Konfrontacja Google i DuckDuckGo – czy w świecie wyszukiwarek może dojść do przewrotu?
Najważniejszym wydarzeniem mijającego tygodnia była niewątpliwie rekordowa kara za praktyki monopolistyczne, jaką na Google nałożyła Komisja Europejska. Decyzja zespołu szefowanego przez Margrhete Vestager odbiła się szerokim echem – może to przechylić szalę na stronę systemu Fuchsia jako następcy Androida. Teraz sprawę skomentowali przedstawiciele DuckDuckGo – najpopularniejszej wyszukiwarki internetowej, która nie profiluje użytkowników i odrzuca przyjęty przez Google model spieniężania ruchu.
21.07.2018 | aktual.: 22.07.2018 17:22
Wypowiedzi przedstawicieli DuckDuckGo zostały opublikowane za pośrednictwem oficjalnego konta wyszukiwarki na Twitterze. Najlżejszym określeniem, jakim można je skomentować, jest tyrada – na Google nie zostawiono suchej nitki. Gwoli przypomnienia – po nałożeniu kary, Google zapowiedziało apelację. Sundar Pichai w oficjlanym stanowisku starał się przekonać, że to właśnie „ekosystem” Google jest najbardziej otwarty, że pluralizm i wolność wyboru to podstawy, na których został zbudowany Android. Te zapewnienia zostały jednak bezlitośnie odparte przez DuckDuckGo, które przez lata na własnej skórze przekonało się, że aby konkurować z Google potrzeba nie lada wytrwałości.
Według DuckDuckGo, uzasadnienie kary nałożonej na potentata to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Google ma się bowiem nie ograniczać w swoich praktykach monopolistycznych do Androida. W zeszłym roku Google (oczywiście nie z własnej woli, lecz w obawie przed Komisją Europejską właśnie) wprowadziło do Chrome’a możliwość zmiany domyślnej wyszukiwarki. Szczególnie zabawnie wyglądało to w Polsce – obok Google dostępny jest do dziś wyłącznie Bing i… Onet, który przecież korzysta z silnika Google. DuckDuckGo z całą pewnością ma podstawy pytać, dlaczego jedna z najpopularniejszych wyszukiwarek internetowych była tutaj skrupulatnie dyskryminowana.
Równie wiele zapewnianej przez szefa Google „wolności” było w zakresie konfiguracji widżetu, jaki wyświetlany jest na ekranach głównych miliardów urządzeń z Androidem. DuckDuckGo zauważyło także, że po każdorazowej aktualizacji rozszerzenia DDG dla Chrome’a, przeglądarka pyta, czy przywrócić domyślne ustawienia wyszukiwania, co oczywiście skutkowało wyłączeniem rozszerzenia. Cios poniżej pasa? Otóż nie – najlepsze przedstawiciele DuckDuckGo zostawili na koniec. Google od 2011 roku jest w posiadaniu domeny duck.com, weszło jej w posiadanie części firmy On2 (wcześniej Duck Corpopration). Przez lata po przejściu pod ten adres, mimo wielu apeli i ofert kupna ze strony DuckDuckGo, trafiało się do wyszukiwarki Google.
Dziś, po tygodniu na pewno dla Google ciężkim, w końcu się to zmieniło – komunikat wyświetlany na duck.go zawiera już informację, sugerującą, że odwiedzającemu chodziło może o DuckDuckGo. Nikt chyba nigdy nie miał wątpliwości, że dla Google na drodze do zadowalania swoich udziałowców priorytetowe będą zasady fair-play, niemniej punktujące korporację tweety DuckDuckGo po raz kolejny odsłaniają prawdziwe mechanizmy działania Doliny Krzemowej. Czy nałożona przez Komisję Europejską kara może cokolwiek w tej kwestii zmienić? Na to pytanie niech każdy lepiej odpowie sobie sam.