Mirror's Edge

Redakcja

11.02.2009 00:58, aktual.: 01.08.2013 01:52

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kiedy tylko pojawiły się zapowiedzi Mirror's Edge, rozbudzone zostały nadzieje. Sporo graczy wypatrywało nowego dziecka DICE licząc na rewolucję w każdym calu. Ta jednak, według Tomisha, nie nadeszła. Te kilka miesięcy, które musieliśmy czekać, by móc ją odpalić na naszych blaszakach, nie zmieniły za wiele w tej materii. Po dostaniu w nasze łapska końcowego efektu prac szwedzkich programistów tylko się w tym przekonaniu można utwierdzić. Co nowego? Jest ciut efektowniej za sprawą implementacji technologii PhysX. Na pewno sterowanie wypada bardziej precyzyjne. Inne innowacje? Nie stwierdzono.

Jak zostało powiedziane w recenzji wersji Xboksowej, w grze wcielamy się w postać Faith – sprinterki wyjętej spod prawa, dostarczającej w różne miejsca tajemnicze (tzn. o nieznanej nam zawartości) przesyłki śmigając po dachach. Wszystko by było ładnie i pięknie, nasza bohaterka skakałaby sobie tak do kresu swych dni (lub kolan czy kręgosłupa) po budynkach, ale w pewnej chwili w sprawę jednego zabójstwa na tle politycznym wplątana zostaje jej siostra Faith - Kate. Jak na złość jest ona policjantką. Rodziny się nie wybiera podobno, a i możliwe, że najlepiej wychodzi się z nią na zdjęciu, lecz bądź co bądź Faith postanawia oczyścić dobre imię swej rodzeństwa oraz znaleźć prawdziwego sprawcę incydentu.

Zachwyceni? Szczerze powiedziawszy fabuła jest jedną ze słabszych stron tego dzieła. Nieszczególnie w trakcie rozgrywki przejmowałem się opowiadaną tutaj historią. Ta jednak usiłuje podtrzymać nasze zainteresowanie sobą, m.in. za sprawą bardzo ładnie wykonanych sekwencji animowanych, wyświetlanych w trakcie ładowania kolejnych poziomów. Na pewno dokłada się to do klimatu, tyle tylko, że podczas biegania, skakania i robienia różnych akrobacji między budynkami zwyczajnie się o tym nie myśli. Zacząłem za to wówczas rozmyślać o innych kwestiach, takich jak np. dla kogo pracują Sprinterzy? Skoro są ścigani to muszą prowadzić działalność wywrotową, ale... jaką? A najważniejsze – dlaczego rząd jest zły? Dobra, to ostatnie pytanie prawdopodobnie ma całkiem sensowną odpowiedź. Bo utrzymuje miasto, w którym toczy się akcja, w idealnej czystości.

Obraz

Tak, wszystko jest błyszczące i lśniące. Budowle są często strasznie (do obrzydzenia wręcz) białe, co przy jasnym świetle dnia daje oślepiający momentami efekt. Pojawiają się też inne barwy, chociażby błękit oraz kolor pomarańczowy, a także czerwień. Po pewnym czasie można się do jasnej estetyki przyzwyczaić - a także dojść do wniosku, iż to dzięki tej oprawie graficznej Mirror's Edge ma istotną cechę wyróżniającą ją z całej masy współczesnych gier, czyli rozpoznawalność. Wśród zalewu tytułów, które są szarawe, bure lub ciemne, produkt DICE to coś innego, właśnie za sprawą jasnej palety barw. Oczywiście nie każdemu może się to podobać, lecz wystarczy spojrzeć na jeden obrazek z gry, by móc ją w mig skojarzyć. Punkt za odwagę w doborze kolorów i skrupulatne trzymanie się motywu.

[break/]Całkiem miło wygląda natomiast oprawa graficzna. Unreal Engine 3 generuje bardzo ładne widoczki. Jest dość efektownie – dużo bloomu, rozmyć i innych współczesnych efektów. Ich użycie, pomimo tego, że czasami przesadne, dobrze oddaje wrażenie pędu i prędkości, której nabieramy przykładowo podczas zeskakiwania, celem chwycenia się półki czy rury zawieszonej gdzieś na innym budynku. Te elementy są łatwe do spostrzeżenia, wprowadzono bowiem tzw. „zmysł sprinterski”. Polega on na kolorowaniu na czerwono wszystkich elementów architektonicznych, które mogą być pomocne w dalszej przeprawie, takie jak rynny, skocznie, dźwigi albo liny. Dodatkowo, dla totalnie zagubionych, skorzystać można ze wskazania nam kierunku, w którym powinniśmy podążać (po naciśnięciu klawisza Alt). Uproszczenie to trochę mnie rozproszyło, jednak nie ma obowiązku korzystania z Magicznego Przycisku. No dobrze, przyznam się. Użyłem go, ale tylko w kilku sytuacjach, kiedy naprawdę straciłem orientację w terenie.

Obraz

Akcja bowiem ukazana została z perspektywy pierwszej osoby, co z początku dezorientuje. Interesującą rzeczą jest to, że widać ręce i nogi bohaterki - to nadal rzadko spotykany w grach szczegół. Zdaje się, że Faith jest postacią z krwi i kości, podczas biegu oddycha miarowo oraz często odzywa się, czy to rozmawiając ze swoim przełożonym, czy podczas wspinania na dachy. Podobno trudno z nią sympatyzować, aczkolwiek i tak podczas zabawy odczułem większą więź z nią niż chociażby z Isaakiem Clarke'em z Dead Space czy Gordonem Freemanem. Ci dwaj wymienieni nigdy się nie odzywają, pierwszego z nich to chociaż widać podczas przemierzania USG Ishimury, ale twarz tego drugiego to znamy chyba tylko z pudełka i z ekranów ładowania. Muszę przyznać – wśród całej gamy innych postaci z tej dziedziny bohaterka Mirror's Edge jest akurat wyrazista, chociaż do Garretta z Thief: the Dark Project startu nadal nie ma.

