Prince of Persia: The Forgotten Sands

Redakcja

28.05.2010 12:53, aktual.: 01.08.2013 01:49

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Premiera filmu z "Księciem" Gyllenhaalem niebezpiecznie zbiegła się z wydaniem najnowszej odsłony gry Prince of Persia na platformy różne... Na szczęście dla fanów serii, produkcja ta nie jest adaptacją kinowego przeboju - jak wiemy, tego typu pomysły prawie nigdy nie kończą się dobrze. Co ciekawe, wersja przeznaczona na konsolę Nintendo Wii to zupełnie inna historia oraz całkiem odmienna zabawa od tej zaoferowanej posiadaczom konsol HD. Firma Ubisoft nie próbowała zrobić prostego portu na słabszy sprzęt i trzeba przyznać, że to jedna z najlepszych decyzji, jaką mogli podjąć.

The Forgotten Sands stanowi bezpośrednią kontynuację wydanego w 2003 roku The Sands of Time. Akcja rzuca nas w sam środek próby wydostania się Księcia z miasta, które jest w trakcie zapadania się pod ziemię. Piasek pochłania budynki, a zwinny bohater demonstruje nam swoje podstawowe ruchy podczas przeskakiwania z platformy na platformę, z dachu na dach. Towarzyszy mu tajemniczy dżin-duszek, podpowiadający jak wydostać się z opresji. Tak zaczyna się przygoda obracająca się ostatecznie wokół wielkiego marzenia Księcia – chęci posiadania własnego królestwa. W pewnym sensie życzenie zostaje od razu spełnione, bohater otrzymuje bowiem imperium, ale opanowane przez dziwne istoty, w niczym nie przypominające wiernych poddanych. Na drodze młodzieńca staje nagle pokaźnych rozmiarów stwór, w którego ciało wbija się i łamie znaleziony przez śmiałka miecz. Okazuje się, że ostrze jest niezwykle ważne, stąd należy zrobić wszystko, by je odzyskać. Baśniowa fabuła, z wieloma retorycznymi pytaniami i świetnym klimatem, wciąga praktycznie od razu – także tajemniczością.

Obraz

Gra to przede wszystkim platformówka, co udanie połączono z eksploracją nieznanych obszarów. Spodziewajcie się całej masy ewolucji - do czego zdążyła nas przyzwyczaić seria. Długie skoki, biegi po ścianach, akrobacje na drążkach oraz wszelkiej maści ekwilibrystyczne sztuczki są jak najbardziej obecne. Poziom trudności The Forgotten Sands niemniej nijak się ma do takiej pierwszej części (dotąd) trylogii poczynań Księcia. Podczas zabawy podświetlają się krawędzie, których powinniśmy się złapać – system praktycznie nie pozwala na pomyłkę, co diametralnie ułatwia rozgrywkę. Będziecie ginąć sporadycznie, a nawet jeśli już, tak zebrane wcześniej kule światła pozwolą na ponowne pojawienie się dokładnie chwilę przed nieudanym skokiem (nie ma cofania czasu). Jeśli wyczerpiecie błyszczące sfery, gra wróci Was zaś do punktu kontrolnego – ale te rozmieszczono na tyle gęsto, że nie trzeba ponownie zwiedzać większych fragmentów planszy.

[break/]Z ekwilibrystyką wiążą się specjalne moce, które bohater odkrywać będzie podczas kolejnych godzin zabawy. Aktywowanie paneli na ścianach umożliwia chwytanie podświetlonych miejsc i dotarcie do platform z pozoru nieosiągalnych. Jeśli zdecydujecie się na podobne postępowanie z odpowiednimi kwadratami na ziemi, moc wytworzy strumienie, które uniosą Księcia. Spotkacie również przykładowo tak niecodzienną umiejętność, jak chwilowe dryfowanie w powietrzu. Niejednokrotnie zdolności trzeba mieszać, co potrafi wydawać się z pozoru trudne, bowiem należy przyjąć odpowiednią kolejność podświetlania paneli, lecz po chwili treningu opanujecie tę mechanikę i pokonanie nawet najwymyślniejszych etapów nie powinno sprawić większych problemów. Pułapki są zdecydowanie łatwiejsze niż te w Piaskach Czasu, spotkacie jednak znajome wirujące kolumny z kolcami, piły czy szpikulce wystające z podłogi. Podczas misji, w której należy pozbyć się wielkiej rośliny, natraficie na kwiaty plujące jadem – tego typu strzał może nie tylko zabrać bohaterowi energię, ale również przerwać sekwencję akrobatyczną.

Obraz

Poza karkołomnymi ewolucjami oraz próbami doskoczenia tu i tam, Zapomniane Piaski oferują proste łamigłówki, jak też naturalnie otwarte starcia z wrogami. Zagadki są w większości banalne i wymagają odpowiedniego ułożenia poszczególnych elementów lub przesunięcia przedmiotów na platformy dociskowe. Niejednokrotnie napotkacie także na drodze zamknięte drzwi – zaznaczenie wiilotem wyświetlonego wcześniej sposobu połączenia niebieskich światełek na nich odblokowuje zamek, co umożliwia przejście dalej. Same pojedynki stanowią najsłabszy element gry. Brakuje dynamiki, emocji, konieczności obmyślania skomplikowanych akcji. Zasadniczo walka polega na machaniu pilotem lub „gruszką”, przeskakiwaniu nad nieprzyjacielem oraz wyprowadzaniu prostych kombinacji ciosów. Niektórzy przeciwnicy noszą tarcze - te trzeba najpierw zniszczyć. Ciekawiej wypadają okraszone krótkimi sekwencjami QTE starcia z bossami, jednak (choć niezbyt wymagające) czasem dłużą się one w nieskończoność. Ale takich chwil jest mało, nie popadniecie więc w monotonię.

