Piętnastocalowy Samsung 9 — mobilny i stylowy lotniskowiec
Jeśli chcielibyście mieć notebooka, który jest wyjątkowo cienki, lekki, cichy, wykonany perfekcyjnie i z finezją, a przy tym wystarczająco wydajny i wygodny, by służył za podstawowy komputer... to jeszcze niedawno wybór takich urządzeń był w najlepszym przypadku ograniczony, o ile w ogóle możliwy. Nie było w zasadzie żadnego ultrabooka z Windows, który spełniałby wszystkie te kryteria, mimo że oczywiście wielu producentów aspirowało do tej półki. Przedstawiciel najnowszej generacji ultrabooków Samsunga z serii 9 to już jednak nie aspiracje, a niemal majstersztyk pod tak wieloma względami, że bez żadnych kompleksów można w końcu powiedzieć – to zdecydowanie pecet, którego nie trzeba się wstydzić!
12.02.2013 | aktual.: 15.02.2013 17:31
Samsung 9 NP900X4C-A02PL, którego mieliśmy okazję przetestować w codziennych zastosowania, to urządzenie o grubości raptem 14,9 mm, wadze 1,67 kg i z ekranem o przekątnej... aż 15". Ciężko więc zakwalifikować go jednoznacznie do kategorii notebooków lub ultrabooków. Bez wątpienia można jednak powiedzieć, że model ten ma wyjątkowo podręczny rozmiar, jest przy tym nadzwyczaj cienki i przyjemnie lekki, a do tego wykonany tak, jak trzeba. Nie trzeszczy, ekran otwiera się pewnie i nie chwieje się nadmiernie, nic się nie wygina, a pod palcami czuć aluminium i to ulotne wrażenie, że producent nie oszczędzał na materiałach. Obudowa jest odpowiednio sztywna, perfekcyjnie dopasowana i zaprojektowana tak, by cieszyła również i oko. Słowem, pierwsze wrażenie jest wyjątkowo pozytywne i człowiek odruchowo zaczyna myśleć, ile to może kosztować...
Samsungi z serii 9 – zarówno testowany model, jak i jego mniejszy brat z ekranem o przekątnej 13" – to bez dwóch zdań urządzenia ekskluzywne i ich ceny nie należą do najniższych. Za testowany model trzeba zapłacić ok 5 tys. zł. Nie wszystko jednak, co słono kosztuje, jest automatycznie warte swojej ceny. Pytanie zatem, jak jest w przypadku tego modelu? Trzeba uważnie przyjrzeć się wszystkim jego atrybutom, by spróbować odpowiedzieć na to pytanie.
Obudowa pierwszej klasy
Wydaje się, że najnowszego Samsunga 9 definiuje właśnie obudowa. Jest uderzająco cienka i smukła, a przy tym elegancka, o ciekawym i oryginalnym kształcie, wpada w matowe odcienie grafitu i wykonana jest w całości z aluminium w technice piaskowania. Plastikowe elementy to wyłącznie przyciski klawiatury i ramka matrycy. Jakość wykonania jest na najwyższym poziomie, nie trzeszczy, jest bardzo sztywna i nie ma tendencji do wyślizgiwania się z ręki. Otwartego ultrabooka możemy swobodnie przenieść trzymając za krawędź obudowy lub matrycę i nie usłyszymy żadnego stękania, mimo że konstrukcyjnie nie jest to tak miniaturowe urządzenie, jak ultrabooki z ekranem 13". Swoboda obchodzenia się z piętnastocalowym Samsungiem 9 to jedna z bardzo dużych zalet tego urządzenia - zdecydowanie nie ma się wrażenia, że trzymamy w ręku coś o tak dużej przekątnej ekranu.
Z tyłu obudowy umieszczono otwory wentylacyjne, które odprowadzają powietrze zaciągane spod obudowy przez jeden wentylator. Co ciekawe, mniejszy brat testowanej dziewiątki ma dwa wolnoobrotowe wentylatory, których niemal nigdy nie słychać. Zastosowanie tylko jednego wentylatora w większym modelu o podobnej konstrukcji musi zatem rodzić obawy o skuteczność chłodzenia i głośność pracy. Rozwiązanie to jest jednak wyjątkowo ciche i wydajne, notebook nawet pod obciążeniem ma wyjątkową kulturę pracy i nawet, kiedy rzucimy go na łóżko nie zacznie protestować nadmiernymi decybelami. To bardzo ważny aspekt ultrabooków, ponieważ oferuje swobodę korzystania z komputera dosłownie wszędzie - także w bibliotece, podczas wykładu czy ważnego spotkania. Piętnastocalowa dziewiątka całkowicie spełnia te oczekiwania.
