Mini Ninjas

Seria gier Hitman należy do jednych z moich ulubionych i cieszy fakt, że wcielanie się w skrytobójców coraz częściej staje się dobrym tematem na cyfrową produkcję. Szczególnie takiego maniaka jak ja, bo nie ma to jak zakraść się do ofiary od tyłu i po cichu ją ściągnąć. Jednak odstawmy na boczny tor mojego ulubionego łysego speca od brudnej roboty. W ogóle po co o nim wspominam? Bo w ręce wpadła mi najnowsza produkcja ojców postaci, czyli IO Interactive. Co ciekawe, Mini Ninjas nie do końca podąża ścieżką innych gier studia, jak choćby Kane & Lynch czy Freedom Fighters. Dlaczego?

Redakcja

18.09.2009 | aktual.: 01.08.2013 01:51

Przede wszystkim to tytuł dla każdego... kto skończył siódmy rok życia. Pomimo, że faktycznie przejmiemy kontrolę nad odzianym w czarne szaty reprezentantem mało chwalebnego fachu (jakim jest zazwyczaj zabijanie z ukrycia) to IO dostarcza produkt, który śmiało mogę polecić dorosłym, jak również dzieciom. Dotychczas tego typu zabieg udał się jedynie grom robionym na podstawie kreskówek takich twórców jak Pixar czy Disney. Zabawa w ninjasa tym razem nie atakuje nas hektolitrami krwi oraz fruwającymi tu i ówdzie wnętrznościami zasiekanych przeciwników - Mini Ninjas bombarduje nas wyłącznie cukierkową oprawą, która wprost wylewa się z ekranu. Jest przesympatycznie, uwierzcie mi.

W najnowszej propozycji IO Interactive skrytobójcy stoją oto na straży porządku i harmonii, a ta jak nietrudno się domyśleć niebawem zostaje zachwiana, ponieważ powraca prastare zło, które wiele stuleci wcześniej doprowadziło krainę na skraj wyniszczenia. Tym razem potężna siłą przejmuje kontrolę nad słodkimi zwierzątkami zamieszkującymi ten świat i zamienia je w złych samurajów. Wobec tego wielkiemu mistrzowi ninja nie pozostaje nic innego, jak wysłać swoich najlepszych uczniów, aby zobaczyć czy faktycznie pogłoski o zbliżającej się apokalipsie są prawdziwe. Niestety żaden z nich nie powraca, a jako że zasoby ludzkie się wyczerpały, sensei zmuszony jest powierzyć arcytrudne zadanie ratowania krainy najmłodszemu wojownikowi - małemu Hiro.

Obraz

Tradycyjnie w tajniki bycia ninjasem wprowadzi gracza krótki, lecz niezwykle dobrze przemyślany samouczek. Pojmiemy tu między innymi jak korzystać z przedmiotów oraz magii, aby na końcu po śladach ogryzków odnaleźć naszego pierwszego towarzysza - puszystego łakomczucha (z wielkim młotem) imieniem Futo. Trening pomoże opanować ponadto sterowanie Hiro i spółką, aczkolwiek nie powinno ono sprawić najmniejszej trudności każdemu, kto jest obyty z padem przynajmniej w stopniu dostatecznym. Pod X mamy skok, trzymając kółko przez jakiś czas poruszamy się szybciej, kwadratem wyprowadzamy szybkie ciosy, a trójkąt odpowiada za specjalne ataki naszych wojowników. R1 otworzy zawartość plecaka, gdzie będziemy mogli wybrać interesujący nas przedmiot lub zaklęcie, zaś R2 spowoduje użycie zaznaczonego elementu. Natomiast za pomocą L1 wybierzemy, którym z małych bohaterów chcemy w danej chwili sterować.

[break/]Z początku dostępna będzie jedynie podstawowa bara postaci, jednak nie trzeba długo czekać, aż uzbieramy dodatkowe cztery osoby. Towarzysze różnią się między sobą nie tylko wyglądem, lecz też oczywiście zdolnościami. Na przykład Futo ze swoim wielkim młotem spokojnie radzi sobie z większymi przeciwnikami, Shun zasypie ich strzałami ze swojego łuku, zaś Tora - który sądzi, że jest drapieżnym tygrysem - wyróżni się wśród innych zwinnością i szybkością. Jako jedyny z całej szóstki magią potrafi posługiwać się wyłącznie Hiro. Ta jest niezwykle przydatna w Mini Ninjas - malec poza tworzeniem kul ognia, zwalniania czasu, czy ciskaniu piorunami może bowiem również przejmować ciała zwierząt.

Obraz

Futrzaki, jak wspomniałem na samym początku, są zamieniane w sługusów złego demona i stanowią też kluczowy element całej historii. Dlaczego? Ponieważ w Mini Ninjas po zlikwidowaniu któregoś z małych samurajów nie ginie on w fontannie krwi, a wraca jedynie do swojej pierwotnej formy - na przykład uroczego małego króliczka, wilczka, żaby czy też liska. Groźnie wyglądający dowódcy są faktycznie twardzi wyłącznie, gdy otaczają ich grupka żołnierzy. Drwią z podwładnych i afiszują się swoją siłą, jednak kiedy zostaną sami na polu walki to trzęsą się jak galareta oraz starają schować za swoim mieczem. Rach, ciach i dowódca nagle okazuje się łagodnym niedźwiadkiem, bądź dzikiem. Wygląda to komicznie i podobnych scen w dziele IO nie brakuje.

