Rage

id Software to ekipa, która w latach 90-tych zasłynęła produkcjami nie tylko wyznaczającymi standardy tytułów z nurtu FPS, ale również w tych czasach swojej świetności przodująca w wykorzystaniu najwydajniejszego dostępnego na rynku sprzętu. Dodajmy do tego ogromny wpływ na popularyzację szarpania w sieci oraz rodzącą się dopiero wówczas scenę zawodowego grania, a będziemy mieli szerszy obraz tego, czemu studio dotąd liczy się w branży. Aż trudno uwierzyć, że ostatnim projektem ekipy z Teksasu była wydana w 2004 roku trzecia część Dooma... Cóż – po drodze mieliśmy liczne zmiany. Firma znacznie się rozrosła, została przejęta przez ZeniMax, a z oryginalnego składu pozostał raptem John Carmack, czuwający wiele miesięcy nad swym Rage. Czy warto było czekać na tę strzelankę w postapokaliptycznym świecie?

Piotr Gliźniewicz

17.10.2011 | aktual.: 05.08.2013 13:47

Skrót fabuły - asteroida Apophis znalazła się na kursie kolizyjnym z Ziemią. Niestety, tym razem zabrakło Bruce'a Willisa i tak 23 sierpnia za niecałe 18 lat jesteśmy świadkami kataklizmu. Fala uderzeniowa niszczy wszystko na drodze, zamieniając w perzynę to, co stworzyła cywilizacja. Ponad wiek później bezimienny bohater, którego losami przyjdzie nam kierować, budzi się z przydługiego snu w kapsule ratunkowej zwanej Arką. Nieśmiało wychodzi na zewnątrz i już kilka chwil później zostaje zaatakowany przez bandytę. Z opresji wyratowuje go mieszkaniec pobliskiej osady. Oczywiście stajemy się jego dłużnikiem, stąd w ramach wdzięczności wykonamy dla niego garść zadań. Dowiemy się przy okazji, że okolica jest terroryzowana przez gangi oraz mutantów. Tajemniczy rząd Authority nie daje sobie rady z problemami ludności wielkiego pustkowia. Co więcej - jego członkowie podobno polują na podobnych do nas zahibernowanych...

Będziemy starali się przede wszystkim przeżyć, korzystając z gościnności tych, którzy przetrwali. Nie ma szczytnego, niezwykle ważnego celu. Pomagamy społeczności, rozwiązując problemy ze zbirami, napromieniowanymi czy też władzą. Nawet zadanie na zakończenie okaże się stosunkowo standardowe - to chyba pierwsza gra id, gdzie nie musimy się rozprawić ostatecznie z wielkim złym bossem. Misje dostajemy dosyć zróżnicowane, w każdej zaś przyjdzie zmierzyć się z pokaźną liczbą wrogów - Rage w końcu reprezentuje określony gatunek. W większości zetrzemy się z mutantami, kierowanymi jedynie agresją, zabijającymi wszystkich w zasięgu wzroku. Nie imponują inteligencją - stadnie rzucają się na nas z krzykiem tylko po to, aby stracić głowę od strzału ze strzelby… Nieco trudniej unicestwić dopiero tych rażących z daleka. Bandyci są już bardziej rozgarnięci - potrafią chociażby korzystać z osłon, lecz im także zdarzy się głupio wejść pod lufę. Najwięcej krwi napsuje graczowi zdecydowanie wojsko. Żołnierze próbują działać w zorganizowanej grupie i wychodzi im to w sumie całkiem nieźle.

Obraz

Rozbudowywany z czasem arsenał to nic ponadprzeciętnego - pistolet, strzelba, karabiny maszynowe, wyrzutnia rakiet plus działo energetyczne. Ciekawym dodatkiem jest kusza, pozwalająca na bezszelestne pozbywanie się przeciwników, a ponadto sporo zamieszania wywołują bełty do przejmowania na chwilę kontroli nad trafionym wrogiem. Tak, do każdej giwery mamy kilka rodzajów amunicji - bardzo przydatne są pociski EMP, psujące wszelkie urządzenia elektryczne. Zaskakują mocniej dopiero zabawki montowane na podstawie znalezionych schematów. Zdalnie sterowany samochodzik wciśnie się w każdą szczelinę, zaś przyczepiony do niego ładunek wybuchowy rozerwie na strzępy niejeden niczego niespodziewający się oddział nieprzyjaciół. Ustawione w strategicznym miejscu działko umożliwi lepsze panowanie nad polem bitwy, wspomoże nas w krytycznych momentach też całkiem inteligentny mechaniczny pająk. A jeśli to będzie za mało i otrzemy się o śmierć, tak wszczepiony defibrylator przywróci nas do życia. Niestety - ze względu na długi czas ładowania nie możemy z niego za często korzystać.