Z lewej strony obudowy znajduje się wejście zasilania, port USB 2.0, port microHDMI, port combo na słuchawki i mikrofon, wbudowany mikrofon oraz złącze, do którego można podłączyć przejściówkę LAN, którą dostajemy w pudełku z notebookiem. Z prawej strony znajdują się dwa porty USB 3.0 z funkcją ładowania urządzeń podczas uśpienia notebooka, wielofunkcyjny czytnik kart pamięci oraz port, do którego można podłączyć przejściówkę VGA (tej niestety w zestawie już nie znajdziemy i będziemy musieli zapłacić za nią blisko 100 zł). Wydaje się, że jest to całkowicie wystarczający zestaw, zważywszy na bogate opcje łączności bezprzewodowej.
Rozmieszczenie portów po kilku tygodniach pracy przy biurku z zewnętrznym panelem wydaje się całkiem niezłe. W codziennej pracy wszystkie najbardziej niezbędne kable wychodzą z lewej strony notebooka - LAN, HDMI, kabel USB do myszki i zasilanie. Dzięki temu po prawej stronie zostaje dużo niczym nieograniczonej przestrzeni na myszkę. Dopiero podłączenie dodatkowych urządzeń typu dysk wymienny powoduje, że podkładkę pod mysz trzeba odsunąć trochę dalej i plątanina kabli staje się zauważalna.
Z obserwacji bardziej praktycznych warto wspomnieć, że ultrabook jest zbyt cienki, by dało się swobodnie podłączyć do niego niektóre co obszerniejsze pendrive'y. Wiele z tych, które akurat miałem pod ręką, miało grubość większą od notebooka i po wetknięciu w port USB podnosiły urządzenie z jednej strony. Ciężko to uznać za wadę samego ultrabooka, a problem dotyczy wszystkich tego typu cienkich urządzeń, pozostaje więc mieć nadzieję, że producenci pendrive'ów wezmą pod uwagę to zjawisko.
Jedyną zauważalną wadą konstrukcji obudowy jest klapka osłaniająca wejście do czytnika kart SD. Bardzo często chwytając urządzenie za bok, trafia się jednym z palców dokładnie w to miejsce, które poddaje się pod naciskiem. Wykonanie mechanizmu jest wyjątkowo solidne i nie budzi obaw o przypadkowe uszkodzenie, niemniej pewien dyskomfort psychiczny pozostaje.
Peryferia bez zarzutu
Po otwarciu, od frontu wita nas naprawdę duży (98x67 mm) touchpad. Ma szklaną powłokę, obsługuje gesty wielodotykowe i trzeba przyznać, że to jeden z nielicznych pecetowych touchpadów, z których korzystanie to autentyczna przyjemność. To właśnie niedopracowane touchpady były zmorą poprzednich generacji ultrabooków innych producentów, a w tak mobilnym urządzeniu to jednak podstawa. Samsung odrobił tą lekcję i wyposażył nową serię 9 w interfejs, który jest naprawdę bardzo wygodny i może zniechęcać do podłączania myszki. Jego konfigurowalność stoi na naprawdę wysokim poziomie, choć wiele z najfajniejszych opcji jest domyślnie wyłączona i trzeba je ustawić ręcznie - jak np. powrót do poprzednio oglądanej strony gestem trzech palców. Poza tym, domyślny kierunek przewijania jest odwrotny do tego, którego nauczeni jesteśmy dzięki kółku przewijania w myszkach - działa jak w tablecie lub smartfonie, tzn. jeśli chcemy przewinąć stronę w dół, musimy przesunąć palcami w górę jakby przesuwając kartkę. W urządzeniach mobilnych to naturalne, w notebooku jednak magia przyzwyczajenia robi swoje i po kilku dniach poddałem się ustawiając to tak, jak działało od lat. Co ciekawe, touchpad nie jest wycentrowany względem osi symetrii notebooka, przesunięto go nieco w lewo i w praktyce okazuje się to być bardzo wygodnym zabiegiem.
