LEGO Marvel Super Heroes — zagraj to jeszcze raz, Sam
Gdyby ktoś nakazał mi wskazać jakąś serię gier, której co roku wydawana jest kolejna część, a jednak następne jej odsłony cieszą mnie jak dziecko, to wcale nie wymieniłbym Call of Duty, ani nie wspomniał, że coraz lepsza jest przykładowo FIFA. Produkcje TT Games z serii LEGO to jest to coś, co pomimo regularnego już powtarzania pewnych schematów, chociażby jeżeli o samo umiejętności ludków chodzi, za każdym razem smakuje inaczej. Indiana Jones, Piraci z Karaibów, Batman i spółka, Harry Potter, Władca Pierścieni, a teraz bohaterowie oraz złoczyńcy z komiksów wydawnictwa Marvel – zmiana tematu przewodniego jest tu zawsze na tyle doskonale broniącym się akcentem, że znajoma mechanika zabawy tylko bardziej zachęca do rozwalania na nowo czego popadnie w poszukiwaniu różnokolorowych monet. Niby to rzecz nieważna przy specjalnie skromnej oprawie, ale dostrzec można też stałe postępy w grafice.
09.12.2013 14:57
LEGO Marvel Super Heroes chce stanowić fantastyczną przygoda dla małych i dużych, trzymająca w radosnym napięciu już od początkowych scen, kiedy ku Ziemi zmierza Galactus, a Silver Surfer zostaje nad nią strącony ze swojej deski, co stanowi wyjście do walki o klocki napełnione kosmiczną mocą między dobrymi, a złymi. Chyba nie muszę wspominać, że postaci różnorakich przez grę przewija się cała masa (z wszędobylskim Deadpoolem na czele). Wiele frajdy daje nie tylko wypełnianie zadań głównych oraz pobocznych, odblokowujących kolejne, lecz także ułatwione wykupywanie dostępnych – teraz robi się to bezpośrednio z menu ich wyboru, za odpowiednią kasę oczywiście. Jak zwykle do etapów raz przebytych warto wracać z zespołem dysponującym innym zestawem umiejętności, żeby móc odkryć to, na co herosom z trybie fabularnym zabrakło odpowiednich mocy. Poza kampanią sporo frajdy daje szwendanie się po szerokim i kolorowym Nowym Jorku, pełnym wyścigów czy pochowanych zadań.
Bazą wypadową, w dość dosłownym znaczeniu, jest ogromny helicarrier SHIELD, z zestawem najważniejszych opcji pod ręką (choćby powtarzaniem misji) plus skokami spadochronowymi. Ponieważ lata on po niebie, chcąc dotrzeć w jakieś miejsce w mieście zwyczajnie rzucamy się z krawędzi, by po chwili swobodnego spadania, połączonego ze zbieraniem w powietrzu monet, wylądować na dole. Naprawdę ciekawe urozmaicenie rozgrywki, występujące też w kilku lekko odmiennych wariantach. Niestety poszczególne rozdziały opowieści nie są tak różnorodne, jak to było w DC Super Heroes. Zadania sprowadzają się po prostu do przebrnięcia przez etap, aby na końcu zmierzyć się z bossem danej miejscówki. Sceneria zmienia się za każdym razem, lecz sposób dotarcia do celu w sumie nie. Biegniemy przed siebie, eliminując kolejne fale przeciwników (co dobre, zmieniających się w zależności od poziomu), korzystając z mechanizmów po drodze, aktywowanych konkretnymi mocami. Zero udziwnień. Taki zbyt czysty standard.
Lekka nuda, wynikająca z tak naprawdę robienia w kółko tego samego, pogłębiana jest przez inne kwestie. Walki z szefami przygotowano tak naprawdę niemal na jedno kopyto. Jeszcze bardziej, niż dotąd, starannie wymodelowane tło odcina się od klockowych obiektów na nim umiejscowionych. Zmniejszono przy tym wyraźnie liczbę elementów do rozwalenia, stąd naładować wskaźnik monet da się bardzo szybko. Do tego gra cały czas serwuje podpowiedzi, co po pewnym czasie zaczyna niezwykle irytować, lecz mimo to zdarzyły mi się momenty całkowitej zacinki. Okazywało się często, że gdzieś na brzegu ekranu było coś do zniszczenia, jakiś przełącznik zbyt zlewał się z tłem, tudzież jedna z silniejszych postaci musiała rozwalić ścianę rzucając w nią kawałkiem ziemi, który po prostu mogła wyciągnąć spod siebie (jeśli nie stała na twardej powierzchni).