Całości smaku i charakteru nadaje niezwykle słodka, cukierkowa oprawa. Projekty postaci (i te ich oczka jak dwa maleńkie czarne węgielki) to majstersztyk, a nie inaczej jest z otaczającym je światem. Jaskrawe kolory świetnie współgrają z niezwykle kreskówkowym wyglądem Mini Ninjas. Kraina zdaje się być w ciągłym ruchu, sprawia wrażenie żywej. Zwierzęta możemy znaleźć wszędzie, do tego każde źdźbło, czy liście na drzewie tańczą od podmuchów wiatru. Nie czujecie jeszcze klimatu? W grze popływamy na wielkim kapeluszu naszych mini wojowników, czy schowamy się w zieloniutkiej trawie niczym bohaterowie Tenchu, aby z ukrycia pozbyć się przeciwnika patrolującego ścieżkę.

Obraz

Ponadto uwolnimy przetrzymywane przez złych samurai zwierzaczki, pozbieramy kwiatki, z których potem potworzymy przeróżne mikstury, oraz poszukamy skrzętnie przed nami poukrywanych kamiennych figurek albo ołtarzy. W Mini Ninjas nawet odnawianie energii jest fajnie rozwiązane. Jako, że ninja jedzą tylko owoce, wystarczy znaleźć obfitujący w nie krzak lub drzewo, przytrzymać X na padzie i trząść Sixaxisem jak oszalały. To spowoduje, że bohater zacznie tłuc w obiekt, a w konsekwencji sprawi, iż interesujące nas smakołyki spadną na ziemię. Wykorzystanie czujnika ruchu pojawi się jeszcze kilka razy w czasie zabawy i gwarantuję, że starszych rzecz nie znuży, zaś młodszym zapewni sporo frajdy.

[break/]Nie inaczej jest z zabawą w przemienianie się w zwierzęta. Małe futrzaki pomogą nam zlokalizować często trudne do znalezienia składniki mikstur, a wcielając się w większe zwierzę spodziewajcie się, że będziecie zadawać znacznie poważniejsze obrażenia - w końcu taki niedźwiedź do najniewinniejszych przedstawicieli fauny nie należy, prawda? Mini Ninjas może też poszczycić się całkiem zróżnicowanymi oraz sporymi objętościowo lokacjami. Gra oferuje często więcej niż jedną drogę do celu, więc myślę, iż mniej więcej potraficie sobie wyobrazić jak skomplikowane potrafią być mapy w tym na pozór banalnym dziele IO Interactive. Na szczęście młodsi gracze nie będą mieli problemu z odnalezieniem szlaku - wystarczy wcisnąć góra na krzyżaku i nad głową sterowanej przez nas postaci pojawi się gigantyczna strzałka wskazująca drogę do celu.

Obraz

Warto zaznaczyć, że kończąc dany etap nie tylko zostaniemy poinformowani o tym, czy udało się uwolnić wszystkie przetrzymywane w niewoli zwierzątka, uzbierać odpowiednią ilość kwiatków, bądź też odnaleźć ukryte figurki, ale wielokrotnie stawimy również czoło oprychom głównym wysłanym przez złego demona. Ten element klasycznie zmusi nas do odnalezienia na wroga odpowiedniej taktyki, która szybko pośle delikwenta do piachu. Na koniec obejrzymy zaś scenkę, gdzie poległy przeciwnik informuje swojego przełożonego o klęsce. Tu też nie brakuje komicznych gagów, które wywołają uśmiech na twarzy i największego zgreda.

Obraz

Przy Mini Ninjas IO Interactive udowodniło, że potrafi robić gry dla szerokiego grona odbiorców, od tych w wieku wczesnoszkolnym, na emerytach kończąc. Bijąca z ekranu słodycz i pełne humoru wstawki zapewnią sporo zabawy przez 14 do 16 godzin. Bardzo pozytywne wypada strona audio produktu, chociaż nie usłyszymy tym razem świetnie znanego z serii Hitman Jespera Kyda - i tak rytmiczne bębenki czy brzdąkanie na shamisen gdzieś w tle buduje całkiem fajny klimat tej bajkowej historyjki mającej miejsce w feudalnej Japonii. Jeżeli miałbym znaleźć jakąś rażącą wpadkę w Mini Ninjas to wskazałbym pewnie na brak trybu multiplayer - przecież mamy sześciu bohaterów, czemu koledzy nie mogą się w nich wcielić po sieci i pomóc nam zaprowadzić porządek? Ale to czepialstwo. Ostatecznie po ukończeniu gry muszę stwierdzić, że zyskałem jeszcze większy szacunek do IO. Ekipa nie podeszła niechlujnie tego tytułu tylko dlatego, że ma on ograniczenie wiekowe "od 7 lat". Brawo.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)