Wyspowa klawiatura jest podświetlana i współpracuje z czujnikiem warunków oświetlenia, który przyznam mógłby być nieco bardziej dopracowany - nie zawsze stopień podświetlenia dopasowywał się do warunków tak, jakbym tego oczekiwał. Zakres podświetlenia jest jednak na tyle duży, że może zapewniać komfort pracy w skrajnie różnych warunkach - od niemal całkiem ciemnego pomieszczenia, do otoczenia, w którym naturalne, ostre światło rzuca wyraźne cienie. Same przyciski mają niewielki, choć wyraźnie wyczuwalny klik. Wrażenie pisania na tak cienkim urządzeniu wymaga przyzwyczajenia i przyznam, nie należy to do najbardziej wygodnych rozwiązań. Praw fizyki jednak się nie oszuka, jeśli chcemy mieć ultrabooka o tak niewielkiej grubości, nie można oczekiwać klawiatury o dużym i miękkim skoku. Mam wrażenie, że Samsung zrobił z tym niewielkim polem manewru co się dało i w efekcie klawiaturę w dziewiątce można traktować jak podstawowe narzędzie pracy.
Ekran duży, choć przeciętny
O ile ekran w modelu 13" jest po prostu fenomenalny, o tyle w modelu 15" Samsung zdecydował się postawić na matową matrycę TN o mocno przeciętnych parametrach. Ekran ma rozdzielczość 1600x900, intensywne podświetlenie przekraczające 350 cd/m2, nie odbija światła zewnętrznego i przez to dość wygodnie się przy nim pracuje, niemniej kontrast (129:1), czerń (2,8 cd/m2) i kąty patrzenia - szczególnie pionowe - są dość rozczarowujące. Dość powiedzieć, że przy pracy biurkowej wystarczy lekkie odchylenie matrycy od pozycji idealnej, by niemal cała powierzchnia ekranu straciła swoje optymalne właściwości. Nawet w pozycji idealnej ma się też wrażenie, że górne i dolne części ekranu świecą inaczej. Nie jest to mocno zauważalne przy jasnych kolorach, niemniej przy treściach ciemnych lub czarnych staje się to irytujące. Uwagę zwraca też zachowanie matrycy podczas nagłych przejść z obrazu wyjątkowo jasnego do wyjątkowo ciemnego - co ma często miejsce, gdy przełączamy się pomiędzy ekranem startowym Windows 8 a np. dokumentem w Wordzie. W takim wypadku dopiero po chwili czarne litery na białym tle zaczną świecić tak, jak powinny.
Duża jasność ekranu i matowa matryca powodują, że mimo tych mankamentów, z notebooka da się całkiem wygodnie korzystać na zewnątrz, nawet przy dość intensywnym oświetleniu. Jego prawdziwie mobilne właściwości ograniczone są jednak przez wąskie kąty patrzenia. Gabaryty i poręczność urządzenia czynią z niego co prawda przyjemnego towarzysza tak w podróży, jak i na kanapie, jednak w należy się liczyć z tym, że w takich warunkach ciężko uzyskać idealny obraz.
Komponenty bez kompleksów
Wnętrze testowanego egzemplarza kryje ultramobilny procesor Intel Core i5-3317U, który do większości typowych zadań wydaje się być więcej niż wystarczający. Układ taktowany jest zegarem 1,7 GHz, który w trybie turbo może osiągnąć aż 2,6 GHz. Podczas przeglądania stron, pracy z dokumentami, pocztą czy typowymi aplikacjami pozostaje niemal zupełnie nieobciążony, co ma swoje przełożenie na niezbyt częstą konieczność włączenia wentylatora. Przy notebooku podłączonym do prądu, w trybie Zrównoważonym z grafiką ustawioną w tryb wydajny i wyłączonym oszczędzaniem energii w zależności od stanu łącza PCI Express (ASPM) notebook nadal pozostaje niemal bezgłośny, a jego wydajność zapewnia wyjątkowo płynne i szybkie przełączanie się pomiędzy rożnymi aplikacjami i czynnościami. Procesor, mimo że ultramobilny, bez problemów radzi sobie także z bardziej wymagającymi zadaniami, takimi jak obsługa kilku maszyn wirtualnych na raz, praca z niemałym projektem w Visual Studio czy projektowanie grafiki w aplikacjach typu Corel lub Photoshop.