[break/]Główny wątek gry jest liniowy, lecz do wykonania otrzymamy również sporo zadań pobocznych - od ochrony konwojów, przez zbieranie ziół oraz uruchamianie bimbrowni, po poszukiwanie zaginionych osób. Warto je wypełniać ze względu na cenne nagrody plus możliwość zdobycia dodatkowego łupu. Spragnieni spotkania z mutantami mogą poświęcić czas na zwiedzanie rozbudowanego systemu kanalizacji, skracać ich nędzny żywot i odbierać zagrabione przez nich precjoza. Jeśli z kolei ktoś w dzieciństwie marzył o zostaniu kurierem to czeka na niego praca u najszybszego spedytora na pustkowiu. Dla tych, co mają „parcie na szkło”, id także coś przygotowało – wielce uwielbiane reality show Mutant Bash TV. Na kolejnych arenach walczymy z hordami wrogów, w nierównej walce o przeżycie zyskując sławę, jak też pieniądze. Chętni do zabawy w policjantów i złodziei? Powinni się zgłosić do lokalnego barmana, który w zamian za zabicie bandytów patrolujących drogi obdarzy talonami na części do aut. Jest co robić...

Obraz

Wyścigi zdezelowanych buggy cieszą się tu niezłą popularnością. Gdy tylko uda nam się zdobyć pierwszy automobil, będziemy mogli udać się do osoby odpowiedzialnej w danym mieście za tego typu zawody, by wziąć udział w jednej z trzech konkurencji. Mamy jazdę na czas, klasyczne ściganie (które w Rage zostały rozszerzone o możliwość strzelania do rywali) oraz rajd, gdzie celem jest zaliczenie jak największej liczby punktów kontrolnych. Kierowców na pustkowiach jazdy uczył prawdopodobnie Lewis Hamilton, bo nawet kiedy uda się nam przedostać do przodu, tak pierwszą pozycję możemy szybko stracić zostając wypchniętym z trasy. I „zarabiając” rakietę. Oczywiście nie pozostajemy nikomu dłużni - z pomocą mechanika zamontujemy sobie działka czy wyposażymy pojazd w miny. Da się ponadto zamówić sportowe zawieszenie, wzmocnimy pancerz i wymienimy silnik na mocniejszy. Dla chętnych przewidziano dodatkowo zestaw przydatnych dopałek, takich jak regeneracja życia, albo przykładowo czasowa niewrażliwość na pociski.

To nie wszystkie atrakcje drugoplanowe, jakie przygotowali dla nabywców tytułu twórcy. W mieście sprawdzimy kilka krótkich mini-gierek. O ile kości, ze względu na całkowitą losowość, nie są jakoś specjalnie ciekawe, tak przy igraszkach z nożem można bardzo dosłownie wziąć sprawy w swoje ręce… Jest też prosta zabawa muzyczna, polegająca na zapamiętywaniu sekwencji dźwięków „szarpanych” przez prowadzącego na gitarze. Najciekawszym wyzwaniem wydaje się być z tego wszystkiego jednak karcianka, do której talię przyjdzie przez całą kampanię zbierać z rozrzuconych w dziwnych miejscach kartoników. Co więcej? Poza wioskami natkniemy się unoszące się w powietrzu pojazdy zwiadowcze Authority - możemy je zniszczyć, wykonując odpowiednio kaskaderskie skoki naszym autkiem. Uważni gracze rozglądając się po lokacjach odnajdą ponadto wiele nawiązań do poprzednich dzieł id Software, a nie zabrakło również odwołań do popkultury.

