Iris Xe MAX: dedykowana grafika Intela oficjalnie, ale raczej nie na to czekasz
Bo jeśli spodziewasz się czegoś na wzór dGPU znanych dotąd, to muszę cię zawieść: Intel Iris Xe MAX jest bardziej formą koprocesora dla chipów Core 11. generacji. Nie oznacza to bynajmniej, że zapowiada się kiepsko. Wprost przeciwnie – to bardzo ciekawa idea. Tyle że na pełnoprawne grafiki niebieskich trzeba jeszcze zaczekać.
31.10.2020 17:01
Samodzielna karta graficzna Intela to temat, który rozgrzewa branżę już co najmniej od połowy 2019 r., kiedy to Raja Koduri, główny architekt projektu, zaczął regularnie publikować przechwałki w mediach społecznościowych. Niemniej już od pewnego czasu było wiadomo, że w pierwszym rzucie pójdą wyłącznie układy mobilne, i to raczej z niższego segmentu. Zasadniczo, dotychczasowe plotki niniejszym znajdują potwierdzenie. Ale.
To powrót do czasów, gdy karty graficzne były integrowane z płytą główną. Tak jakby
Irix Xe MAX jest bowiem oddzielnym układem krzemowym i ma 4 GB własnej pamięci LPDDR4x o przepustowości 68 GB/s, z centralną jednostką obliczeniową komunikuje się zaś poprzez PCIe 4.0, czyli interfejs powszechnie znany. Niemniej powstał z myślą o parowaniu wyłącznie z Core 11. generacji. I tylko tyle.
Dziwne? Na pewno dość nietypowe. Intel pragnie, aby z nowego dGPU skorzystali producenci ultrabooków, podbijając wydajność ponad specyfikacje samych procesorów. Przy czym Iris Xe MAX ma współpracować także z grafiką zintegrowaną, którą, jak zapewne wiecie, Core 11. generacji oczywiście posiadają. W takich warunkach trudno znaleźć bardziej adekwatną nazwę niż koprocesor, choć w materiałach prasowych konsekwentnie widnieje discrete graphics.
Intel Iris Xe MAX—specyfikacje
Sprzętowo, w myśl wcześniejszych doniesień, zaskoczenia nie ma. Iris Xe MAX powstaje w procesie litograficznym klasy 10 nm SuperFin i dysponuje 96 jednostkami wykonawczymi (EU), co stawia go w jednym rzędzie z najwydajniejszą obecnie integrą Intela. Ma też dokładnie identyczną funkcjonalność, w tym dwa silniki kodujące/dekodujące i technikę DP4a, przez co należy rozumieć akcelerację dla AI, a konkretniej natywne wsparcie typu INT8. Do tego dochodzi wspomniane już 4 GB pamięci.
Bądź co bądź, magia ma odbywać się na poziomie architektury systemu, dzięki rozwiązaniu zwanemu Deep Link. Jest to rodzaj frameworku, pozwalającego niejako połączyć CPU oraz dGPU we wspólny składnik logiczny. Tak, aby dzieląc budżet energetyczny, mogły pracować w tandemie. Coś jak multi-GPU, jednakowoż o głębszej niż zazwyczaj integracji.
No dobra, a co właściwie to cudo potrafi?
Wyniki prezentowane przez producenta robią wrażenie. W teście polegającym na wzmocnieniu detali w zdjęciu RAW w programie Adobe Lightroom i wyeksportowaniu pracy do formatu DNG nowy Iris Xe MAX pokonuje GeForce'a MX350 różnicą 40 proc. Z kolei podczas enkodowania wideo w popularnym Handbreaku, obecność dGPU pozwala uwolnić limit mocy procesora tak, by podbić słupek o 20 proc. A to dopiero przystawka do dania głównego.
Ponoć cztery silniki multimedialne Intela, pracując razem, przy odpowiednio zoptymalizowanym oprogramowaniu są w stanie wyprzedzić NVENC z GeForce'a RTX 2080 Super o całą długość. W tym celu użyto unikatowej kompilacji FFmpeg, zastrzegając jednak, iż ta pojawi się publicznie dopiero w pierwszym kwartale 2021 r. Czyli to temat otwarty.
Dodatkowo, Iris Xe MAX ma sprawdzić się podczas niedzielnego grania, do rozdzielczości Full HD włącznie. Wraca GeForce MX350 i—jak deklaruje Intel—okazuje się zazwyczaj wolniejszy. Pomijając szczególne przypadki "Metro Exodus" i "Grid 2019", różnice na pewno nie są druzgocące, ale pamiętajmy, że mówimy o karcie naprawdę miniaturowej. Pamiętajmy jednak także, że do wyników producenta zawsze warto podchodzić z pewnym dystansem.
Iris Xe MAX trafi na pokład wybranych ultrabooków
Podkreślmy: zawsze w duecie z procesorem Intel Core 11. generacji. W widocznych powyżej przykładach użyto modelu Core i7-1165G7, dodam. Wniosek jest więc taki, że najbardziej mobilne laptopy mają widocznie przyspieszyć bez potrzeby stosowania układów graficznych firm trzecich, a więc de facto Nvidii, bowiem to jej produkty dotąd królowały w tym segmencie. Początkowo skorzystają z tego m.in. Acer Swift 3x, Asus Vivobook TP470 czy Dell Inspiron 15 7000 2in1. Przy czym, jak zapewnia Intel, na tym nie koniec.
Co więcej, razem z Iris Xe MAX do panelu sterowania grafiki Intel trafiają dwie nowe funkcje: Game Sharpening oraz Instant Game Tuning. Pierwsza odpowiada za wyostrzanie obrazu, druga zaś – automatyczną optymalizację ustawień jakości. Obie będą dostępne w Centrum sterowania grafiką Intel. Tym samym producent jeszcze śmielej uśmiecha się do graczy. A co z tego wszystkiego wyjdzie, zobaczymy niebawem.
Przyznam, sam mam trudności z wartościowaniem tego projektu. Niby tyle mówi się, że dni grafik segmentu entry są policzone, skoro z generacji na generację rozpędzają się integry. Tymczasem Intel wchodzi tutaj klinem pomiędzy sektor tanich dGPU a typowe iGPU, serwując sprzęt trudny do przypisania zarówno jednej, jak i drugiej kategorii. Odważnie.