W tandemie z procesorem pracuje zintegrowany układ grafiki Intel HD Graphics 4000. Demonem wydajności raczej nie jest, niemniej pozwala zupełnie komfortowo pograć czasem w Quake'a czy Cywilizację nawet na zewnętrznym panelu z rozdzielczością Full HD, a wszystkie podstawowe zadania notebooka obsłuży śpiewająco. Jego wydajność można porównać do układu GeForce GT 330M i co ciekawe, osiągi nie pogarszają się znacząco przy odcięciu stałego źródła zasilania.
Indeks wydajności systemu Windows 8 prezentuje się więc całkiem przyzwoicie, choć trzeba podkreślić, że wykonany został dopiero po wymianie fabrycznego dysku SSD - o czym za chwilę...
Konfigurację uzupełnia 8 GB pamięci RAM i wzięty ewidentnie z innej bajki dysk SSD o pojemności 128 GB produkcji SanDiska. Jest to drugi obok ekranu mankament urządzenia - wydajność tego dysku jest oczywiście większa niż tradycyjnych dysków talerzowych, niemniej na tle innych konkurencyjnych dysków SSD (w tym produkcji Samsunga) wypada dramatycznie słabo, szczególnie pod względem zapisu i odczytu niewielkich, losowo rozłożonych porcji danych. Przedstawiony powyżej indeks wydajności systemu wykonany został po wymianie tego dysku na coś znacznie bardziej sensownego. Olbrzymią zaletą piętnastocalowej dziewiątki Samsunga względem innych ultrabooków jest bowiem możliwość prostego demontażu spodu obudowy i wymiany niektórych komponentów, w tym właśnie dysku SSD.
W wielu ultrabookach dysk SSD ma postać układów na sztywno wlutowanych w płytę główną, w tym modelu jest to jednak normalny dysk microSATA, który dla testów zamieniliśmy na Cruciala m4 mSATA 256 GB. Uruchomił się bez problemów, znacząco zwiększając pojemność oraz wydajność ultrabooka. Jest to operacja, z którą powinien poradzić sobie po odpowiednich wskazówkach nawet przeciętny użytkownik bez specjalistycznych kompetencji.
Poniżej, dla porównania, zestawienie osiągów dwóch dysków - po lewej fabrycznego SanDiska U100 128 GB, po prawej zamontowanego dla testów Cruciala m4 mSATA 256 GB.
Oprogramowania całe mnóstwo
Zmorą praktycznie wszystkich dostępnych na rynku laptopów z systemami Windows jest tona dodatkowego oprogramowania preinstalowanego przez producentów. Zjawisko to daleko wykracza poza kategorie niezbędnych sterowników i powoduje, że nowy notebook po pierwszym uruchomieniu ociąga się niczym po trzech latach pracy z użytkownikiem instalującym co popadnie. W skrajnych przypadkach dostajemy mnóstwo testowych wersji aplikacji, które co rusz dopominają się o aktywację i zakup licencji - antywirusy, pakiety office, kombajny multimedialne i cała gama innego planktonu.
Samsung niestety wpisuje się w ten trend i oprócz Windowsa 8, po pierwszym uruchomieniu na pulpicie znajdziemy również takie kwiatki jak Norton Internet Security, Norton Online Backup, PowerDVD, Intel AppUp Center (taki sklep z aplikacjami Intela), Help Desk, Support Center, EasyFileShare i całą masę innych pozycji.
Samsung ma jednak małą aplikację, która jest bardzo wygodna i może pomóc przywrócić porządek. Nazywa się SW Update i służy do identyfikacji, instalacji i aktualizacji wszystkiego, co niezbędne i zalecanego do naszego noteboooka. W efekcie, możemy zainstalować zupełnie czysty system (choć tu uwaga - klucz Windowsa 8 zapisany jest w BIOSie i instalacja innej wersji systemu, niż zakupiona z notebookiem, nie będzie wcale taka prosta) i uruchomić SW Update. Pokaże on całą listę proponowanego przez Samsunga oprogramowania podzielonego na kilka kategorii - sterowniki, dodatki, multimedia itd. Każda pozycja jest elegancko opisana i opatrzona priorytetem (ważne lub nie do końca). Pozwala to błyskiem zainstalować niezbędne sterowniki, zaktualizować BIOS i doinstalować kilka wybrane przez nas, dodatkowe gadżety (jak np. aplikacja Settings pozwalająca sterować różnymi aspektami pracy samego urządzenia typu podświetlenie klawiatury lub tryb wydłużenia żywotności baterii). Niestety, usługa odwołuje się do serwerów Samsunga, które wydają się być permanentnie przeciążone, co często wymaga nieprzeciętnej cierpliwości.