Obraz

Rage w głównej mierze przemyślaną kampanią stoi, ale miłośnicy zmagań wieloosobowych dostają szansę sprawdzić się w parze dodatkowych trybów. Road Rage to walka uzbrojonych pojazdów w czterech smakach – jest klasyczny deathmatch, CTF oraz zaliczanie punktów kontrolnych na dwa sposoby. Walki są krótkie oraz dynamiczne, dodatkowo po każdej zwiększa się wskaźnik doświadczenia i otrzymujemy emblematy za wyjątkowe dokonania. Zdobywając kolejne poziomy odblokujemy mocniejsze samochody, bronie oraz dopalacze, żeby jeszcze skuteczniej eksterminować wrogów. Drugim trybem są legendy, czyli zestaw dziewięciu misji dla dwóch graczy. Będziemy mogli powrócić na pustkowia, aby poznać od innej strony wydarzenia, w których uczestniczyliśmy. Dowiemy się na przykład, skąd wzięła snajperka, którą otrzymaliśmy w jednym z pierwszych zleceń, czy poznamy kulisy powstania pilotażowego odcinka Mutant Bash TV.

[break/]Przejdźmy do spraw technicznych. Oprawa graficzna Rage wzbudziła w momencie premiery wiele kontrowersji na komputerowym poletku. Najbardziej krytykowano za mało szczegółowe tekstury. Niestety, problem ten jak się okazało wynika ze sposobu działania silnika gry - ze względu na to, że każdy element jest pokryty unikalnym fragmentem gigantycznej tekstury, niewiele kart graficznych posiada wystarczająco dużo pamięci, by możliwe było przedstawienie wszystkiego w najwyższej jakości. Rzecz naprawiana jest stopniowo kolejnymi łatkami… Poza tymi problemami, tytuł prezentuje się naprawdę konkretnie. Każda lokacja została stworzona w nieco innym stylu - największe wrażenie zrobił na mnie chyba opuszczony szpital, w którego mury wrosły fragmenty zmutowanej ludzkiej tkanki i wszędzie z sufitu lała się krew... Mamy też świetnie wykonane postacie. Dużo uwagi poświęcono tym niezależnym, z których każda jest niepowtarzalna. Super przy okazji wypadają animacje towarzyszące. Rozmówcy zachowują się realistycznie, gdy staniemy z boku nie będę mówić do ściany, lecz po prostu spojrzą w naszą stronę. Podczas walki również jest w sumie co podziwiać - każdy strzał wywołuje bowiem inną reakcję ciała, w zależności od miejsca trafienia.

Obraz

Brawa należą się osobom odpowiedzialnym za udźwiękowienie produkcji. Muzyka towarzysząca nam podczas rozgrywki została świetnie dopasowana do akcji obserwowanych na ekranie. W miastach usłyszymy melodie w klimatach country, zniszczone budynki przyjdzie badać przy akompaniamencie niepokojących tonów orkiestry, zaś podczas strzelanin pojawią się naturalnie cięższe brzmienia. Radość dają efekty towarzyszące wystrzałom z broni, bardzo przyjemnie słucha się także napotykanych bohaterów. Do tego każdy z gangów porozumiewa się z sobie charakterystycznym akcentem - w siedzibie Gearheads powiedzmy nieraz rozbawi tekst rzucony rosyjską angielszczyzną… Starannie zostały również dobrane głosy postaci niezależnych. Do jednej z ról zatrudniono Johna Goodmana - wypadł niezwykle przekonująco w roli szefa osady na pustyni i od razu wzbudzał zaufanie.

Obraz

Podsumowując, trzeba przyznać, że Rage jest produkcją niezwykle przyjemną. Klasyczne podejście do projektów FPS rozszerzone zostało o kilka patentów znanych z gier RPG, jednocześnie nie utracono zaś strzelankowego charakteru. Udało się stworzyć fabułę, która mimo że jest dość prosta, wciąga odbiorcę poprzez zaangażowanie go w życie wirtualnych społeczności. Nie pozwala się nam przy tym w żadnym momencie nudzić, z uwagi na ilość możliwych zadań i czynności pobocznych. Można dziełu zarzucić, iż nie wnosi nic nowego do gatunku, że wszystko już gdzieś widzieliśmy - moim zdaniem warto niemniej podziwiać je za to, jak umiejętnie łączy pomysły w bardzo grywalną oraz satysfakcjonującą całość. Koniec końców nawet narzekania na zastosowany engine id Tech 5 nie przesłaniają radości płynącej ze zwyczajnie dopracowanej rozgrywki...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)