Obraz

Sterowanie projektowane było od podstaw dla kontrolerów Nintendo Wii. Widać to gołym okiem, ponieważ wszystko działa tak, jak w sumie powinno. Analogowa gałka na „gruszce” służy do poruszania się, pilotem zaznaczamy elementy planszy, a przyciskiem B podświetlamy mocą napotkane panele. Z kolei A to skok, Z unik, klawisz C natomiast służy do centrowania kamery. Nie wszystkim może pasować sposób "rozdzielania" razów - za machnięcie mieczem odpowiada ruch wiilotem, zaś zamach "nunczakiem" to atak pięścią. Specjalny cios, taki jak na przykład tornado, wymaga machnięcia oboma kontrolerami jednocześnie. Cóż, przy walkach z większą ilością przeciwników mogą zacząć boleć ręce... Niejednokrotnie gra wyświetli opcję szybkiej podpowiedzi – otrzymacie ją po naciśnięciu krzyżaka w górę. Kamera spisuje się przyzwoicie i jej wpadki występują sporadycznie. Zasadniczo ujęciami steruje konsola, ustawiając dogodny widok, możliwy jest jednak swobodny wgląd na akcję. Na większych, wielopoziomowych arenach, naciśnięcie odpowiedniego przycisku oddala kamerę, umożliwiając ogarnięcię napotkanej sytuacji z szerszej perspektywy.

[break/]Nintendo do dnia dzisiejszego nie zdecydowało się na nic podobnego do osiągnięć lub trofeów, nie oznacza to niemniej, że gra nie oferuje nic do odblokowania. Podczas swojej przygody, Książę zalicza stopniowo kolejne wyzwania, polegające na zabiciu konkretnego wroga, albo wykonaniu określonej akcji. Warto również zaglądać w przeróżne zakamarki, rozbijać napotkane naczynia i szukać niebieskich skrzyń - umożliwią one na przykład wystrojenie bohatera w ciuchy znane z wcześniejszych odsłon serii, co na pewno urozmaici zabawę oraz połechcze próżność miłośników wszelakich przebieranek. Najciekawszym dodatek stanowi możliwość zabawy w dwóch wymiarach. Po odblokowaniu plansz w 2D, będziecie mogli wybrać z menu odpowiedni tryb, który przeniesie Was nie tylko na płaskie etapy, ale również zafunduje podróż w czasie, przypominając chwile spędzone z przygodami Księcia pochodzącymi z lat 90-tych ubiegłego wieku.

Obraz

Wizualnie Prince of Persia: The Forgotten Sands prezentuje się bardzo dobrze. Ponownie widać, że Ubisoft tworzyło grę od podstaw, nie parząc na kod konsol HD. Areny są dopracowane, tekstury w miarę dokładne, a całość wygląda niezwykle baśniowo. Na uwagę zasługują efekty świetlne, które nadają obrazowi kolorytu. Nawet szare i z pozoru niezbyt ciekawe miejscówki ożywają w ten sposób - na planszach znajdziecie całą masę kolorowych kulek, podświetlonych drzwi, mieniących się barwami paneli, a do tego jest i towarzyszący Księciowi dżin. Małe pomieszczenia stoją wykonaniem na równi z otwartymi przestrzeniami, a całość działa bardzo płynnie - ze świecą w ręku szukać tu momentów, kiedy animacja gubi klatki. Rozmowy Księcia z towarzyszką podróży potrafią zaciekawić, ale również rozbawić. Muzyka nie rzuca na kolana, ale i nie męczy, dopełniając całości odbioru. Ubisoft wiedziało, w którą stronę pójść, by odpowiednio wykorzystać procesory graficzne Wii – powiedzmy sobie szczerze, nie za mocne.

Obraz

Ubi dokonało słusznego wyboru, stawiając na stworzenie od podstaw gry na sprzęt Nintendo, okraszając ją odmienną historią, specyficznym sterowaniem i rozgrywką. Nie od dziś wiadomo, że porty wyglądają na słabszych konsolach po prostu kiepsko, a oferując niewspółmiernie gorsze wrażenia, jawią się jako bezczelne wyciąganie pieniędzy z naszych kieszeni. Prince of Persia: The Forgotten Sands pokazuje, iż tytuł wydany równolegle na Wii nie musi być wcale gorszy od "większych braci", a gwarantuje przy okazji masę świetnej zabawy. Nowe przygody Księcia w tej wersji to solidna dawka platformówki z ciekawą, baśniową fabułą. Gra relaksuje i odpręża, stawiając głównie na eksplorację oraz zabawę w czystej formie. Po kontrowersyjnej reinkarnacji Prince of Persia, Ubisoft wraca przepraszając graczy za cell-shadingowy wybryk z 2008 roku. Szkoda jedynie, że mało w tej grze innowacji, zaś poziom trudności jednoznacznie przypomina, że to nie jest wyzwanie dla zatwardziałych fanów elektronicznej rozrywki...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl