Już nie tylko zwykłe odtwarzacze z Kodi: antypiraci ostrzegają przed Pi‑ractwem
Straszenie przez organizacje antypirackie cyberprzestępcami iwirusami tych, którzy korzystają ze spiraconego oprogramowania tonic nowego, praktycznie każdy komunikat prasowy Business SoftwareAlliance zawiera taki przekaz. Straszenie cyberprzestępcami iwirusami użytkowników Raspberry Pi to jednak zupełnie nowy poziom.Czym mogła zawinić poczciwa Malina, urządzenie kojarzące sięraczej ze sceną otwartego oprogramowania, niż czarną przepaskąpirata na oku?
04.12.2017 13:38
Amerykańska organizacja non-profit Digital Citizens Alliancezajmuje się oficjalnie zwalczaniem zagrożeń w Internecie. Przezzagrożenia rozumie przede wszystkim sprawy dotyczące bezpośredniokonsumentów, zajmując skrajnie legalistyczne stanowisko – walczyzarówno z kradzieżą tożsamości jak i handlem narkotykami,straszy upowszechnianiem się „fake news” jak i piractwem,rujnującym przemysł rozrywkowy.
Z pewnym opóźnieniem Digital Citizens Alliance zauważyłokolejne zagrożenie w Internecie – piracki streaming treści wideo.Przygotowało więc edukacyjny film, wyjaśniający praworządnymobywatelom, jak chronić swoje dane przed pirackimi urządzeniamii aplikacjami. Głos lektorki wyjaśnia, że nowoczesneurządzenia pozwalają oglądać bezpiecznie i w przystępnej ceniewszelkie treści jakie chcemy, gdzie i kiedy chcemy.
Na szczęśliwą rodzinę ze swoimi smartfonami i tabletami czyhajednak straszne niebezpieczeństwo. Otóż nie wszystkie urządzeniasą sobie równe. Obok telewizora w salonie stoi niewielkiepudełeczko – obudowa żywcem przypominająca oficjalną obudowęRaspberry Pi. To właśnie pudełeczko obiecuje darmowy dostęp dofilmów, darmowej telewizji. Darmowej, czyli ukradzionej, a co za tymidzie nielegalnej. Oczywiście z pudełeczkiem wiąże się nie tylkoryzyko prawne, wycinki z mediów wyjaśniają, że milionyużytkowników odtwarzacza Kodi narażone jest na ataki malware, wtym ransomware.
PSA: Streaming Free Movies, TV Shows & Games May Put You at Risk
Co najgorsze, pudełeczka z tym Raspberry Pi sprzedawane są wnormalnych sklepach, tych samych sklepach, w których sprzedają też„dobre” urządzenia. Biedny konsument mógłby się pomylić,przypadkiem kupić piracką przystawkę telewizyjną, ściągając nasiebie wszelkiego rodzaju kłopoty. Tylko dzięki staraniom policji iprokuratury, ostrzegających konsumentów i zwalczających handlarzytymi pirackimi urządzeniami, rodziny mogą być bezpieczne w swoichdomach.
Rysunkowa propagandówka podniosła temperaturę przedstawicielomFundacji Raspberry Pi, i tak już wcześniej zdenerwowanymhistoriami o odtwarzaczach Kodi, które mogązabić swoich użytkowników. Z jakiegoś powodu brytyjskie mediaczęsto opatrywały bowiem newsy na ten temat ilustracjamiprzedstawiającymi Malinę, nic przecież nie mającą wspólnego zchińskimi odtwarzaczami z Androidem, które zawiniły brakiemznaczka CE na obudowie.
Tak samo użycie w takiej kreskówce obudowy charakterystycznegojednopłytkowego komputera wygląda na kolejne agresywne zagranieorganizacji antypirackich. Nie jest to bowiem pierwsza lepsza obudowa– stylistycznie nawiązuje do obudowy FLIRC, sprzedawanej właśnieprzez deweloperów Kodi. Wybór wyraźnie celowy, mający na celuzasiać strach, niepewność i wątpliwości wśród potencjalnychużytkowników.
Jasne, Raspberry Pi bywa używane z Kodi, choć nie jest to jegopodstawowe zastosowanie, na rynku są dziesiątki modeli urządzeńznacznie lepiej się do tego nadających. Dzisiaj Pi to przedewszystkim urządzenie edukacyjne, wykorzystywane do nauki naukścisłych, do sterowania elektroniką i eksperymentów zprogramowaniem.
Wszystkie te działania wydają się jednak mało skuteczne.Piractwo filmów i seriali ma się wciąż bardzo dobrze, mimowypowiedzianej mu w ostatnich latach otwartej walki i dostępnościlegalnych serwisów wideo. Tak przynajmniej twierdząbadacze z Carnegie Mellon University i Universidade CatólicaPortuguesa. We współpracy z jednym z wielkich operatorówtelekomunikacyjnych badali wpływ dostępności legalnychabonamentowych usług wideo na żądanie, takich jak Netflix, nacyfrowe piractwo.
Wyniki badań pokazują, że w najlepszym razie dostępnośćdostarczonych za darmo, w prezencie legalnych treści ograniczyłazainteresowanie BitTorrentem o 18 procent, ale tylko wtedy, gdyoferowane treści były w wysokim stopniu zgodne z zainteresowaniamidomowników. Gdy dopasowanie do zainteresowań było takie sobie,zainteresowanie BitTorrentem malało o ledwie 4,2%. Co więcej,okazało się, że ludzie po prostu nie chcą płacić tyle, ileżądają takie serwisy za dostęp do legalnych treści –maksymalną akceptowaną kwotą było 3,25 USD miesięcznie za dostępdo katalogu porównywalnego z Netfliksem w Stanach Zjednoczonych.Jako że ani zaoferowanie takich cen, ani takiego katalogu nie jestmożliwe, internetowemu piractwu medialnemu nic nie jest w staniezaszkodzić.