[break/]Za długo też trwają aktywacje pewnych umiejętności, jak przemiana Bruce’a Bannera w Hulka (swoją drogą zielonego bezmózga nic nie ruszy), niewidzialność Sue Storm z Fantastycznej Czwórki czy przywoływanie piorunów przez postacie nimi władające. Gra jest teoretycznie stworzona z myślą o dzieciach, ale z powyższych powodów, jak również przy częstym wpadaniu ludków w niewidoczne dziury w podłodze czy blokowaniu się ich na różnych elementach scenografii, mnie (czyli starucha) doprowadzających do furii, niekoniecznie polecam pozycję tę akurat najmłodszym. Ponadto w trakcie kampanii, gdy pojawia się Venom, producenci zastosowali tani trik, by postraszyć gracza, co faktycznie może przerazić młode umysły. Inna sprawa to wyraźne nawiązywanie do filmów kinowych, takich jak Avengers, Iron Man lub Thor, czyli obrazów dla nastolatków, plus masa smaczków nie do wyłapania przez kogoś, kto od lat wielu nie siedzi w komiksach. Okładka z pierwszego numeru The Superior Spider-Man na billboardzie podczas potyczki z Doktorem Octopusem? Wyraźny ukłon w stronę nieżyjącego Petera Parkera.
Należy docenić zręczne przygotowanie fabuły, umożliwiającej nam zwiedzenie takich kultowych miejscówek jak siedziba FF, Stark Tower, budynków Oscorp i Roxxon, więzienia Raft, zamku Dooma w Latverii lub Asteroidy M Magneto. Jest też ciekawy etap podwodny, który przywiedzie na myśl początek Wiedźmina 2… Graficznie nowe LEGO wypada nieźle, ciesząc oko jeszcze bardziej niezwykłą czasem szczegółowością lokacji, ale elementów wykonanych niestety w większości nie z klocków. Dziwią miejscami bardzo podłe tekstury, zupełnie nie pasujące poziomem do reszty, cieszą z kolei animacje bohaterów, na czele z robotańcem zakutego w stal Tony'ego Starka, Panem Fantastycznym zamieniającym się w różne użyteczne narzędzia oraz Wolverinem, jako biegającym z pazurami szkieletem (po spotkaniu z płomieniami). Wkurzające jest ciągłe wychwalanie przez Kapitana Amerykę amerykańskich wartości, niemniej ogólnie dialogi rozpisano całkiem z humorem. Polski przekład wypada nieźle, jednak wyświetlany tekst zajmuje niemal pół ekranu, co na dłuższą metę jest uciążliwe, gdyż przeszkadza w grze.
Z jednej strony mamy uproszczoną rozgrywkę (w stosunku do ostatniego LEGO Batmana zniknęły kostiumy o różnych właściwościach), bowiem do gry wprowadzono więcej różnorodnych postaci, zarazem czyniąc je bardziej ważnymi w wątku głównym oraz poza nim, z drugiej znajome zdolności (wysadzanie klocków, skakanie po poręczach, chodzenie po ścianach, topienie złotych elementów) i zestaw problemów, które potrafią odebrać przyjemność z rozgrywki. Dość powiedzieć, że niekoniecznie postawiłbym Marvel Super Heroes na czele stawki dotychczasowych projektów TT Games, choć gdzieś w czołówce by się pewnie dzieło to znalazło. W stosunku do poprzedniej klockowej propozycji na pewno produkt wzbudził we mnie mniej mieszanych uczuć, pozwalając wierzyć w lekki powrót do formy twórców, niemniej sztampowy sposób przebywania etapów to znowu też pewien krok w tył. Dla fanów serii pozycja obowiązkowa, pozostali, którzy nie mieli z nią jeszcze jakimś cudem styczności, niech wpierw nadrobią. Starsze gry są teraz tanie. Mściciele spokojnie poczekają na swą kolej.