Produkcja ukazała się na polskim rynku z pełnym dubbingiem. Na płycie znajdziemy też inne wersje językowe, szkoda tylko, że nie można podczas instalacji wybrać tej, którą chcemy w trakcie zabawy usłyszeć. Wykrywany jest bowiem domyślnie język ustawiony w systemie operacyjnym, bez możliwości zmiany. Polscy lektorzy (w zestawieniu z głosami oryginalnymi, które słyszałem oglądając zwiastuny w Internecie) są mimo wszystko dobrze dobrani, jednak chciałoby się móc zmienić kwestie mówione na inne niż w wydaniu ojczystym. Może to takie moje zboczenie, że wolę jak mówią do mnie po angielsku, nie każdy musi cierpieć z tego powodu. Co zaś na plus należy policzyć to oprawa muzyczna. Często się nie przywiązuje do niej wagi, wtapia się znakomicie w wydarzenia i stanowi bardzo dobre tło. Sama zaś piosenka promująca grę (Still Alive, nie mylić z tą z Portala, a noszącą ten sam tytuł) jest bardzo miła i wpadająca w ucho. Oprawa dźwiękowa niezła, naprawdę niezła.

Obraz

Jednym z głównych powodów do narzekania, według graczy konsolowych, było nieprecyzyjne sterowanie. Prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie łojenia w Mirror's Edge na padzie, ponieważ klawiatura i mysz sprawdzają się w tej produkcji doskonale, dając dużą precyzję oraz umożliwiając płynne rozglądanie się w trakcie biegu. Dzięki temu możemy szybko rozplanować, co zrobić w dalszej kolejności, bez irytacji, chodzenia na ślepo czy uczenia się na pamięć ścieżek. Potęguje to tylko wrażenia, a na pewno nie niszczy płynności, tak zdaje się istotnej w tymże produkcie. Na sterowanie w wersji PC narzekać wg mnie nie można, bo jest ono adekwatnie do tematyki i całego biegu gry wykonane. To prawda, zdarzały się irytujące momenty, kiedy jednak kontrola zawodziła, niemniej można ich obecność policzyć na palcach jednej ręki.

[break/]Jak już mowa o porównaniach konsole – komputery, nie sposób nie wspomnieć w tym miejscu o rzeczy, przez którą brać blaszakowa musiała czekać, podczas gdy posiadacze Xboksów i PlayStation 3 zagrywali się już bez pamięci. PhysX. W wersji dla PC postanowiono zaimplementować silnik fizyczny firmy NVIDIA (wcześniej stworzony przez Ageia). Sprawia on, iż wygląd obiektów, takich jak flagi czy szkło jest znacznie lepszy od tego, co widzieliśmy w innych wersjach sprzętowych. Wszelkie te materiały stały się zniszczalne, a najbardziej spektakularnie wygląda dziurawienie się tkanin przy przestrzeleniu. Doprawdy, jest to rzecz bardzo efektowna, i chociażby dlatego wersja komputerowa Mirror's Edge robi o wiele większe wrażenie niż konsolowa.

Obraz

Czasami jednak wrażenia są psute z powodu lekkiego niezdecydowania twórców odnośnie kierunku, w który gra ma się udać. Pojawiło się nawet określenie „first person parkour”, a samo studio traktuje ją jako „action-adventure z widokiem z pierwszej osoby”. Ładnie powiedziane, aczkolwiek nie do końca jest to konsekwentny opis. Skakanie oraz bieganie wypada bardzo fajne, wszystko jednak potrafi zepsuć pojawienie się policjantów lub strażników. Omijanie ich często jest trudne, denerwujące i niestety często zmuszeni jesteśmy z nimi walczyć gołymi pięściami. Można co prawda zwolnić czas, co daje nam chwilkę na odpowiednie zareagowanie, tyle, że to czasami nie wystarcza. W rachubę wchodzi tutaj dodatkowo (niespodzianka) opcja rozbrojenia negatywnie nastawionych wobec nas osób. Po zabraniu delikwentowi jego spluwy, gra automatycznie staje się FPS-em. Te kawałki, w których musimy strzelać umieją zepsuć całe poczucie płynności i prawdę powiedziawszy – mogłoby ich po prostu nie być. Na pewno całość zyskałaby na spójności i nie irytowałaby, bo mnie prywatnie frustrowały najbardziej właśnie fragmenty strzelankowe. Na szczęście złość przechodziła, gdy tylko te momenty się kończyły.

Obraz

Pomimo wad przyszło mi grać w Mirror's Edge z prawdziwą przyjemnością. Co tu dużo mówić – produkcja mnie wciągnęła. Szkoda tylko, że jest tak krótka (ukończenie jej zajęło 6 godzin) i jak już sprawy zaczynają nabierać pędu pojawiają się końcowe napisy. Mimo wszystko jednak to jedne z fajniejszych ćwierci doby, jakie dane mi było spędzić przy grze komputerowej. Taka pozycja intensywna, ładna i po prostu grywalna, pomimo nieciekawie rozwiązanych walk, szczątkowej fabuły oraz braku obrania konkretnego kierunku. Z drugiej strony rzadko pojawiają się tak odważne i eksperymentalne produkcje, toteż tym bardziej należy ją docenić.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (0)