Bateria, która robi wrażenie
Większa przekątna ekranu pozwoliła zamontować nieco większą, niż w trzynastocalowym modelu, baterię. Testowany ultrabook zasilany jest litowo-polimerowym, 8-ogniwowym akumulatorem o pojemności 8400 mAh. Pozwala to osiągnąć ponad 10 godzin ciągłej pracy w stylu "jazdy o kropelce" - przy ściemnionym ekranie, wyłączonych komponentach bezprzewodowych i niewymagających zadaniach. W praktyce, przy typowym obciążeniu gwarantującym wygodną i funkcjonalną pracę (czyli średnie podświetlenie ekranu, korzsytanie z WiFi i myszki BT) można bez większych problemów cieszyć się 6, 7 godzinami pracy na baterii. Zastanawiające jest jedynie dość szybkie rozładowywanie się akumulatora podczas uśpienia urządzenia - czasami, po kilku godzinach w trybie uśpienia poziom naładowania baterii spadał nawet o 10%. Ciężko powiedzieć, czego to może być wina, niemniej różne próby poradzenia sobie z tym zjawiskiem (aktualizacja BIOSu, wyłączenie podtrzymania napięcia USB w trybie standby…) nie odniosły rezultatu.
Aplikacja do sterowania parametrami pracy ultrabooka pozwala przestawić trzy istotne opcje dotyczące zasilania - tryb Eco (minimalizuje produkcję CO2 i zużycie energii), żywotność baterii (ładowanie tylko do 80%, zamiast do maksimum) oraz ładowanie urządzeń przez USB w stanie uśpienia notebooka.
Pełnego obrazu wyjątkowej mobilności Samsunga 9 dopełnia bardzo elegancka i niewielka ładowarka, która po odłączeniu koniczynkowego kabla zasilającego spokojnie zmieści się nawet do niewielkiej kobiecej torebki. Pełny cykl ładowania akumulatora przy pomocy tej ładowarki zajmuje ok trzech godzin.
Podsumowanie
Samsung 9 NP900X4C to bez dwóch zdań bardzo interesujące urządzenie, które łączy cechy wyjątkowo mobilnego, cienkiego i lekkiego ultrabooka o parametrach – jak choćby 15" matryca – które pozwalają traktować go jak podstawowe narzędzie pracy nadające się także do całkiem wymagających zadań.
Jego mocne strony to świetna jakość wykonania i nieprzeciętna stylistyka, cała gama mobilnych atutów – od właściwości fizycznych jak waga czy wymiary, po czas pracy na baterii – oraz matryca, która mimo wąskich kątów patrzenia ma wystarczająco duże rozmiary, by przy niemałej rozdzielczości zapewnić duży komfort codziennej pracy. Matryca przywołanego tu mniejszego brata, modelu NP900X3C z ekranem 13", mimo znacznie lepszych parametrów technicznych jest gorszym rozwiązaniem do codziennej pracy ze względu na zbyt dużą rozdzielczość na niewielkiej powierzchni. Testowany model z matrycą 15" tego problemu nie ma, litery są wystarczająco duże, by nie trzeba było posiłkować się lupą czy zewnętrznym panelem.
Całości obrazu dopełnia wyjątkowo duży komfort pracy z urządzeniem, które obsługuje nasze zadania i aplikacje błyskiem, nie wydając przy tym nadmiernych i niepokojących dźwięków. Praca w trybie cichym na baterii pozwoli cieszyć się wolnością i dyskrecją, jaką oferują wyłącznie ultrabooki, a parametry techniczne nie zawiodą nas w żadnym z całej gamy scenariuszy – od całego dnia spędzonego na spotkaniach, w bibliotece, na wykładach czy w serwerowni po godziny szkoleń lub prezentacji z kilkoma maszynami wirtualnymi, do których prawdopodobnie nie raz zdarzy się zapomnieć ładowarki.