Microsoft: damy więcej akumulatorów, urządzenie przenośne pochodzi dłużej
Urządzenia przenośne są tak naprawdę przenośne na tyle, na ile pozwala wbudowany akumulator. Tyczy się to tak starusieńkich netbooków czy nowoczesnych laptopów dla graczy, jak również tabletów oraz telefonów komórkowych. Duże zapotrzebowanie na energię elektryczną próbuje się zaspokajać głównie przez stosowanie pojemniejszych ogniw. Microsoft tymczasem chce iść w stronę kilku różnych akumulatorów naraz.
05.10.2015 13:45
Firma przestała czekać na rewolucję w tym temacie i postanowiła spróbować zmienić świat z takimi technologiami, jakie są obecnie szeroko dostępne. Przyjrzała się różnym rodzajom akumulatorów obecnych na rynku, w całej palecie rozmiarów, pojemności oraz o odmiennych charakterystykach i doszła do prostego wniosku, że więcej znaczy lepiej. W zależności od potrzeb, należy tylko dobrać odpowiednie konfiguracje ogniw, aby takie np. notebooki umożliwiały pracę z dala od ciężkiego zasilacza przez o wiele więcej godzin. O rozdzielanie mocy zadba oczywiście specjalne oprogramowanie.
Cały nowy system, nazwany Software Defined Battery (SDB) to coś znacznie bardziej skomplikowanego, niż powiedzmy dostępna już od dawna opcja dołożenia do laptopa drugiego akumulatora. Microsoftowi chodzi w końcu o dogadywanie się ze sobą nie prawie identycznych akumulatorów, ale takich z różnych bajek technologicznych. Przykładowo w inteligentnych zegarkach widziałby aku Li-ion, tak jak obecnie, ale wspierane przez giętkie ogniwa w pasku, wszystko zaś pod kontrolą opracowanego specjalnie na te potrzeby algorytmu przełączania mocy i zarządzania nią. Z drugiej strony powiedzmy, w padniętym notebooku naładujemy błyskawicznie o kilka procent nieduży akumulator, przystosowany jednak pod szybkie ładowanie właśnie, a temu głównemu oszczędzimy w tej chwili cykli ładowania, w rezultacie go konserwując.
To Microsoft, więc największą kontrolę nad SDB będziemy mieli pod Windowsem. Odpowiednio skonstruowany komputer przenośny, wyposażony w różne akumulatory, dostaniemy drożej niż standardowe konstrukcje, za to działać będzie dłużej. System sam zorientuje się, czy użytkownik korzysta akurat z Worda, ogląda film czy gra w grę, by właściwie dopasować plan zasilania i aktywować wybrany akumulator. Pod uwagę bierze się również uczenie maszynowe, czyli badanie zachowania oraz nawyków posiadacza urządzenia, by w sposób inteligentny sterować potem przepływem mocy. Jeżeli w korporacji codziennie o stałej porze mamy prezentacje lub wideokonferencje, a co za tym idzie korzystamy z zasilacza, system weźmie to pod uwagę planując dzień.
Niby pomysł jest dobry, bo w sumie prosty, ale jego wdrożenie to sporo roboty. Takie systemy wymagałyby po prostu przeprojektowania urządzeń, z uwzględnieniem innego podejścia do sprawy. Ciekawe ilu producentów przenośnych sprzętów zawracałoby sobie tym w ogóle głowę. SDB jest ponadto na razie w fazie koncepcyjnej i dopiero musi zyskać zwolenników. Jako taką, ideę chyba obecnie trzeba traktować jako ciekawostkę.