wątek ekonomiczny - i to dość rozbudowany. Od zatrudniania kierowców, poprzez nabywanie pojazdów, po otwieranie kolejnych filii. Nawet dając na początku robotę dodatkowemu transportowcowi i kupując mu tani pojazd, zbyt długotrwałym procesem jest uzbieranie pieniędzy na większe wydatki, typu wymiana auta na lepsze, kolejne ręce do pomocy czy następne oddziały firmy. Pozycja ta wymaga od nas ogromnych pokładów cierpliwości i poświęcenia wielu bitych godzin, aby pobawić się w coś więcej niż tylko jeżdżenie z miejsca A do miejsca B.

Obraz

Na uwagę zasługuje system zniszczeń. Realistycznym bym go do końca nie nazwał, jednakże pękające szyby, odpadające lub po części odczepiające się elementy nadwozia (które kołyszą się przy wchodzeniu w zakręt), prezentują się całkiem nieźle. Z drugiej strony mocno przesadzonym jest motyw, że gdy solidnie uderzymy w przeszkodę na drodze, tudzież inne auto, nasz pojazd wybucha niczym skład amunicji i z miejsca pojawia się informacja, iż bohater zginął w wypadku. Oczywiście żadnemu innemu autu nic z maski nie odskoczy, nie wspominając o braku destrukcji otoczenia - zapomnijcie o "roznoszeniu" znaków drogowych, przewracaniu drzew oraz taranowaniu elementów rozdzielających drogę. Szkoda. Niewątpliwym atutem produkcji za to jest blisko 20 licencjonowanych pojazdów, które możemy modyfikować wizualnie - z zewnątrz i w środku.

[break/]W grze dostępnych jest w sumie 40 miast i miasteczek oraz 12 000 mil dróg miejskich, stanowych, a także autostrad. Przyznać trzeba, że obszar to dość spory i przejazd między lokacjami położonymi stosunkowo niedaleko siebie zajmie nam nawet dobre kilkanaście minut. Żal do twórców mam niestety wielki za to, w jaki sposób ulice w metropoliach są poukładane. Schemat jest praktycznie identyczny - wjeżdżamy autostradą i szukamy po znakach zjazdu w kierunku magazynu. Tyle. Zero błądzenia po okolicy w poszukiwaniu właściwego magazynu, jak miało to miejsce w produkcjach z serii 18 Wheels of Steel. Tutaj jest tylko jeden, a do tego prowadzi do niego zawsze właśnie bezpośrednia droga od autostrady.

Obraz

Do oprawy graficznej, jak się zapewne domyślacie, mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest porządnie prezentujący się model naszej ciężarówki, ładny efekt deszczu na szybie (któremu co ciekawe zdarza się pojawiać także podczas słonecznej pogody) oraz porządnie zrobione odbicia otoczenia w metalowej cysternie. Z drugiej - niskiej jakości tekstury pozostałych pojazdów, brzydkie drzewa, jak też wypadające niezwykle słabo modele bohaterów. Zadziwia ogólnie kiepska optymalizacja produktu. Mimo stosunkowo niskich wymagań sprzętowych, na topowych maszynach gra potrafi zaliczyć spory spadek klatek. Przynajmniej oprawie dźwiękowej właściwie nie mam nic do zarzucenia - pojazdy brzmią jak należy, jakaś odpowiednia muzyczka w tle przygrywa. Zachwytów niemniej brak.

Obraz

Pamiętam, jak Rig’n’Roll zapowiadano jako rewolucję w segmencie symulatorów ciężarówek - osobiście uważam, że jest to zbyt daleko idące stwierdzenie. Człowiek bawi się nieźle, jednak zbyt wiele drobnostek stara nam się popsuć frajdę. Wyścig z czasem i innymi kierowcami, niewielkie zarobki w porównaniu do mandatów, niekiedy słabo "dająca po oczach" oprawa graficzna - te elementy potrafią zniechęcać. Gierkę testowałem na klawiaturze, padzie i kierownicy - zdecydowanie najwygodniejszym rozwiązaniem był kombajn kierownica plus klawiatura, która służyła mi jako panel kontrolny. Pad nie spisał się w ogóle, mimo kilku kombinacji nie grało się zbyt wygodnie. Ostatecznie to tytuł wart polecenia jedynie zapalonym fanom symulatorów i zakochanym w osiemnastokołowcach.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl