Nowy projekt open source ma sprawdzić, czy w twojej okolicy czają się tajniacy
Idea jest kontrowersyjna, ale, jak mniemam, wielu przypadnie do gustu. Grupa studentów z Uniwersytetu Waszyngtonu pracuje nad narzędziem, które ma umożliwić wykrycie tzw. IMSI-catcherów, czyli fałszywych nadajników sieci komórkowej używanych w mniej lub bardziej bezpośredni sposób do śledzenia ludzi.
12.08.2020 | aktual.: 12.08.2020 12:58
Projekt Fake Antenna Detection, znany też pod akronimem Fade, jest rozwijany w ramach większej inicjatywy Seaglass, która ma być akademickim głosem sprzeciwu przeciwko cenzurze. Oprócz grupy studentów, stoją za nim społecznicy z Open Technology Fund, niedochodowej organizacji czuwającej nad szeroko pojętą wolnością internetu, oraz również charytatywna grupa South Lighthouse, skupiająca się głównie na prawach człowieka.
Zespół powziął za cel stworzenie listy IMSI-catcherów we wszystkich największych miastach świata, co jest oczywiście wyzwaniem szalenie ambitnym, ale entuzjazm widać spory.
Dla niewtajemniczonych – chodzi o sprzęt, który udaje stację przekaźnikową (BTS) poprzez odbiór sygnału z faktycznej stacji i dalszą transmisję. Korzystając z prawidłowości, że telefon zawsze szuka najmocniejszego źródła sygnału, IMSI-catcher wkrada się pomiędzy BTS a użytkownika, by gromadzić dane. Książkowo jest to więc atak kryptologiczny typu man in the middle, a kolokwialnie – po prostu podsłuch.
Choć samo słowo podsłuch tak naprawdę nie oddaje pełni możliwości tych zabawek. Ruch sieciowy mogą one bowiem nie tylko nasłuchiwać, ale też np. przekierować, co jest jednym ze sposobów instalacji Pegasusa. Albo innego, de facto dowolnego malware'u.
Powtórzmy, założeniem projektu Fade jest wykonanie światowej mapy IMSI-catcherów. Jakim sposobem? – zapytacie. Otóż zaangażowani twierdzą, że dysponując odpowiednio czułym odbiornikiem GSM, można z pewnym prawdopodobieństwem odróżnić fejka od prawdziwego BTS-u. Chodzi tu o monitoring parametrów fizycznych, a więc m.in. mocy sygnału czy opóźnień i wzajemne zestawienie tych parametrów.
Wolontariusze zainstalowali wielokanałowe odbiorniki w swoich samochodach i krążyli tak po wybranych miastach Ameryki Łacińskiej. Przykładowo, w Caracas w Wenezueli wykonano blisko 900 tys. pomiarów, co pozwoliło zlokalizować 2635 stacji przekaźnikowych, w tym 33 o podejrzanym zachowaniu.
Przy czym, jak zapowiadają, już wkrótce taka gimnastyka nie będzie konieczna. W tej chwili trwają prace nad aplikacją mobilną, która pozwoli przekształcić w wykrywacz niemalże dowolny smartfon. Jedynym warunkiem jest posiadanie feature phone'a zgodnego z otwartoźródłową implementacją stosu GSM, Osmocom, który posłuży za antenę.
Niestety, dla wszystkich zacierających ręce na myśl o zdemaskowaniu lokalnych agentów Tomków jest też wiadomość zła. Mianowicie w tej chwili nawet sami twórcy Fade nie są w stanie powiedzieć, jaka jest realna skuteczność ich rozwiązania. Zamiast tego wprost przyznają, że część wskazań to prawdopodobnie wyniki fałszywe, co może wynikać chociażby z częściowego uszkodzenia nominalnie nieszkodliwego przekaźnika.
A to przecież tylko kwestie techniczne. Wątpliwości budzi ponadto aspekt moralny demaskowania tajnych służb, które w zdrowym systemie są po to, aby państwo i obywatela chronić. Autorzy Fade zarzekają się, że ich projekt powstaje wyłącznie z myślą o dyktaturach i regionach opresyjnych, ale nie da się wykluczyć, iż skorzystają na nim osoby o zamiarach złych.